Rozdział 1 - Układ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od mojego przebudzenia minęły 2 dni. Will wszystko mi wytłumaczył, Weirdmagedon był... 5 lat temu. Wróciłem, ale niestety moje moce się jeszcze nie zregenerowały, przez co jestem uwięziony w ludzkim ciele. Aktualnie siedzę na łóżku, w domu który Will mi załatwił, nawet go nie pytałem jak. By mnie tu sprowadzić poświęcił spora część swoich mocy. Przejrzałem się w stojącym obok szafy lustrze. Nadal byłem w ubraniach, w których się obudziłem. Wyglądałem tak samo jak mój brat, miałem jasne blond włosy, oczy o barwie płynnego złota, jasny, żółty płaszcz i czarna koszulę. Moje lewe oko zakrywała opaska. Powoli wstałem i zszedłem po schodach. W domu nikogo nie było, Will udał się do innego wymiaru, strasznie mu zazdrościłem. Ja wszechwiedzący Bill Cipher uwięziony w ludzkim ciele, pozbawiony mocy, zmuszony do przebywania w tej mieścinie. Właśnie, jeszcze tego nie powiedziałem, żeby przyspieszyć powrót moich mocy muszę pozostać w Gravity Falls. Jest to związane, z całą to teorią dziwności Stanforda. Wyszedłem z domu, i ruszyłem przez Las. ~To co teraz robię jest niemożliwe głupie.~ Przeszło mi przez myśl. Niestety nie mam wyboru. Dalej przemierzałem Las, aż moim oczom (Raczej oku hahaha. Dopisek Autora) ukazała się tajemnicza chata. Powoli zacząłem się zbliżać oczekując zderzenia z magiczną barierą. Mimo braku mocy nadal ją wyczuwałem. No właśnie, braku mocy. Teraz, niczym nie różniłem się od zwykłego człowieka. Bez problemu przyszedłem przez barierę i wszedłem na ganek. Chwilę się wahałem, po czym zapukałem. Odpowiedziała mi głucha cisza. Spróbowałem ponownie, ale również bez efektów. Zrezygnowany odwróciłem się i ruszyłem przed siebie, gdy ktoś otworzył drzwi. Był to wysoki brunet o czekoladowych oczach. Włosy miał wilgotne, w sporym nieładzie. Chwilę mierzył mnie wzrokiem, po czym przerażony zatrzasnął drzwi. Ze środka usłyszałem krzyk sosenki

-Wujku Fordzie! Przed chatą stoi Bill!

Westchnąłem  ciężko i wróciłem na ganek, przecież Wielki Bill Cipher nie ucieka. Usiadłem na starej kanapie za drzwiami i czekałem. Po chwili wszyscy trzej wybiegli z chaty. Starzy nieźle się trzymają, a w połączeniu z trzymana przez nich bronią tworzy to zabójczą mieszankę. Chwilę mnie szukali przed Grotą Tajemnic, zanim zwróciłem na siebie uwagę.

- Część sixter, kopę lat ~ Ech, to nie będzie łatwe.~

********************************

Witam, tym razem trochę dłużej, mam nadzieję, że się podoba. Nie wińcie mnie za błędy, pisane na lekcji. Ps. To będzie długa opowieść, miłości od pierwszego wejrzenia tu nie uświadczysz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro