Rozdział 20 - Kill

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


•Bill

Mimo deszczowego dnia wieczór był piękny, szybko doszliśmy z Mabel do Chaty, pomimo utrudniających to kałuż i błota. Stanęliśmy przed chatą.

- Może wejdziesz na chwilę, skoro już tu jesteś? Stawiam herbatę i dżem.

- Jak dżem, to nie mogę odmówić.

Dziewczyna otworzyła drzwi, i przeżyła szok. Jej brat i wujkowie unosili się w powietrzu, a przed nimi stał ubrany w czerwony mundur mężczyzna, o czerwonych włosach.

- Kill? Co robisz, zostaw ich!

Podbiegłem do brata i chwyciłem go za ramię. Ten obrócił się i spojrzał na mnie. Blask w jego oczach zelżał pozostawiając tylko lekką poświatę, Pinesowie opadli na ziemię.

- Bill? To naprawdę ty? Wiesz, gdzie jest Will?

- Z tego co mi wiadomo jest na misji, ale ważniejsze, co ty tu robisz, i czemu zrobiłeś to Pinesom?

- Dostałem dziś wiadomość, od Willa - nad ręką mojego bliźniaka pojawił się mglisty obraz Willa zakutego w kajdany.

- Kill, jeśli to słyszysz, proszę pomóż! Bill jest w Gravity Falls, idź tam, znajdź Pinesów, oni.....

Wiadomość się urwała.

- Przyszedłem tu wyciągnąć od nich informacje o Willu.

- Nie, jesteś w błędzie, Pinesowie nam nie zagrażają. Nie wiem, o co chodziło Willowi, ale im można ufać!

Kill spojrzał na Pinesów, którzy z pomocą Mabel zdołali wstać. Przez chwilę stał i patrzył na nich. W końcu skłonił się.

- Przepraszam, za mój atak. Zareagowałem zbyt porywczo. Jest mi za to wstyd.

Nagle jakby sobie przypomniał, obrócił się do mnie i wyjął zza munduru naszyjnik wysadzany wielokolorowymi klejnotami. Moją uwagę przyciągnął jeden szafirowy, ledwo lśniący, wręcz matowy. To mnie wręcz przeraziło.

- Bill, wiesz co to oznacza. Ktoś, lub coś wysysa moc Willa. Ale to nie wszystko, coś go blokuje, jeśli coś mu się stanie, Will się nie odrodzi.

Te słowa zawisły na chwilę w powietrzu. Kill szybko mnie minął, wciskając mi w rękę naszyjnik. Ruszył do wyjścia.

- Spróbuję go namierzyć.- Pod jego nogami pojawił się portal w kształcie trójkąta. Już miał tam wskoczyć, ale zawahał się.- Proszę zajmijcie się nim.- Rzucił przez ramię i zniknął w szkarłatnym rozbłysku. Portal zniknął.

Jeszcze raz chciałem przeanalizować to czego się dowiedziałem. Mój brat zniknął, jest uwięziony i grozi mu ostateczna śmierć. Tego było dla mnie już za wiele, poczułem, jak nogi się pode mną uginają. Coś groziło mojemu bratu, a ja nie mogłem mu pomóc, nie mogłem nawet go szukać. Byłem bezsilny, jedyne co mogłem zrobić to siedzieć i czekać. Poczułem łzy na policzkach. Nawet nie próbowałem ich już powstrzymać, pozwoliłem im płynąć, licząc, że to mnie uspokoi. Poczułem, że ktoś mnie obejmuje, otworzyłem oczy i zobaczyłem Gwiazdeczkę.

- Nie martw się, wszystko będzie dobrze.

Głupie kłamstwo, nie może być tego pewna! Mimo to jej słowa trochę mi pomogły, lekko ją objąłem. Usłyszałem, że pozostali wychodzą. Na ramieniu dziewczyny wylądowały lśniące złotem i szkarłatem łzy.

•Dipper

Kiedyś marzyłem o tym że doprowadzamy go do łez, ale to było dawno. Teraz trochę go polubiłem, a poza tym rozumiem jego ból, i wujkowie tak samo. Żadne z nas nie chciałoby stracić rodzeństwa. Bill i Mabel weszli do salonu. Złote oko chłopaka było zaczerwienione, a opaska zwykle zasłaniająca drugie była odsunięta. Demon stanął przed nami.

- Nigdy tego nie robiłem, ale.- Było widać, że jest to dla niego trudne.- Ja Bill Cipher proszę, nie błagam was o pomoc! Pomóżcie mi uratować brata!

Chciałem odpowiedzieć, ale wuj mnie ubiegł.

- Obserwowałem cię od tygodnia, szukając w tobie oznak dawnego ciebie. Jednak chyba faktycznie się zmieniłeś, nie wiem czy będę mógł pomóc, ale postaram się.

- Ja tak samo! - Wtrącił się Stan.

- I ja też! Przecież cię nie zostawię, głupie dorito.

- Pomogę ci, ale w zamian mam kilka pytań.

- J-ja, nie wiem co powiedzieć. Dziękuję wam.

• Will

Powoli otworzyłem oczy. Chyba znowu straciłem przytomność. Łańcuchy nie pozwalały mi na swobodny ruch. Nie żebym chciał się ruszać, rany i tak sprawiały mi dość bólu. Mam teraz chwilę wytchnienia, ale ona wróci, na pewno. Mam nadzieję, że mi pomogą, że ktokolwiek mi pomoże.

- Williamie....

Zadrżałem słysząc ten głos, przycisnąłem się plecami do ściany, nie zważając na ból, chciałem tylko znaleźć się jak najdalej. W korytarzu słyszałem coraz głośniejsze kroki. Łzy pociekły mi po policzkach. Przygotowałem się na kolejną falę bólu.

********************************

Witam, nawet nie wiecie, jak ciężko jest pisać rozdziały z dnia na dzień, mam nadzieję że się spodoba.

Kto porwał Willa?
Czym jest tajemniczy naszyjnik?
Czy Bill i Pinesowie uratują Willa.

Miłego dnia, lub nocy★

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro