☁︎Nie Wierzę... ☁︎

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po kilku godzinach ( aż dwóch filmach) Taehyung dostał jakiś telefon. Podobno musi komuś przewieść jakąś broń. Próbowałam go namówić aby został i przełożył to na kiedy indziej. Wiem, trochę samolubne. Ale bałam się, że ten sen może stać się w realnym życiu. Nie chciała bym go stracić. Nawet nie mogłam dobrze z argumentować dlaczego ma zostać ponieważ nie mogę mu powiedzieć o tym śnie. Przecież mnie tylko wyśmieje. Chcąc nie chcąc Taehyung zadzwoniła do Jungkooka aby się mną przez ten czas zaopiekował. Mówiłam mu, że nie potrzebuję opieki jak małe dziecko jednak bez skutku.
Przed jego wyjazdem zdążyłam się przebrać. Kim zaproponował mi swoją bluzę abym go czuła. Uznałam, że to dość urocze. Oczywiście nie odmówiłam. Ubranie pachniało jego intensywnymi, męskimi perfumami.
W oczekiwaniu na Jeona przytuliłam się do Taehyunga i chwilę na nim leżałam. Te myśli o śnie tak cholernie nie dawały mi spokoju. Wmawianie sobie, że będzie ok jest ciężkie. Szczególnie gdy cała akcja działa się tak realistycznie.
Wsłuchując się w równe bicie serca chłopaka, przysnęłam.
_________________________

-Aww urocza jesteś, ale ile można spać! - Usłyszałam nagle znajomy mi już głos.

-A-ah Jungkook! Jak długo tu już jesteś!? - Spytałam zmieniając pozycję na siedzącą.

-Prawie godzinę. Więc długo spałaś. A sądziłem, że jakoś spędzimy ten czas razem. - Wyjaśnił.

-Tak, racja. Trochę kiepsko się czuję, ale już jest lepiej. - Dodałam pokazując delikatny uśmiech w jego kierunku.

-Jesteś z Taehyungiem? - Zapytał tak nagle.

-C-co!? Ahh nie! -

-Według Tae chyba tak haha - Mruknął ze śmiechem.

-He? Dlaczego tak twierdzisz!? -

-Sposób w jaki się pocałował przed wjazdem. Mmm taki romantyczny. -

-Dlaczego ja~... -

-Spałaś już, dlatego nie pamiętasz. Wyglądasz taaaaak uroczo gdy śpisz - Wtrącił.

-Ahh... Jesteś milszy i... Dużo mówisz. Więcej niż wcześniej. - Powiedziałam marszcząc brwi.

-Gdy pracuje w terenie muszę być groźny. No wyobrażasz sobie kogoś tak miłego i uroczego w mafi? Hehe

-No w sumie... Ma sens - Mruknęłam. - Wiesz, miała bym do ciebie pytanie-

-W takim razie pytaj śmiało... - Odpowiedział z ewidentnie skupioną miną.

-Co Janghyo ci o mnie mówił? -

-Często powtarzał, że za tobą tęskni. Dzięki tobie stał się silniejszy i sobie radził. Myśl, że cię jeszcze spotka go motywowała. Mimo tego, że szanse były małe, dosłownie przypadkowe. - Fioletowo włosy wyjaśnił.

-To wszystko? -

-Prócz ciągłego powtarzania, że jesteś ważna i niczym siostra, to tak. - Dodał rozciągając się lekko.- Zrobić ci coś do picia?

-Możesz herbatę jeśli to nie problem... - Mruknęłam posyłając w jego stronę miły uśmiech. Widząc jak chłopak znika za drzwiami zagłębiłam się w swoich myślach. Czyli Janghyo nikomu nie mówił o czymś więcej. Może to dla niego jest coś nowego, co jeśli po prostu niedawno do tego doszedł. Nie zmienia to faktu, że ja go nie kocham. Znów to podkreślę, jak brat. Cholera, dlaczego to jest takie pojebane!? Ughhh... Coraz to bardziej upewniam się w fakcie, że czuję coś do Taehyunga ale nie jestem w stanie mu tego powiedzieć. I chyba nie jestem gotowa na konsekwencje.

Po kilku minutach Jungkook wrócił z kubkiem gorącej herbatki. Czułam jej piękny zapach już z kuchni. Podając mi ją do rąk usiadł obok mnie jak wcześniej.

-To pytanie nie da mi spokoju... Dlaczego nas wtedy porwaliście? To była tylko pomyłka?-Spytałam biorąc po tym łyk herbaty.

-Obawiałem się tego, że o to spytasz... Nie potrafię ci skłamać z racji, że masz związek z Taehyungiem. Który swojego czasu... Był mi bliski.-

-O-ohh-

-A więc... Janghyo skłamał mówiąc, że już nie ma nic wspólnego z czerwonymi. Wciąż mamy z nimi podpisane dokumenty o współpracę. Zaczęło się tak... Jakoś sześć lat temu gdy poznałem Janghyo w Vegas, chcieliśmy stworzyć małą mafię opierającą się wyłącznie na naszej współpracy. Wtedy na jakimś spotkaniu podszedł do nas człowiek Czerwonych mówiąc, że widzi w nas potencjał. Janghyo dobrze pracuje w terenie a kogoś takiego właśnie potrzebowali. Tak więc rok później podpisaliśmy współpracę. Jednak to wyszło z pod kontroli. Czerwoni to łajdaki. Nie wolno im ufać. Musisz robić wszytko co ci każą bo inaczej zrobią coś tobie lub bliskim. Kompletny szantaż. Wtedy jeszcze byłem blisko z Taehyungiem ale... Dla jego bezpieczeństwa zerwałem kontakt. Nie chciałem aby Czerwoni mieli podstawy aby mnie szantażować.
Janghyo ma wiele do stracenia. Jak już wiesz oni was szukają. Więc Janghyo jest za nimi. Rozmawiałem z nim wiele razy, że to zaszło za daleko ale nie potrafi się z tego wyplątać. On... Musi zabić Taehyunga. Jestem właśnie w trakcie unieważniania dokumentów współpracy z Czerwonymi i Janghyo. Przez to już nie przyjmą mnie do żadnej mafi jednak nie jestem w stanie zrobić krzywdy staremu przyjacielowi. Po prostu nie. Staram się go chronić na każdy sposób. I tak nie mam nic do stracenia więc nie boję się o swoje życie. -

-N-nie...T-to nie możliwe... - Wyjąkałam roztrzęsiona. To nie może być prawda, ten sen nie może się stać prawdą.

-Chi, wszytko dobrze? - Fioletowo włosy kładąc dłoń na moje ramię, spytał zaniepokojony.

-M-miałam sen... -

-On... On został postrzelony. Na moich oczach. Jeon to nie może być prawda! Rozumiesz!? Ja go kocham! - Rozpłakałam się natychmiast nie zważając do końca na to co mówię.

-J-jednak coś do niego czujesz... Ale, spokojnie. Chi, ja będę go chronić. Będzie dobrze. Nie pozwolę aby mu coś zrobili. Czerwoni nie mają pojęcia, że Taehyung to mój przyjaciel. Za to ja wiem wiele o nich i o Janghyo... - Chłopak wyjaśnił przytulając mnie z całych sił.

-B-boję się... - Wymamrotałam pociągając nosem.

-Opowiesz mi więcej o tym śnie? Jeśli jest proroczy to wiele nam da.-

-Byliśmy w takim dziwnym miejscu... Pusty teren zabudowany. Pełno niedokończonych konstrukcji z cementowych płyt. Było tam takie mroczne echo które budowało nieprzyjemny klimat mimo słońca, które ostro świeciło. Wtedy wydawało mi się, że kogoś zauważyłam. Ale stwierdziłam, że mi się przewidziało. Ale potem znów. I... K-ktoś go p-postrzelił od t-tyłu... J-ja... Ahh p-przepraszam... - Powiedziałam przez łzy nie potrafiąc się uspokoić.

-Spkojnie, Chi... - Powiedział miękkim głosem gładząc mnie po plecach. - Cholera... To serio sen proroczy. Janghyo mówił mi, że kilka kilometrów stąd ma go zabić. Też wspominał o czymś opuszczonym. Czekaj... Teren do treningów w pracy terenowej. Kiedyś używany przez jednostki typu FBI. -

-Proszę cię... Nie pozwól im zabić Taehyunga... - Mruknęłam.

-Oczywiście, masz moje słowo. Ale... Powiedz mu co do niego czujesz. On naprawdę cię pokochał, nie bój się odwzajemnić tego uczucia. -

-Pomyślę nad tym... - Wymamrotałam wtulając się bardziej w tors chłopaka. Wydawał się być lekko drobniejszy niż Taehyung ale również przyjemny. Przez te wszystkie dzisiaj wylane przeze mnie łzy i przeziębienie, zrobiłam się senna. Czując miły zapach i otaczające mnie ciepło, zasnęłam w objęciach Jungkooka.
_________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro