8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

A więc sprawa ostatecznie wygląda tak. Po naprawdę długiej rozmowie z rodzicami ustaliłam że zostaję z tatą. Nie chcę po raz kolejny się przeprowadzać. Biorąc pod uwagę fakt że mam tu wszystkich znajomych itd. tym bardziej tego nie chcę. Mama wyjechała już dzisiaj z samego rana by dotrzeć na miejsce przed północą. Tata trochę podłamany tym wszystkim wyszedł do pracy i tyle ich widziałam. Zresztą ja sama nie miałam ochoty na siedzenie w domu. Wrzuciłam do torby szkicownik i ruszyłam nad jezioro.
Kiedy byłam już na miejscu , usadowiłam się wygodnie na jednym z kamieni wystających z wody zaraz przy brzegu i zaczełam szkicować. Dałam się temu całkowicie pochłonąć. Nie myślałam co rysuję poprostu rysowałam. Odpłynęłam.
- Jej ... Ale piękne - usłyszałam koło siebie męski głos. Odwróciłam twarz i zobaczyłam znajomego przystojniaka.
- Filip ? Nawet nie zauważyłam kiedy przyszedłeś.
- Chwilę temu. Dziewczyno, ten rysunek jest świetny ! - poczułam jak się rumienię.
- Naprawdę tak uważasz ?
- Tak ! Jest genialny.
- Hmm dzięki.
Uśmiechnęłam się nieśmiało. Odłożyłam rysownik i położyłam się wygodnie na plecach tak , że teraz miałam przed oczyma błękitne niebo. Filip zrobił to samo. Rozmawialiśmy tak może z 15 do 20 minut bo potem zadzwonił mój telefon. Kiedy odebrałam okazało się że to Michał.
- Gdzie jesteś ?
- Nad jeziorem.
- Mój kumpel robi dzisiaj domówkę. Chcesz wpaść ?
- Hmmm jasne ale tylko z Sarą
- Okej. Jadę do domu. Jak chcesz to mogę cię podrzucić.
- Jasne
Z Filipem pożegnałam się dopiero przed bramą parku. Koniecznie chciał mnie odprowadzić. Nie miałam nic przeciwko bo naprawdę zaczynałam go lubić. Wysoki brunet z świdrującymi brązowymi oczyma i zgrabną sylwetką... Takich chłopców spotyka się tylko na filmach amerykańskich. W dodatku jest naprawdę miły. A jego uśmiech ...  Jego uśmiech jest tak słodko zadziorny ......
- Wsiadasz czy mam ci pomóc ? - dopiero teraz zauważyłam że Michał już podjechał na tym swoim motorze. Nałożyłam na głowę kask i usiadłam za nim.
Do domu dojechaliśmy dość szybko. W sam raz miałam czas żeby się wykąpać i jakoś ubrać przed przyjściem Sary.
Kiedy zadzwonił dzwonek nawet nie musiałam sprawdzać kto dzwoni. Od razu wiedziałam że to ona. Otworzyłam szybko drzwi i wpuściłam ja do środka. Pomogła mi nałożyć delikatny make-up i byłyśmy gotowe. Przed wyjściem wstukałam jeszcze posta na bloga :
" Dzisiejsze popołudnie jak najbardziej udane. Nie uwierzycie kogo spotkałam w parku:P TAK !!!- F xD całkiem miło się rozmawiało. A teraz ruszam na melanżyk. Widzimy się jutro koty ♥ "
Zamknęłam lapka i wyszłyśmy z domu.
Do domu Krystiana doszłyśmy około 20. W stosunkowo nie wielkim domku tłoczyła się już spora grupka ludzi. Z głośników w salonie leciał na fula jakiś remix. Troszkę słaba nuta jak do tańczenia.
- Napijmy się czegoś - zwróciłam się do Sary. Ona tylko w odpowiedzi kiwnęła głową.
W kuchni jakiś chłopaczek zrobił nam po drinku i teraz w owiele lepszych humorach ruszyłyśmy na parkiet. Na początku dość spokojnie. Ale gdy z głośników poleciała nuta Nickeblack'a wystarczyło jedno spojrzenie na Sarę i już obie wyginałyśmy się w rytm kawałka na stole w salonie. Momentalnie zebrała się wokół nas gupka gapiów. Większośc to była męska część publiki - no dobra, tylko męska część ale widziałam te zazdrosne spojrzenia dziewczyn stojących w kącie przy stole z przekąskami. Nagle piosenka ucichła. Spojrzałam zdezorientowana w stronę komputera z którego była puszczana i zauważyłam jakąś blondynkę.
- Skoro tak dobrze tańczysz to zapraszam na pojedynek - wyraźnie skierowała te słowa do mnie. Rozejrzałam się po sali. Panowała cisza. Wszyscy czekali na moją odpowiedź.
- Skoro tak bardzo pragniesz publicznej porażki - po pomieszczeniu przeszedł odgłos tłumionego śmiechu.
- Hmm to się jeszcze okaże
- Jasne. Jak będziesz tyle gadać to tu pousypiamy.
W tym momencie puścili piosenkę Nicki Minaj. Nie bardzo pasowała mi ta nuta ale widok usatysfakcjonowanej blond- małpy zmobilizował mnie do tańczenia. Kołysząc się w rytm piosenki przypominałam sobie kroki które nauczyłam się w ciągu tego miesiąca na zajęciach z breakdance'u.
Po chwili piosenka zmieniła się na coś bardziej rytmicznego. Zauważyłam że blondynie kończą się pomysły bo wciąż machała tylko rękami. W całym domu panował chaos. Z tłumu na przemian dobiegały krzyki "Ni-ko-la!" bądź "Ka-mi-la!". Byłam już trochę zmęczona ale ku mojej radości zauważyłam że piosenka zbliża się ku końcowi. Zrobiłam wtedy szybkim ruchem obrót wokół własnej osi i opadłam do szpagatu. Po pokoju rozległy się krzyki i piski emocji. Ludzie śmiali się dopingując nas. Spojrzałam na Kamile - stała cała czerwona ze złości i patrzyła na mnie swoim morderczym wzrokiem.
- Upss. Ostrzegałam - szepnęłam do niej na tyle dyskretnie żeby tylko ona zrozumiała.
- Och daruj sobie. - Wybuchnęła i wyszła z pokoju.
Uśmiechnęłam się pod nosem i dołączyłam do Sary siedzącej z kolejnym drinkiem na kanapie.
Reszta wieczoru minęła już dość spokojnie. Nie było jakichś większych wybryków. A przynajmniej nie w moim wykonaniu. Czuję że jutro pożałuję dzisiejszego wieczoru bo patrząc na minę Michała kiedy biorę drinka naprawdę zaczynam się bać... Chyba nie muszę dodawać że na jednym czy dwóch drinkach się nie skończyło. Czuję że jutro odpłacę za to i całkiem drogo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro