38.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Było już całkiem ciemno. Słońce schowało się za horyzontem a na jego miejsce wszedł księżyc. Wyglądał trochę jak nadgryziony od dołu rogalik. Staliśmy tak w wodzie oplatając się nawzajem rękami. On swoje miał na moich biodrach, ja na jego szyi. Wtulił twarz w moje włosy a ja oparta czołem o jego klatkę piersiową nie myślałam o niczym innym jak o tym jak bardzo kocham tego chłopaka. Tak. Wreszcie przyznałam się sama przed sobą. To nie mogło się skończyć inaczej. Jestem na zabój zakochana w wysokim, czarnookim mężczyźnie stojącym przede mną.
- O czym myślisz ? - mruknął w moje włosy.
- Och. O niczym takim. Po prostu się zamyśliłam.
- Um.. Okej.. Wychodzimy ? Widzę że masz już gęsią skórkę. - pokiwałam twierdząco głową i wolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku pomostu. Filip pomógł mi wejść na deski zaraz obok naszego koca a chwilę później sam zwinnym ruchem wszedł na nie i stanął koło mnie. Podniósł z ziemi koc i zarzucił go sobie na plecy otulając sie nim.
- Też chciałaś ? - spytał drażniąc się ze mną. W jego oczach tańczyły te wesołe iskierki które tak uwielbiam.
- W zasadzie to nie. - podniosłam szarą koszulkę bruneta i ubrałam ją na siebie. Zebrałam także resztę ubrań w tym jeansy chłopaka i nie patrząc na niego ruszyłam do samochodu. Przez cały ten czas czułam na sobie wzrok chłopaka i chwilę później słyszałam za sobą jego kroki. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i wdrapałam się na fotel. Zamknęłam się w samochodzie i rzuciłam ubrania na tylne siedzenie. Kiedy brunet zorientował się co robię podszedł do mojego okna i wskazując na drzwi prosił żebym otworzyła.
- Och ? Też chciałeś ? - mimo moich prób nie udało mi się powstrzymać śmiechu. Na twarzy Filipa też błysnął cień uśmiechu.
- Nie... Wydaje ci się - warknął powstrzymując parsknięcie śmiechem.
- Um... Skoro nie..
- Niki - popatrzył na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami i przysięgam że coś we mnie umarło z zachwytu.
- Dobra no ... - nacisnęłam na klamkę od strony kierowcy i drzwi otworzyły się. - Ale z ciebie zrzęda - dodałam kiedy siedział już na fotelu obok. Po chwili jednak wysiadł i skierował się do bagażnika. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że cały czas jest tylko w przemoczonych bokserkach a ja gapię się na jego umięśniony brzuch.
- Zrób zdjęcie skarbie. Zostanie na dłużej - wyszczerzył się a na moją twarz wkradł się rumieniec. - Wiem że się rumienisz - dodał po chwili i dał mi całusa w kącik ust.
Otworzył bagażnik i wyciągnął z niego czarną torbę. Odsuną suwak i wyciągnął z niej szare spodnie dresowe.
- Załóż. - Podał mi je. Dla siebie wyciągnął podkoszulek i szybkim ruchem przeciągnął go sobie przez głowę.
Wciągnęłam a nogi o wiele za duże spodnie i znów usiadłam na przednim siedzeniu. Usłyszałam dźwięk zatrzaskiwanego bagażnika a moment później na fotelu kierowcy siedział Filip ubrany w biały podkoszulek i jeansy które miał na sobie zanim poszliśmy do wody.
- To teraz do domu ? - spytał Filip mierząc mnie wzrokiem.
- Raczej tak. Chyba że masz inne plany.
- Oj mała.. Z tobą mógłbym mieć cały czas jakieś plany. - żołądek podskoczył mi z radości do gardła.
- W takim razie zostawiam ci wolną rękę.- sięgnęłam ręką na tylne siedzenie i wyciągnęłam z kieszeni szortów telefon. Cholera. 4 wiadomości i 13 nieodebranych połączeń. Wszystko od taty.

"Gdzie jesteś ? Czy Ty nie rozumiesz słowa szlaban ?! "

" Wracaj do domu w tej chwili ! "

"Jeśli nie wrócisz w ciągu godziny do domu, mocno tego pożałujesz ! "

"Odezwij się. Martwimy się z bratem"

Wklepałam szybką odpowiedź że ma się nie martwić i że będę jutro. Wiem że się wkurzy. Wiem ze będzie w domu piekło ale nie zamierzam się teraz tym przejmować. Wole się cieszyć towarzystwem Filipa niż zamartwiać co też mój tata znowu wymyśli. I tak mam już przerąbane za to że wyszłam z domu więc gorzej już być raczej nie może. 

- Co jest ? - spytał Filip wjeżdżając na autostradę.

- To znaczy ? 

- No widzę że coś nie tak. Coś cię martwi ?

- W sumie... Oprócz 13 nieodebranych połączeń od taty i 4 wiadomości nic mnie nie martwi.

- Może powinienem zawieźć cię do domu ? 

- Nie... Nie chcę tam dzisiaj wracać. Chcę zostać z tobą. - złapał moją rękę i zaczął pocierać knykcie.

- Głodna ? - dopiero teraz zdałam sobie sprawę że od rana nic nie jadłam. A jest prawie północ.

- Jasne.

Jakieś 10 minut później zatrzymaliśmy się przy KFC. Usiedliśmy przy małym stoliku koło okna.

- Na co masz ochotę ? 

- Hmm.. Może być twister. 

- A do picia ? Cola ? 

- Tak. - uśmiechnęłam się a on dał mi całusa w policzek i ruszył w kierunku kasy. Z powodu braku klientów, co jest raczej normalne o tej godzinie wrócił po kilku minutach. Postawił czerwoną tackę na środku stolika i usiadł naprzeciwko mnie.

- Masz coś przeciwko żebym zabrał cię do siebie ? - spytał zatrzymując samochód na światłach i biorąc kolejny łyk coli. 

- Nie. Nie chcę wracać do domu. 

- Okej. Chciałem się upewnić że się nie rozmyśliłaś. - uśmiechnął sie nieśmiało.

Jakieś 20 minut później byliśmy już pod mieszkaniem Filipa. Gdy tylko wysiadłąm z samochodu chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę domu. 

- Chcesz coś do picia ? - spytał kiedy byliśmy już w kuchni. 

- Nie dzięki. Mam jeszcze colę. 

- Myślałem o czymś innym. Mam całkiem dobre wino. Może nie jakoś wyśmienite ale nie najgorsze.

- Aa. Um.. jasne. Usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej i patrzyłam jak chłopak wyjmuje z lodówki wino. Chwilę męczył się z korkiem który się złamał ale nie było tak źle. 

- Prosze - podał mi jeden kieliszek i łapiąc mnie za rękę pociągnął na kanapę przed telewizorem. Usiadłam obok niego wykładając nogi na sofę i opierając głowę o jego ramię.

- Filip...

- Tak ? 

- Dlaczego nie mówiłeś mi że masz brata ? - poczułam jak cały się spina. Ogarnęła go ta sama ciemność co wtedy w kawiarni gdy wstąpił po ciastka dla bratanicy.

- Nie mam brata. - szepnął.

- Ale jak to ?  Wtedy w kawiarni mówiłeś że idziesz do bratanicy.

- Nie rozumiesz ? Miałem brata ale niecałe dwa lata temu ten dupek zostawił Monikę i wyjechał z miasta. 

- Monikę ? 

- Jego dziewczynę. Zaszła z nim w ciążę więc kretyn się wystraszył i wypierdolił. - z jego oczu kipiała wściekłość. Podniosłam się i ujęłam jego twarz w dłonie. 

- Cśśś - szepnęłam. - Uspokój się.Nie ma sensu się tak denerwować.

- Ale jak można zostawić 16-latkę samą z dzieckiem ? Jakim dupkiem trzeba być ?

- Wiem o co ci chodzi. Rozumiem cię. - pogłaskałam go po policzku.- Więc ostatnio widziałeś brata swa lata temu ?

- Tak i jakoś nie mam ochoty się z nim więcej widzieć. - Jezu ! Nie wiedziałam że on jest takim wrażliwcem. Kurde... On tak to wszystko przeżywa jakby ta Monika była... Była dla niego kimś ważnym ? Cholera... Czy powinnam zapytać ? Czuję że jeśli tego nie zrobię to narażę się na ciąg nieprzespanych nocy.

- Filip ? - głęboki wdech - Czy ona, Monika ... Czy ona była dla ciebie kimś ważnym ? - spytałam dość szybko i raczej wyszedł z tego jakiś pomruk... Ale chłopak zrozumiał.

- Ona... To moja była. Byliśmy ze sobą jakieś 3 może 4 miesiące, a później przedstawiłem ją rodzinie , bratu.. No i chyba domyślasz się jak to się skończyło - mój biedny czarny .. Na widok bólu w jego oczach przed moimi oczami stanął obraz brata Filipa i Moniki trzymających się za ręce a kilka kroków za nimi brunet sam jak palec.

- Kochałeś ją - szepnęłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że wstrzymuję oddech. - Nadal kochasz..

- Co ?! Niee ! - zerwał sie z kanapy jak oparzony i przetarł dłonią włosy. Po chwili usiadł obok mnie i splótł palce swojej ręki z moją. Uniósł moją dłoń i przyłożył do ust , całując jej wewnętrzną stronę. - Ona sie nie liczy. Teraz jesteś tylko ty , rozumiesz ? Ona mnie nie obchodzi ! Odwiedzam czasem ją bardziej ze względu na małą. A poza tym myślisz że można pokochać kogoś w ciągu tak krótkiego czasu ? - " Można !!!!" krzyczy moja podświadomość ale za wszelką cenę próbuję zdusić w sobie ten krzyk. - Ona była dla mnie ważna. Kiedyś. Dostałem kopa w dupe i zamknąłem jej rozdział raz a na zawsze. Teraz zaczynam nowy, a ty grasz w nim główną rolę jasne ? - szepnął - Popatrz na mnie... 

Podniosłam wzrok z podłogi która nagle stała się naprawdę bardzo ciekawym obiektem i popełniłam największy możliwy błąd tej sytuacji. Spojrzałam prosto w jego cudowne oczy i nagle nie pragnęłam niczego innego jak go przytulić, pocałować.

- Uwierz mi.. - szepnął po czym zbliżył twarz do mojej i złączył nasze usta. Tego mi brakowało. Usiadłam na jego kolanach przerzucając nogi po obu jego stronach, wplątałam palce w jego włosy a on przesunął swoje ręce nieco poniżej moich pośladków. Nagle poczułam że mnie podnosi. Wniósł mnie do sypialni i nadal nie przerywając pocałunku położył delikatnie na łóżku. Nim się obejrzałam, oboje byliśmy już w samej bieliźnie..

- Niki ja .... - no nie w takiej chwili pyta mnie czy aby się nie śpieszymy ? Ma wyczucie czasu...

- Ćśśś... Jestem pewna ... - westchnęłam - Chcę tego.. Chcę ciebie...

Obudziłam się w nocy. Leżałam w samym podkoszulku Filipa opleciona jego rękami jak jakimś bluszczem. Nagle rozległ się hałas. Już wiem co mnie obudziło. To krzyki i dobijanie się do drzwi wejściowych. Zaraz, zaraz... Ja skądś znam ten głos.... O CHOLERA !!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro