76

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Witaj Kochanie - podniosłam głowę na dźwięk padających słów, by upewnić się że są skierowane do mnie. - Obiecałem że niedługo się spotkamy, więc jestem.
Zamarłam. Na masce samochodu tuż przede mną siedział Paweł obdarzając mnie swoim sarkastycznym uśmiechem. Byłam pewna że coś knuje.
Ale zamiast wstać z zimnego krawężnika, odejść, uciec - cokolwiek ! - po prostu się rozpłakałam. Tak. Płakałam jak małe dziecko pociągając przy tym niezbyt atrakcyjnie tym nosem. W duchu wierzyłam że był to Filip..
- To ty ?! Ty byłeś w moim pokoju, ty zostawiłeś tą kartkę ?!
- Oczywiście że ja kochanie. - zakpił - A kogo się spodziewałaś ?
Właśnie.. Kogo się spodziewałam ? Filipa ? Ma Monikę. Po co miałby chcieć się ze mną spotkać ? Chyba najwyższa pora pogodzić się z faktem, że Nicola i Filip to rozdział zamknięty.
- Stary... Ona tak zawsze ? - nagle dobiegł mnie drugi głos, tuż zza moich pleców.
Paweł spojrzał na chłopaka dając znak by rozwinął swoją myśl.
- No.. Ryczy za każdym razem gdy cię widzi ? - zakpił nadal stojąc za mną. Zaśmiałam się w duchu gratulując sobie talentu do doboru "przyjaciół". Czy przez całe moje życie będę trafiać na skończonych dupków ?
- Nie pierdol tylko bierz ją i do samochodu. - warknął Paweł siadając za kierownicą.
Zaraz co ? Czy to normalne że nie byłam wystraszona ? Bo nie byłam... W zamian za to kierowała mną tylko złość, rozczarowanie, żal.
- Błagam Nyśka... Zrób to po dobroci - puścił mi oczko, odpalając samochód.
Boże... Podniósłszy się z zimnego krawężnika, skierowałam się w kierunku tylnych drzwi. Chłopak idący za mną był wyraźnie zdziwiony faktem iż nie stawiam jakiegokolwiek oporu. Pociągnęłam za klamkę i kiedy już miałam wsiadać do środka, trzasnęłam drzwiami odbiegając od pojazdu. Starałam się biec jak najszybciej. Gdziekolwiek, byle jak najdalej od tej dwójki.
Kiedy już zbliżałam się do rogu budynku, poczułam silny ból w dole pleców. Sparaliżowana strachem który postanowił jednak zawitać, osunęłam się na ziemię. Nie musiałam długo czekać na moich oprawców. Już kilka sekund później taszczyli mnie do samochodu. Próbowałam się wyrywać. Robić cokolwiek, jednak ból tylko się nasilał. Odpuściłam. Byłam wręcz gotowa by oswoić się z myślą że to już koniec. Nie.. Nie zabiją mnie. Bo nie zabiją prawda ?
- Przebiegła suka - splunął chłopak uderzając pięścią w moją twarz. Będzie śliwa - prychnęłam.
Zaskomlałam z bólu.
- Dlaczego ? - wyjąkałam. Tylko tyle byłam w stanie wykrztusić, choć w mojej głowie wiła się już wiązka przekleństw w kierunku chłopaków.
- Kochanie.. Przecież nie jesteś głupia... - zakpił Paweł ujmując kciukiem mój podbródek. Robił to dość boleśnie jeśli mam być szczera.
Nie miałam zielonego pojęcia o co może chodzić temu psycholowi. Odkąd tylko wpadłam na niego na tych nieszczęsnych wakacjach, postanowił zrujnować mi życie.
- Jesteśmy sobie pisani kochanie - zaśmiał się donośnie. Coś jak w tych horrorach kiedy "czarny charakter" przejmuje nad wszystkim kontrolę.Oryginalnie prawda ?
Nagle, w lewej kieszeni moich spodni rozdzwonił się telefon. Paweł zatrzymał się, wyciągając go i spoglądając na wyświetlacz.
- Odbierz. - puścił moje ramię - Tylko bez numerów.
- H-halo ? - wyjąkałam do telefonu.
- Nicola ? - ten głos. Głos który rozpoznała bym wszędzie, o każdej porze dnia i nocy.
- Filip ?
- Możemy porozmawiać ? - on chce rozmawiać. On chce rozmawiać!! Już miałam odpowiedzieć, kiedy telefon został wyrwany z moich dłoni.
- Nie. Nie możecie - rzucił paweł do słuchawki, po czym rozłączył się wrzucając telefon do kieszeni swoich jeansów.
Mówiąc że "zagotowało się we mnie" było totalnym niedopowiedzeniem. Jak on w ogóle śmiał ?! On chciał ze mną rozmawiać a ten dupek.... Ten idiota po prostu się rozłączył.
Wściekła do granic możliwości, wbiłam szpilkę moich czółenek w jego stopę, po czym podjęłam próbę ucieczki numer dwa, modląc się, by ta była efektywniejsza.
Serce biło mi coraz szybciej a mi momentami wydawało się ,że zaraz wyskoczy z mojej klatki piersiowej. Słyszałam za sobą ich kroki, których odgłos jeszcze bardziej pobudzał moje ciało do biegu. Nie mogłam dać się złapać.
Byłam już prawie przy drzwiach klubu kiedy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Miałam ochotę się rozpłakac. Ja się pytam, gdzie teraz była ta góra mięsa robiąca za ochroniarza klubu ?
Wściekła odwróciłam głowę w kierunku mojego oprawcy i na oślep zaczęłam okładac go pięściami. A przynajmniej do czasu aż zostałam obezwładniona.
- Hej. Nicola ! Spokojnie ! - otworzyłam oczy, nadal nie zaprzestając prób wyswobodzenia się z uścisku. Przez moje ciało przeszła fala ulgi gdy dostrzegłam przed sobą Dawida. Mówiąc że patrzył na mnie jak na zbiega z psychiatryka naprawdę bym nie przesadziła. - Wszystko okej ?
- Nich nie jest okej - łzy po raz kolejny płynęły strumieniem po moich policzkach.
- Zabiorę cię do domu - pokiwałam lekko głową po czym dałam się pociągnąć w kierunku samochodu.

~*~

- Powiesz mi ? - spytał Dawid przysiadając na skraju łóżka i podając mi woreczek z lodem abym mogła przyłożyć go do napuchniętego policzka.
- Powiem Ci co ? - oczywiście dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Jednak byłam tym wszystkim tak cholernie przerażona, że gdy zamykałam oczy , wszystko stawało się niezwykle realne. Zupełnie jakbym znów tam była. Przeżywała to po raz kolejny. Cały ten strach który czułam jeszcze kilkanaście minut temu, teraz nadal trwał we mnie. Można by stwierdzić nawet że z każdą chwilą przybierał na sile. Bałam się ,że oni tu wrócą. Paweł przecież doskonale wie gdzie mieszkam, a raczej nie należy do osób które tak poprostu odpuszczają.
- Przed kim uciekałaś ? - jego ton był dość niepewny. Wyglądał na naprawdę zmartwionego i już na pierwszy rzut oka wiedziałam, że nie spocznie póki nie pozna całej prawdy.
- Nie uciekałam - mruknęłam
- Więc chcesz mi powiedzieć że tak po prostu poszłaś sobie pobiegać w dziesięciocentymetrowych szpilkach ? - zakpił, jednak nie wyglądał na rozbawionego całą tą sytuacją. - Nie rób ze mnie idioty.
Kiedy nie odpowiedziałam, on po prostu westchnął.
Zrobiło mi się głupio.. Po tym wszystkim co dla mnie zrobił.. Pojawił się w chwili, w której najbardziej go potrzebowałam. Zupełnie jak jakiś "SUPER-HERO".. A ja zachowuję się jak zimna suka.
- Przepraszam.. - wyjąkałam po dłuższej chwili wpatrywania się w pościel na moim łóżku i przeniosłam wzrok na twarz chłopaka. Wpatrywał się we mnie swoimi zielonymi tęczówkami a ja zapragnęłam go przytulić. Jak przyjaciel przyjaciela. Tak bardzo za nim tęskniłam przez cały ten czas kiedy... Cóż, nienawidził mnie. Bo zamiast kogoś, komu naprawdę na mnie zależało, wybrałam osobę dla której od samego początku byłam tylko kołem ratunkowym.
- Przepraszam że byłam dla ciebie taka okropna. Przepraszam że się od ciebie odsunęłam, że nadal to robię. Ale... - zająknęłam się. - Ja nie chcę... Naprawdę nie chcę tego robić..
- Ciiii - przyciągnął mnie na swoje kolana i obejmując mnie lekko ramionami starał się mnie uspokoić. - Jest okej Nicola.
- Nadal mnie nienawidzisz ? - otarłam wierzchem dłoni mokry policzek.

- Jak to nadal ? - odsunął mnie delikatnie od siebie, aby móc spojrzeć w moje oczy - Nigdy cię nie nienawidziłem... Dobra może troszkę, ale tylko na początku. - zaśmiał się wbijając lekko palca w moje ramię.

- Więc... Dowiem się, co się dzisiaj stało ? Tam, przed klubem ? - spytał w końcu.

- Och.. Spotkanie ze starymi przyjaciółmi - zakpiłam zaciskając usta w wąską linię.

- Huh.. Masz ciekawych znajomych...

- Prawda ?

Po raz kolejny zapanowała między nami cisza. Nadal można było wyczuć to napięcie które między nami było, jednak z ulgą mogę stwierdzić że z każdą chwilą opadało.

- Ja... Chyba powinienem się już zbierać. - Chłopak podniósł się z łóżka, z zamiarem wyjścia spokoju.

- Nie.. - jęknęłam. Noc którą miałam przeżyć sama, w tym ogromnym domu, przerażała mnie. - Zostań ze mną.

- Nicola... - potarł dłonią kark, lekko zdezorientowany.

- Proszę. Nie chcę być sama.. Boję się. - przesunęłam się na jedną stronę łóżka, by zrobić chłopakowi miejsce.

- To nie w porządku wobec Filipa.. On jest twoim chłopakiem i ja....

- Byłym chłopakiem - przerwałam mu.

Dawid spojrzał na mnie pytająco, na co wzruszyłam tylko ramionami. Nie miałam ochoty teraz o tym rozmawiać..

Chłopak podszedł do łóżka i ułożył się tuż obok mnie. Niewiele myśląc wtuliłam się w niego, a on objął mnie ramieniem.

- Dziękuję... - szepnęłam.

- Od tego są przyjaciele..

Uśmiechnęłam się na jego słowa i zamknęłam oczy. Sen ogarniał mnie coraz bardziej i już prawie "odpłynęłam" kiedy usłyszałam cichutkie pukanie w szybę okna. Miałam zamiar je zignorować, jednak kiedy się powtórzyło, podniosłam się z łóżka. Otworzyłam okno a na parapecie leżał mój telefon. Przeciągnęłam pacem po ekranie by go odblokować po czym dostrzegłam jedną nieodebraną wiadomość

To jeszcze nie koniec Kochanie.

Muszę stąd uciec.Jak najdalej.

~*~

Najgorszy rozdział ever..

pisany na telefonie więc pewnie masa błędów.. W dodatku spieszyłam się

żeby dodać jeszcze dzisiaj...

Jak odzyskam laptopa, poprawię !

Następny rozdział w SOBOTĘ ! Też pewnie wieczorem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro