20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***

- Masz go na drugiej.

- Drugiej?! Której drugiej?!

- Jest jedna druga, debilu!

- I... Zastrzelili go.

- KURWA!

- Mówiłem, że masz go na drugiej. - zaśmiałem się do słuchawek.

Na ekranie monitora wyświetlił się duży napis informujący o wygranej przeciwnika "Winner Team 2". Odłożyłem konsolę i wyciągnąłem się na fotelu.

- Uznaje tylko lewo, prawo, góra, dół. - mruknął niepocieszony Cyno po drugiej stronie wirtualnego świata.

- Jakim cudem tyle osób Cię ogląda, jak ty grać nie potrafisz. - mogłem się założyć, że Nari właśnie przekręca oczami, a do tego nerwowo tupie nogą. - Przecież już pięcioletnie dziecko prędzej ogarnie, gdzie jest godzina druga na tarczy zegara.

- Chcesz się zamienić? Ty poprowadzisz stream, a ja ułożę dietę dla tego dziadka z cukrzycą.

- Podziękuję. Martwię się, że skróciłbyś żywotność tego dziadka do minimum. 

Kolejny ciężki dzień był za mną. 

Mój progres w książce nieco posunął się do przodu, ale nie na tyle, by był dla mnie zadowalający. Po tej wiadomości od Cyrusa nie mogłem pozbierać myśli, a na dodatek Kaveh zaczął swoją serię pytań na temat spotkania autorów. Widziałem, jak bardzo podekscytowany jest na tę imprezę. Starałem się dokładnie mu wytłumaczyć, na czym polega tego typu impreza i czego może spodziewać się po innych. Nie zraził go fakt, że będzie otoczony fałszywymi ludźmi.

,,Będziesz tam ze mną, prawda?"

Szczerze, to nie chciałem tam być dłużej, niż to było wymagane. Mój plan był prosty: przyjść, załatwić sprawy z Cyrusem, chwilę po zabawiać te beztalencia i wyjść. Ale skoro blondynowi tak bardzo zależy, by się pokazać... Nie zna tego towarzystwa, nie wie czego się spodziewać. Dlatego muszę być blisko niego i mieć ręce na wodzy, gdyby zaczęło dziać się coś nieprzyjemnego.

Po naszej rozmowie Kaveh w skowronkach udał się do domu. Nie mógł zostawać już do późna z uwagi na Vulpy. Bał się, że kotka może czuć się zbyt samotnie w pustym domu. Nie miał też kogo poprosić o pomoc w dokarmianiu... Ciekawe, czy znalazłby się ktoś do opieki nad kotem... I ile taka pomoc kosztuje?

- Al, słuchasz ty mnie w ogóle? - Cyno wydarł się do słuchawki.

- Zamyśliłam się na chwilę. - mruknąłem, łapiąc za pada. - O co pytałeś?

Zaczęli kolejną rundę. Tym razem nasz przeciwnik nie był jakiś mocny. Mogliśmy na luzie podejść do całej rozgrywki.

- Przejmujesz się tą imprezą? - spytał mnie Tighnari.

- Nie... Mam to w dupie. Zrobię swoje i wyjdę. Chyba... - westchnąłem, przypominając sobie prośbę blondyna. - Bardziej martwi mnie fakt, że Cyrus zaprosił też Kaveha.

- CO?!

- Auuuu! Nie drzyj się tak idioto! - ciemnowłosy warknął do Cyno, po czym odkaszlnął. - Nie, żebym go jakoś powstrzymywał, ale na pewno to dobry pomysł? Kaveh wydaje się zbyt naiwny do towarzystwa zadufanych w sobie manipulantów.

- Mi to mówisz? On zostanie zjedzony, jak tylko przekroczy próg tej sali. Ehh. Nie dość, że sam będę musiał się odganiać od tych krwiopijców, to jeszcze będę musiał pilnować dorosłego faceta, by nie sprowadził na siebie problemów.

- Z drugiej strony to dobry moment. Spędzisz z nim trochę czasu i może bardziej go poznasz... Pamiętasz, o czym rozmawialiśmy?

- O czym rozmawialiście?

- Nie interesuj się.

- A... To... To już jest nieważne. - mruknąłem, próbując ignorować w tle zapętlonego Cyno i jego "O co chodzi?".

- Nieważne? Zrobiłeś jakieś postępy?

- Chodzimy ze sobą.

- CO?! - kolejny pisk.

- CYNO! KURWA, WYCISZAM CIĘ! 

- To go tylko bardziej rozjuszy. - jęknąłem, oddając ostatni strzał. Nasza drużyna wygrała.

- Znowu rozmawialiście za moimi plecami! Tacy z Was przyjaciele, tak?

- Właśnie przez Twoje reakcje z Tobą nie rozmawialiśmy! Zresztą co się tak rzucasz? Z Tobą też rozmawiam o rzeczach, o których Al nie wie, więc skończ jęczeć!

- Prędzej czy później i tak byś się dowiedział. - mruknąłem.

- Ale...!

Podczas gdy Cyno kontynuował swój lament, a Nari próbował mu przemówić do rozsądku, odsunąłem się od biurka i przeszedłem do kuchni, w celu zrobienia sobie kolejnego kubka gorącej herbaty. 

Wróciłem do nich po pięciu minutach. 

Nadal kontynuowali swoją zaciętą dyskusję, więc czekałem, aż ją dokończą. Po głosie Nariego słyszałem, że emocje już opadły. Był na ostatnim etapie opowieści, czyli jego pomyśle na moje emocjonalne rozterki.

- ...Później Ci, to wytłumaczę. Al, jesteś tam?

- No.

- Powiedz mi, co to znaczy, że chodzicie? Kazałem Ci tylko spędzić z nim trochę czasu, a nie wyznawać sobie miłość!

- Technicznie rzecz biorąc, to nie wyznaliśmy sobie miłości. Nie padło żadne "kocham"  ani nic w tym stylu. Po prostu się sobie podobamy. Powiedziałem mu prawdę, że coś czuję, ale nie wiem do końca, co to jest i chcę spróbować się dowiedzieć.

- ...I on się zgodził? - Cyno odezwał się po krótkiej ciszy.

- Tak.

- ...

- Albo jest głupi, albo traktuje to, jak kolejny research.

- Kurwa, to nie jest żaden research! Co wy się wszyscy uparliście!

- No to, co to jest? "Chcę spróbować". Spróbować co?! Pochodzić z nim za rączkę, dać buzi, czy od razu go wytrzepać na tapczanie?

- Muszę zgodzić się z Cyno. - Nari zabrał głos. - Powiedziałeś mu, że chcesz spróbować, więc z góry zarzuciłeś mu, że nie wiesz, czy to wypali. Skoro się na to zgodził, znaczy, że nie miał z tym problemów, czyli prawdopodobnie może czuć do Ciebie coś więcej... Wiesz, jaki będzie koniec? Albo się zakochasz i będziecie razem, albo nie i zranisz uczucia Kaveha. A z Twoim charakterem...

- Od razu zakładasz najgorsze? - przerwałem mu. - Wiem, co robię. Wszystko z nim ustaliłem i obaj wiemy, na czym stoimy. Dobra. Jeszcze nie wiem, jak to się skończy, ale nie zranię go. Nie jestem aż takim skurwysynem, by bawić się niewinnymi uczuciami.

- To jak inaczej zamierzasz "próbować"?

- Proste. Nie będę nic inicjował. Będę czekał na jego ruch.

Fakt, jestem wyrywny w swoich działaniach i przy blondynie nie myślę racjonalnie. Ale to nie znaczy, że będę wykorzystywał jego uczucia. Wiem, że podobam mu się. Inaczej nie rysowałby mnie w swoim szkicowniku i nie rumienił się przy każdej możliwej okazji... Obiecałem sobie, że kolejne zbliżenie nie będzie moją inicjatywą. I zamierzam tego słowa dotrzymać.



***

Ohayooo~ 

Przepraszam za opóźnienie w rozdziale :')
Dziękuję za wszystkie motywacyjne komentarze pod moją tablicą ♥ Nie byłam zmęczona (może troszkę), ale nie mogłam się zebrać do pisania. Chwilowy brak weny :D

Z radością też informuję, że rozpoczęłam swój długo wyczekiwany urlop :D Mam trochę planów, jak wykorzystać ten wolny czas - trzymajcie kciuki, by mi się udało ^^

Do napisania,
Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro