40.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Perspektywa Sary*

- Dzień dobry. Jest Nicola ?
- Cześć Sara. Jasne. Jasne jest u siebie. Tylko z góry uprzedzam że od jakiegoś czasu, jest yy... Jakby to powiedzieć... Mniej przyjemna.
- Mniej przyjemna ? - zamrugałam oczami. O czym ten gościu do mnie mówi ?
- Dokładnie.
- Hmm dziękuję panu w takim razie - minęłam ojca dziewczyny w drzwiach i pognałam schodami na górę prosto do pokoju Nicoli.
Kiedy byłam już przed drzwiami , pchnęłam je uprzednio pukając a to co zobaczyłam całkowicie mnie rozbroiło. Kiedyś ciepłe ,przytulne pomieszczenie było teraz meliną. Zasłonięte rolety w oknach nie dopuszczały do pokoju najmniejszego promienia światła. Na podłodze stosy zużytych chusteczek higienicznych. Na biurku koło łóżka zimny, nawet nie tknięty obiad. Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego skraju. W pokoju śmierdziało wilgocią. Efekt dawno nie otwieranego okna.
- Jezu dziewczyno ! Co ci tu zdechło ?- schowana całkowicie pod kołdrą dziewczyna odchyliła ją na chwilę by na mnie spojrzeć.
- Sens mojego życia jak już pytasz. Czego chcesz ? - warknęła. Napuchnięte od płaczu oczy spoglądały na mnie wrogo.
- Przyszłam cię wyrwać na zakupy Niki.
- Niki wyszła. Przekazać jej coś ? - popatrzyła na mnie - Nie ? W takim razie żegnam. - z powrotem nakryła kołdrę na głowę.
- Tak być nie może - mruknęłam i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do okna i otworzyłam je po wcześniejszym podciągnięciu rolet. To samo zrobiłam z pozostałymi dwoma oknami.W pokoju od razu zrobiło się jaśniej.
-Co ty do cholery wyrabiasz ? - warknęła Nicola kiedy siłą ściągnęłam z niej kołdrę.
- Później mi podziękujesz. A teraz jazda pod prysznic - popatrzyła na mnie jakbym uciekła ze szpitala psychiatrycznego i przewróciwszy oczami zatrzasnęła się w łazience. Jakieś piętnaście minut później drzwi się otworzyły i stanęła w nich Nikola w dresie i ręczniku na głowie.
- To chyba nie jest odpowiedni strój na wyjście do klubu ..
- A kto powiedział że ja się wybieram do jakiegoś klubu ?
- Oj Niki ... Na jednym chłopaku świat się nie kończy. Chodź, zabawimy się.
- Sara... Ja chyba nie mam ochoty..
- Więc wolisz zamelinować się na kolejny tydzień w pokoju ? Nie obraź sie ale uważam że to wszystko wyolbrzymiasz. Wiem ze boli cię ta sprawa z Filipem ale nie daj się wciągnąć. Chwilowe rozstanie nie jest powodem izolowania się od świata. Tak więc załóż jakąś kieckę i ruszamy.
- No nie wiem...
- Niki...
- Nie zamierzasz odpuścić ?
- E-eee - pokręciłam głową.

~*~ Perspektywa Nicoli ~*~
 - No chodź już ! - krzyknęła Sara zza drzwi łazienki.
- Moment! Już wychodzę ! - przeczesałam palcami włosy. Jak ja dałam się na to namówić ? Po co ja tam idę ? Żeby posiedzieć na stołku barowym ? Najchętniej zaszyła bym się pod kołdrą w swoim pokoju z kolejnym pudełkiem ciastek czekoladowych.
- Niki !
- No ide , ide. - pchnęłam drzwi i dołączyłam do stojącej w drzwiach blondynki. Ubrana w przewiewną białą sukienkę nad kolano tupała ze złości swoimi kremowymi szpilkami.
- Raaanyy Niki wyglądasz nieziemsko ! - jęknęła kiedy wyszłyśmy na korytarz. Przejrzałam się w lustrze. Założyłam jedną z moich ulubionych sukienek i czarne szpilki.
Godzinę później siedziałam już przy klubowym barze. Sara została porwana na parkiet przez jakiegoś dwu metrowego bruneta i mimo że upierała się że woli tańczyć ze mną wiedziałam że tak nie jest. Boze chyba nie będzie sobie odmawiać zabawy ze względu na mnie ?
- Jeszcze jedną proszę - gość za barem podał mi właśnie trzeciego szota.  W takim tempie nie będę mogła utrzymać się na nogach już o 20. A z drugiej strony... Co mi zależy. Jakoś nie widzę powodu dla którego nie powinnam się zabawić. Przechyliłam kieliszek pozbywając się z niego piekącego po gardle płynu i otarłam usta wierzchem dłoni. Zsunęłam się z wysokiego, barowego krzesła i chwiejnym krokiem ruszyłam na parkiet. Zatrzymałam się pośrodku grupki wyginających się w rytm muzyki nastolatków z sąsiedniego liceum. Nie minęło dużo czasu a obok mnie pojawiła się dwójka chłopaków. Kołysząc się czułam jak alkohol zaczyna buzować w moim ciele.
Przetańczyłam dobre czterdzieści minut w towarzystwie rok starszych chłopców. Nie chętnie ale odeszłam od nich czując suchość w gardle. Wróciłam na stołek barowy i zamówiłam sobie od razu dwie kolejki.
- Saruniu skarbeczku ! - zachichotałam do ucha dziewczynie obok.
- Jestem Gosia. Nie Sara. - cholera. A taka podobna była..
- Oops - i poszłam dalej.
Chwile później odnalazłam blondynkę przy jednym ze stolików. Usiadłam obok niej i nachyliwszy sie w jej stronę krzyknęłam jej do ucha chcąc zagłuszyć muzykę.
- Zamówiłam taksówkę - czkawka. Cholera !.. - Jadę do domu.
- Poczekaj , wezmę torebkę z szatni.
- Nie. Zostań jeszcze. Jest wcześnie.
- Nie mogę cię puścić do domu w takim stanie..
- Wyluzuj mała. Taksówka - zachichotałam i oddaliłam się od niej i jej towarzysza wciąż im machając.
Kiedy wyszłam przed klub moje ciało omiótł ciepły powiew wiatru. Jak na sierpniową noc przystało księżyc wisiał wysoko na niebie w towarzystwie małych połyskujących gwiazdek.
Podeszłam do pobliskiej ławki i usiadłam na niej. Zsunęłam z stóp szpilki, wzięłam je do ręki i ruszyłam chodnikiem przed siebie. Wiedziałam że czeka mnie dość długi spacerek pieszo.

* godzinę później

- Otwórz te cholerne drzwi - było już koło pierwszej w nocy a ja stałam przed drzwiami wejściowymi i dobijałam się do mieszkania mojego byłego.  - Otwórz ! Wiem ze tam jesteś !
Zgrzyt zamka i drzwi otworzyły się a po chwili stanął w nich Filip.
- No cześć kochanie.- zachichotałam - tęskniłeś ?-minęłam go w drzwiach i rozsiadłam się na kanapie.
- Nicola ? Co ty tu robisz ?
- Stęskniłam się za moim misiem - znowu chichoczę.
- Ty jesteś pijana - szepnął.
- Może troszkę.
- To nazywasz troszkę ? Ile ty wypiłaś ?!
- Jeden ... Dwa ... Pięćset !!! - przewróciłam się na kanapie i nie mając siły się podnieść oparłam głowę o poduszkę. - Nie przywitasz się ze mną ?
- Zawiozę cię do domu. - popatrzyłam na niego i dopiero teraz zauważyłam że za wszelką cenę chce coś przede mną ukryć.
- Nie chce wracać. Chcę zostać tutaj.. Z tobą..
- Niki... Jesteś pijana. Nie myślisz trzeźwo. Chodź położysz się. - odstawił to coś co trzymał za plecami do szafki nad zlewem w kuchni i podszedł do kanapy. Otoczył mnie swoimi ramionami i zaniósł do sypialni. Nakrył mnie delikatnie kocem i zgasił lampkę na stoliku obok łóżka.
- Zostań ze mną - westchnęłam.
- Nie.
- Zostań.
- Nie Niki. Mam coś do zrobienia.
- Filip - podniosłam się z łóżka idą w jego kierunku. Otoczyłam go rękami od tyłu i wtuliłam twarz w jego plecy. - Proszę.
Pokręcił głową z dezaprobatą i już wiedziałam że się zgodzi.Ułożyliśmy się wygodnie na łóżku. Otoczył mnie ramionami i głaskał po włosach żebym szybciej usnęła. Wielokrotnie zrywałam się z łóżka a on cierpliwie przyciskał mnie bliżej siebie. Po jakiejś godzinie rozmów które praktycznie nie miały sensu moje powieki zrobiły się ciężkie a ja odpłynęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro