XXI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Ważna sprawa na końcu)

    Spojrzałam na mocno zdziwionych moim zachowaniem ślizgonów i usiadłam na swoim miejscu.

- Wszystko okej? - zapytała brunetką

- Nic nie jest okej! Całe moje życie się sypie! Harry zrywa z Iv, po tym jak się pogodziłyśmy, jakaś Mabel pisze o nas artykuły. Syriusz nie chciał nas puścić do szkoły, a jak już to zrobił to dał jakieś chore wymagania! Gdyby... gdyby rodzice żyli było by inaczej. - wyznałam kładąc głowę na kolanach przyjaciółki.

   Siedzieliśmy (prawie) w ciszy. El bawiła się moimi włosami, Draco kłócił się z Zabinim o mecz quidditcha a Craba z Goylem gdzieś wcięło.

***

   Wróciłam z kolacji i umyta leżałam w łóżku czekając aż Eli wróci z łazienki. Chciała mnie o coś zapytać.

- M? O co ci chodziło kiedy mówiłaś o Syriuszu i jego wymaganiach w pociągu? - zapytała pięć minut później siadając na swoim posłaniu

- Zabrania nam robić czegokolwiek niebezpiecznego, dlatego pewnie się cieszy z pojawienia dementorów. Kazał nam wysyłać co tydzień listy, zgłaszać aurorom każdy problem. To jest chore! Hogwart jest jedynym miejscem w którym mogę być sobą. Nie muszę się bać, że ktoś zobaczy mnie z jakimś chłopakiem, płacząca albo wściekłą.

- Naprawdę żałuję, że nie mogę ci pomóc w żaden sposób. -podsumowała - Próbowałaś może rozmawiać z Harrym na temat kłótni, które opisywała Mabel? - dodała po chwili namysłu.

- Nie... jeszcze nie, ale zrobię to jutro przed kolacją - jej wzrok mówił że mi nie wierzy - serio! Nie żartuje. Zrobię to

   Obudziłam się niewyspana, wściekła i załamana. Nie mam żółtego pojęcia skąd te emocje we mnie, ale już na starcie miałam zły dzień. Podniosłam się na rękach i poczłapałam do łazienki, żeby się ubrać i ogarnąć chodź trochę. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Długie rude włosy ułożone były w różne dziwne strony, oczy podkrążone, a usta spierzchnięte. Wszystko się zmieniło. Nie ma już tej uśmiechniętej Maji, która żyła chwilą, brała garściami i nie przejmowała się dziennikarzami. Jest tylko Potter, która nie widzi sensu życia i zastanawia się po co żyje. Czy każdy ma takie ciężkie życie? A może tylko ja...

- Jesteś tam?! - krzyczała Eliza stojąc za drzwiami

- Tak - mruknęłam ledwo słyszalnie

- Halooo

- No jestem

- Chodź już na śniadanie

- Idę

   Skierowałyśmy się do Wielkiej sali gdzie każdy coś ode mnie chciał. W tej szkole nie zaznam już chyba spokoju, jeśli kiedykolwiek. Zabrałam dwa tosty z serem i wróciłam do swojego dormitorium, żeby uniknąć tych wszystkich ciekawskich spojrzeń.

- Potter, wszystko dobrze? - ktoś zapukał do drzwi i nawet wiem kto

- Od kiedy się mną interesujesz, Malfoy?

- Od zawsze, naprawdę ja... Mogę wejść? - niepewnie wszedł do pomieszczenia i usiadł na łóżku mojej współlokatorki - Wiesz, że ja nigdy nie przestałem się tobą interesować? Nadal chcę z tobą chodzić i chwalić się że to właśnie ta słynna Mają Potter, która wywołuje te wszystkie pseudo dramy jest moją dziewczyną.

- Ja...

- Nie możesz i rozumiem to, dam ci czas, będę czekał - odparł i wyszedł

   Kurwa co to było?! Jakim cudem nadal jest we mnie zakochany skoro prawie w ogóle nie rozmawiamy. Mijamy się na korytarzach i eliksirach. Nawet nie siedzę już koło nich przy posiłkach. Japierdole nienawidzę swojego popieprzonego życia. Takie zjebane sytuację może mieć tylko jedyna w swoim rodzaju Maja Potter! Przepraszam za przekleństwa ale mnie poniosło.

   Godzinę później zebrałam swoje podręczniki do torby i skierowałam się do sali zaklęć. Flitwick zapowiadał, że po wakacjach zrobi nam jakiś sprawdzian umiejętności, do którego się nie przygotowałam. Tak naprawdę mogłam to zrobić wczoraj ale no cóż. Będzie źle to wywalone, Syriusz przeżyje. W każdym bądź razie wchodząc do sali zajęłam swoje ulubione miejsce i wyjęłam wszystko co potrzebne, może zapomni? W końcu to było dwa tygodnie temu...

- Witajcie kochani po wakacjach! - zaczął profesor dziesięć minut później - Zapowiadałem wam sprawdzian ogólny przed wakacjami, prawda?

- Tak - mruknęłam ledwo słyszalnie

- Pięć punktów dla Slytherinu. Kontynuując zdecydowałem się że przyłożę go na przyszły tydzień. Uświadomiłem sobie że nie mieliście jak się przygotować i poprostu nie miało by to sensu. Nie mniej jednak w dniu dzisiejszym odpowiecie pisemnie na kilka moich pytań - szczerze się uśmiechnął i wyciągnął plik pergaminów z gotowymi zadaniami

   Szybko rzuciłam okiem na pytania zanim mogliśmy zacząć i już wiedziałam że będzie dobrze. Tak prostych pytań to ja jeszcze nie widziałam w tej szkole. Np. "Jak nazwiesz zaklęcie działające na bogini?" albo "Co robi zaklęcie Patronusa?". Kto tego nie wie?

***

- Hej - nieśmiało zaczepiłam brata na kolacji

- Hej! Co tam? - wypalił

- Musimy porozmawiać

- Jasne. Gdzie i kiedy?

- Za godzinę przyjdę do was tylko musisz mnie wpuścić - szepnęła tak żeby tylko Harry mógł wiedzieć co mówię.

- Jak mam być szczery to coraz bardziej martwi mnie twoje zachowanie

- Za godzinę - odpowiedziałam totalnie bezsensownie i odeszłam do swojego stołu

____________________
Hii

Generalnie pisałam ten rozdział o pierwszej w nocy i teraz nie żartuje więc nie mam pojęcia jak dużo błędów i nieścisłości tu jest ale częstujcie się.

Ważna sprawa jest taka, że dziś przez cały dzień będą się pojawiać rozdziały do pozostałych książek, więc serdecznie zapraszam, a jako że są święta to życzenia znajdziecie na mojej tablicy.

Lovki, Zara

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro