Special Chapter

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Eliza*

     Droga z WS do PWŚ nie jest krótka tak więc dopiero po 2 minutach tam dotarłyśmy. W salonie było kilka osób więc wbiegłyśmy do naszej sypialni. Maja jest ewidentnie wściekła. Było mi wstyd, że nie odzywałam się do swojej najlepszej przyjaciółki i to w tym magicznym czasie świąt. Boje się, że przez tą sytuację nasza przyjaźń nie będzie taka jak dawniej. Jednak postanowiłam jej powiedzieć całą prawdę.

- No słucham! Czemu nie odzywaliście się do mnie od ponad miesiąca?! - wykrzyczała cała czerwona

- Majka spokojnie! Zaraz ci wyjaśnię. - powiedziałam nieco spokojniej - Posłuchaj. Ty naprawdę niczego się nie domyślasz?

- Nieee - powiedziała z miną ,,skoro pytam to chyba logiczne"

- Pomyśl. Pansy chodzi rozpromieniona od kilku tygodni. Draco nie odzywa się do ciebie. Zabini cieszy się widząc twoje załamanie. Malfoy dalej nie zaprosił cię na bal wiedząc, że bez partnera z klasy minimum czwartej nie pójdziesz na bal. Dalej nic?

- Nie, powiedz co się tu odpierdala! - znów się wściekła

- Nie drzyj się na mnie, to po pierwsze. Po drugie jesteś dobra z eliksirów - przytaknęła - w takim razie znasz taki eliksir jak Amortencja? - znów przytaknęła - Blaise podał pomysł Pansy by wlała ten eliksir do jego ulubionych przysmaków z miodowego królestwa. Ta jak głupia to zrobiła i Draco zaprosił ją na bal. Jeszcze zanim eliksir przestał działać złożył przysięgę wieczystą. Teraz nie ma odwrotu jest mu bardzo wstyd.

- Naprawdę i czegoś takiego nie mogliście mi powiedzieć?

- Obiecałam, że nic nie powiem do balu, ale już nie wytrzymałam. Nie chce żeby przez to nasza przyjaźń się zepsuła. Wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra. - Mówiąc to czułam, że to prawda. Widziałam jak z oczu mojej przyjaciółki wypływają łzy.

- Ja też nie chce cię stracić - obie zaczęłyśmy płakać. Usiadłyśmy na łóżku nie mogąc powiedzieć ani słowa. 

*Maja*

     Teraz czas i lekcje mijały mi jakoś szybciej. Miałam u swojego boku panienkę Williams, z którą zawsze mogłam się pośmiać, pogadać, poobgadywać i tak dalej. Co z Malfoy'em... Tak jakby okej. Tylko teraz nie jesteśmy już parą a po prostu przyjaciółmi. Rozstaliśmy się w pokojowych warunkach. Po prostu już nie chodzimy razem ale nasza przyjaźń jest na pewno mocniejsza niż wcześniej. Zabini i Parkinson cieszą się, że nie jesteśmy ze sobą. On dlatego, że teraz nie będę szczęśliwa, ale się myli. Ona dlatego, że teraz Malfoy jest wolny. Mam wrażenie, że pasowali by do siebie (Pansy i Zabini). 

Do świąt został już tylko tydzień. To znaczy tydzień do balu. Nie mogę się doczekać.

- Potter! Potter! POTTER!

- Czego chcesz Malfoy? - zapytałam skoro i tak wyrwał mnie już z zamyślenia

- Ta sowa - wskazał na sówkę - przyniosła ci proroka i czeka na zapłatę a ta jakiś list ale nie pozwoli go sobie zabrać więc nie wiem od kogo.

- Ta sowa z listem to Zeus. To puchacz Syriusza. - wytłumaczyła i zapłaciłam tej drugiej sowie a moją gazetę miał nie kto inny jak Malfoy - Co tam piszą skoro i tak zabrałeś mi moją gazetę?

- Piszą tu o tej Francuskiej lafiryndzie.

- Ivi! Ivi! Ivet! - usłyszałam krzyczącą Hermionę

     Mam wrażenie, że wszyscy się obrócili. Czwórka Gryfonów zrobiła wielką aferę. Ivet wybiegła, Hermiona ją goniła i krzyczała na rudego i mojego brata. Mieli biec do dyrektora i prosić o usunięcie artykułu. W każdym razie na sali zrobił się straszny szum i każdy chciał przeczytać proroka. Jako, że jestem jedną z tych nie licznych ślizgonek i ślizgonów kupujących prenumeratę postanowiłam zwiać. 

- Chodźcie! Uciekamy stąd, bo nigdy nie przeczytamy tego artykułu. - krzyknęłam do swoich przyjaciół

- Dobra - odpowiedzieli i wstali od stołu

     Weszliśmy do naszego dormitorium i zajęliśmy się artykułem. W skrócie chodziło o to, że Iveta jest jakąś tam wybranką. Nie wieże w to. 

- Dobra trzeba by iść na lekcje. - powiedziałam

     Zajęcia dłużyły się jednak miałam motywację, żeby je przeżyć. Jaką? Za pięć dni mam urodziny! Dokładnie to 22 grudnia. Dziś jest czwartek a w sobotę jest wyjście do Hogsmeade. Dużo osób musi kupić prezenty świąteczne. Ja kupiłam je prawie miesiąc temu przez internet.

- Potter z kim idziesz w sobotę na zakupy

- Wiesz Malfoy, idę z tobą

- I ze mną - oburzyła się lizi

- Tak, z tobą też Wiliams

- Właśnie Potter z kim idziesz na bal? To już za tydzień...

- Dowiecie się na balu. W całym Hogwarcie wiedzą tylko trzy osoby. W tym żaden ślizgon

- Dobra, dobra

     W sobotę rano czuło się już ten świąteczny klimat. Wszędzie dekoracje. Na WS 12 choinek no i Snape kazał nam udekorować tą w pokoju Ślizgonów. Hagrid jako, że nie dostał pozwolenia na wejście do naszego PW zostawił drzewko przed wejściem.

- Malfoy! Zabini! Nott! Flint! Smith! Johnson! - wywołałam 3 czwarto i 3 siódmo klasistów

- Co? - zapytali razem

- Wnieście tą choinkę, która stoi przed wejściem

- Czemu my? - znów zapytali razem. Jak oni to robią?

- Bo ja tak powiedziałam a jestem księżniczką tego domu! - roześmialiśmy się a inni z nami - Czy jeszcze czegoś nie rozumiecie? 

- Wszystko jasne, księżniczko - wszyscy wstali zasalutowali i poszli po choinkę. 

     Drzewko ubierało wiele osób, jednak szefową operacji była księżniczka. Tak, to ja. Malfoy, Wiliams, Zabini i ja dekorowaliśmy wyższą część tego prawie trzy metrowego drzewa. Jednak dolną ubierało z 15 dzieci z młodszych klas. Jak usłyszały, że krzyczę na chłopaków to podbiegły do mnie

- Pani Potter? Czy my też możemy dekorować choinkę? - zapytał chyba ,,kapitan" tej bandy

- Jasne! Tylko nie mówcie mi pani. Jestem od was starsza tylko dwa lata. Mam na imię Maja, okej?

- Tak

     No więc poinstruowałam dzieciaki, że choinka ma być srebrno - zielona i wzięły się do roboty. Skończyliśmy po jakiejś godzinie ale i tak byłam zmęczona. 

- Dobra, skończyliśmy! To teraz do Hogsmeade - zabrałam swoje rzeczy i poszłam w stronę SW. Eli i Draco dogonili mnie po chwili. 

     Spędziliśmy na prawdę fajnie dzień. Byliśmy na piwie w takim sklepie z sukienkami, bo Eli żadnej nie kupiła. No i tradycyjnie w Miodowym królestwie.

     Jednak przypomniałam sobie jedną drobną sprawę. Nie mam prezentu tylko dla jednej osoby... Kogo? Dla szanownego pana Malfoya. Dziwnie nie? Jeszcze miesiąc temu był moim chłopakiem a teraz? No przez tą kłótnie całkiem go olałam a nigdy nie byliśmy tak blisko jako przyjaciele jak teraz. Wcześniej to było tak, że rano mówiliśmy sobie ,,hej" a czasem pomagałam mu z zadaniami domowymi. Teraz to jest na prawdę przyjaźń.

- Malfoy, co chciałbyś na święta? - zapytałam

- Nie wiem, a co? 

- A nic. Co powiesz na książkę?

- Zależy jaką

- Mugolską - odpowiedziałam

- No nie wiem. Może inaczej o czym jest?

- Nie powiem ci

- Ale ty jesteś...

- Najlepsza - Dokończyła Eli, która właśnie przyszła i przybiła mi piątkę

     Trzy dni minęły bardzo szybko. Dziś jest... 22 grudnia, godzina 6:27. Wstałam, bo przypomniałam sobie o lisie od Syriusza, który dostałam w piątek. Otworzyłam go i zaczęłam czytać.

Kochanie!

Wszystkiego najlepszego. Nie wiem kiedy Zeus przyniesie ci ten list. Niech spełnią się twoje marzenia, zdrowie ci dopisze, Harry cię nie będzie wkurzał, wszystkie oceny będą idealne. Pamiętaj, że zawsze jak będziesz tego potrzebować będę cię wspierał tak jak twój brat. Niech ten twój chłopak dba o ciebie jak o księżniczkę. 

Ps: Wyślę ci jeszcze prezent

Kocham cię, Syriusz.

     List jest przepiękny. Łzy pociekły z moich orzechowych oczu. Schowałam list do szafki nocnej i w tym momencie w oknie zobaczyłam Zeusa. Wpuściłam go, dałam wodę i jakieś chrupki po czym odebrałam pakunek. W środku była piękna książka. Na okładce znalazł się smok. Jaki? Opalooki!  Mój ulubiony. W środku było wiele ciekawostek i opowiadań. Na samym końcu znalazło się też miejsce na szkice i notatki. Od razu dałam Zeusowi podziękowania i wysłałam go do naszego domu. 

     Dzień nie był najlepszy. Tylko zwykły wszyscy zapomnieli o moich urodzinach. Aktualnie siedzimy na eliksirach.

- Potter! - krzyknął a ja i Harry popatrzyliśmy na niego

- Tak, profesorze? - zapytaliśmy

- Nie ty Potter - popatrzył na brata - Masz przyjść do mnie po lekcjach na szlaban z października.

- Yyyy dobrze - serio? Dostałam szlaban? W październiku?

     Tak jak obiecałam tak zrobiłam. Przyszłam do Snape'a i zdziwiłam się. Nie chodziło o szlaban, którego zresztą nie dostałam, tylko o moje urodziny! Dostałam książkę. Tylko tym razem o wężach. Chyba nawet z tej samej firmy co ta od Syriusza. Też były ciekawostki i miejsce na szkice oraz notatki. 

     W każdym razie. Wróciłam do dormitorium po obiedzie i nie miałam zamiaru wychodzić. Nawet mój brat. Najbliższa mi w świecie osoba nie złożyła mi życzeń. Chciało mi się płakać. Rzuciłam się na łóżko i... do pokoju weszła Eli.

- Majuś, chodź! Ubieraj sukienkę. Robimy imprezę z okazji świąt. 

- Nie mam ochoty. Nie idę - odpowiedziałam

- Nie masz wyjścia. Księżniczka i jej pierwsza dama muszą przyjść. - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę bym wstała

*Eliza*

Cały dzień udawałam, że dziś jest zwykły wtorek. Czułam się z tym okropnie. Widziałam, że ruda też. Jednak czeka na nią niespodzianka więc musiałam ją jakoś wyciągnąć z dormitorium.

- Rusz dupe i ubieraj tą niebieską sukienkę z tiulu

- Dobra, a jakie buty - powiedziała zmarnowanym głosem.

- Czarne wiązane

- Ubiorę tą sukienkę pod warunkiem, że ty ubierzesz tą różową

- No... Okej

     Miałyśmy sukienki te same sukienki tyle, że Maja błękitną a ja pudrową. Ogarnęłyśmy się w 20 minut i wyszłyśmy.

- Eli gdzie my idziemy?

- No do pokoju życzeń. - dziewczyna zrobiła zdziwioną i przerażoną minę - spokojnie mamy pozwolenie Snape'a i nawet Dumbledora.

- No dobra

     Doszłyśmy do pokoju i przeszłam 3 razy pod ścianą po czym pojawiły się drzwi. Za nim jednak je otworzyła zawiązałam Maji oczy.

*Maja*

Wiedziałam, że coś się święci! To nie w stylu ślizgonów. My zawsze organizujemy imprezy w swoim pokoju. Po za tym nigdy nie prosimy Dumbledora o zgodę. Jeszcze ta głupia chusta! Nienawidzę mieć związanych oczu. Nagle poczułam na ramionach czyjeś dłonie. Tylko nie wiem czyje.

- Eli? Eli? Elizo Williams! Gdzie ty jesteś?! - zapytałam

- Spokojnie stoję tu - odpowiedziała

- Kto mnie trzyma?! Eliza!

- Dowiesz się jak wejdziemy do środka, więc jakbyś mogła nam to umożliwić. 

- No dobra - powiedziałam i szłam prowadzona przez tą tajemniczą osobę, potem poczułam, że ściągają mi maskę, więc otworzyłam oczy

- Niespodzianka! - krzyknęli chyba wszyscy ślizgoni i... pół wieży gryffindoru. Wtedy się obróciłam

- Syriusz! - krzyknęłam i przytuliłam swojego opiekuna prawnego - Stęskniłam się

- Uwierz kochanie, ja za wami też. W domu jest tak cicho i nudno bez rodzeństwa Potter - powiedział i pocałował mnie w czoło - Jak ci się podobał prezent? - zapytał

- Ta książka jest wspaniała. Dostałeś moje podziękowania?

- Tak dostałem. Jednak przepraszam cię słonko, ale muszę już lecieć. Wiesz zakon wzywa. Urwałem się tu tylko na chwilę. Do zobaczenia - powiedział, znów pocałował mnie w czoło i wyszedł

     Impreza trwała w najlepsze. Dostałam wiele prezentów ale postanowiłam ich na razie nie otwierać. Okazało się, że Eli i Draco postanowili zaprosić gryfonów, bo wiedzą, że część z nich lubię. Jednak nie widziałam czterech osób. Harry'ego, Hermiony, Rona i Ivet. Musze ich poszukać, pomyślałam

- Kogo? - zapytała Eli jakby czytała w moich myślach

- Czterech najbardziej tępych gryfonów

- Aaaaaa... No wiesz. Nie do końca chcieli przyjść. Zmusiliśmy ich ale nic nie robią i siedzą tam w kącie. - pokazała palcem dziewczyna

- Dobra idziemy do nich - no i poszłyśmy - Panie Potter! Czemu do mnie nie przyszedłeś?

- Pani Potter! Nie krzycz na mnie. 

- Czekam na odpowiedź bracie. Wy też musicie się wytłumaczyć - popatrzyłam na Rona i Hermionę - Zresztą gdzie ta wasza Francuzka?

- No właśnie dlatego nie chcieliśmy przyjść - zaczęła Hermiona - Iveta leży w skrzydle szpitalnym i nie mamy nastroju do zabawy. Proszę mam coś dla ciebie. - powiedziała i wyjęła starannie zapakowany prezent, wręczając mi go dodała - Wszystkiego najlepszego kochana. Baw się dobrze. Idę już do siebie, boli mnie głowa

- Dziękuję, na razie

- Maja przepraszam cię ale martwimy się o nią. Wybaczysz mi?

- Jasne, braciszku - powiedziałam i przytuliłam się do niego

- Proszę - szepnął mi na ucho - weź to i otwórz dopiero w dormitorium. Dobra?

- Jasne

     Od rudego dostałam chyba czekoladę ale nie wiem na pewno. Zabawa skończyła się o drugiej ale zostali już tylko ślizgoni. Gryfoni zebrali się jeszcze przed pierwszą.

     Siedzę teraz w dormitorium i odpakowuje prezenty razem z Eli. Prezent od Harry'ego, Malfoya i Elizy zostawiam na koniec.

- Zobacz jaka ładna bransoletka - powiedziałam

- Od kogo? 

- Od Hermiony - większość prezentów to jakaś biżuteria albo książki - dobra teraz od Draco - wtedy ktoś zapukał

- Proszę! - krzyknęła brunetka

- Cześć, co robicie? - zapytał szanowny blondyn

- Właśnie chcę odpakować prezent od ciebie. Zobaczmy... Sukienka! Jaka ona śliczna! - powiedziałam wstałam z łóżka i pobiegłam do chłopaka, po czym rzuciłam mu się na szyję

- Nie ma sprawy księżniczko. - powiedział i również mnie przytulił

- Gołąbeczki? Nie chcecie sprawdzić co nasza księżniczka dostała od Pottera?

- Już otwieram - wzięłam duże czarne pudełko i otworzyłam - nie wieże!

- W co? - zapytali

- To... to... jest diadem!

- Woooooo

- Lecę mu podziękować

- Nie! Zrobisz to na śniadaniu. Po za tym nie otworzyłaś prezentu ode mnie i tamtego - wskazała palcem na małą paczkę leżącą na parapecie

- Dobra - od Elizy dostałam nasz wspólny album ze zdjęciami - dziękuję. Od kogo to jest? - zapytałam biorąc paczuszkę

- Nie mam pojęcia

     Otworzyłam go a w środku była kosmetyczka. W niej paletka i jeszcze kilka innych rzeczy do makijażu. Była w środku karteczka. Nie wiem od kogo to jest ale muszę go lub ją znaleźć. 

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

Masz urodziny więc chcę ci życzyć tego co najlepsze.

Kocham cię! S.K.

     Poszliśmy na śniadanie. Tak jak powiedziałam poleciałam do brata. Musiałam mu podziękować. Hermionie też. Od Rona dostałam czekoladę ale też warto podziękować.

- Harry, to najlepszy prezent jaki w życiu dostałam!

- Cieszę się - odpowiedział

- Wam też bardzo dziękuję - powiedziałam do reszty - muszę już iść, do zobaczenia na balu.

     Tak wiem, że bal dopiero za dwa dni, ale nie mam zamiaru się w tym czasie z nimi spotykać. Nie wiem czemu. Dziś jest wolne więc postanowiliśmy pójść na zewnątrz. Oczywiście skończyło się bitwą na śnieżki. Kiedy tak rzucaliśmy w siebie przyszło z dziesięciu gryfonów i gryfonek. Było to nie fair. Jednak nas jest czwórka a ich dziesiątka. Na szczęście z pomocą przyszło nam kilku ślizgonów i ślizgonek, więc było już okej. Walczyliśmy chyba z godzinę.

*Draco*

     Kiedy rano będąc u dziewczyn Majka przytuliła się do mnie dziwnie się poczułem. Ja ją nadal kocham a ten głupi incydent z Parkinson wszystko zepsuł. Ruda chyba jeszcze tego nie rozumie. Jednak dobrze pamiętam jak przeżywała rozstanie z Zabinim. 

     W trakcie walki na śnieżki zrobiło się strasznie zimno. Wszyscy byli już strasznie zmęczeni. Gryfoni zaczęli się zbierać a my chcieliśmy jeszcze chwilę porozmawiać i również pójść się ogrzać. Nagle zobaczyłam jak dziewczyna o pięknych orzechowych oczach pada na śnieg w bezruchu.

- Eliza! - dziewczyna gwałtownie się obróciła i podbiegła do nas (mnie i Potter'ówny)

- Co jej się stało?! - zapytała

- Nie wiem, ale nagle poleciała nie ruszając się w śnieg

- O Boże, jaka ona zimna! Bierzemy ją do pani Pomfrey! 

     Przerażony wziąłem dziewczynę na ręce i pobiegliśmy do SS. Eliza przez całą drogę łkała a Blaise nas gonił. Na miejscu pani Pomfrey powiedziała, że to nic takiego. Widać było jednak, że nie jest tego pewna.

- Po prostu jest przemęczona i zmarznięta. Weźcie ją do dormitorium i otulcie kołdrą. Niech kominek się pali i nie wolno wam spuszczać jej z oczu, jasne?

- Oczywiście proszę pani

     Zaniosłem dziewczynę do łóżka i poszedłem do siebie zostawić swoje rzeczy a w tym czasie Eli sprawowała nad nią opiekę. Później siedzieliśmy tam w trójkę rozmawiając.

____________________________

_________________________

Cześć!

Tu macie ostatni tydzień przed balem bożonarodzeniowym. Oczywiście to nie znaczy, że 24 grudnia nie będzie rozdziału! Będzie! Jednak nie chciałam by miał on 4tys. słów, bo wiem, że nie do końca dobrze się takie czyta.

Czy Draco na prawdę ją kocha? Kim jest S.K.? Czy Zabini i Parkinson będą razem? Jaką książkę dostanie Malfoy na święta? Czemu pani Pomfrey okłamała trójkę ślizgonów w sprawie naszej Rudowłosej? Co stało się Ivet, że nie przyszła do Maji?

Do następnego rozdziału!

Words: 2745

Buziaki, Bella😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro