33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po tym, jak zostałem zdzielony chochlą w głowę, usiedliśmy do stołu naprzeciw siebie. Kaveh przygotował dla nas obfite śniadanie w postaci kiełbasek, omletu z ryżem i kurczakiem oraz marynowanych warzyw. Na środku postawił też faszerowane maślane bułki, po które specjalnie wyszedł z rana.

Byłem zdziwiony faktem, że blondyn wyglądał całkowicie normalnie. Po wielu godzinach researchu na temat ,,jak to robią mężczyźni?", myślałem, że będzie zwijał się z bólu i ledwo, co będzie mógł ustać na nogach. Albo artykuły kłamały, albo Kaveh jest cyborgiem. 

- Dobrze się czujesz? - zapytałem. - Nic Cię nie boli? Nie powstrzymywałem się wczoraj..

- A jak myślisz? - przerwał jedzenie i oparł się na ręce. - Po długiej przerwie od seksu, niewyżyty pisarz molestował mnie przez pół nocy do momentu, gdzie zasnąłem z wycieńczenia. Uważasz, że po tym wszystkim nic mnie nie boli? Wiesz w ogóle, co to jest pielęgnacja po seksie? Sam musiałem się sobą zająć. A na dodatek...!

Z każdym jego kolejnym słowem, robiło mi się coraz bardziej głupio. Nie wiedziałem, że po wszystkim jest jeszcze tyle ważnych elementów, które pominąłem. Kaveh też jest człowiekiem i też ma uczucia. Powinienem bardziej się nim zaopiekować.

- Przepraszam. - westchnąłem. - Chyba już nic nie zostało, z czym mógłbym Ci pomóc.

Blondyn chwycił kiełbaskę i zaczął ją rzuć od niechcenia. Jego wzrok zawiesił się na kancie stołu, a nieobecna mina mówiła mi, że pogrążył się w swoich myślach. Musiał nad czymś mocno się zastanawiać. W ciszy dojadałem swoją porcję, czekając na jego odwieszenie.

- ... Następnym razem pamiętaj o tym.

- Następnym razem? - uniosłem brew. - Będzie następny raz?

- A nie? - odchrząknął, lekko się przy tym rumieniąc. - Znaczy.. Czym my jesteśmy? Mieliśmy o tym zadecydować, gdy skończysz pisać epilog. Więc... Dalej łączy nas umowa, czy... 

A więc o to chodziło. 

Kaveh przez cały ten czas musiał być niespokojny o naszą relację... Wiedziałem, że podobam się blondynowi, od kiedy zobaczyłem te szkice w jego pracowni. Zaprzeczał, mówił, że to nic nie znaczy, ale po prostu wiedziałem, że jest inaczej. Wtedy nie wiedziałem tylko, na czym JA stoję. Czy naprawdę on mi się podoba, czy jest to tylko mój wymysł artysty, który szuka inspiracji. Zakończyłem swoje dzieło i nadal patrzę na Kaveha tak samo. Dobrze wiem, co to znaczy. 

Mieliśmy porozmawiać o naszej relacji, gdy Nari wyszedł wraz Cyno. Ale zamiast rozmowy, skończyliśmy w łóżku, uprawiając dziki seks jak para kochanków. Co ważniejsze nie ja to zainicjowałem tylko Kaveh. Chyba nie myślał, że to może być jego ostatnia szansa na zbliżenie się do mnie? 

Spojrzałem na jego posępną twarz oczekującą na moją odpowiedź. Kurwa... On naprawdę tak myślał!

- Jeszcze nie zdążyliśmy o tym porozmawiać, prawda? - uśmiechnąłem się delikatnie i przez stół złapałem go za jego dłoń. - Nie jestem romantykiem, nie potrafię się dobrze opiekować innymi, czasami jestem chamem i patrzę tylko na swój status. To tylko kilka z moich wad, które znasz, ale jeśli mimo to, chcesz ze mną być na poważnie, to nie widzę przeszkód.

- Jesteś dość popularnym pisarzem. Chyba nie chcesz, żeby wieść o tym, że jesteś gejem, rozniosła się po najbliższych kręgach. Zależy Ci na Twoim statusie. Co zrobisz, gdy to się stanie?

Jego dłoń się zacisnęła, a policzki zostały zagryzione od środka. Obawiał się mojej odpowiedzi, ale niepotrzebnie. Nie zrobię nic, co mogłoby go zranić.

- Przyznam się do tego. - spuściłem wzrok na nasze złączone dłonie. - Cokolwiek by się nie wydarzyło, obiecuję, że zawsze będę po Twojej stronie.

Dziwnie się czułem, mówiąc takie ckliwe rzeczy. Nie byłem do tego przyzwyczajony i miałem wrażenie, że zbyt wszystko koloryzuję. Jestem pisarzem. Tworzę wersy, opisuję i kreuję świat dookoła postaci. Tylko w ten sposób potrafię dotrzeć do czytelnika. Mam nadzieję, że Kaveh zrozumie całe moje przesłanie.

- Co Ci się we mnie podoba?

Zaśmiałem się. Już raz zadał mi to pytanie, gdy się upił winem. Nie pamięta, co powiedziałem, czy chce zweryfikować moją odpowiedź?

- Powtarzasz się.

- Po prostu powiedz. Inaczej nie dam Ci odpowiedzi!

- Jesteś niemożliwy... - pokręciłem głową. - Nadal pociągają mnie Twoje demoniczne oczy. Wczoraj odkryłem ich największe piękno, gdy zeszklone błagały mnie o więcej. Uwielbiam Twój niewyparzony język na wszystkie sposoby. Twoją arogancję, talent. Ale także tę zdepresiałą stronę, którą mi okazałeś. Wszystkie Twoje wady i zalety sprawiają, że jesteś dla mnie atrakcyjny i nie mogę oderwać od Ciebie wzroku. Mam wymieniać dalej?

- Wystarczy, zdałeś egzamin. - oparł się czołem o rękę, tym samym zakrywając swoją zaczerwienioną twarz. - Nigdy więcej tak nie mów.

- Ostatnio Ci się podobało.

- Byłem pijany. 

- Twoja pijana wersja też jest urocza. Jesteś buntowniczym, bezbronnym alkoholikiem. 

- Zamilcz. - posłał mi wkurzone spojrzenie.

Nie wiem, co on ze mną robi. Czuję się, jakby coś mnie opętało. Mam ochotę pokazywać i robić rzeczy, do których w życiu bym się nie zniżył. A wszystko tylko po to, by pokazać mu, co tak naprawdę do niego czuję.

Wstałem od stołu i podszedłem obok niego. Widziałem jego zdezorientowany wzrok. Ukucnąłem, tak by móc patrzeć na niego od dołu. Ponownie chwyciłem jego rękę i ucałowałem jej wierzch.

- Możemy uznać, że od dziś oficjalnie jesteśmy parą? - zapytałem. - Nie wiem, co mam jeszcze zrobić, by Ci udowodnić, że nie jest to research.

- Nawet o tym nie myślałem. - przekręcił oczami. - Powinieneś zadawać mi to pytanie z kwiatami i pierścionkiem w dłoni.

- Na pierścionek trochę za wcześnie, ale mogę skoczyć do kwiaciarni...

- Żartuję przecież! - zaśmiał się. - Myślę, że będę z Tobą szczęśliwy, więc tak. Uznajmy, że od dziś jesteśmy parą.

Naprawdę omotał mnie wokół swojego małego palca. Dobrze wiem, że się ze mną droczy, ale jest przy tym taki uroczy, że chcę dalej grać w jego grę. Nie umiem być w związku, ale postaram się, by był ze mną szczęśliwy i zapomniał o swoich poprzednich partnerach. Na niczym innym mi nie zależy.

Podniosłem się. Spojrzałem mu głęboko w oczy i zacząłem powoli się do niego nachylać. Już mieliśmy się pocałować, gdy po pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. Dzwonił Cyrus. Cholera... Tak bardzo przejąłem się brakiem blondyna, że kompletnie zapomniałem o tych wszystkich wiadomościach, które dostałem z samego rana!



***

Yoo~

Z lekkim poślizgiem, ale jest - rozdział 33

W tym tempie i rozwoju akcji myślę, że pociągnę tę książkę do 40/50 rozdziałów. A po niej zrobię krótkie side story o Cyno i Tighnarim z perspektywy Nariego (myślę, że do 10 rozdziałów).

Powoli chciałabym ciągnąć historię ku końcu i skupić się na kolejnej książce - BABYLON, której zapowiedź opublikowałam wczoraj - kto jeszcze nie widział, serdecznie zapraszam. Może kogoś zamysł przekona do przeczytania :)

Będzie to moja pierwsza książka fantastyczna od chyba 8 lat :'D Więc miejcie litość.

Do następnego,
Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro