19. "Nie zostawiaj mnie!"
Mia
Rano obudził mnie Łukasz. - Śniadanie czeka na stole. Zjedz szybko i jedziemy.
– Gdzie? – Zapytałam przecierając oczy, było stanowczo za wcześnie jak na moje funkcjonowanie.
– W góry.
– Mam szkołę.
– Mia nie dyskutuj. – Mama weszła do kuchni i nie patrząc na mnie podeszła do szafki, wyciągnęła z niej kubek i zrobiła sobie herbatę. Widziałam jak drżą jej dłonie. – Od teraz masz słuchać Łukasza.
– Ale dlaczego? Co się dzieje?
– Nie utrudniaj dobrze? – Zapytała i wyszła z kubkiem w ręce.
– Jedz. – Łukasz podsunął mi talerz.
– Nie jestem głodna. – Mruknęłam. – Gdzie tata?
– Śpi.
– Będę się mogła z nim pożegnać?
– Nie wiem. – Skierował się do salonu, a ja zostałam sama w kuchni. Sięgnęłam po swój telefon i napisałam kilka wiadomości do Damian. Bardzo za nim tęskniłam i chciałabym, żeby tu był, ale niestety wiedziałam, że odczyta to dopiero za dwie godziny.
– Zjadałaś? – W kuchni znów pojawiła się mama.
– Nie chcę.
– Mia zjedz, nie wiem kiedy będziesz miała okazje coś zjeść.
– Mamo co się dzieje? – Cały czas na mnie nie patrzyła. Była taka oschła i zimna. – Mamo?
– Mela! – Usłyszałam głos taty, który schodził po schodach. – Widziałaś mój portfel?
– Jest na komodzie. Przyniosę ci. – Znów wyszła.
– Cześć kochanie, wyspałaś się? – Tata pocałował mnie w czubek głowy.
– Średnio. A ty?
– Wiesz jak to jest, kiedy jestem przed trasą.
– Tato, dlaczego muszę wyjechać z Łukaszem? Ja nie chcę.
– To nic takiego...Nie martw się.
– Mamo! – Głos Łukasza był przesiąknięty złością. – Możesz do mnie podejść?! Jestem w pokoju!
– Nie mogę zostać w domu? – Spojrzałam na tatę, który patrzył przez okno, jego szczęka była mocno zaciśnięta. – Tato?
– Mia chodź! - Łukasz wbiegł do kuchni i pociągnął mnie za rękę.
– Ale... – Nie wiedziałam co się działo.
– Nie ma czasu, musimy już iść! – Ciągnął mnie przez korytarz. – Ubieraj buty.
– Uważaj na siebie! – Mama przytuliła Łukasz i podała mu torbę. – Proszę.
– Nie zawiodę cię mamo...
– Gotowa? – Zapytał mnie. – Chodź. – Wyciągnął mnie na klatkę.
– Czekaj! Daj mi się pożegnać z...Tatą! – Byłam tak bardzo wystraszona do oczu napłynęły mi łzy. – Tato! – Krzyknęłam, ale chyba nie usłyszał.
– Szybko. – Pociągnął mnie w stronę schodów. – Kiedy wyjdziemy z bloku, masz jak najszybciej dostać się do samochodu. Rozumiesz?
– A ty?
– A ja, będę cię osłaniał.
– Przed kim? A co z Aresem?
– Biegnie po schodach. – Kiedy wyszliśmy z windy. Łukasz zatrzymał się przed drzwiami i rozglądnął. – Nie daj się złapać. – Wyciągnął zza paska broń. – Bo mama mnie zabije.
– Skąd to masz?!
– Jazda mała! – Pchnął drzwi i wypuścił przodem Aresa. Pociągnął mnie za rękę i pchnął w stronę samochodu. Usłyszałam huk wystrzału i pisnęłam z przerażenia. – Mia do samochodu! – Sparaliżowało mnie. Pisk opon i czarny mercedes, który się przed mną pojawił tylko tyle pamiętam z tamtej krótkiej chwili. Później kolejny huk i bezwładne ciało mężczyzny, które opadło na ziemie, z jego głowy leciała krew, która tworzyła coraz większą kałuże. – Mia samochód! – Łukasz wrzeszczał, a ja nie mogłam się ruszyć. Nagle poczułam jak Ares ciągnie mnie za nogawkę. Odwróciłam się w jego stronę i potknęłam. Przewróciłam się lodując twarzą w stronę bruku, kiedy odwróciłam się w drugą stronę stał nade mną mężczyzna w kominiarce. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu Łukasza, ale nigdzie go nie widziałam.
– Zostaw mnie! – Krzyknęłam, kiedy tamten wyciągnął w moim kierunku ręce.
– Nie wrzeszcz gwiazdko.
– Łukasz!
– Ares zabij! – Usłyszałam głos brata, który szarpał się z jakimś mężczyzną. W tym samym momencie, kiedy to wypowiedział, pies skoczył na mojego napastnika i powalił go na ziemie. Doskonale wiedział gdzie ma gryźć. Rozszarpał gardło przeciwnik.
– Wstawaj skarbie, wstawaj! - Ktoś pociągnął mnie do góry. Spojrzałam na niego. – Mia no już! – Wepchnął mnie na siedzenie pasażera w samochodzie Łukasza. – Spokojnie kochanie, już się nie denerwuj.
– Tato...- Płakałam. Byłam szczerze przestraszona. – Nie zostawiaj mnie, proszę! O co tu chodzi?!
– Wszystko ci wyjaśnię, ale kiedy będziesz już bezpieczna. – Klęczał przede mną. – Kocham cię malutka.
– Tato proszę nie zostawiaj mnie! – Rozglądnął się.
– Proszę uważaj na siebie i słuchaj Łukasza. – Pocałował mnie w czoło. – Obiecaj mi to.
– Tato...
– Obiecaj! – Mówił szybko.
– Igor! – Głos mamy sprawił, że się szybko odwrócił. Po chwili zobaczyłam jak mama mierzy do jakiegoś mężczyzny z broni, a następnie naciska na spust. Zabił go... Moja mama zabiła człowieka.
– Jedziemy. – Łukasz wpadł do samochodu. Ares wskoczył na tylne siedzenia. – Nie mamy czasu.
– Uważajcie na siebie. – Tata pogłaskał mnie po głowie. – Jesteś dzielną i silną dziewczynką. Za niedługo się zobaczymy. Obiecuję.
– Tato...
– Jedź. – Powiedział i zamknął drzwi. Łukasz wykonał szybki manewr na podjeździe i po chwili ruszyliśmy w stronę wyjazdu z osiedla. W tle widziałam światła radiowozów.
– Co będzie teraz z rodzicami? – Zapytałam i spojrzałam na mojego brata, który ze skupieniem wpatrywał się przed siebie. Podkoszulek na jego ramieniu przesiąkał krwią.
25.08.2020
https://youtu.be/Xr3M1kCPcow
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro