33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Położyłam ścierkę koło drzwi do łazienki i ruszyłam w kierunku sypialni. Przesunęłam palcem po ekranie odblokowywując go. 

- Część Nikola ! - w telefonie rozbrzmiał wesoły głos Dawida. 

- Cześć.

- Czekałem aż zadzwonisz ale się nie doczekałem - cholera zapomniałam - cierpliwość nie jest jakoś moją mocną stroną..

- Nie da się nie zauważyć. 

- Oj tam, oj tam. Masz plany na wieczór ?  Chcę Cię zabrać na drinka. 

- Z przyjemnością. 

- To wpadne po ciebie około 20. - rozłączył się a ja wróciłam do łazienki.

Po około godzinie uporałam się z całym bałaganem. Zarówno w łazience jak i w reszcie domu. 

Krzątając się koło pralki miałam dużo czasu na przemyślenia. Przez te niecałe pół roku po przeprowadzce tak wiele sie wydarzyło. Rozwód rodziców a w zasadzie odejście mamy, wypadek Sary , Filip, Dawid. Właśnie ! Dawid ! Wrzuciłam ostatnią porcję ubrań do pralki i pobiegłam na górę. Praktycznie w biegu nałożyłam na siebie koszulkę  i jeansy. Byłam właśnie zajęta doprowadzeniem włosów do porządku kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Praktycznie zleciałam ze schodów. I nie myliłam się. Po drugiej stronie drewnianej powłoki stał wysoki blondyn z mała różą w ręce. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech kiedy wyłoniłam się zza drzwi. Po chwili byłam zamknięta w niedźwiedzim uścisku. 

- Aż tak tęskniłeś ? 

- Jeszcze pytasz ? No ba, że tak. 

- Tak myślałam. - wyszczerzyłam się.

- Dla ciebie - wyciągnął ku mnie dłoń w której ściskał mała czerwoną różę. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i tym razem to ja go przytuliłam. 

- Gotowa ? 

- Jasne. Daj mi tylko 2 minutki. 

Wpuściła chłopaka do salonu a sama zamknęłam się w łazience. Związałam włosy w wysoki kucyk, wymyłam zęby i po chwili byliśmy już w drodze. 

- Gdzie idziemy ?

- Nie wiem. Chciałem cię wyrwać z domu na chwilę chociaż. 

- hmmm okej. - uśmiechnęłam się.

Po chwili siedzieliśmy już w w kawiarni czekając na zamówienie. 

- Tak więc jak była  na wakacjach ? 

- Naprawdę świetnie. Na pewno nie nudziło nam się.

- Hmmm to dobrze. 

- A ty co robiłeś  przez ten czas ?

- Ja..um..... Tęskniłem.

- Za wieloma osobami tak bardzo tęsknisz ? 

- Nie. - jego zdecydowana i krótką odpowiedź dała mi do myślenia. Czy on .. ? Czy on chciałby czegoś więcej ? Moja podświadomość właśnie kopie się w czoło. 

- Niko.. - nie zdążył dokończyć bo drzwi kawiarni się otworzyły a po chwili stał w nich Filip. Odetchnęłam z ulga kiedy chwilę później siedział koło mnie. Zaczynało się robić trochę niezręcznie. 

- Filip , Dawid. Dawid , mój chłopak Filip. - nie wiem dlaczego ale zrobiłam duży nacisk na słowo chłopak. Miną blondyn była nie do opisania kiedy zdał sobie sprawę z tego co powiedziałam. Dopiero po chwili dotarł do niego ich sens. 

- Co tu robisz ? - popatrzył na bruneta siedzącego obok mnie. 

- Wpadłem po jakieś ciastka. Wybieram się właśnie bratanicy.

- Bratanicy ?

- To ty masz brata ? - czy ten człowiek kiedyś przestanie mnie zadziwiać  ?

Twarz Filipa momentalnie stała napięta. Zacisnął mocno szczękę ukazując swoje zdenerwowanie. 

- Pogadamy jeszcze o tym a teraz już muszę lecieć. Pa skarbie. - Uśmiechnął się i choć wiedziałam że nie jest on szczery wolała się nie odzywać. Coś musi być na rzeczy skoro jego humor momentalnie się zmienił na wspomnienie brata. Zanotowałam sobie w głowie aby z nim o tym jeszcze kiedyś porozmawiać. 

Brunet uścisnął dłoń Dawida na pożegnanie a z jego twarzy nadal nie chodziło zdenerwowanie i to zimne spojrzenie którymy wcześniej mierzył Dawida. 

Pocałował mnie delikatnie w policzek i ruszył w kierunku kasy. Po chwili jz go nie było. 

- A więc masz chłopaka ? - dopiero teraz zdała sobie sprawę że przez ten cały czas blondyn nie odezwał się ani słowem. Spuściłam wzrok na palce które nagle stały się bardzo interesujące. 

- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - spojrzała na niego. W jego źrenicach malowało się coś czego nie potrafiła odczytać. Mimo że się uśmiechał mówiąc jak to bardzo się cieszy że wreszcie sobie kogoś znalazłam.  

Do końca naszego spotkania starałam się rozładować to niezręcznie napięcie które między nami panowało. Jednak bezskutecznie. Może on potrzebuje czasu.. 

Około 20 pożegnała się z Davidem i ruszyła do domu. Przyjemne popołudnie zamieniło się w niezręczną  ciszę. Wracając do domu ciągle się nad tym zastanawiałam. Dlaczego jego humor uległ takiej zmianie. A co do humoru... Filip. Co to do cholery miało być ? W jednym momencie świetnie się dowiadujemy i w ogóle wydaje się szczęśliwy a za chwilę taka akcja... Faceci. A ponoć to kobiet się nie da zrozumieć. 

W domu wzięłam szybki prysznic. Zimna woda wstrząsnęła mnie ze  wymagającego mnie snu. Owinięta w ręcznik wyszłam do sypialni. Kiedy otworzyłam drzwi pokoju przebiegł mnie zimny dreszcz. Otwarte na oscierz okno wpuszczano do pomieszczenia chłodny podmuch wiatru. Zaraz, otwarte okno ? Jestem pewna że zostawiam zamknięte ....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro