48.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po długim dniu na plaży wróciliśmy spacerkiem do domu. Trzymając się za ręce przemierzaliśmy alejki okalające jezioro.

- Aż trudno uwierzyć że zostały nam już tylko 3 dni - jęknęłam opierając głowę o ramię Filipa. Chłopak otoczył mnie ramieniem i uśmiechnął się do mnie ciepło.

- W takim razie musimy wykorzystać na maxa te 3 dni. - szepnął nachylając się w moim kierunku. Przez moje ciało przeszedł zimny, ale przyjemny dreszcz kiedy ciepłe powietrze wydobywające się z jego ust owiało moją szyję. Złożył na niej szybki, ale czuły pocałunek i odsunął się powoli.

- Co masz na myśli ?

- Och już ty dobrze wiesz co ja mam na myśli  - poruszył znacząco brwiami. Już miałam zawstydzona odwrócić od niego wzrok na wspomnienie jednej z naszych wspólnych nocy kiedy postanowiłam nie dawać mu tej satysfakcji. Zagrałam jego kartami.

- Mhmmm.... Zgadzam się - uśmiechnęłam się szeroko.

- No to świetnie - splótł ponownie nasze palce i ruszyliśmy dalej.

- Tylko jutro musimy zając się tym wcześniej- westchnęłam niby od niechcenia. - No i musisz być bardziej wytrzymały, jeśli wiesz o co mi chodzi. - Chłopak nie widząc niczego dziwnego w tym co mówię dalej ciągnął temat.

- Ale po co wcześniej ? - nie spuszczając ze mnie wzroku przerzucił torbę z naszymi ręcznikami i innymi rzeczami które mieliśmy ze sobą na plaży, na drugie ramię.

- No żeby mieć więcej czasu a co za tym idzie czerpać z tego więcej przyjemności - rzuciłam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie po czym ciągnęłam - Chyba się ze mną zgadzasz prawda ?

- Oczywiście - teraz był wyraźnie zdziwiony moją śmiałością choć nie do końca chodziło mi o to o czym on myślał.

- Więc ustalone. Jutro idziemy na plażę zaraz po obiedzie - uśmiechnęłam się na widok tego jaki był zmieszany.

- Na plażę ? - wytrzeszczył oczy a jeśli wcześniej był zmieszany to jego obecnego stanu nie dało się opisać.

- No przecież cały czas o tym rozmawialiśmy...

- Tak. O plaży - powiedział zrezygnowany bardziej do siebie niż do mnie. Ledwo udało mi się powstrzymać parsknięcie śmiechem. Dałam mu buziaka w policzek po czym zaczęłam szukać w torbie którą miał na rękach kluczy od domu.

Kiedy byliśmy już w środku , wzięłam od niego torbę i wyszłam z nią na taras. Wyciągnęłam z jej środka mokre ręczniki oraz koc na którym leżeliśmy i rozwiesiłam na balustradzie aby wyschły.

Wróciłam do salonu gdzie zastałam Filipa krążącego po pokoju w tą i z powrotem z telefonem przyciśniętym do ucha. Usiadłam na oparciu fotela i z uwagą przyglądałam się chłopakowi.

- Cholera Kuba. Jestem 300 km od domu. Nie da się tego przełożyć ? -warknął Filip do telefonu -Ale jak to jutro ? .... Co ?! Nie ma mowy..... Tak, z Nicolą... Nie.... O której dokładnie ? .... Cholera.. Niech będzie... Wiem że nie mam już wyjścia... No.. Trzymaj się. -  po około 10 minutach syczenia do telefonu wreszcie się rozłączył. Był wyraźnie zły. Zaciskał zęby jakby lada chwila miał wybuchnąć. Podniosłam się z fotela i podeszłam do niego.

- Coś się stało ? - spytałam patrząc mu w oczy i obejmując delikatnie za szyję.

- Stało ... Musimy wracać do domu wcześniej...

- Ale jak to ? - spytałam zdziwiona.

- Mam jutro pierwszą walkę .. I muszę na niej być.

- Jak to jutro ? - zamrugałam oczami. - Czyli to koniec naszych wakacji ?

- Naprawdę mi przykro... Uwierz że gdyby to zależało ode mnie, nie wracalibyśmy dzisiaj. - objął mnie niepewnie w talii i położył głowę na moim ramieniu.

- Wiem. - westchnęłam i mocniej się w niego wtuliłam.

- Chyba musimy się spakować... Dobrze by było żebyśmy za jakieś dwie godziny byli gotowi do drogi.- jęknął a później złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.

- Chodźmy. - złapałam go za rękę i pociągnęłam w górę po schodach do naszej sypialni. Wysunęłam z pod łóżka dwie walizki po czym zabraliśmy się za pakowanie.

Przed samym wyjazdem wzięłam jeszcze szybki prysznic, zjedliśmy kolację i około 20 siedzieliśmy w samochodzie z żalem opuszczając to miejsce.

- Filip ? - spytałam odrywając głowę od szyby.

- Tak kochanie ? - złapał moją dłoń i przyłożył ją do swoich ust.

- Hmmm.. Jesteś pewny że chcesz walczyć ? To przecież cholernie niebezpieczne... - jęknęłam. W mojej głowie kłębiło się wiele niekoniecznie przyjemnych myśli. Czułam że widok Filipa w rękawicach na ringu to nie jest coś co należy do mojej listy rzeczy które chciała bym zobaczyć.

- Chcę walczyć. Nie wiem dlaczego ale czuję że powinienem. To coś co kocham. Pamiętasz jak chodziłaś na breakdance ? - spytał nagle. Kiwnęłam głową w odpowiedzi. - Z tego co pamiętam to była twoja pasja. Tak samo jak moją jest walka. Tyle czasu gniłem na siłowni , chodziłem na te wszystkie zajęcia i teraz wreszcie mam okazję się w pewien sposób spełnić. - zasypał mnie swoim długim monologiem. Przetwarzałam w głowie każde jego słowo. W pewnym sensie go rozumiałam ale z drugiej strony był to dla mnie idiotyczne.

- Nadal uważam że to zły pomysł... - pokręciłam delikatnie głową.

- Kochanie ... - ponownie pocałował wnętrze mojej dłoni. - A tak właściwie to dlaczego przestałaś tańczyć ?

 - Ja Um... To między innymi przez rozwód rodziców. Wiesz, nie bardzo miałam do tego głowę więc przestałam chodzić na zajęcia. A później już nawet zapomniałam o tym wszystkim.

- Nie chciała byś znowu spróbować ? - oderwał na moment wzrok od przedniej szyby by móc na mnie spojrzeć.

- Nie, chyba nie. Wiesz... Wtedy nie mieli byśmy dla siebie w ogóle czasu, poza tym już niedługo szkoła. Masa lekcji, mniej czasu. Najzwyczajniej w świecie nie chce mi się.

- Hmmm rozumiem.

- Więc to z tą walką jest postanowione ? - spytałam odbiegając od tematu.

- Mhmm - mruknął w odpowiedzi.

-------------------------------------

Wiem kochani że to coraz bardziej zaczyna przypominać DARK'A ale co poradzę ? On zmienił moje życie ! W późniejszych rozdziałach starałam sie zapanować nad tym że oba opowiadania są podobne więc się nie martwcie. Pozdrawiam Was / eMikka <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro