1. Sny i zmiany

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od paru godzin przewracał się w lóżku, nie mogąc zasnąć. A może to tylko jego podświadomoś starała się ochronić go przed koszmarami? Podczas poprzednich nocy, od trzeciego zadania Turnieju Trójmagicznego, śnił o wskrzeszeniu swojego największego koszmaru. Wciąż odtwarzał w pamięci moment, gdy Cedrik padał na ziemię martwy, gdy Glizdogon odcinał sobie ramię, albo gdy z kotła wychodziła blada, chuda postać.

Wtedy, podczas gdy Voldemort powstał z martwych, coś się w nim złamało. Nie tylko psychicznie. Zmiany pojawiły się zaraz po przyjeździe na Privet Drive, regularnie, co parę dni. Obejmowały zarówno wygląd, jak i psychikę.

Na początek zbladł, mimo całych dni spędzonych na podwórku przy pieleniu wymuskanych na cacy kwiatków ciotki Petunii.

Następnie na rękach, nogach i w kącikach oczu pojawiły się blade, czerwone oznaczenia. Były natomiast doskonale widoczne w połączeniu z bladą skórą.

Potem stał się nieco bardziej mrukliwy, zamknięty w sobie. Nie miał też problemów sumieniowych przy kradzieży Dudleyowi kieszonkowego, by kupić sobie lepsze ubrania. Czarną kurtkę z białym futrem na kołnierzu, czerwoną koszulkę, czarne bojówki i biało-czerwono-czarne buty.

Gdy na nadgarstkach i kostkach znalazł pewnego ranka złote bransolety, myślał że to przesada. Ale po ich zdjęciu szybko się wyczerpywał. Więc zaczął je nosić na stałe. Nawet się do nich przyzwyczaił.

Na koniec jego szmaragdowo zielone oczy odziedziczone po matce zostały zastępione przez parę czerwonych rubinów.

Dzisiaj, według wzoru kiedy miała się wydarzyć następna zmiana, jego sny się zmieniły.

W tym śnie był bardzo mały. Wszystko wydawało się takie duże. Była tam dziewczynka o blond włosach i niebieskich oczach. Niejasno pamiętał, jak porównywał ją do Alicji z Krainy Czarów.

Był też jej dziadek. Tęższy mężczyzna z wielkimi białymi wąsami. Pamiętał, jak delikatnie badał jego małe, bezbronne ciało. Jak osłuchiwał mu płuca albo nawet kąpał.

Był wtedy taki delikatny, niewinny i bezbronny.

Nigdy nie dane mu było się zobaczyć, ale wiedział, że tak jak teraz, miał czarne włosy z czerwonymi pasemkami i czerwone oczy.

Harry nieznacznie się uśmiechnął. To był naprawdę piękny sen. O rodzinie, której nigdy nie miał.

Z tym uśmiechem wreszcie zasnął.

Ból...

Żołnierze wkraczajacy na pokład, z zimną krwią mordujący naukowców...

"Dziadek" zakładający mu białe rękawiczki i nowe, biało-czerwono-czarne buty...

"Zabierz stąd Marię! Chroń ją!"

Ucieczka do kapsuł ratowniczych.

Ona, która się poświęciła, by on mógł być wolny...

Strzał.

Ostatkiem sił Maria uwalnia kapsułę. Chwila nieważkości...

- Sayonara... Shadow the Hedgehog...

Po raz pierwszy widzi swoje odbicie. Nie jest człowiekiem.

Ma czarne kolce z czerwonymi smugami. Wbrew prawom grawitacji ich końce unosiły się do góry. Całe ciało miał czarne, pokryte krótkim futerkiem. Na klatce piersiowej miał kłębek dłuższego, białego futra. Jego oczy były czerwone, ich kąciki były oznakowane tym samym kolorem. Smugi czerwonego były obecne również na każdej kończynie.

Nie był człowiekiem...

Nie, był jeżem.

Ostateczną Formą Życia.

Poczuł się strasznie śpiący.

Oczy opadały same. Drobne ciało zwiotczało.

Zasnął.

By obudzić się 50 lat później, znaleziony przez prawnuka "dziadka".

Wspomnienie się zamazuje.

Jak przez mgłę widzi dwoje szmaragdowych oczu. Przypominały jego oczy, przed transformacją.

-...adow! Shadow! Słyszysz mnie?!

Nie wiedzieć czemu miał ochotę warknąć "Oszust".

- Gdzie jesteś? Shadow! Gdzie jesteś?! Nie utrzymam tego kontaktu długo!

Kim on był? Wydawał się Harry'emu znajomy...

- Shadow...

I kontakt się urwał.

Harry obudził się, czując wilgoć na twarzy. Płakał?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro