Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był zwykły wrześniowy wieczór. Dziewczyna imieniem Polska robiła sobie właśnie kolację kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Przykryła garnek pokrywką i podeszła do drzwi. Otworzyła je. Kiedy zobaczyła, kto do niej przyszedł, szybko zamknęła drzwi spowrotem i przytrzymując je oddychała przerażona.
-Polska... otwórz- rozległ się głos zza drzwi.
-Czego chcesz?!- krzyknęła nie puszczając drzwi.
-Jak myślisz?
-Chcesz mnie sobie znowu podporządkować tak jak to robiłeś nie tak dawno?!
-Bystra dziewczynka- powiedział i kopnął tak mocno drzwi, że te się otworzyły a Polska upadła na podłogę, jednak szybko się podniosła. Zaczęła się rozglądać, jednak nigdzie nie widziała Niemiec. Rozległ się dźwięk telefonu. Dziewczyna chciała do niego podejść, jednak wtedy poczuła zimny metal na jej gardle. Nóż. -Koledzy poczekają- zaśmiał się szyderczo. Dziewczyna kopnęła go w brzuch dzięki czemu uwolniła się z uścisku. Nóż poleciał na drugi koniec pokoju. Polska podbiegła do telefonu i odebrała.
-Polska...- usłyszała głos Anglii.
-Anglia pomóż...- powiedziała jednak wtedy niemcy chwycił ją za nogę i posłał pod ścianę. Zaczęła jej lecieć krew z nosa. Dziewczyna krzyknęła z bólu.
-Polska? Polska co się dzieje?!
-Niemcy! Niemcy tu są!...
-Tu to znaczy gdzie?!
-U mnie w...
Wtedy niemcy chwyciły ją za usta. Dziewczyna próbowała coś powiedzieć, jednak wszystko zmieniało się w bełkot. Po chwili puścił i chwycił za duży kosmyk włosów.
-Co ty ro...

-Nie! Anglia, Francja, pomóżcie! Pomóżcie mi....
-Francja, musimy jej pomóc!- krzyknęła Anglia.
-Ale ja nie mogę... jestem za słaba na Niemcy. Pomyśl, zdominuje trzy na raz!
-Ale my... nie możemy jej tak zostawić...- załamał ręce. Krzyki ze słuchawki go jeszcze bardziej dobijały. -Niemcy?! Niemcy, radzę ci, żebyś przestał, bo inaczej...
-Bo inaczej co?- spytał złowieszczo -I oczywiście nie mam zamiaru przestać

-Anglia i Francja ci nie pomogą- uśmiechnął się szyderczo i znowu ją uderzył. Polska była coraz bardziej osłabiona. Z ust i nosa leciała jej krew, miała w niej upaćkane ręce i ubranie. Wtedy ktoś przyszedł. Dziewczyna ostatkiem sił odepchnęła niemcy i nie widząc do kogo biegnie, przewróciła się ponownie i uczepiła spodni.
-Coś jest nie tak?- spytał znajomy głos.
-R-rosja?- przestraszyła się dziewczyna.
-Wyglądasz na poobijaną- uśmiechnął się i podniósł ją trzymając za gardło.
-Dla-dlaczego mi to robicie? Zn-znowu...- głos jej się łamał.
-Bo najlepsze jest na początku zagarnianie największych buntowników, żeby zgnieść ich odrazu. Pamiętam, powstanie listopadowe... powstanie styczniowe... mimo i nie udane, to najbardziej mi zainponowały. Więc teraz zgnieciemy cię odrazu. Żeby do takich rzeczy nie doszło.
-Nie uda wam się... - wychrypała dziewczyna i próbowała odepchnąć Rosję swoją zakrwawioną ręką. Rosja przybiła ją brutalnie do ziemi. Przygotował pięść do uderzenia.

-Nie! Nieeee! Przestań!... Anglia, Francia, pomóżcie! Pomóżcie!
Straszne dźwięki wydobywały się ze słuchawki.
-Francja...
-Anglia, ich tam teraz jest dwóch. Nie pomożemy jej- Francja położyła Angli rękę na ramieniu. Ten odwrócił się i z łzami w oczach oparł głowę o jej klatkę piersiową.
-Ona umrze...

Niemcy stał niewzruszony patrząc jak Rosja próbuje "uspokoić" Polskę. Miał krew na mundurze i policzkach, jednak go to nie interesowało. W końcu Rosja wstał. Trzymał za ramiona nieprzytomną Polskę. Sam też był upaćkany krwią.
-Teraz jest już spokojna- uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic.
-Doskonale
-Anglia, Francja?- Rosja podniósł słuchawkę.
-Co ty jej zrobiłeś?!- spytał wściekle Anglia.
-Ależ z Polską wszystko dobrze. Co nie Polska? Brak odpowiedzi, znaczy "tak"
Oczywiście Polska była nieprzytomna, więc była cisza.
-Widzicie? Nie ma się czym martwić. I radzę wam tu nie przyjeżdżać- Rosja zaśmiał się i odłożył słuchawkę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro