27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***

Od kłótni z Tighnarim minęło już klika dni. Ani ja, ani on nie odzywaliśmy się do tego. Naturalnie nie widywałem się też z Cyno, który solidarnie trzymał się ze swoim tlenem. Choć w przeciwieństwie do szanownego dietetyka, Cyno pisał mi wiadomości.

Mój pełen spokoju czas poświęciłem na dokończenie mojej książki. Byłem już w trakcie pisania epilogu, ale zawiesiłem się. Z tymi wszystkimi emocjami, które we mnie buzowały, nie potrafiłem jej radośnie zakończyć. Z niczego nie byłem zadowolony i czułem się jak kompletny amator. Wszystko, co karkołomnie powstało w ciągu paru minut, zostało przeze mnie brutalnie usunięte i zaczynałem od zera. 

Wpatrywałem się w ten pulsujący kursor na ekranie oraz pogrubiony napis EPILOG. Miałem kompletną pustkę w głowie i ogromne węzły zawiązane na moich uczuciach.

Do pomieszczenia wszedł Kaveh z dwoma kubkami wypełnionymi po brzegi kawą. Jeden z nich podsunął mi na biurku, a z drugiego wziął dużego łyka. Przysiadł na blacie i nachylił się w moją stronę, by spojrzeć na mój monitor.

- Dziękuję... - mruknąłem, zerkając na tablet graficzny na jego stanowisku. - Już skończyłeś?

- Pozostało mi parę poprawek. Widzę, że u Ciebie dalej nic?

Pokiwałem twierdząco głową i ciężko westchnąłem. Męczyła mnie kłótnia z moim przyjaciółmi. Męczył mnie fakt, że nie mogłem dokończyć tej przeklętej książki. I zaczynałem martwić się o moją relację z Kavehem. Nie poczyniliśmy od tego czasu żadnych większych postępów... A umowa była taka, że jesteśmy ze sobą do końca naszej współpracy.

- Tighnari odzywał się do Ciebie? - zmieniłem temat.

- Trochę pisaliśmy, ale nic szczególnego. - odpowiedział, biorąc kolejnego łyka. - Długo będziecie się na siebie dąsać?

- A mam przepraszać pierwszy? - uniosłem brew. - Nie czuje się winny. Ta cała sytuacja wynika tylko i wyłącznie z jego wściubiania nosa w nie swoje sprawy.

- Jak dzieci. - przekręcił oczami. - Nie mówię, że jesteś winny. Wiedząc, że mój przyjaciel w ramach eksperymentu chce skrzywdzić drugą osobę, też bym się zdenerwował i próbował odwołać go od tego pomysłu. Po prostu bym się martwił, że zrobi coś głupiego i będzie później tego żałował... I! Zanim coś powiesz, bo już widzę Twój wzrok. Nie mówię, że wtrącanie się w to, co jest pomiędzy nami, to też dobra strategia. Nari musi zrozumieć, że bierzemy pełną odpowiedzialność za siebie...

Uwielbiałem patrzeć w jego rubinowe tęczówki. Mogłem w nich bezustannie tonąć. Zachwycały mnie za każdym razem, gdy nasz wzrok się spotykał, ale przede wszystkim uspokajały mnie. Tak długo, jak mogłem się w nie wpatrywać, czułem się spokojny. 

- ...Słuchasz mnie w ogóle? - blondyn odłożył kubek.

- Tak. - odchrząknąłem. - Zgadzam się z Tobą, ale w jednym nie masz racji. Traktuję Cię poważnie i nie jesteś żadnym eksperymentem.

- Dobrze wiesz, że trochę tak. Przecież nie powiesz mi, że mnie kochasz. Ledwo przyjmujesz do świadomości fakt, że podoba Ci się inny mężczyzna.

- Może jeszcze tego nie powiem... Ale jesteśmy na dobrej drodze. Nie jesteś głupi i widzisz, jak na Ciebie patrzę. Wiesz, że mi się podobasz, a mimo to nie robisz żadnych ruchów w moją stronę. Dlaczego?

- Nie wpadłeś na pomysł, że może ty mi się nie podobasz? - zaśmiał się.

- Nie rozważam takiej opcji. - uniosłem kącik ust. - Obciągnąłbyś osobie, która Ci się nie podoba?

- ...

- Pokaż lepiej, z czym się męczysz.

Blondyn z zaciśniętymi ustami nachylił się do monitora. Zaśmiałem się pod nosem z jego nagłej zmiany tematu. Też nie jestem głupi. Dałeś mi zbyt wiele pozytywnych sygnałów. Praktycznie nic nam nie stoi na przeszkodzie. No... Prawie nic. Chcę być tylko pewny swoich uczuć na tyle, by faktycznie Ciebie nie skrzywdzić. A żeby to sprawdzić...

- Prześpij się ze mną.

- Ta... Dzięki, ale nie. - mruknął. - Chwila. Co ty powiedziałeś?

- Dobrze słyszałeś, co powiedziałem. Prześpij się ze mną.

To może być nasza ostatnia szansa. Jeśli nie będę pewny do zakończenia współpracy, nasze drogi się rozejdą i być może już nigdy więcej się z nim nie zobaczę. 

- Ale teraz? Tu? - zapytał zaskoczony. - J-ja... Ja nie jestem gotowy! Muszę się do tego odpowiednio przygotować i... Nastawić mentalnie? 

- A co tu jest do nastawiania?

- Alhaitham. - westchnął bezsilnie. - Seks z mężczyzną to nie to samo, co seks z kobietą. Nie uda Ci się bezboleśnie wejść, jeśli wcześniej się nie przygotuję.

- To mnie naucz. Powiesz mi, co mam zrobić i to zrobię.

- To nie takie pros...

Po pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. Niepocieszony przerwaniem rozmowy, zerknąłem na podświetlony ekran. Nilou. A to nowość... Rudowłosa rzadko się ze mną kontaktuje. Powiedziałbym nawet, że w ogóle. Ostatnim razem napisała mi "Szczęśliwego Nowego Roku!". Dwa lata temu... W marcu.

Nie odebrałem za pierwszym razem. Chciałem żyć z myślą, że się pomyliła i przez przypadek wybrała mój numer. W rzeczywistości chciałem kontynuować rozmowę z Kavehem. Gdy jednak po raz kolejny zaczęła dzwonić, syknąłem pod nosem i niechętnie odebrałem telefon.

- No nareszcie! Widziałeś, co Ci napisałam?! Od godziny próbuję się do Ciebie dobić!

- Kulturalna kobieta na początku by się przywitała. - mruknąłem.

- Kurwa mać, Alhaitham to ważniejsze niż moja kultura osobista! Pamiętasz tego.. No.. Raziego?

Blondyn zmarszczył brwi i spojrzał piorunującym wzrokiem na mojego smartfona. Musiał usłyszeć jego imię. 

- Ciężko o nim zapomnieć. - przekręciłem oczami na wspomnienie jego kłótni z Kavehem podczas bankietu. - Coś się z nim stało, że musiałaś zadzwonić? W końcu zrezygnował z bycia pisarzem czy dopadła go jakaś cholera?

- Gorzej! - krzyknęła, aż odsunąłem od siebie telefon. - To beztalencie wydaje książkę i podobno zapowiada się, że to będzie bestseller!

- Jak to bestseller? On?! Musiałaś coś źle usłyszeć...

- Nie, przysięgam!... Nie znam szczegółów jego opowieści, ale przeszła ona wstępną analizę krytyków. Ja jeszcze nic nie widziałam, ale niedługo trafi to do sprzedaży. Nie sądzisz, że to dziwne, by napisał dobrą książkę w kilka dni od bankietu? Wątpię, że dostał natchnienia po sprzeczce z Twoim ilustratorem.

Fakt, to było dziwne. Ale prawda jest taka, że nie miałem, co zrobić z tą informacją. Możliwe, że mężczyzna faktycznie dostał jakiegoś przypływu inspiracji i teraz może stać się moim największym konkurentem. Muszę poczekać na premierę i przekonać się na własne oczy.




***

Yoo~

Kolejny rozdział za nami :D 

Dziękuję wszystkim za miłe słowa pod moją tablicą i wyrozumienie ♥ Z moim zdrowiem jest już lepiej. Zaliczyłam też kolejne przedmioty na studiach i mogę już chwytać się za projekt kierunkowy ^^ 

Nie przewiduję jak na razie kolejnych opóźnień w rozdziałach, ale bądźcie czujni :D

Do napisania!
Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro