5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Adriena

O godzinie siódmej zadzwonił mój budzik, przez co musiałem wstać z łóżka. Wykonałem poranną rutynę i właśnie czesałem swoje włosy kiedy ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę! Jestem w łazience!- wykrzyknąłem, a po chwili weszła Nathalie.

-Witaj Adrien. Za pięć minut przyjdź na śniadanie. Kończysz o czternastej trzydzieści, o pietnastej masz zajęcia z szermierki, o szesnastej piętnaście naukę gry na skrzypcach, o siedemnastej trzydzieści zajęcia z chińskiego, a o osiemnastej czterdzieści pięć ostatnie zajęcia gry na fortepianie- oznajmiła patrząc na swój tablet gdzie wszystko miała zapisane.

-Dobrze. Za chwilę przyjdę- mruknąłem wzdychając, a Nathalie skinęła głową i wyszła.

-Kurwa!- krzyknąłem po chwili i uderzyłem mocno ręką o umywalkę przez co syknąłem z bólu.

Nienawidzę go! Nienawidzę! Mam szesnaście lat, a zamiast korzystać z życia, wychodzić z przyjaciółmi w różne miejsca, mieć dziewczynę, chodzić na różne festyny to od razu po szkole mam jakieś cholerne zajęcia! Rozumiem, chce żebym się rozwijał, ale to już jest przesada! Od śmierci mamy całkowicie odebrał mi wolność! Nic nie mogę robić bez jego wiedzy! Kiedy coś mu nie pasuje, stawia mi ultimatum, a jeśli się zbuntuje, wszystko mi odbierze! To już jest cud, że pozwolił mi chodzić do szkoły! Chodzę od dwóch lat, a tak to miałem domowe nauczanie przez jego wymysły, że nie pasuje do tego świata!

Mam przyjaciela Nino, przyjaciółkę Alyę i... Mari, ale co to jest za przyjaźń jeśli nigdy nie mogę się z nimi spotkać! I tak ledwo dało mi się namówić Nathalie, żeby pozwoliła mi Mari oprowadzić po szkole. Mój ojciec dowiedziałał się dopiero po fakcie, bo był na ważnym spotkaniu, i nic się nie stało, a i tak dostałem opieprz i ultimatum! Zajebisty ojciec!

Szybko się ogarnąłem i poszedłem na śniadanie. Zjadłem i bez słowa wyszłem z domu i wsiadłem do limuzyny. Nadal byłem wkurzony, ale myśl, że za chwilę zobaczę swoich przyjaciół i... Mari, mnie uspokajała.

Po piętnastu minutach dojechałem pod teren szkoły, i zobaczyłem Mari i Alyę, które o czymś rozmawiały. Ta pierwsza stała do mnie tyłem, więc postanowiłem ją przestraszyć. Cicho wyszedłem z limuzyny i zacząłem się skradać.

Alya mnie zauważyła, ale pokazałem żeby była cicho. Podszedłem do dziewczyny.

-Hejjj- mruknąłem do jej ucha i położyłem ręce na jej talii.

Odskoczyła ode mnie przerażona, ale kiedy zobaczyła, że to ja jej twarz przybrała wściekły wyraz twarzy. Oj mam kłopoty.

-Oj przecież nie będziesz się gniewać na swojego kolegę, prawda Mari?- spytałem retorycznie, żeby wzbudzić w niej litość, ale to nie pomogło i zamiast tego zaczęła się do mnie zbliżać z demonicznym uśmieszkiem.

Na całą sytuację patrzyli rozbawieni Alya i Nino, który się pojawił znikąd.

Marinette wykorzystała moją chwilę nieuwagi i doskoczyła do mnie zaczynając mnie łaskotać. Zacząłem się wyrywać, co utrudniały moje nagłe wybuchy śmiechu kiedy granatowowłosa mnie dotknęła.

-Nie przestanę jeśli nie przeprosisz, za spowodowanie prawie zawału na mojej osobie Adrienie Agreste!- wykrzyknęła.

-Haha przepraszam haha naprawdę haha przepraszam haha Mari!- krzyknąłem między napadami śmiechu, a dziewczyna z usatysfakcjonowanym uśmieszkiem zakończyła moje cierpienie.

-Dziękuję dobra istoto- prychnąłem na co spojrzała na mnie groźnie- dobra dobra przepraszam- poddałem się i podniosłem ręcę w obronnym geście.

Podeszła do mnie.

-A tak w ogóle to cześć Adrien. Co u ciebie?- spytała i przytuliła mnie. Zaśmiałem się.

-I teraz śmiesz jakby nigdy nic się ze mną witać, po prawie spowodowaniu mojej śmierci?!- spytałem udawając oburzenie.

-Zasłużyłeś- fuknęła w odpowiedzi pokazując mi język i zaczęła się kierować razem z Nino i Alyą do szkoły.

Podbiegłem i podniosłem ją okręcając wokół własnej osi, a dziewczyna zaczęła się śmiać i wyrywać. Kiedy wreszcie ją postawiłem, posłała mi rozbawione spojrzenie. W świetnym humorze poszliśmy do szkoły.

Była nasza ostatnia lekcja i oczywiście byłoby idealnie, ale kiedy nauczycielka wyszła coś załatwić, zostawiając nas samych, podeszła do nas Chloe.

-Cześć Adrienku. Wybaczam ci wczorajszą sytuację i mam propozycję. Chcesz iść ze mną w sobotę do kina?- zapytała, a Mari nawet na nią nie patrząc grała na telefonie.

Wkurzyło to blondynkę, bo pewnie myślała, że inaczej zareaguje, ale po chwili się opanowała i znowu się "słodko" do mnie uśmiechnęła.

-Przykro mi Chloe, ale mówiłem Ci, że nie jestem tobą zainteresowany.

-Aj wiem Adrienku, i zrozumiałam to. To będzie tylko przyjacielskie wyjście. Już moja mama rozmawiała z twoim tatą i nie ma z tym problemu powiedziała.

Ojciec. Jakże by inaczej. Nigdy nie pozwala, żebym wyszedł z przyjaciółmi, ale jeśli chodzi o Chloe to zawsze i wszędzie. Jak to mówi: "musicie się lubić z Chloe, bo dzięki temu firma jej mamy nie będzie naszym wrogiem, a sprzymierzeńcem. A to jest bardzo dobre dla mojej firmy". Zawsze on, on, on i jeszcze raz on!

Ale nie mogę mu się sprzeciwić bo będę miał opieprz, a już mi groził, że jeśli nie będę się go słuchał to nie będę mógł chodzić do szkoły. A tego nie chcę. Jedynie tam mogę być sobą.

-Dobrze pójdę z tobą do tego kina- fuknąłem i kątem oka zobaczyłem jak granato-włosa podnosi głowę zdziwiona, ale po chwili znowu wraca do swojej czynności- O której?

-Super! Przyjadę swoją limuzyną do ciebie o czternastej! Później możemy iść na lody! Twój tata na pewno się zgodzi! To jesteśmy umówieni!- wręcz wykrzyczała.

-Okej, okej- burknąłem, a ona przybliżyła swoje usta do mojego policzka.

Cmoknęła mnie, a ja jedynie wykrzywiłem twarz w obrzydzeniu. Cała w skowronkach wróciła na swoje miejsce. Popatrzyłem na Marinette. Patrzyła na mnie z.. Zawodem? Ciężko było stwierdzić, bo od razu odwróciła głowę.

Do końca lekcji mnie ignorowała. Dlaczego? Wychodziliśmy z sali i zaczęliśmy się kierować do wyjścia. Mari pożegnała się z Nino i Alyą i szybko poszła do domu jedynie na mnie zerkając.

-Alya!- krzyknąłem i gestem pokazałem Nino, żeby dał mi porozmawiać z nią na osobności. Odszedł, a ja do niej podeszłem.

-Alya. Jesteś przyjaciółką Mari.. I sama pewnie zauważyłaś, że od sytuacji z Chloe mnie ignoruje. Nie wiem dlaczego.. Może ty wiesz?- spytałem z nadzieją.

-Nie mogę ci powiedzieć. Sam się musisz tego dowiedzieć. Ale dam Ci wskazówkę.. Chodzi o jej poprzednią szkołę- mruknęła i poszła do Nino, który na nią czekał. Rozmyślając wyszłem ze szkoły i pojechałem do domu.

O godzinie dwudziestej skończyły się wszystkie moje zajęcia. Wszystko zrobiłem i zmęczony położyłem się do łóżka. Rozmyślając o Marinette zasnąłem.

Rozdział dzisiaj. Wczoraj nie dałam rady. Mam nadzieję, że się podoba. Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro