37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***

Wydarzenie trwało w najlepsze. Po zaprezentowaniu swojej książki i po odpowiedzeniu na kilka pytań, zszedłem ustępując miejsca Nilou. Rudowłosa poklepała mnie po plecach, mówiąc "dobrze było" i z szerokim uśmiechem, nie oglądając się, wbiegła na scenę. Fani przywitali ją krzykiem, a ona w odpowiedzi na ich owacje zaczęła posyłać im całusy. Pokręciłem z niedowierzaniem głową i pod opieką ochroniarza zacząłem kierować się do swojego stanowiska, przy którym czekał już Kaveh.

Kiedy przemawiałem z góry sceny, widziałem blondyna nieopodal naszego stoiska. Stał jak gdyby nigdy nic w tłumie ludzi i korzystał ze swojej chwili anonimowości. Swoim wyglądem wyróżniał się na tle innych, ale tak genialnie odgrywał rolę zafiksowanego fana, że nikt nawet nie zwrócił na niego szczególnej uwagi. Gdy ja starałem się nie powiedzieć, czegoś głupiego, on uśmiechał się i ekscytował na każde moje słowo, papugując grupkę dziewczyn, które stały przed nim. Parę razy parsknąłem śmiechem prosto w mikrofon, za co przepraszałem swoich słuchaczy. Tłumaczyłem swoje reakcje jako zaskoczenie na nadchodzące tłumy. 

Z jednej strony nie kłamałem. Zorganizowanie kilku premier naraz spowodowało, że halę zapełniło blisko kilka tysięcy osób. A to nie był koniec. Coraz to nowi czytelnicy wchodzili przez bramę, ustawiając się do odpowiednich kolejek. Byłem w szoku, że ten event odniósł taki sukces. 

Dotarłem za balustradę. Kaveh czekał na mnie z założonymi rękoma i głupkowatym uśmiechem na twarzy. Chciałem mu coś odpowiedzieć. Coś, co nie byłoby na miejscu. Ale miałem na uwadze, że obserwuje nas setka czekających na autograf osób.

- Fajnie było tak mnie rozpraszać? Jesteś z siebie dumny? - opierniczyłem go, szturchając przyjacielsko łokciem. Zaśmiał się głośno, oddając mi tym samym.

- Mogłeś skupić się na przemowie, a nie na moich reakcjach. - przez uśmiech pokazał mi język. - Gratuluje wystąpienia, choć mało słów pewnie trafiło do innych. Nawet nie wiesz, ile napalonych dziewczyn komentowało Twój wyrzeźbiony tors.

- Chętnie byś do nich dołączył, co? - ściszyłem głos, odwracając się plecami do tłumu.

- Nie. - prychnął cicho. - Chwaliłbym się, że widziałem wszystko bez opakowania i mogą jedynie pomarzyć o zobaczeniu tego, co ja widziałem.

Przekręciłem oczami i wygodnie usiadłem na swoim miejscu. Pora zacząć kolejną część programu — spotkanie z fanami.

Spodziewałem się, że kolejka po autograf w znacznej większości będzie składała się z młodych kobiet. W końcu tematyka mojej książki była na tyle kontrowersyjna, że nie liczyłem na duże grono odbiorców. Miło się zaskoczyłem, widząc w długim sznurze również mężczyzn czekających cierpliwie na swoją kolej.

- Dla kogo mam podpisać? - zapytałem brunetki, dzierżąc w dłoni długopis.

- Dla Darii. - uśmiechnęła się, kątem oka spoglądając na blondyna. - Czy to ten ilustrator, o którym wspominałeś?

Blondyn niepewnie wskazał na siebie palcem. Zaśmiałem się na jego reakcję.

- Tak. To jest Kaveh. Kaveh odpowiadał za całą oprawę graficzną do tej książki. Można śmiało prosić go o autografy, bo po tym wydarzeniu stanie się sławny.

- Bardzo proszę! - zajarana podsunęła książkę pod nos blondyna. 

Mężczyzna nieśmiało chwycił długopis i podpisał się na pierwszej stronie. Dziewczyna w podskokach odeszła od stolika, a każda kolejna osoba prosiła blondyna o wspólne zdjęcie i wpis na okładce. Widziałem, jak na początku się stresował. Nie potrafił wydusić z siebie słowa i potakiwał tylko dłonią. Na szczęście rozluźniał się z każdym kolejnym czytelnikiem, a w końcu zaczął swobodnie wyrywać mi książkę z rąk i żartować, że teraz jest jego kolej.

- Fajne uczucie, prawda? - nachyliłem się niezauważalnie do jego ucha.

Blondyn zaczerwienił się lekko i skinął głową. Cieszyłem się, że odnalazł się w tym miejscu, obok mnie. 

Podpisywaliśmy kolejne książki i w miarę możliwości odpowiadaliśmy na zadawane pytania. Niektóre się powtarzały, niektóre były dziwne... Ale czego się nie robi, by zadowolić swoich fanów. Nie mogę być niemiły. Muszę się uśmiechać i nawet jak coś mi nie pasuje, to wymyślić jakąś wymijającą odpowiedź. Moim ulubionym tekstem jest "wydawnictwo zabrania mi rozprzestrzeniania tych informacji". Zawsze działa.

- Jesteście razem? - na kolejne pytanie prawie się zakrztusiłem.

- Tylko współpracujemy na potrzeby tego wydania. - zaśmiał się blondyn.

Już na początku ustaliliśmy, że nie będziemy upubliczniać naszego związku. Nie chcieliśmy robić sztucznej sensacji i też nie chciałem robić problemów Cyrusowi. Znając dzisiejsze realia, ta informacja byłaby wystarczająca, by nakręcić w show-biznesie jakiś wyimaginowany skandal. Chcieliśmy tego uniknąć... Jednak słysząc odpowiedź blondyna, ciężko było mi ukryć niezadowolenie. Myślałem, że przedstawi naszą relację inaczej.

- No wiesz.. - burknąłem. - Myślałem, że staliśmy się dobrymi przyjaciółmi przez tę współpracę.

Swoim zachowaniem zbiłem go z tropu. Blondyn przez chwilę się motał w wyjaśnieniach, ale ostatecznie przyznał mi rację. Wiem, że postawiłem go w trudnej sytuacji. Niczego nie żałuję. Wolę, by nasza relacja była czysto przyjacielska niż na linii "współpracownicy".

W kolejce znaleźli się też Tighnari i Cyno. Już z daleka widziałem ich twarze i w myślach modliłem się, by nie zrobili czegoś głupiego. Gdy nadeszła ich kolej, podbiegli jak dwie narwane nastolatki i przekrzykując się, odgrywali swoje show. Oparłem się dłonią o czoło i cierpliwie czekałem aż przestaną.

- O Boże, to on! Mówiłem Ci, że go zobaczymy! Zobacz, patrz! - krzyczał Cyno, szarpiąc ciemnowłosego za ramiona.

- O. M. G. Jestem największym fanem! Mam nawet pościel z nadrukiem Twojej twarzy! - dorzucił Tighnari. - Mogę zebrać Twoje rozmiary? Potrzebuję na poduszkę w wersji jeden do jednego.

- Ogarnijcie się. - mruknąłem, zdzielając jednego i drugiego książką po głowie. 

- Tak traktujesz swoich fanów numer jeden?! - wrzasnął białowłosy, łapiąc się za bolące miejsce. - Kaveh i ty nic nie powiesz?!

- Wy jesteście psychiczni, więc to się wybrania. - zaśmiałem się.

Wziąłem książki i odchyliłem się do tyłu tak, żeby nie widzieli, co na nich piszę. Gdy zakończyłem swoje dzieło na obydwóch okładkach, podałem je dalej do blondyna. Kaveh zaśmiał się i nic nie mówiąc, dodał swój podpis. Gdy oddałem im publikację, mężczyźni zaczęli gorączkowo przeglądać swoje wpisy.

- Ej! Dlaczego jestem "Przyjacielem debilem numer dwa", a Nari "numer jeden"?! - fuknął Cyno.

- Za mało wstydu mi zrobiłeś. - odpowiedziałem, zakładając ręce na piersi. - Przynajmniej Kaveh dał Wam serduszko nad "i" w "dziękuję".

Pod sceną zrobiło się poruszenie. Mimowolnie spojrzałem w tamtym kierunku, by zobaczyć, co się dzieje. Na platformie stał Razi, który miał zacząć swoją przemowę. Nasz wzrok spotkał się. Brunet posłał mi głupawy uśmieszek i zaczął opowiadać o swojej publikacji.

Im dłużej słuchałem, tym bardziej opowieść wydawała mi się znajoma. Z przymrużonymi oczami chłonąłem każde słowo, które wypowiadał. Moje serce przyśpieszyło, gdy usłyszałem imiona głównych postaci. To chyba jakiś żart.

- To moja książka. - mruknąłem pod nosem, nadal nie dowierzając temu, co słyszę.

- Jak to Twoja książka? - usłyszałem nad uchem głos blondyna. - Jesteś pewny?

To jest kurwa nieśmieszny żart. Ten skurwysyn ukradł pomysł. Mój pomysł. I to stało się bestsellerem! Nawet nie pofatygował się, by zmienić imiona głównych postaci! Zrobił to celowo, bym tylko szybciej domyślił się, że zajebał mi moje dzieło!

Nawet nie wiedziałem, kiedy wstałem i ignorując krzyki, zacząłem przepychać się przez tłum oraz kierować się w stronę sceny. Razi... Dziś mnie popamiętasz.



***

Yoo~

Dziękuję za zrozumienie tego, że tydzień temu nie było rozdziału ♥ No nie dałam już rady...

Za to mogę podzielić się informacją, że naszkicowałam sobie ciąg dalszy tej historii i jak na razie jest pewne, że będzie 45 rozdziałów ^^ Przejrzę to wszystko jeszcze raz i na następny tydzień oficjalnie dam znać, na ilu rozdziałach zakończy się ,,Mad Love".

Korzystając z okazji, życzę powodzenia wszystkim tegorocznym maturzystom ♥ Wiem, że jest stresik, bo sama przez to przechodziłam kilka lat temu, ale co będzie to będzie. Wielu pewnie zależy na tym, by mieć dobry wynik i dostać się do wymarzonej uczelni lub po prostu zdać - nie ważne którą grupą jesteście, pamiętajcie, by Wasz mózg odpoczął przynajmniej na jeden dzień. Jak będziecie zmęczeni i przytłoczeni nauką, to nic z tego dobrego nie będzie :( Podstawa programowa pewnie się zmieniła, więc nie będę w stanie za wiele pomóc, ale jak coś można śmiało pisać o swoich obawach :') Trzymam kciuki!

Do napisania,
Sashy ;3



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro