Rozdział 2 (Odcinek 1: Wypuść mnie z limuzyny, część pierwsza)
- Miło. Courtney, możemy w końcu zdjąć te peruki?
Przytaknęła.
Spojrzałam w lusterko.
- Szczotka! Gdzie moja szczotka? Potrzebuję szczotki!- zaczęłam rozpaczliwie grzebać w kieszeni spodni. Chris i Courtney przewrócili oczami.
- NO CO?!- syknęłam- To nie wy będziecie pierwszy raz występować w telewizji! Mam szopę na głowie, nie wyjdę tak do ludzi!
- No dobra, dobra, proszę, drama queen.- prowadzący westchnął i podał to czego chciałam, a ja bez słowa zaczęłam poprawiać fryzurę.- Przez chwilę zapomniałem, że dzielisz z nią geny.- wskazał palcem na moją siostrę.
Mocno nabuzowane powiedziałyśmy razem:
- A TO CO NIBY MIAŁO ZNACZYĆ?!
Chris niepostrzeżenie wyjął megafon i wrzasnął:
- MNIEJ WIĘCEJ TO, ŻE MACIE SIĘ ZAMKNĄĆ!- po czym zasłonił usta dłonią i dodał przesłodzonym głosem: Przepraszam Cynthio. Zazwyczaj nie jestem taki nerwowy. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.
Courtney i Szef przewrócili oczami.
Może on nie wie, co w niego wstąpiło, ale ja tak. Chęć zaprezentowania się jako miły prowadzący, by później móc mnie bez skrupułów dręczyć. Przewidywalne.
- Tak czy owak zaraz dojeżdżamy.- z rozmyślań wyrwał mnie głos Szefa.
- A właśnie? Kiedy poznamy naszych rywali, Chris?- spytała moja siostra najmilej jak umiała.
Mężczyzna zaśmiał się:
- Dopiero na wizji. Żeby było więcej dramaturgii.- z pewnością chciał zabrzmieć tajemniczo, lecz skutek był marny.
Courtney podparła brodę ręką:
- Nie cierpię twojej ,,dramaturgii", Chris.- powiedziała już bez cienia życzliwości.
- A ja nie cierpię ciebie. Masz z tym jakiś problem?
- Tak, nawet zrobiłam listę.
- To było pytanie retoryczne.
- Nie wierzę w retorykę.
Tryumfalny uśmiech nie schodził jej z twarzy, dopóki Szef nie zaparkował limuzyny. A im bliżej celu byliśmy, tym bardziej czułam, że melisa, którą wypiłam wcześniej traciła swoje uspokajające właściwości.
...
,,Zapraszamy! Tuż po reklamach nastąpi wydarzenie roku: ponadczasowa, zaskakująca, niebezpieczna i pełna dramatów walka nastolatków w najnowszym sezonie Totalnej Porażki!!! A tym czasem zachęcamy państwa do zakupu najnowszego miksera firmy Gładka Papka za 307,77! To będzie hit waszej kuchni! Serio."-Josh Colin Racket i Blaineley Stacey Andrews O'Halloran po wypowiedzeniu swoich kwestii mrugnęli w stronę głównej kamery. Był to jeden z chwytów marketingowych, bo przecież musieli się jakoś na rynku utrzymać. Nikt nie miał im tego za złe, bo celebrycki świat i tak był już przesiąknięty podobnymi sztuczkami. A producentom nawet się to podobało.
Minęło dobre parę minut zanim zaświeciła się upragniona przez oboje czerwona lampka, oznaczająca zejście z wizji.
- Ugh, wykończy mnie to kiedyś.- O'Halloran odgarnęła kosmyk włosów za ucho.
Współprowadzący posłał jej pytające spojrzenie.
- Musimy gnić w tym studio, w dodatku z obciętą pensją, podczas gdy te szczeniaki- tu pokazała z pogardą na uczestników poprzednich sezonów- są tak rozchwytywani, że gdyby od poparcia widzów zależało bogactwo, to każde z nich mogłoby sobie pozwolić na własny penthouse. Nawet ten knypek, co dwa razy odpadł pierwszy, Eskimos czy jakoś tak.- powiedziała wzburzona.
- Nie przesadzaj, Blaine, są przecież dobre strony.
- NIE MÓW NA MNIE BLAINE!
Po chwili milczenia Josh kontynuował swoją myśl:
- Masz Podsumowania, wiesz, że prowadzisz je świetnie...
- Dosyć!
- O co chodzi?
- Wywalili mnie za bycie... No cóż, sobą właściwie za bycie sobą. Dali kogoś młodszego na zastępstwo.- wyszeptała blondynka.
Racket bez słowa wstał z krzesła i ją przytulił.
...
Nie jedziemy. Na pewno już nie jedziemy. Dlaczego nie jedziemy?!
- Halo? Oddychaj!
Kto to mówi?
- Co się tak patrzysz? Wysiadaj!
Już wiem: dojechaliśmy. Próbuję odzyskać trzeźwe myślenie, choć stres bardzo to utrudnia.
Wysiadam i staram się rozpoznać, gdzie się znajdujemy.
- Moment? Samolot z sezonu trzeciego?- przetarłam oczy.
Gdy wspomniałam o sezonie trzecim Courtney prostuje się jak struna.
- Bystrzacha z ciebie. A raczej jego wersja dwa zero, ulepszona i inne takie, ale i tak masz dobre oko.- komplementuje mnie Chris, lecz nie zwracam na to uwagi.
- Ale. Dlaczego. Akurat. Sezon. 3.?- Courtney musiała panikować.
Chris zaczyna swój niekontrolowany śmiech, który, prawdę mówiąc trochę mnie przeraża.
- Och, to proste, moja droga Courtney. Z racji tego, iż jest to ostatni sezon Totalnej Porażki przeanalizowałem statystyki i okazało się, że to właśnie sezon 3 jest ulubionym sezonem widzów.- powiedział nienaturalnie słodkim głosem, dokładnie takim, jakim przepraszał mnie za użycie megafonu.- I co się dziwić?- ciągnie.- Był niezwykły, pełen intryg i złamanych serc.
Widzę po twarzy siostry, że nie czuje się dobrze, wspominając tamte czasy. Skup się na grze, błagam: skup się. To było wieki temu, prawda? Poza tym: jakie są szanse, że będzie tu którekolwiek z nich?
- Dobra, wsiadać z powrotem!- zarządził Chris.- Zaraz zaczynamy przedstawienie i zjadą się limuzyny z pozostałymi uczestnikami. Ruchy!
Niechętnie wsiadłyśmy i zapakowałyśmy swoje rzeczy.
Kamerzysta daje Chrisowi znak a ten, szczerząc się jak sarna zaczyna swój wywód do kamery:
- Siemanko ludziska! Sześć sezonów naszego wspaniałego show, aż tu nagle wyszedł Don i próbował zabrać mi publikę za pomocą jakiegoś Wariackiego Wyścigu. Dokładnie jak na balu w 95, gdy podstępem odbił mi Misty Gray. Misty, jeśli to oglądasz- zadzwoń. Eee... Show jednak musi trwać, dlatego zgromadziłem 24 popaprańców...ZNACZY SZCZĘŚCIARZY, którzy będą rywalizować o 3 MILIONY BAKSÓW!
-Nie przedłużając: limuzyna numer 1: Duncan, pan dobre serduszko, które wyszło z więzienia i paliło domki, limuzyna numer 2: pokręcona gotka Gwendolyn! Złodziejka chłopaków! Największy koszmar pewnej panny! I TAK DALEJ!
- To... Nie... Był.. Domek...- wychrypiała zszokowana Courtney.
Jakie są szanse, że będzie tu którekolwiek z nich?! Ogromne, Cynthio! Powiedzmy stuprocentowe! Court dostała dreszczy, więc przyciągnęłam ją do siebie. Nie przewidziałam tego. A musiałam. ,,Jaka ja jestem głupia!"-wymierzyłam sobie karny policzek.
- Nie jestem ,,pan dobre serduszko"!
- I oni wtedy nie byli razem!
,,Zamknijcie się, bo zaraz eksploduję!"-pomyślałam.
- A tak w ogóle, to cześć.- Gwen przywitała się z Duncanem i podała mu dłoń.
- Hej, fajnie cię widzieć.- odpowiedział tym samym.
- Mniejsza o to!- przerwał im gospodarz.- Psujecie mi show! Limuzyna numer trzy: świrnięta fanka Cody'ego oraz mojej osoby: Sierra!
Wysoka, fioletowowłosa dziewczyna wysiadła z pojazdu z przybitym wyrazem twarzy i leniwie powlokła się w stronę McLeana.
- Witaj Chris.- powiedziała smętnie.
- Hej, hej, wariatko. Jaki masz plan na uprzykrzenie mi życia w tym sezonie?
Cisza.
- Musisz wiedzieć,- zaczął, a potem zwrócił się do widzów: Mały spoiler, możecie na chwilkę wyciszyć odbiorniki., a wy zatkać uszy, pozostali obozowicze.-, że ani Cody'ego ani Camerona tu z nami nie będzie. Kogo zatem będziesz stalkować?
Cisza.
- Dobra. Chyba więcej z ciebie nie wykrzesam. Stań tam, gdzie Duncan i Gwen.- westchnął zrezygnowany.-Odetkać uszy, odbiorniki na normalną głośność. Limuzyna 4. Oto B!
Wspomniany chłopak wyszedł ze swojej limuzyny i pomachał Chrisowi.
- Co tam, B?
Wzruszył ramionami.
- Serio?I Nie rób mi tego, kolo! Rany co za dziwacy!... ZNACZY WYJĄTKOWI LUDZIE! Idź do reszty, B. A tym czasem limuzyna 5. Jak leci Staci?
B wybałuszył oczy i zapewne zrobili to wszyscy pozostali, którzy znali dziewczynę. Ale tak w sumie ja chciałam ją poznać. Też wielu mnie nie lubi. A ja nie lubię oceniać ludzi. Wierzę, że w Staci kryje się coś więcej niż tylko jej przodkowie.
- Podróż była długa.- mówi.- A wiedzieliście, że kuzyn drugiego stopnia mojej prababci wymyślił limuzyny?
Ale póki co ,fajnie jest o tym posłuchać.
Chris zaczął mówić:
- Czy Staci zanudzi nas na śmierć? Kim są pozostali zawodnicy? I jakie niespodzianki szykuję dla nich na ten sezon? Tego dowiecie się po przerwie w Totalnej Porażce Szalonym Poplątaniu!
........................................................................................
Zasado R.K., trwaj!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro