XIX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Na szczęście, nikt nie zorientował się, że mnie nie było. Część uznała, że po prostu nie dostałam zaproszenia, a druga część totalnie olała temat. Aktualnie nie mam nawet ochoty, żeby wstać z łóżka. Wiem, że impreza skończyła się po 2:00 a Syriusz z zakonem wrócili, koło 8:00.

   Usłyszałam ciche skomlenie pod drzwiami, po czym otwierające się drzwi. Mój starszy o rok brat, wszedł powoli do mojego pokoju, sadzając Karo i Kiera na moim łóżku. Futrzaki od razu podbiegły się przywitać, a wybraniec usiadł na krawędzi materaca.

- Dzień dobry, Harry - mruknęłam w stronę chłopaka

- Czeeeeeść - ziewnął - mamy problem

- Jaki?

- Wczoraj, na urodzinach, w ogrodzie pojawił się jakiś dementor. No i tak trochę, się wszyscy przestraszyli, więc, rzuciłem zaklęcie patronusa.

- Kłamiesz

- Nie

- Wywalili cię z Hogwartu? - zapytałam załamana

- Tak - odpowiedział, z pełnym smutku głosem - powiedziałem to Syriuszowi. Obiecał, że się tym zajmie, ale boję się, jak to się wszystko skończy. Chodź tu - dodał, rozkładając ramiona

   Szybko wygramoliłam się spod kołdry i podeszłam się przytulić. 

   Kocham tego idiotę, bardziej niż ktokolwiek na tym świecie. Oddałabym za niego życie, a on zrobiłby to dla mnie. Wiem, że zawsze, ale to zawsze mogę na niego liczyć. Nie ważne, co by się działo, rodzeństwo Potter, na zawsze, pozostanie razem.

- Razem - szepnęłam

- Do końca naszych dni

***

   Dwie godziny później, Harry zabrał psy na spacer, a ja poszłam pod zimny prysznic. Potrzebowałam się obudzić, a to był najlepszy sposób. Ten dzień zapowiadał się naprawdę, źle, a do zrobienia było dużo. Tak naprawdę, nie uchronnie zbliżał się koniec wakacji. Dzisiaj, był 1 sierpnia. Zbliżały się urodziny Ivet, co wiązało się, z kolejnymi imprezami. Moja przyszła bratowa - może - za niedługo, będzie też świętować rok, od kiedy zamieszkała w Wielkiej Brytanii. Rok od kiedy się poznałyśmy. Rok od dnia, w którym się znienawidziłyśmy. Co prawda to już przeszłość, ale wspomnienia wracają, za każdym możliwym razem. Ten rok szkolny, był wyjątkowo trudny. Tu bal, tam Malfoy. Tu Karkarov, tam Zabini. Tyle osób przewinęło się przez moje życie, w zaledwie 9 miesięcy.

- Maja!

   Usłyszałam głos opiekuna i zbiegłam na dół. Syriusz, stał w korytarzu, ewidentnie załamany. Nie wiedziałam co się stało. Może chodzi o tego patronusa wczoraj, a może o coś znacznie gorszego.

- Co się stało? - spojrzał na mnie dość nie pewnie, po czym podał mi gazetę. No jasne. Pierwsza strona w proroku codziennym, zajęta artykułem Rity Skitter i zdjęciem Harry'ego - O co jej znowu chodzi?

- Wciska ludziom kit, że Voldemort nie żyje, a młody kłamie

- Przecież nie kłamie - mruknęłam

- Wiem! - wrzasnął wściekły - Przepraszam. Ja po prostu nie mam już siły. Cały czas piszą, o którymś z was. To się robi nie bezpieczne. 

- Już za miesiąc jedziemy do Hogwartu, tam nic nam nie grozi 

- Nie wiem czy pojedziecie. Wszystko stoi jeszcze pod znakiem zapytania. Nie wybaczę sobie jeśli coś się wam stanie. Chyba załatwię wam, nauczanie domowe

- Nie możesz! Nie zrobisz tego! Ja nie chcę tu zostawać! Syriuszu, proszę! Ja chcę wrócić tam, gdzie poznali się moi rodzice. Hogwart jest moim domem. Proszę!

- Niczego ci nie obiecuję - odparł i wrócił do jadalni, zostawiając mnie samą, na schodach.

- Nie pozwolę, żeby mnie zmusił do zostania.

_______________________


_______________________

Siemaneczko!

Rozdział kiepski bo kiepski, ale jednak jakiś nowy wątek zaczyna się pojawiać. Jak myślicie. Maja i Harry zostaną w domu, czy wrócą do szkoły?

Words: 600

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro