Rozdział 12 - ...ona cię...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


•Will

Teleprtowałem się przed dom, mam nadzieje, że Bill się nie nudził, zadanie okazało się trudniejsze, niż myślałem. Zaczynało się ściemniać. Po drodze skończyłem do Szwajcarii, po czekoladę. Zauważyłem, że brat naprawdę polubił słodycze. Otworzyłem drzwi, i zamarłem. Bill leżał przy schodach, wokół jego głowy była niewielka kałuża krwi, pochodzącej z rany na głowie. Pobiegłem do niego i sprawdź ile puls, był słaby, ale był. Z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy. Mój brat wciąż żył.

*Time Skip*

•Bill
Gdy się obudziłem nad sobą zobaczyłem drewniany sufit mojego pokoju. Głowa mnie potwornie bolała, jakbym miał kaca. Obok ktoś głośno oddychał, obróciłem lekko głowę, na krześle spał Will. Zazwyczaj nie potrzebował snu, musiał się zużyć dużo mocy. Tak jak ja. Oczy same mi się zamykały, powoli odpłynąłem.

•Bill

Spaliśmy tak do 10, aż nie obudził nas głód. Po śniadaniu wytłumaczył wszystko Willowi, skrzyczał mnie, że jestem nieodpowiedzialnym debilem i mogłem zginąć, jakbym sam tego nie wiedział. Will zrobił sobie przymusową przerwę, ponieważ zużył na mnie zbyt dużo mocy. Było mi trochę szkoda, że Gwiazdeczka poznała mój sekret w ten sposób. Była pierwszą osobą, która nazwała mnie przyjacielem. Właśnie sprzataliśmy po obiedzie kiedy ktoś zapukał do drzwi. Choć może odpowiedniej szum byłoby powiedzieć, że walił w nie, jakby chciał je wyważyć. Niby mogłem się tego spodziewać, ale i tak byłem zaskoczony, gdy przed drzwiami zobaczyłem Sosenkę i braci Pinesów. Will Nadal był w kuchni, ale wiedziałem, że w razie czego mogę na niego liczyć. Wrzuciłem na twarz arogancki uśmiech, Ala rozpieszczony książę i powiedziałem.

- Co was tu sprowadza Sosenko, przyszliście mnie zdezintegrować?

- Nawet nie wiesz jakbym chciał, Cipher, w końcu złamałeś umowę, więc mógłbym to zrobić z czystym sumieniem.

Poczułem jak Will zbiera energię. Zaraz tu będzie masakra.

- Czyli chcesz się mnie pozbyć?

Dipper westchnął głośno.

- Tym razem nie, mimo wszystko pomogłeś, mimo, że ją oszukałeś, i do teraz jest w szoku. Tym razem damy ci spokój.

- To wszystko? Jeśli tak to żegnam.

Byłem strasznie sfrustrowany, nie wiem nawet dlaczego. I znów to złe przeczucie. Dipper podszedł do mnie, wyciągnął pięść z kieszeni. Wysunął ja w moim kierunku.

- Zrozum, że ona cię nienawidzi, wolałaby o tobie zapomnieć, nie dręcz jej więcej.

W otwartej dłoni trzymał przypinkę, którą podarowałem Mabel.

- I co, myślałeś, że się ten przejmę. Oddawaj!

Zabrałem przedmiot, i trzasnąłem mu drzwiami przed twarzą.

-Bill... C-czy wszystko w porządku?

Prawie zapomniałem, że on tam nadal jest. Zdjąłem z wieszaka niedawno kupioną, niebieską kurtkę z kapturem obszytym futrem, i przyjąłem najnormalniejszy wyraz twarzy, na jaki było mnie stać.

- Wątpisz w zdrowie psychiczne swojego brata? Przyznam, z Gwiazdeczką było zabawnie, ale spodziewałem się takiej reakcji. Echh... Idę się przejść.

Nie zwracałem nawet uwagi na jego protesty, nie mogłem tam dłużej zostać. Czułem ból, jeszcze większy, niż wczoraj, a po głowie wciąż krążyły mi jego słowa.

≈ ...ona cię nienawidzi... wolałaby zapomnieć...≈

Chciałem pobyć sam, musiałem poukładać myśli. W dłoni, niczym najcenniejszy skarb, ściskałem tę niewielką, srebrną zawieszkę, w kształcie iluminati.

********************************

Witam, trochę się rozpisałem, mam nadzieję, że się wam podobało. W tym rozdziale był pewien "Ester Egg", czy ktoś da radę go odnaleźć?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro