14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Marinette

Płakałam. Pierwszy raz od ponad roku wylałam tyle łez. Miałam mętlik w głowie. Na samym początku jak weszłam do pokoju zaczęłam rzucać wszystkim co znalazło się w zasięgu mojego wzroku. Na szczęście moich rodziców nie było, więc mogłam wszystkie swoje uczucia w taki sposób wyrzucić. Kiedy posprzątałam, złość minęła, ale zastąpił ją smutek.. Z trzy godziny bez przerwy wylewałam gorzkie łzy myśląc cały czas o przeszłości. Wszystko sobie przypomniałam, ale także piękne chwile z Felixem, ale nie jako chłopaka tylko przyjaciela.

Próbuje go zrozumieć.. Dlaczego taki był. Przy mnie był naprawdę kochany, potrafił słuchać, wpierać.. Jakby zdejmował taką maskę. A przy innych ją zakładał. Jeśli się nie mylę to kiedy mówiłam te wszystkie słowa, to patrzył na mnie ze smutkiem.

Perspektywa Adriena

Siedziałem sobie w pokoju i w pewnym momencie ktoś zapukał do moich drzwi. Odpowiedziałem "proszę" i do pokoju wszedł Felix. Miał łzy w oczach i kompletnie zdjął maskę patrząc na mnie ze smutkiem.

-Mogę Ci zaufać?- spytał drżącym głosem, a ja pokiwałem głową poklepując miejsce koło siebie.

Opowiedział mi swoją całą historię. Od A do Z. Powiedział dlaczego tak traktował Marinette i chociaż w pewnym momencie poczułem zazdrość to współczucie było silniejsze. Może i jego zachowanie było okropne, ale sam czasami bałem się ojca, więc go rozumiałem.

Najważniejsze było, że żałuje i miał zamiar ją przeprosić jeśli mu oczywiście pozwoli. Nadal ją kochał, to było widać, ale wiedział, że już nie ma szans i wystarczyła mu jej przyjaźń. Nie był złym chłopakiem. Jego ojciec był potworem, a on nim być nie chciał. Wierzyłem w jego dobre intencje, więc zaproponowałem, żeby w sobotę poszedł na urodziny Marinette i tam ją przeprosił i wszystko wytłumaczył. Zgodził się, a w jego oczach zatańczyły wesołe, pełne nadziei iskierki.

Sobota

Urodziny Marinette. Wstałem o godzinie ósmej od razu się szykując do wyjścia. O dziesiątej mieliśmy wszyscy spotkać się w parku. Zjadłem śniadanie i o dziewiątej trzydzieści z Felixem pojechaliśmy do parku.

Przywitaliśmy się i zaczęliśmy omawiać plan działania. Blondyn też pomagał. O godzinie piętnastej wszystko skończyliśmy przyszykowywać. "Zarezerwowaliśmy" miejsce w parku. Na środku był duży stół, gdzie były różne słodkości. Między drzewami zostały przyczepione balony różnych kolorów. Zostały także przyczepione światełka, które mieliśmy zamiar później zapalić. Obok drzewa, w cieniu był duży koc na którym mieliśmy zamiar później wszyscy grać w różne gry. Alya zadzwoniła do Mari, pod pretekstem zobaczenia czegoś bardzo ważnego. Miały przyjść tu o szesnastej. Pięć minut przed czwartą dostaliśmy znak od mulatki, że za chwilę przyjdzie. Wszyscy się schowaliśmy, a kiedy usłyszeliśmy głos Alyi "to tutaj" wyskoczyliśmy krzycząc wszystkiego najlepszego.

Granato-włosa patrzyła na nas z uśmiechem, ale kiedy zobaczyła Felixa z jej twarzy zniknął uśmiech i pojawił się gniew.

-Co on tu robi?- wycedziła, a ja chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem w bardziej ustronne miejsce.

-Mari, więc, że jesteś zła, że on tu jest, ale rozmawiałem z nim. Naprawdę żałuje co ci zrobił i chce ci wszystko wyjaśnić. Mi już wszystko powiedział i po prostu go wysłuchaj i spróbuj zrozumieć. Proszę- mruknąłem, a jej wzrok się uspokoił.

-Dobrze. Najpierw z nim porozmawiam. Później będziemy się bawić. Pomagał?- spytała, a ja przytaknąłem głową.

Ledwo zauważalnie się uśmiechnęła. Ruszyła w jego kierunku.

-Chciałeś porozmawiać. Chodź- powiedziała i poszła dalej, a on za nią.

Usiedli pod drzewem, a ja zająłem się swoimi rzeczami.

Perspektywa Marinette

Nie chciałam rozmawiać z Felixem, ale kiedy zobaczyłam proszący wzrok Adriena, odpuściłam i dałam szansę blondynowi. Usiedliśmy, a ja popatrzyłam na niego wyczekująco
.
-Nic nie mów. Wysłuchaj mnie do końca, a potem krzycz na mnie, bij, cokolwiek zechcesz- powiedział.

Pokiwałam głową, a on zaczął mówić.

-Więc tak to wygląda. Od początku cię kochałem, do teraz. Nie zmalało to uczucie, ale wiem o tym, że nie czujesz to samo. Wystarczy mi, żebyś mi wybaczyła i żebyśmy byli przyjaciółmi tak jak kiedyś- mruknął kończąc swoją wypowiedź.

Powiedział o swoim życiu. Całą prawdę. Byłam w szoku i zrozumiałam go. Tak naprawdę to zrobiłabym to samo, przez strach.

-Rozumiem cię- odparłam, a blondyn westchnął z widoczną ulgą- i ci wybaczam. Sama bym pewnie tak robiła, ze strachu. Nie kocham cię już i przykro mi, ale musisz poczekać, aż minie ci uczucie do mnie. Ja już czuję coś do kogoś innego.

-Adrien? Czujesz coś do Adriena?- przerwał mi, a ja pokiwałam głową  delikatnie się rumieniąc.

-Wiem, że muszę odpuścić. Na pewno się kiedyś w tobie odkocham i znajdę tak samo wyjątkową dziewczynę jak ty. Czyli będziemy przyjaciółmi?

-Będziemy- powiedziałam, a chłopak wykrzyknął "JEA!" i rzucił się na mnie.

Przytulił mnie z całej siły i szeroko się uśmiechnął.

-Dziękuję, dziękuję!- zaczął krzyczeć, a ja przyłożyłam mu rękę do ust.

Spojrzał na mnie i po chwili poczułam ciepły język, który zaczął ją lizać.

-Felix! Fuu- krzyknęłam i zaczęłam wycierać rękę w jego bluzę. Chłopak zaczął się śmiać, a ja chcąc czy nie chcąc razem z nim.

W świetnych humorach wróciliśmy do innych.

-Wszystko sobie wyjaśniliście?- spytał Adrien podchodząc do nas.

Kiwnęliśmy głowami szczerząc się na co blondyn westchnął z ulgą.

-Wszystko sobie wyjaśnili! Możemy śpiewać!- krzyknął, a wszyscy zaczęli śpiewać "Sto lat".

Byłam szczęśliwa.
Po piosence każdy zaczął mi składać życzenia. Przyszła kolej na Adriena. Podszedł do mnie, a ja uśmiechnęłam się szczerze.

-Wszystkiego najlepszego! Zdrowia, szczęścia, wielu przyjaciół, chłopaka- przy ostatnim słowie popatrzył na mnie uśmiechając się zawiadacko- dobrych ocen, dużo kasy, żebyś nie miała żadnych wrogów, żebyś zawsze była taka piękna i zawsze była sobą- powiedział i pocałował mnie.

Za sobą usłyszeliśmy grupowe "Ooo". Nawet Felix patrzył na nas z uśmiechem.

-Wiesz.. Mari, bo znamy się już rok, i oboje sobie się podobamy.. Jesteś świetną dziewczyną i byłbym zaszczycony, gdybym mógł przedstawiać cię jako swoją dziewczynę. Zostaniesz nią?- patrzyłam na niego uśmiechając się tak szeroko, że aż zaczęły boleć mnie policzki.

Szczerze to, w środku marzyłam o tym, ale nie miałam czasu o tym myśleć.

-Tak- odpowiedziałam, a blondyn wyszczerzył się i podniósł mnie okręcając wokół własnej osi.

Zaczęłam się śmiać, a kiedy wreszcie położył mnie na ziemię, pocałowałam go.

-Jeju stary wreszcie!- krzyknął Nino śmiejąc się i klepiąc Adriena po plecach- gratulacje. Od początku was shipowaliśmy z Alyą- odpowiedział, a wspomniana podeszła do mnie przytulając.

Obietnicy dotrzymałam yoyoMCMF🤗 Następny rozdział będzie kontynuacją urodzin Marinette. Już wam powiem, że będzie gra w butelkę😜 Do następnego! 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro