☁︎Misja☁︎

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Kotku... Pobudka... - Głęboki i lekko zachrypnięty głos Taehyunga sprawił, że na ciele miałam ciarki.
Jego długie i szczupłe palce wędrowały wzdłuż moich pleców gdy ja niewinnie leżałam na brzuchu.

-Ah Taehyung~ahh - Mruknęłam zaspana czując jego delikatny i przyjemny dotyk.

-Trzeba już jechać mała. - Brunet stanowczo oznajmił po czym pocałował mnie delikatnie w usta.

-Słodki jesteś, mogę cię zjeść?- Wymruczałam łapiąc kontakt wzrokowy z chłopakiem.

-Koniec tych flirtów dzieciaczku. Wstajemy! - Powiedział ze śmiechem.

-Uhh jeszcze minutka! -

-Nie, musimy jechać - Brunet mruknął nieugięty.
Nie mając za bardzo wyboru, wstałam po czym od razu podążyłam w stronę łazienki.
Nawet miałam już uszykowane ubrania.
Racja, nie możemy marnować czasu.
_________________________

Po kilku minutach wyszłam z łazienki. Jak na godzinę piątą dzień zapowiada się być gorący. Dlatego ubrałam się w zwykłe, krótkie spodenki jeansowe i czarną koszulkę na naramkach. Do tego białe tenisówki, które miałam bodajże dwa razy.
Taehyung pakował jeszcze losowe rzeczy gdy ja zastanowiłam się czy wszytko co jest mi potrzebne, wzięłam.

-Chyba wszytko jest. Możemy ruszać - Taehyung powiedział z rękoma założonymi na piersi.

-A Jeon? - Spytałam z zaciekawieniem ponieważ jeszcze go dziś nie widziałam.

-Już jest w samochodzie i na nas czeka. - Brunet oznajmił po czym obydwoje ruszyliśmy w stronę wyjścia.

Będąc już na dworze zauważyłam chłopaka o fioletowych włosach. Wiadomo, że to nasz Jeon.
Wsiadając do samochodu słyszałam tylko jak Taehyung wraz z Jungkookiem wkładają torby do samochodu.
Gdy rozległ się trzask bagażnika, brunet wsiadł za kierownicę. Jeon usiadł z tyłu.

-No to w drogę! - Króliko podobny chłopak powiedział z entuzjazmem. Dlaczego Króliko podobny? Nie wiadomo, tak jakoś mi się skojarzył.

-Jeon, mogę cię nazywać królikiem? - Spytałam.

-Co? Dlaczego niby? -

-A no tak mi się skojarzyłeś. -

-Niech Ci będzie - Jeon odparł niepewnie na co Taehyung wybuchł śmiechem.

-A to dobre haha nasz króliczek - Brunet nie mógł ze śmiechu na co mi zaczynało się to udzielać. W końcu sama zaczęłam się głupio śmiać a Jungkook miał wręcz oburzoną minę. Zapewnie zadawał sobie teraz pytanie "dlaczego ja się na to zgodziłem".

-Ile będziemy jechać? - Spytałam zaciekawiona.

-Dojedziemy na miejsce gdzieś wieczorem. Niestety to jest daleko. Ale są plusy. Jedziemy na taki jakby obóz letni. Kiedyś tam był. Teraz jest trochę opuszczony ale wciąż jest. Będziemy mogli zostać na noc. - Taehyung odpowiedział z uśmiechem.

-Ale czy to bezpieczne? -

-Wiesz, tak na dobrą sprawę nigdzie nie jesteśmy w stu procentach bezpieczni. - Brunet mruknął.

-Czyli nie, Chi - Jeon wtrącił.

-Uhh... - Wzdychnęłam opierając się luźno o oparcie siedzenia. Spoglądając przez okno przymknęłam oczy przez ostre promienie powoli wschodzącego słońca. Jak zawsze jechaliśmy drogą, którą nikt nie jeździ. Przynajmniej znów otaczał nas gęsty las. Szczerze bardzo pokochałam te klimaty. Wcześniej mieszkałam w mieście więc miałam dość mało styczności z taką ilością natury. Mogłam jechać do prawdziwego, dużego lasu tylko wtedy gdy odwiedzałam Janghyo.
Właśnie, Janghyo. Przeraził mnie fakt, że chce coś zrobić bliskiej mi osobie, którą jest Taehyung. Nie przeżyła bym faktu gdyby coś mu się stało. Szczególnie przez mojego starego, dobrego przyjaciela.
Albo i nie. O co chodziło z tym pocałunkiem? Cholera! Jeśli on na prawdę coś do mnie czuje, złamię mu serce.

-Co macie zamiar zrobić z Janghyo? - Spytałam przerywając ciszę, która trwała zdecydowanie zbyt długo.

-Jeśli nie zrobi nic Tae, puścimy go wolno. Nie chcę zabijać starego wspólnika a także najlepszego przyjaciela naszej uroczej Chi. - Fioletowo włosy powiedział leżąc na tylnich siedzeniach.

-A jeśli ci coś zrobi, Taehyung? -Mruknęłam niepewnie.

-Uwierz mi, że nie chciał bym go zabijać. Ze względu na Wasze relacje. Ale... jeśli jako pierwszy zaatakuje, będę musiał się najzwyczajniej bronić. - Brunet wytłumaczył. Te słowa wychodząc z jego ust sprawiały wrażenie takich prostych i oczywistych. Ale w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Co mam w takim razie zrobić.
Mam pozwolić umrzeć najlepszemu przyjacielowi z dzieciństwa czy osobie, którą kocham nad życie. No właśnie i w tym jest problem bo nie obejdzie się łagodnie. Jakie to jest cholernie trudne.

-Jestem głodny! - Jeon powiedział niczym dziecko.

-Sądziłem, że coś zjadłeś. No trudno, teraz czekaj aż trzy godziny aż dojedziemy na jakąkolwiek stację- Taehyung odpowiedział.

-Śpij. Nie będziesz myśleć o głodzie - Wtrąciłam sama będąc na skraju głębokiego snu. Bądźmy szczerzy. Wczesny poranek, nie wyspałam się a do tego ciepłe promienie słońca padają na mogą twarz. Czułam miłe ciepło a przez uchylone okno wpadał delikatny, chłodnawy powiew.
_________________________

Otwierając powoli oczy ujrzałam czyjąś rękę. Siadając w normalnej pozycji, ułożyłam inaczej włosy włosy aby cokolwiek ujrzeć.

-Co robisz Jeon? - Wymamrotałam wciąż nieobecna.

-Obudziłem cię? - Spytał.

-Nie. Ale... Jesteśmy już na stacji? -

-Tak. Teraz muszę zająć się telefonami - Fioletowo włosy odparł rozkładając urządzenia na części pierwsze. Na siedzeniach i wszystkich możliwych miejscach, leżały jakieś małe części. Wygrzebując małymi szczypcami karty i jakieś druty zaczęłam zastanawiać się od kiedy to w ogóle znajduje się w telefonach.

-Po co to robisz? -

-Musimy być nieuchwytni. Może nas ktoś namierzyć. A tego nie chcemy - Odpowiedział z uśmiechem gdy ja z naburmuszoną miną wpatrywałam się w każdy jego ruch.

-Taehyung. Gdzie jest? - Zapytałam nie widząc nigdzie bruneta.

-Poszedł kupić jakieś jedzenie na drogę -

-Umhum- Mruknęłam przeciągając się po spaniu. Spoglądają przed siebie zauważyłam Taehyunga, który akurat wyszedł z małego sklepiku na stacji. Niósł dwie duże torby z jedzeniem.

-Taehyungie- Powiedziałam z uśmiechem w kierunku chłopaka.

-Już nie śpisz Chi... - Mruknął podchodząc do tylnich siedzeń.

-Kim, musimy już ruszać - Nasz uczuciowy kontakt wzrokowy przerwał głos Jeona. Poważnie oznajmił po czym brunet wsiadł za kierownicę.
Nawet nie wiem kiedy z mojego pola widzenia zniknęły te wszystkie, małe kawałki z telefonów.
Po chwili byliśmy już spowrotem w trakcie naszej podróży. Znów zjechaliśmy na drogę, która miała coraz to więcej wspólnego z lasem. Otwierając okno bardziej wręcz czułam zapach wilgotnych drzew.

-Zabezpieczyłeś telefony? - Taehyung spytał.

-Tak. Nie namierzą nas za nic. - Jeongguk odpowiedział w stu procentach dumny ze swojej pracy.
Już otworzył usta aby zacząć coś mówić gdy w samochodzie rozległ się dźwięk dzwonka.
Fioletowo włosy chwytając za telefon mruknął do siebie.

-Nieznany numer. Odebrać? -

-Jasne, może coś ważnego - Brunet mruknął na co Jeon odebrał i włączył głośnomówiący.

-Ahh... Dlaczego pozbyliście się czujników i lokalizacji? Teraz nie wiem czy jesteście daleko ehh... Swoją drogą, cześć. Trochę minęło...Jeongguk, Taehyung~
_________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro