☁︎Towar☁︎

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Kotku...Wstawaj... - Usłyszałam głos Taehyunga. Będąc pół przytomna zmieniłam pozycje na siedzącą.

-Hm? -

-Weź proszę te leki. Nie wyglądasz najlepiej i chyba też tak się nie czujesz. Ja muszę jechać coś załatwić a Jeon i Min się tobą zajmą. Dobrze? - Brunet powiedział dość poważnie. Nie wyglądał tak jak zawsze. Coś było na rzeczy.

-Dobrze ale gdzie jedziesz? - Dopytałam lekko zaniepokojona.

-Muszę zawieźć komuś towar. -

-Chodzi o to miejsce ze snu, tak? - W pokoju panowała kompletna cisza. - Taehyung? -

-Tak, chodzi o to. Ale zmieniliśmy miejsce, w którym mieliśmy się spotkać. - Chłopak mruknął.

-Błagam cię... Uważaj na siebie - Powiedziałam wtulając się w tors bruneta. Zaczęłam płakać z obawy. Przecież to nie mgło się tak skończyć.

-Ej, kochanie... Nie płacz. - Taehyung delikatnym głosem wyszeptał. Spoglądając na moją twarz wytarł łzy po czym pocałował w usta. Spoglądając znów na moje smutne oczy, poklepał mnie po głowie.

-Wracaj szybko... I bądź ostrożny. I też bądź w kontakcie jakby coś się działo. -

-Jasne - Powiedział wstając powoli. Trzymał wciąż moją lekko roztrzęsioną dłoń, którą zdążył jeszcze pocałować. Po chwili w pokoju znajdowałam się tylko ja.
Czując, że mam kaca wzięłam leki, które dał mi Taehyung. Szybko po piłam tabletki wodą po czym spowrotem opadłam bezsilnie na łóżko. Czułam strach przed stratą ważnej dla mnie osoby. Cały czas popłakiwałam i pociągałam nosem.

Po chwili postanowiłam się jednak wziąć w garść i wstać. Akurat w tym momencie mój pokój zawitał Jeon.
Na jego widok szybko przetarłam zapłakaną twarz aby nie zadawał zbędnych pytań.

-Będzie dobrze, Chi. Uwierz mi. - Fioletowo włosy powiedział z małym uśmiechem. Patrząc na niego znów zaczęłam płakać jak dziecko na co ten mnie przytulił.
Bez sprzeciwu również objęłam go z całych sił. Czułam jak jego ciepła dłoń powoli przeczesuje moje włosy.

-Bądź ze mną, kookie... - Mruknęłam odsuwając się lekko.

-Będę. Ja ciebie nie zostawię za nic. Wiem jak to jest być samotnym... - Powiedział.

-Znaczy... Byłeś samotny? -

-Tak. Nigdy nie poznałem moich rodziców. Jestem z domu dziecka. Mając 14 lat uciekłem. Nie poznałem osobiście swojej matki ani ojca. Znaczy... Pamiętam imię i nazwisko mojej matki ale to wszytko. Sojin Kang... -

-S-Sojin... Kang... - Mruknęłam niedowierzając.

-Znasz ją!? - Jeongguk nerwowo powiedział.

-To... To była moja matka. -

-Niemożliwe, znaczy jak była? Chi... Mówiłaś, że jesteś z Japoni... -

-Moja matka zmarła gdy miałam pięć lat. Ona była Koreanką ale mój ojciec Japończykiem. Cholera, to jest niemożliwe.... Żebyś... Był moim bratem -

-K-kurwa...opowiedz mi wszystko co wiesz- Fioletowo włosy nerwowo mruknął. Wręcz zmienił pozycję. Widziałam niesamowite zdenerwowanie w jego oczach. Nigdy go takiego nie widziałam.

-No to... pewnego dnia wraz z ojcem szykowaliśmy się do przeprowadzki. Szukałam jakiś zabawek na strychu gdy znalazłam zdjęcie. Piękne zdjęcie ślubne mojego ojca. Była tam pewna kobieta. Moja matka. Zanim się o tym dowiedziałam, zapytałam go o to kim jest ta kobieta. Był mocno zmieszany i nie chciał o tym rozmawiać. Jakiś czas później również powiedział mi, że była Koreanką. Poznali się przypadkiem. Na jego misji, spotkał zapłakaną turystkę i jej pomógł. Została wtedy okradziona. Mój ojciec pomógł jej się zebrać i tak zbudowała się ich relacja.- Wyjaśniłam.

-Cholera...to znaczy, że ja też jestem pół Japończykiem? - Chłopak mruknął.

-Wiem co zrobię... sądzę, że na wszystkie pytania odpowie mi ojciec jeśli mamy ze sobą coś wspólnego-  Powiedziałam pełna nagłej determinacji. Szybko wstałam i ruszyłam do szafki, na której był mój telefon. Ledwo włączyłam urządzenie moje palce nerwowo wystukiwały numer do mojego ojca. Od razu z telefonu zaczął roznosić się dźwięk łączenia. Mogę powiedzieć, że nawet lekko się stresowałam. W końcu, mogło się okazać, że Jeon to mój brat. Cholera.

-Tak? - Głęboki, starszy głos wydobył się z głośników telefonu.

-Tato, to ja Chi. Mam pytanie. Czy ja mam brata?-

-Byłem pewien, że kiedyś o to spytasz ehh... Pamiętasz gdy opowiadałem ci jak poznałem twoją matkę?-

-Tak, została okradziona i znalazłeś ją zapłakaną w parku w nocy...-

-To było trochę inaczej, Chi. Muszę ci powiedzieć prawdę. Wtedy gdy spotkałem twoją matkę w parku, była cała roztrzęsiona i zapłakana. Nie dlatego, że ktoś ją okradł... została zgwałcona. Postanowiłem się nią zająć. Nasze relacje się zbudowały. Wtedy okazało się, że jest w ciąży. Niestety ten gwałt sprawił, że jej życie obróciło się do góry nogami. Postanowiłem jej nie opuszczać. Nie zostawiać jej. Gdy urodziła synka wzięliśmy ślub. Kilka lat później urodziłaś się ty. Ale przed jej śmiercią... oddaliśmy chłopca do domu dziecka. Twoja matka mimo tego, że go kochała nie mogła żyć ze świadomością, że została zgwałcona. Było to też Dziecko tego pierdolonego chuja, który ją skrzywdził. Niestety... zmarła gdy miałaś cztery lata, ale to wiedziałaś.-

-A... Jak się nazywał jej syn?-

-Jeon Jeongguk-

-O Boże... Później zadzwonię tato, dziękuję-

-Trzyamaj się córeczko-

Rozłączając się powoli odłożyłam telefon na kołdrę. Nie mogłam w to uwierzyć, że Jeon to mój brat. Kurwa. Spojrzałam na niego zmieszana. On również miał taką samą minę. Słyszał całą rozmowę ponieważ rozmawiałam na głośno mówiącym.

-Kocham cię siostrzyczko- Fioletowo włosy powiedział przytulając mnie jak nigdy. Cieszył mnie ten fakt. Że jesteśmy w jakiś sposób połączeni. To niesamowite, że akurat go spotkałam na swojej drodze. Dzięki Tae.

-Ja ciebie też...- Odpowiedziałam całując chłopaka w czoło. Obydwoje zaczęliśmy się głośno śmiać.
_________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro