IX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Harry wygrał! Przeżył to głupie zadanie! Muszę do niego biec i mu pogratulować. Tak też zrobiłam. O dziwo nie stała obok niego ta lafirynda z Francji i Hermiona. Za to rozmawiał z Rudym, jest progres.

- Maja! - krzyknął kiedy mnie zobaczył

- Harry! - pobiegłam do niego i go przytuliłam. - Nawet nie wiesz jak się martwiłam. Bałam się strasznie. Jeszcze to co mi zrobiłeś rano mnie rozwaliło do końca.

- A co zrobiłem rano? - zapytał

- No jak to co? - odpowiedziałam pytaniem

- No nie wiem

- To się zastanów, a jak będziesz miał odpowiedź to przyjdź. No idę już, bo dziunie przyszły, a moi znajomi nawiasem mówiąc lepsi od twoich czekają na mnie przed namiotem więc, czekam na odpowiedź do jutra. Do zobaczenia!

- O co tej ślizgońskiej smarkuli chodzi. - Powiedział Ron, myśląc, że już poszłam

-Ja wszystko słyszę głupi rudzielcu. Poza tym ja mówiłam do Harry'ego. Nie nauczyli cię nie podsłuchiwać. - powiedziałam i dumna z siebie poszłam. Tym razem na prawdę

     Wróciliśmy razem do zamku i poszliśmy na obiad. Postawiłam dzisiaj na coś prostego i pysznego, przy okazji wegetariańskiego. Czyli placki ziemniaczane. Jestem jedną z tych nielicznych osób jedzących je na słodko. To znaczy z cukrem i jogurtem naturalnym.

- Panno Potter profesor Karkarov prosi o rozmowę z tobą i to natychmiast. - powiedział Snape który nie wiadomo skąd się zjawił.

- Yyyy, już idę. Tylko gdzie? - zapytałam

- Znając go to na pokład jego statku. - odpowiedział profesor

- Już idę. - wstałam od stołu i skierowałam się na statek.

     W połowie drogi dogoniła mnie Eliza i powiedziała, że nie zostawi mnie w takiej sytuacji sama. Szłyśmy więc razem. Weszłyśmy na pokład ale był pusty. Przeszłyśmy przez drzwi i ku naszym oczom pojawił się normalny korytarz szkolny i kilka klas. Pewnie to były dormitoria. Na końcu tego bardzo długiego korytarza był pokój z plakietką głoszącą ,,Igor Karkarov - dyrektor instytutu magii Durmstrang". Zapukałam więc do drzwi i usłyszałam ciche ,,proszę".

- Dzień dobry. Nazywam się Maja Potter i przyszłam na polecenie profesora Snape'a. To moja przyjaciółka Eliza Williams - wskazałam na dziewczynę - przyszła na polecenie opiekuna naszego domu.

- Dobrze, panno Potter proszę usiąść a pannę Williams proszę o opuszczenie mojego gabinetu na chwilę. - Eli z niesmakiem na twarzy wyszła na korytarz - Tak więc, Potter co łączy cię ze Snape'em? - zapytał myśląc, że odpowiem

- Dużo rzeczy - odpowiedziałam wrednie

- Więc słucham

- Jest moim nauczycielem, opiekunem mojego domu, lubi eliksiry, kiedyś wspomniał nam, że kocha czytać, chodził z moimi rodzicami na ten sam rok i się nawzajem nienawidzili, uwielbia dręczyć mojego brata tak jak ja, był w slytherinie, grał w drużynie swojego domu.

- Nie o to mi chodziło. Nie łączy cię z nim nic więcej?

- Nie, wymieniałam wszystko. Mogę już iść?

- Nie. Powiedz mi w takim razie dlaczego weszłaś do jego gabinetu bez pukania? 

- Ponieważ po pierwsze miałam puknąć ale koleżanka mnie popchnęła i nacisnęłam klamkę a po drugie powiedział nam kiedyś, że jeśli mamy bardzo ważną sprawę nie musimy pukać. A była to ważna sprawa. - po prostu pięknie potrafię kłamać, według mnie

- Nie wierzę ci, dlatego proponuję jedno wyjście. Pójdziesz na bal z moim synem i zapomnimy o tej sprawie. Co ty na to, Potter?

- Odpowiedź brzmi nie. Mam chłopaka i zaprosił mnie na bal. Między mną a profesorem nic nie ma więc nie wiem co pan chce wyjawić światu. Dobrze, więc ja już pójdę. Mam lekcje do zrobienia i muszę dać koleżance prezent na urodziny więc do widzenia. - wyszłam i zamknęłam za sobą drzwi z lekkim trzaskiem

     W drodze do zamku opowiedziałam wszystko Eli a potem Snape'owi. Po kolacji poszłam wysłać Syriuszowi list. Oczywiście nie powiedziałam, że wiem, że jego i taty największy wróg to mój chrzestny. Poprosiłam też Trinę* by zaniosła Hermionie kartkę z życzeniami i czekoladę. Wiem, że dziwnie ale nie miałam ochoty iść na siódme piętro.

     Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kołdrę. Eli siedziała u chłopaków więc korzystałam z ciszy i zaczęłam czytać książkę. Miała 350 stron więc po dwóch godzinach skończyłam. Bardzo szybko odpłynęłam do krainy snów. 

     Obudziłam się o 7:30 i pobiegłam pod prysznic. Na śniadaniu nie wiele zjadłam,  bo nie było na to czasu musiałam biec na OPCM. Obudziłam się na prawdę późno. Dzwonek zadzwonił 15 minut temu a ja jak wariatka biegnę przez całą szkołę na lekcje. Otworzyłam drzwi i po cichu weszłam do klasy ale Moddy i tak to zauważył. Usiadłam w ostatniej ławce i udawałam, że nic się nie stało.

- Dlaczego się spóźniłaś, Potter?

- Yyy... ja za późno się obudziłam panie profesorze. Po wrażeniach z ostatnich dni nie mogłam spać, przepraszam profesorze - odpowiedziałam pełna powagi

- Yhm, napiszesz na jutro wypracowanie o zaklęciu ,,Avada Kedavra" które jest ci pewnie dobrze znane. Nawiążesz w nim do Czarnego Pana i twojej rodziny. - powiedział z satysfakcją wymalowaną na tej szpetnej mordzie

- Oczywiście panie profesorze. 

     Lekcje się dziś okropnie ciągnęły i nawet nie satysfakcjonowała mnie opieka nad magicznymi zwierzętami... Po lekcjach poszłam do pokoju wspólnego ale był pusty. W moim dormitorium nie było też Eli, która nie przyszła dziś w ogóle na lekcje w sumie to tak jak Draco. Strasznie to dziwne. Wzięłam więc książkę i zaczęłam czytać. Była o skutkach Avady. Nie była długa. Miała 143 strony. Po 40 minutach (w tyle ja przeczytałam) zabrałam się za wypracowanie. Był to bardzo trudny temat i jeszcze nawiązanie do tego śmierda bez nosa i tępego gryfona. Szalonooki jest przerażający i liczę, że więcej nie spóźnię się na lekcje. 

     Godzinę później miałam skończone wypracowanie więc pomyślałam, że skoczę do biblioteki. Poszłam sobie w dział o smokach. Zawsze chciałam mieć smoka i węża. Wiem, że to głupie marzenie, bo smoki są nie legalne, ale zawsze Syriusz nam mówił, że marzenia to nie oddzielna część naszego życia. Usiadłam sobie przy stoliku, który stał obok tego regału (o smokach) i zaczęłam czytać. Najbardziej podobał mi się smok z gatunku: Opalooki Antypodzki*. 

     Siedząc tak w ciszy zobaczyłam tego czarnowłosego imbecyla i jego rudego kompana. Oni chyba mnie też.

- Cześć rudzielcu, co u ciebie? Gdzie Malfoy i reszta bandy? - zapytał

- Oprócz tego, że pisałam dziś wypracowanie o tobie to nic. Malfoy i Williams gdzieś zniknęli więc nie wiem. A gdzie posialiście Francuską dziunie i Hermionę?

- Właśnie ich szukamy. Fajnie, że przy nas mówisz jak gryfon. W sensie wiesz nazwiskami o ślizgonach mimo, że też nią jesteś - tym razem odezwał się Ron

- Nie zapędzaj się Weasley. Jesteś zdrajcą krwi i każdy ślizgon to wie. - Harry patrzył na mnie morderczym wzrokiem - Żartowałam idioci. No, muszę już iść na kolację.

- Maja, czekaj! - krzyknął Harry więc musieliśmy spadać, bo pani Pince chciała nam dać szlaban

- Zdurniałeś?! - zapytałam - To jest BIBLIOTEKA!

- Dobra, przepraszam.

- To czego chciałeś? 

- Idziesz z kimś na bal? - zapytał nie pewnie

- Nie wieże! Słynny Harry Potter nie ma z kim iść! Idę z Draco, więc mam i nie poszła bym z tobą. Po pierwsze dlatego, że jesteś moim bratem, a po drugie kto widział piękną ślizgonkę idącą na bal z jakimś pół mózgiem, gryfonem. - popatrzyli na mnie trochę źli i trochę wściekli na siebie.

     Obróciłam się na pięcie, przerzuciłam włosy do tyłu i zniknęłam im z oczu. Kierowałam się w stronę wielkiej sali. Głupio mi się szło bez Eli. Nie widziałam jej od wczoraj i zaczyna mnie to martwić. Malfoya też nigdzie nie ma.

***

     Minął miesiąc od pomyślnego zakończenia pierwszego zadania przez mojego starszego brata. Eli i Draco pojawili się na lekcjach trzy tygodnie temu. Malfoy dalej nie zaprosił mnie na bal i mocno rozważam zaproszenie, które dał mi Karkarov. Jestem też w młodszej grupie więc jeśli nikt mnie nie zaprosi nie będę mogła iść na bal.

     Idę właśnie na statek z Durmstrangu i mam zamiar przyjąć zaproszenie, o ile jest jeszcze ważne. Weszłam na pokład i przeszłam tą samą trasę co ostatnio. Prosto do Karkarova. Zapukałam i weszłam do środka.

- Witam, panno Potter. - zaczął - Co panienkę do mnie sprowadza.

- Dzień dobry profesorze. Chciałam zapytać czy zaproszenie nadal jest ważne. - odpowiedziałam pełna wdzięku. Moja uroda dzięki, której nie wyglądałam jak dziecko dodawał też tej pewności siebie i klasy.

- Mhmm... musi panienka poczekać. Zaraz sprowadzę syna. - no i wyszedł. Wrócił dwie minuty później. - Oto mój syn. Przedstaw się... - szepnął mu dyrektor ale i tak to usłyszałam

- Witam naziwam siem Sebastian Karkarov - powiedział i pocałował moją dłoń. Był naprawdę ładny - A paninka?

- Maja Potter. - odpowiedziałam

- Sebastian har du invitert noen til promen? [tłum. Sebastian zaprosiłeś już kogoś na bal?] - zwrócił się dyrektor do syna

- Ikke far. [tłum. Nie ojcze] - odpowiedział chłopak

- Flott! Be så Potter, så vil de skrive om deg i profeten [tłum. Wspaniale! To zaproś Potter a napiszą o tobie w proroku] - powiedział Karkarov, a chłopak kiwnął głową na znak potwierdzenia

- Paninko Potter - kucnął przede mną na jedno kolano - posla by paninka zimną na bal?

- Tak, pójdę z tobą na bal - kiwnęłam też głową, bo nie wiedziałam czy zrozumiał. Sebastian podniósł mnie jak niegdyś Zabini, przytulił i podziękował. 

     Dni mijały a czas leciał. Trzeba było w końcu zamówić jakąś sukienkę. Malfoy dalej nie zaprosił mnie a bal. Eli prawie w cale ze mną nie rozmawia. Nie mam pojęcia o co im chodzi, ale irytuje mnie już to. Harry i Ron zaprosili bliźniaczki Patil a Snape próbował nas nauczyć tańczyć ale mu nie wychodziło, więc wywołał mnie na środek i Malfoya. Kazał nam zatańczyć i nauczyć resztę. 

    Było całkiem śmiesznie ale bez przesady. Nie możemy pozwolić by Gryfoni byli lepsi. Postanowiłam, że wybiorę się do Ginny. Szłam po schodach na siódme piętro. Dean akurat wchodził więc podsłuchałam hasło. Stanęłam przed grubą damą.

- Turniej trójmagiczny - powiedziałam

- Nie wpuszczę cię - odpowiedziała

- Ale musisz, bo inaczej powiem Dumbledor'owi. - nic więcej nie mówiąc otworzyła przejście. 

     Zanim jednak weszłam do PWG zmieniłam się w kota i pobiegłam do dormitorium Ginny. Zaczęłam drapać pazurami i po chwili dziewczyna mi otworzyła. Na szczęście siedziała sama. 

- Cześć Potter

- Hej Weasley - powiedziałam zamieniając się w człowieka

- Co cię do mnie sprowadza moja ruda przyjaciółka - powiedziała

- Po pierwsze ty też jesteś ruda, a po drugie nudziło mi się więc przyszłam

- Nie wieżę Ci. Jakby ci się nudziło poszłabyś do biblioteki czytać o smokach albo wężach, więc coś jest na rzeczy - ona mi czyta w myślach czy co?

- No dobra. Nie wiem co się dzieje z Malfoy'em i Elizą. Prawie wcale się do mnie nie odzywają

- Jak to? Przecież Harry i Ron mówili, że zaprosił cię na bal

- Nie, nie zaprosił. Powiedziałam im tak, bo nie chcę wyjść na idiotkę, którą wystawił własny chłopak. Szczególnie, że zaproponowali mi żebym poszła z którymś z nich.

- Przecież zaprosili bliźniaczki Patil - pokiwałam głową i zrobiłam minę typu ,,A ty?" - No wiesz chciałabym pójść z Harrym ale już dawno zaprosił mnie Nevile. Teraz mi trochę głupio. No dobra to w końcu z kim idziesz?

- Niespodzianka. Nie powiem ci na razie. Zobaczysz na balu. Zamówiłaś już sukienkę?

- Tak jakby nie, ale już ją mam. Po prostu mama mi przysłała już dwa tygodnie temu. 

- Pokazuj

- Nie, skoro ty mi nie powiesz z kim idziesz to ja ci nie pokażę sukienki.

     Rozmawiałyśmy sobie jeszcze chwilę po czym zeszłyśmy (ja jako kot) na dół i wyszłyśmy z PWG. Schodziłyśmy już ze schodów kiedy poszłam za ścianę i zamieniłam się w człowieka. Miałam dość takiego chodzenia na krótkich łapkach.

     Rozeszłyśmy się dopiero w WS ja skierowałam się do stołu ślizgonów a ruda, gryfonów. Kolacja jak ostatnio wszystkie minęła w ciszy. W końcu wybuchłam.

- Czemu się do mnie nie odzywacie?! - zapytałam mocno po irytowana

- Chodź to ci wszystko wytłumaczę... - powiedziała Eli i pociągnęła mnie za rękę w stronę naszego PW

*Trina - sowa płomykóka Elizy

* Opalooki Antypodzki - to rasa smoka opisana w książce o fantastycznych zwierzętach. Pochodzą z Nowej Zelandii.  Mają one od dwóch do trzech ton, opalizujące perłowe łuski i lśniące, wielobarwne, bez źrenicowe oczy. Jak na smoka nie jest agresywny. Jego ulubiony pokarm to owce. 

_____________________________________

Jest i kolejny rozdział!

Co o nim sądzicie? Pisałam go chyba z tydzień. Dziękuję wszystkim, którzy na niego czekali. 

W następnym rozdziale, który opublikuje w okolicach 24 grudnia, żeby wam podziękować za ten czas który jesteście ze mną, odbędzie się bal Bożonarodzeniowy. Dowiecie się również co Eli chce wytłumaczyć Maji. 

Macie jakieś podejrzenia? Napiszcie je w komentarzu chętnie je poczytam

Chcecie mnie zmotywować do dalszej pracy? Zostawcie gwiazdkę i odwiedźcie mój profil na instagramie dotyczący wattpada. Czasem będziecie mogli na nim zadecydować co stanie się w książkach. 

W następnej części (rozdziale) macie kilka ważnych informacji. Polecam też regularne sprawdzanie mojej tablicy. Kiedy nie chce mi się pisać informacji tu to znajdują się tam. Tak więc polecam sprawdzanie.

Words: 2105

Dzięki wszystkim i życzę zdrowia, Bella

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro