Rozdział 13 - Przymierze

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


*Time Skip*

•Dipper

Jak ja mogłem mu zaufać. Przecież to nie pierwszy raz, jak nas oszukał. Ale jak on mógł zrobić to Mabel. Nadal siedzi załamana w swoim pokoju, on bawił się jej uczuciami, udawał jej przyjaciela. Gdyby nie to, że przyniósł ją do domu już byśmy się go pozbyli. Na szczęście rana nie okazała się poważna. Ściemniało się już, razem z wujkami siedzieliśmy w salonie nad notatkami, Stan pił piwo z puszki, a Ford kawę. Przez ostatnie kilka dni zbieraliśmy dane o anomaliach, przez co zaniedbałem Mabel. Jednak niedługo będę mógł poświęcić jej więcej czasu. Musimy to rozwiązać jak najszybciej. Nasze rozważania przerwało pukanie do drzwi. Kto to może być o tej godzinie.

- Idź otworzyć "kujonie".

Stan powiedział znad puszki.

- Do którego mówisz "mięśniaku"?

Ford poprawił okulary.

- Do młodego.

- Mógłbyś się Stan ruszyć, przynajmniej by ci się kaloryfer odpowietrzył.

Nie mogłem słuchać ich kłótni. Poza tym jeśli zaraz ktoś nie otworzy, to drzwi wylecą z zawiasów.

- Dobra pójdę, w waszym wieku powinniście się oszczędzać.

- Spokojnie bym z tobą wygrał!

Krzyknął za mną Stanek. Podszedłem do drzwi, otworzyłem je, i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Za nimi stał Bill, tak jakby, ubrany był w czarną koszulę i niebieski płaszcz. Z niebieskimi, a nie złotymi włosami i błękitnym okiem, które teraz było wypełnione łzami. Cofnąłem się o krok.

- Czego tu szukasz Bill?

- P-proszę pomóżcie. O-on... J-ja nie mogę g-go znaleźć...

Chłopak wyglądał jak Bill, ale miał zupełnie inny charakter, wyglądał jakby się bał. Nie to złe słowo. On był przerażony.

- Stan, Ford, chodźcie na chwilę!

Wujkowie przyszli po chwili, ku mojemu zdziwieniu po schodach zeszła również Mabel.

- Bill?

- N-nie, nazywam się W-william Mefistofeles C-cipher. Bill to mój starszy b-brat.

Miałem wiele pytań, ale nim zdążyłem coś powiedzieć uprzedziła mnie siostra.

- Coś się stało? Czemu płaczesz?

- Bill z-zniknął. Nie widziałem go od południa. Próbowałem go znaleźć, ale nie dałem rady.

Will nadal był zdenerwowany, ale dzięki pozytywnej energii emanującej z mojej siostry trochę się uspokoił i mówił już normalnie.

- Ale dlaczego przyszedłeś do nas?

Do rozmowy włączył się Ford.

- Jesteście jedynymi osobami, jakie tu znam. Ja dużo pracuje, nie miałem nawet czasu, żeby poznać sąsiadów. Bill miał z nimi lepszy kontakt.

- Bill, chyba żartujesz. On jest zły i gardzi ludźmi.

- Kiedyś tak, ale teraz się zmienił. Może i nadal jest Billem Cipherem, ale jest miły, czasami. A kończąc miałem nadzieję, ze może go widzieliście, jak od nas wracaliscie.

- CHWILA, CO?(I znowu to samo zdziwienie, jestem strasznie monotonny) Po co tam poszliście?

Twarz Mabel wyrażała zbulwersowanie.

- Chcieliśmy się upewnić, że da ci spokój. I oddać mu ten śmieć, który trzymałaś na szafce.

- Ruszałeś moją przypinkę, to był prezent.

- Sister ogarnij się, On się tylko z tobą bawił.

- Poświęcił mi więcej czasu, niż wy wszyscy.

- To i tak bez znaczenia. Nie musimy się o niego martwić. Sama widziałaś, że odzyskał moce.

- Nie, to nie tak. Część zdolności odzyskał, ale ma ograniczoną moc. Kiedy wczoraj znalazłem go na podłodze, w kałuży krwi... On teraz jest bezbronny.

- K-krwi? J-jakto?

- Po teleportacji stracił przytomność i rozbił sobie głowę.

Mabel zwróciła się do mnie.

- Musimy mu pomóc!

- Zapomniałaś już co nam zrobił? Demonom nie można ufać.

- Ja nie jestem takim demonem jak Bill, zresztą, on też nie jest zły. Możemy zawrzeć kontrakt, dam wam co chcecie, w zamian za pomoc. Nie bójcie się, moje kontrakty określają zasady, których nie mogę łamać.

- Jak to nie możesz?

- No bo on zawiera umowy przez podanie ręki, a ja zawiązuje pisemne kontrakty. To ogranicza możliwości manipulacji, ale dzięki temu jestem bezpieczny. Osoba z którą zawieram kontrakt nie może mnie oszukać, a Billa tak, nawet podczas powitania.

- O nie, już raz popełniłem ten błąd i nie zamierzam go powtórzyć. Bardziej od tych "kontraktów" interesuje mnie jak przyszedłeś przez barierę?

- Ona jest nastawiona na Billa. Chociaż mamy podobne zdolnosci nasze moce są na różnym poziomie. Nie mogę się z nim równać.

- Ford, co o tym sądzisz?

- Nie wiem Stan. Zawsze mówiłem, że nie można ufać demonom. Ale nie zniosę więcej łez tego gościa. Już nie wspominajac, o tym, że Mabel zaraz do niego dołączy.

Wszyscy się obróciliśmy. Sister robiła minę Ala smutny piesek.

- Dobra. - Powiedziałem do Willa. - pomożemy ci, ale idziesz ze mną.

********************************
I znowu dość długo. Powoli akcja się rozkręca. Nie mogę się doczekać.
Miłego dnia, lub nocy★

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro