24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na przebranie dostałem trochę za krótkie spodnie dresowe i idealnie opinającą moją klatę koszulkę. W całej łazience unosił się przyjemny zapach mięty. Ubranie, które miałem na sobie również przesiąkło tym zapachem. Jego zapachem. Albo ta woń, to jego miętowy proszek do prania, albo wcześniej miał ten zestaw na sobie. Może w tym spał?... Nie przeszkadzałoby mi to. 

Gdy skończyłem się ogarniać, wyszedłem z łazienki i dałem znać blondynowi, że już może wchodzić. Kaveh trzymając swoje bokserki oraz koszulę, wyminął mnie w przejściu i zamknął się za białymi drzwiami. Nadal był zaczerwieniony. Zaśmiałem się i skierowałem do kuchni, by nalać sobie szklankę wody. Strasznie mnie suszyło po tym winie. W kuchni mój wzrok spotkał się z sierściuchem, który oblizywał się po obfitym posiłku, jaki zaserwował mu jego sługa. Kotka podeszła do mnie i ponownie zaczęła ocierać się o moje nogi, głośno przy tym mrucząc. I tak nie miałem nic innego do roboty... Przykucnąłem i umiliłem sobie czas na zabawie z Vulpy.

***

Kiedy byliśmy już umyci, Kaveh rozścielił błękitną pościel i rzucił na materac dwie granatowe, puszyste poduszki. Z szafy wyciągnął w tym samym kolorze kołdrę, która dołączyła do reszty zestawu. Była już późna godzina i obaj byliśmy wycieńczeni całym dniem. Za dużo się wydarzyło jak na jeden wieczór. Vulpy musiała wyczuć nasze zmęczenie. Nie wybrała nóg, jak to zapewniał Kaveh, tylko usadowiła się na fotelu, zwijając w kłębek.

W ciszy leżeliśmy zwróceni głowami do siebie. Przyglądaliśmy się sobie. Bez słów. Oczy Kaveha błyszczały w blasku księżyca, który przebijał się przez niezasłoniętą roletę. Jego brwi były rozluźnione, ale twarz wyrażała zmartwienie. Musiał dalej przejmować się tą całą sytuacją. Zjechałem wzrokiem niżej na rozchylone, różowe usta. Kusiła mnie ta szpara między jego wargami. Zapraszała mnie, bym ją szczelnie zamknął swoimi ustami. Jestem tylko facetem. W pełni sprawnym, młodym mężczyzną. Co prawda nie miałem przed sobą kobiety, jak to dotychczas było. Ale za to przede mną była osoba, przez którą zacząłem kwestionować swoją orientację seksualną. Naturalnie... Miałem brudne myśli.

- Zasłonić roletę? - zapytał, wybijając mnie z krainy marzeń.

- Nie trzeba, tak jest dobrze. Mogę Cię podziwiać. - odpowiedziałam bez chwili zawahania.

Pomiędzy nami znowu nastała krótka cisza. Kaveh westchnął głośno i schował twarz w poduszkę.

- Przepraszam za dzisiaj. Zepsułem cały dzień. Już nigdy więcej nic nie wypiję...

- Nie przepraszaj. - pogładziłem go po policzku, gdy uniósł do połowy głowę. - Mówiłem już, że to nie Twoja wina i byś się nie przejmował. To wydarzenie nie było dla mnie w ogóle ważne.

- Ale Twoja opinia...

- W dupie mam opinię tych ludzi. Ona nic nie znaczy. - mruknąłem. - Zależy mi na Twojej opinii.

- No to tam już przepadła. - przekręcił oczami.

- Nie koniecznie. - zaśmiałem się krótko. - Będziesz na ustach całej śmietanki towarzyskiej. Nie ważne jak gadają, ważne, że gadają.

- Wiesz co, Al... Nie potrafisz pocieszać. - zawtórował mi. - Ale może jestem spokojniejszy. Gdybym był sam, to w życiu bym nie skakał tak do nich, jak dzisiaj. Z Tobą byłem odważniejszy.

- Naskoczyłeś na mnie pierwszego dnia, gdy się poznaliśmy. - zauważyłem. - Teraz byłeś wściekły, że podtalencia obsmarowują Twojego chłopaka.

- Chłopaka... Hah... - zamyślił się. - Z łatwością Ci to przychodzi, co?

- Hmm?

Spojrzałem na niego pytająco, ale blondyn nic więcej nie powiedział, tylko przybliżył się do mnie, łącząc nasze usta w pocałunku. Przysunęliśmy się do siebie ciałami. Zaczęliśmy niewinnie. Muskaliśmy swoje usta i przeplataliśmy ze sobą nasze języki. Jedną dłoń zatopiłem w jego blond włosach. Drugą zarezerwowałem dla rozgrzanego policzka. Kaveh swoje obie dłonie ulokował na mojej klatce piersiowej. Jestem pewny, że czuł, jak moje serce zaczyna bić coraz mocniej i szybciej.

Pocałunek się pogłębił. Zaczęliśmy mruczeć w swoje usta i delikatnie się podgryzać. Jego biodra zaczęły niespokojnie się poruszać i ocierać o moje krocze. Czułem wszystko bardzo dobrze. Matko... To było zbyt podniecające. Miałem ochotę odrzucić tę kołdrę na bok, zerwać z niego ubranie, przyszpilić do łóżka i rzucić się na jego nagie ciało.

Kaveh uprzedził mnie we wszelkich akcjach. Oderwał się ode mnie i obniżył się, znikając pod kołdrą. Uniosłem ją, by zobaczyć, co robi, ale szybko pokiwał przecząco głową, naciągając na siebie materiał kołdry.

- Skup się dzisiaj tylko na moim dotyku. Nie chcę, byś mnie widział. - mruknął, łapiąc za gumkę dresów. - Możesz to dla mnie zrobić? Opuść kołdrę i nie unoś jej pod żadnym pozorem.

Wykonałem jego prośbę. Nie podobała mi się w stu procentach. Chciałem widzieć jego twarz, ale z drugiej strony rozumiałem, o co mu chodzi. Kaveh od początku miał wątpliwości, czy dałbym radę pójść z nim do łóżka. Sam nie wiedziałem, czy byłbym w stanie. Prędzej, czy później się o tym przekonamy, ale na ten moment... Jeśli w ten sposób blondyn jest spokojniejszy, to nie mam, co dyskutować. 

↓ 18+ ↓

Poczułem, jak dresy zsuwają się do połowy moich łydek. Dłonie mężczyzny sunęły wzdłuż moich ud do góry. Zagryzłem od środka dolną wargę, odchyliłem głowę i zamknąłem oczy, oddając się swojej wyobraźni. Jedną dłoń zostawił na udzie, a opuszkami drugiej zaczął piąć się do góry. Subtelnie badał moje mięśnie brzucha, kolistymi ruchami snując się po całej długości. Kilka razy drygnąłem pod wpływem jego dotyku. Łaskotał mnie, zostawiając niedosyt. Chciałem więcej. 

Denerwowało mnie to. Nie widziałem go, nie widziałem jego oczu. Skąd mogłem wiedzieć, jaki będzie jego kolejny ruch? Widziałem tylko, jak kołdra unosi się i opada z każdym przemieszczeniem się. Nagle poczułem, jak jego dłoń zaciska się na samym dole mojego penisa i powoli kieruje w górę. Westchnąłem przeciągle, zaciskając dłoń na pościeli. Poruszał dłonią posuwistym ruchem, powodując na moim ciele coraz większe ciarki. Szczerze to nie musiał się starać. Nie dość, że jestem zdany tylko na zmysł dotyku, to od początku naszej intymności byłem w prawie pełnym wzwodzie.

- Kaveh... - jęknąłem, gdy jego kciuk zaczął podrażniać główkę. - Nie baw się...

W odpowiedzi poczułem na czubku jego ciepły oddech. Nie minęła sekunda. Jego mokry, rozgrzany język zaczął swój taniec wokół żołędzia. Boże, jakie to było stymulujące... Wbijałem pośladki w materac, by przez przypadek nie pchnąć mu prącia prosto do gardła. Mocno się przed tym powstrzymywałem. Nie chciałem go zranić, nie o to w tym chodzi. Zaczął przejeżdżać językiem wzdłuż członka i zasysać go w losowych miejscach. Wolną dłonią masował moje jądra, które również domagały się uwagi. Druga nadal spoczywała na moim torsie. Wsunąłem swoją rękę pod kołdrę, odnajdując ją. Splotłem nasze palce i zacisnąłem je w mocnym uścisku. Dłużej nie wytrzymam... To wszystko jest zbyt pobudzające. Mój oddech stał się ciążki, a westchnienia były niekontrolowane.

W końcu przestał się bawić. Zassał mój czubek i powoli wsunął go w całości do gardła aż po same jądra. Donośnie przy tym mruczał, powodując wibracje, które dodatkowo mnie podrażniały. Wiedział, co robi. Wiedział, który guzik ma nacisnąć, by doprowadzić mnie do szaleństwa. Było to przerażające, ale jednocześnie takie ekscytujące. Poruszał się powoli w swoim tempie. Dokładnie czułem, jaki kształt ma jego ciasne gardło. Gdybym tylko mógł go zobaczyć...

Blondyn rozplótł nasze palce i pewnie chwycił moja dłoń. Zaczął ją nakierować. Po chwili poczułem pod palcami jego miękkie włosy. Dobrze wiedziałem, czego chce. Przygniótł mnie dłonią, naciskając na nią, by zademonstrować nadawanie tempa. Nie musiał mnie bardziej instruować. Z czystą przyjemnością wykonałem jego prośbę. Zatopiłem palce w jego czuprynie, nadając mu szybkie tempo. Jęknął głośno. Jego dłonie zacisnęły się na moich udach, wbijając we mnie palce. Czułem, że byłem blisko. Było mi tak przyjemnie. Zmysłowo poruszałem biodrami w rytm do mojej dłoni, pogłębiając całe felliato. Dłużej nie wytrzymam. 

Chciałem unieść głowę blondyna, nim będzie za późno. Ale nie dałem rady. Miałem wrażenie, że połknie mnie w całości. Doszedłem głęboko w jego gardle. Ani jedna kropla nie wypłynęła na światło dzienne.

↑ 18+ ↑

Nie miałem prawa się męczyć. Zostałem perfekcyjnie obsłużony. Jednak pot spływał z mojego czoła, a oddech szukał chwili wytchnienia. Nie wiem, co on zrobił i jak to zrobił. Ale Chryste, co to było.

Po minucie Kaveh wyczołgał się spod kołdry. Zawisł nade mną, ciężko przy tym dysząc. Jego twarz była cała czerwona, a włosy roztrzepane na wszystkie strony świata. Pogładziłem go po policzku, kciukiem zahaczając o górną wargę. Jak te małe usta, pomieściły to wszystko?...

- Nie dość, że uroczy, to jeszcze demon seksu. - uśmiechnąłem się. - Chodź tu.

Szarpnąłem go za ręce. Opadł na mnie, a ja korzystając z okazji, pocałowałem go w zaczerwieniony policzek. Momentalnie blondyn się speszył. Myślałem, że z opóźnieniem reaguje na wszystkie wydarzenia... Ale dotarło do mnie, o co mu chodzi, gdy poczułem na podbrzuszu lekką wilgoć. Kaveh usiadł na mnie okrakiem, odsłaniając mokrą plamę na swoich bokserkach.

- Doszedłeś? - uniosłem brew. - Aż tak Ci się podobało, zboczeńcu?

Blondyn fuknął coś pod nosem, nachylił się i raptownie mnie pocałował. Poczułem w ustach ten gorzki smak...

- Fuj.. 

- Kara za śmianie się ze mnie. - pokazał mi język. - Idę się przebrać.

Zniknął za drzwiami. 

Leżałem nieruchomo, wpatrując się w sufit. Podobało mi się. Naprawdę cholernie mi się to podobało.



***

Yooo~

To już 24 rozdział... A dopiero pierwsza scena głębszego zbliżenia :') To tylko podkreśla, ile jeszcze rozdziałów przed nami. 

Ogólnie zarys tego rozdziału powstał zaraz po rozdziale 23 :'D (dla tych, co nie wiedzą: zazwyczaj piszę rozdziały w dzień publikacji). Miałam pomysł i nie chciałam go zapomnieć :')

I zrobię coś, czego zazwyczaj nie robię :) Rozdział dedykuję dla czytelniczki, która ma dziś urodziny @Ericka_PL ^^ Najlepszego!

Tak, czytam Wasze komentarze xD WSZYSTKIE. 

Do napisania,
Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro