Podstęp.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ahsoka POV.
Czułam się jak w niebie... Luke pewnie też. Przytuliliśmy się i ponownie pocałowaliśmy. Ale miałam drobne wątpliwości na temat tego romanisiku. A jak rada się o tym dowie? Będzie... Bardzo źle. Myśli się we mnie tłukły. Nagle wyświetlił się hologram w którym pojawił się Obi. Na początku był zdziwiony ale potem się uśmiechnął. Staliśmy zdziwieni a Luke zaczął się jąkać.
- Obi... Tt-to nie tak jak myślisz... -wyjąkał. Fajnie, nasz senator doniesie o tym teraz radzie Jedi co robimy!!!
- Myślicie że nie wiedziałem o tym romansie? Nikomu nie powiem. Jestem senatorem i nie mieszam się w sprawy Jedi.- odetchneliśmy z ulgą.- jesteście ładną parką. Pasujecie do siebie. A teraz do rzeczy. Anakin mi przekazał że musicie lecieć na 4 Yavin. Coś się tam czai.- pobiegliśmy do krążowników zapominając nawet o klonach. Szykuje się misja Solo. Nie mieliśmy jednak pojęcia co się za chwile wydarzy...
Anakin POV
Byłem na 4 Yavin. Szykowałem pułapkę. Była prawie gotowa. Następnie podszedłem do łowczyni nagród.
- Za zabicie tamtego blondyna dam ci pięć tysięcy kundrów.- powiedziałem.
- Za mało!- krzykneła mandalorianka.
- Dziesięć tysięcy.- powiedziałem.
- Za mało!- dziewczyna podstawiła mi blaster pod twarz.
- Dosyć! Dwieście tysięcy kundrów!!!!! Pasuje?- mandalorinka opuściła broń.
- Może być.- powiedziała wyciągając ręke. Chciała kasy.
- Dostaniesz dopiero po misji.- powiedziałem. Zobaczyłem dwa krążowniki na niebie. Już są. To ja się zmywam! Wsiadłem do mojego krążownika który potrafił stać się nie widzialny i odleciałem. Mojemu braciszkowi mówimy Pa pa!
Ahsoka POV
Wylądowaliśmy. Nagle coś sobie przypomniałam. Obi nie powiedział nam co się tu czai, gdzie i czy to niejest potwór Zillo. Jeżeli to ta bestia, to miecze się nam nie przydadzą. Teraz nie ma odwrotu. Spostrzegłam na ziemi ślady. Wywnioskowałam iż są to ślady Rankorna leśnego. Są jeszcze gorsze niż zwykłe, pospolite. Atakują nie tylko gdy są głodne. No ale, poszliśmy śladami. Luke szedł przede mną. Nagle ślad się urwał przy jakiejś górze.
- Dziwne... Ślady się kończą akurat tutaj...- powiedziałam. Zaczeliśmy się rozglądać po okolicy. Nagle usłyszałam krzyk Luke'a. Pobiegłam w miejsce gdzie go ostatnio widziałam. Na miejscu zastałam tylko jego miecz. Przestraszyłam się. W tej chwili usłyszałam strzał z blasteru!! Pobiegłam w stronę tam gdzie słyszałam strzał. Wbiegłam w krzaczory i tam zobaczyłam... Mandaloriankę w czerwonym hełmie. Trzymała Luke'a za łeb. Na rękach miał kajdany na Jedi. Dziewczyna w drugiej ręce trzymała blaster i nim potrząsała. Skywalker żyje! Ufff... W tej chwili dziewczyna powiedziała.
- Kurde no! Blaster mi się popsuł!!!- zaczeła nim potrząsać jeszcze mocniej. Potem podeszła do najbliższego drzewa i zaczeła uderzać bronią o drzewo. Przyglądałam się tej zabawnej, dziwnej, porąbanej scence. Nagle coś usłyszałam.- no! Naprawił się. Wracając do tematu- dziewczyna przyłożyła do głowy chłopaka blaster- nie ruszaj się! Albo on zginie!
Opuściłam broń i uniosłam ręce do góry. Łowczyni się uśmiechneła złośliwie.
- O! Nie wiedziałam że tak szybko mi pójdzie. A teraz blondynku, czas na śmierć!- już miała pociągnąć za spust gdy Luke kopnął ją w nogę. Puściła go krzycząc z bólu. Wyjełam miecz a mój chłopak chwycił za jeden z jej pistoletów. Dziewczyna szybko wstała i wyjeła kolejny rewolwer. Luke zaczął do niej strzelać ale ona wymijała strzały i strzelała w kierunku moim i Skywalkera. Walka nie trwała aż tak długo. W końcu jeden strzał z blasteru blondynka, trafił sabotażystkę w ręke przedziurawiając ją na wylot. Mandalorianka padła na ziemię a ja podłożyłam jej miecz pod nos.
- Jesteś aresztowana!- powiedziałam. Ta znowu sie złośliwie uśmiechneła.
- Głupcy. Myślicie że ja się poddam?- chwyciła za miecz świetlny Luke'a który leżał nie daleko. Odparła mój miecz i ruszyła na mojego chłopaka. Ten próbował w nią strzelić, ona odbijała wszelkie strzały. Gdy była już blisko, blondynek popchnął ją mocą. Poleciała w krzaki i upuściła broń. Chłopak wziął swój miecz i razem ze mną pobiegliśmy w kierunku obezwładnionej.
- Aresztuję cię!- powiedział Luke zakładając jej kajdanki.- teraz powiesz kim jesteś.
- To nie wasza sprawa.
- Gadaj!!
- Mam na imię Sabine Wren!! Pasuje? Jestem łowczynią nagród. Mam coś jeszcze powiedzieć?- zapytała wściekła Sabine.
- Dla kogo pracujesz?- zapytałam zdejmując jej hełm. Miała fioletowo-pomarańczowe krótkie włosy i brązowe oczy.
- Nie powiem!- odrzekła.
- Gadaj!- krzyknął Skywalker otwierając broń. Wren się tylko złośliwe zaśmiała.
- Tak, zabij mnie. Nie wyciągniesz ze mnie więcej informacji.- uznaliśmy że to prawda i zabraliśmy ją do statku i odlecieliśmy.
***
- Coo??!!- Windu zerwał się z fotela.- jak to was zaatakowali?!
Staliśmy przed radą razem z obezwładnioną Sabine.
- Tak. Zaatakowali nas. A sprawczyni zamachu nie chce wyjawić dla kogo pracuje.- powiedziałam.
- Wszystko zrobimy by odkryć kto za zamachem stoi...- powiedział Yoda. Ukłoniliśmy się i poszliśmy władować naszą kolejną koleżankę do paki.

Witam! Akcja się rozkręciła! I pojawiła się Sabine! Dodałam ten film. Mam nadzieję że da się obejrzeć. Ta piosenka jest fajna mimo iż jest w niej AŻ pietnaście przekleństw. Tak słyszałam. Na angliku się aż tak dobrze nie znam.
Sabine: dlaczego mnie władowałaś do paki???
Ja: przecież wiesz że wyjdziesz z kicia. Ale nie będe teraz mówić bo to jest publikowane. No to do next!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro