60

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Halo ?   

- Cześć kwiatuszku ...  

- Z kim mam przyjemność ? - jęknęłam do słuchawki.  

- Zgaduj Nyśka, zgaduj.. - Nyśka ?   

Czego chcesz ? - warknęłam do telefonu. Jak on śmiał w ogóle do mnie dzwonić ?!   

Jak zwykle... - jęknął jakby był. ... Zawiedziony?

- Dlaczego jesteś taka...  

- Jaka ?! - Co ten człowiek ze mną robi ?! Wystarczy niecałe trzy minuty rozmowy a jemu już udało się podnieść moje ciśnienie ! Niewiarygodne.  

- Egoistyczna....  

- Czekaj bo nie nadążam. - Ten człowiek jest psychiczny ! - Z resztą. Nie ważne. Po co do mnie dzwonisz?  

- Kochanie, nie musisz tego dłużej ukrywać... Wiem że zazdrość zżera cię od środka. Przyznaj to sama przed sobą. Chciała byś być na miejscu Sary. Wystarczy słowo.. - Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam takim śmiechem że przez kilka pierwszych minut nie mogłam się opanować.  

- Po pierwsze; skąd do cholery masz mój numer - warknęłam kiedy wreszcie nabrałam powietrza do płuc - a po drugie; nie jestem zazdrosna i nie wiem po co w ogóle tracę teraz na ciebie swój czas.  

- Nie pogrywaj sobie ze mną - warknął w odwecie.  

- Człowieku ! Jesteś pewien że masz wszystko okej z głową ? Nie myślałeś nad jakimś psychologiem czy coś w ten teges ? - Nie przeginaj Nicola ! wrzeszczy moja podświadomość ale ja ją ignoruję czując nagły przypływ odwagi.  

- Pożałujesz tego - Przegięłaś....  

No i się rozłączył.  Ta moja cholerna niewyparzona buzia ! Jęknęłam na powrót rzucając się na łóżko.

~*~  

To już prawie połowa września. Nadal nic się nie zmienia. Z Filipem widujemy się średnio 2 razy w tygodniu. Najczęściej przychodzi do mnie późnym popołudniem, a wychodzi około 22. Nie mogę się nim nacieszyć. Kiedyś spędzaliśmy ze sobą praktycznie każdy dzień. Wiem że wyjdę na egoistkę, ale czasem po prostu nie chcę go puścić do domu bo perspektywa tak długiego czasu oczekiwania następnego spotkania mnie przeraża. Jestem oficjalnie i nie podważalnie zakręcona na punkcie tego chłopaka. Zupełnie jakby był moim nałogiem. I teraz właśnie nadeszła chwila rozstania na kolejne kilka dni.  

- Kiedy się widzimy ? - spytałam odprowadzając go do drzwi. Na zewnątrz robiło się już coraz chłodniej. Jesień wkraczała do Sopotu pełną parą.  

- Masz czas jutro ? - spytał dopinając zamek w swojej szarej bluzie.   

- E-ee - pokręciłam głową - mam lekcje do trzeciej a później muszę jeszcze iść do centrum na tą głupią matmę. A po jutrze ?  

- Nie specjalnie. Ty masz rano szkołę, a ja mam wykłady popołudniu.  

- Więc zostaje nam piątek ? - spytałam lekko rozczarowana.  

- Obiecuję - nachylił się by złożyć delikatny pocałunek na moich ustach. - Mogłabyś na przykład zostać u mnie na cały weekend... - szepnął wyraźnie rozmarzony w moje usta.  

- Może - uśmiechnęłam się przebiegle.  

- Może ? - uniósł jedną brew, ponownie się do mnie zbliżając. - Droczysz się ze mną ?  

- Może  

- Um.., Jeśli nie chcesz to wiesz... Zawsze ja mogę wpaść do ciebie - Nasze czoła stykały się ze sobą kiedy lekko pochylił się w moją stronę.  

- Do piątku - puściłam mu oczko zaplatając ręce na jego szyi i łącząc nasze usta.  

- Do piątku - odpowiedział kiedy już się od siebie oderwaliśmy, pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł na zewnątrz.

Stałam w progu drzwi, obserwując go gdy ruszył w kierunku podjazdu. Usiadł na swoim motorze, odpalił go po czym wyjechał wolno na ulicę. Pomachał mi  zanim przyśpieszył i zniknął z pola widzenia. Jeszcze przez chwilę słyszałam cichnący odgłos motoru a kiedy całkiem ucichł, wróciłam do domu. Zamknęłam za sobą drzwi uśmiechając pod nosem. Ledwo się pożegnaliśmy a mnie już ogarnęło poczucie pustki. Tęsknoty. Czuję się jak w jakimś tanim, bardzo przeciętnym romansidle. Nigdy bym nie pomyślała że uzależnię się od kogoś drugiego tak bardzo. Bo Filip jest takim moim osobistym uzależnieniem. A kiedy nie ma go obok mnie, czuję się jak narkoman na głodzie. Cholernie dziwnie-wspaniale-bolesne uczucie. Bolesne? Zdecydowanie takie jest. Fakt że nie potrafisz bez kogoś wytrzymać nawet dnia, czyni cię słabym. A ja nie chcę taka być. Chcę być wolna, niezależna i silna by móc postawić na swoim i układać sobie życie tak jak to sobie zaplanuję. Nie jednokrotnie czytałam że miłość niesie za sobą wyrzeczenia. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Zawsze marzyłam o przeniesieniu się do jakiegoś większego miasta. -Warszawa, może Kraków. - by tam pójść na studia prawnicze, znaleźć dobrze płatną pracę, kupić mieszkanie w centrum i po prostu prowadzić spokojne, beztroskie życie.
Ale teraz nie potrafię sobie wyobrazić siebie, daleko od Sopotu. A to wszystko przez bruneta który przed chwilą pędził na motorze przez moją ulicę. Teraz już nawet nie myślę o tym żeby się stąd wynieść. Nie potrafiła bym zrezygnować z Filipa. I mimo że jak każdy, ma wady. Czasem jest denerwujący i uparty jak osioł, kocham go bardziej niż to mogę sobie wyobrazić.   

- Nicola ! Co się z tobą dzieje ? - dopiero teraz zauważyłam dłoń taty machającą przed moją twarzą.   - Przepraszam. Zamyśliłam się.   - Co ten chłopak z tobą wyprawia... - pokręcił głową i wrócił z powrotem do salonu by kontynuować oglądanie meczu. Przewróciłam oczami i wróciłam do swojego pokoju.
Ostatnim czasem wydaje mi się że tata zaczyna wręcz lubić Filipa. Zgoda, przyjaciółmi to oni nie zostaną choć, nie ukrywam- było by miło. Zaczynam nawet myśleć że on go lubi, tylko czepia się dla zasady.

(Wspomnienie)
- Tato ! Filip dzisiaj przyjdzie. - krzyknęłam zbiegając po schodach. - Proszę, bądź choć trochę miły. - spojrzałam na niego błagającym spojrzeniem. Przez moment wydawało mi się nawet że na jego ustach zamajaczył uśmiech który za wszelką cenę chciał ukryć. - Czyżby ktoś się cieszył że przyjeżdża ? - usiadłam na oparciu jego fotela i zmierzwiłam lekko jego siwiejące już włosy.  

- Bardzo. Idę do sąsiada po wiatrówkę - Wyszczerzył się podnosząc z fotela.   

- Tato !! - ryknęłam z przerażeniem w oczach.  On tylko podniósł ręce w geście obronnym i wycofał się z salonu.  

Będąc w pokoju, usiadłam na łóżku rzucając na nie torbę. Wyciągnęłam wszystkie książki. Ułożyłam się wygodnie na miękkiej pościeli i pogrążyłam w podręczniku do geografii.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.  

- Otwarte 

- Nickola .. - w drzwiach pojawił się tata z telefonem wyciągniętym w moim kierunku. - Do ciebie.  

- Tak ? - przycisnęłam odbiornik do ucha.  

- Cześć Nicola. Tutaj Renata. Pamiętasz mnie jeszcze prawda ? - dziewczyna taty .... Nadal to brzmi komicznie.  

- Oczywiście.  

- To dobrze - prawie widzę jak teraz się uśmiecha do telefonu. Czy ona kiedykolwiek jest smutna, przybita czy cokolwiek innego ? - Chciałam cię zaprosić do nas na obiad. Miałybyśmy okazję się bliżej poznać - O niczym innym nie marzę - Wpadnij z ojcem w piątek. Co ty na to ? -spytała z nadzieją w głosie. Podniosłam wzrok na tatę. Wzruszył ramionami ale w jego oczach widziałam nadzieję, W piątek widzisz się z Filipem ! I co ja mam teraz zrobić ?!  

- To jak ? - w słuchawce znów rozległ się głos Renaty. Spojrzałam ponownie na tatę i z bólem serca westchnęłam.  

- Z przyjemnością.  

- Cudownie. Więc do zobaczenia !   I jak ja ma  się teraz wytłumaczyć przed Filipem ? Boże dopomóż! 

~*~

Łapcie kochani taki mały bonusik  na spóźnione mikołajki. 60 części już za nami. Udało nam się uzbierać przeszło 45 000 wyświetleń ! Czujecie to ? Ja nadal w to nie wierzę :)Dziękuję także za prawie 500 gwiazdek o niecałe 200 komentarzy.  Jesteście cudownymi czytelnikami, dzięki Wam nabieram ochoty do pisania. Działacie na mnie jak bateria. Bez Was nigdy bym nieosiągnęła czegoś takiego. Kocham Was :**

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro