Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Bytom, Księstwo Bytomskie, 1306 r.

Piętro Kazimierzowskiego zamku tonęło w złotych promieniach słońca i kwiatowym pachnidle, które tak szalenie miłowała piętnastoletnia księżniczka. Intensywna woń rozpływająca się w powietrzu, dobrze wpływała na samopoczucie kobiet, lecz parobków zmierzających do komnaty niemiłosiernie dusiła. Nie patrząc na córkę księcia, wynieśli prędko pustą wanienkę, pozostawiając ją w gronie najbliższych dworek.

Ilona, skończywszy właśnie ugładzać rękawy białej sukni sięgającej ziemi, podeszła do zagłówka po prążkowany pas o tej samej barwie. Owinęła szczupłą talię Marii, koniec umiejętnie zaplatając na boku.

Wcześniej upięte ufryzowanie wraz z ruchami księżniczki, zdążyło się naturalnie ułożyć. Zabrane włosy z twarzy i splecione w małego warkocza zwieńczającego z tyłu burzę długich, miedzianych włosów, odsłoniły jasne lico Piastówny. Miała delikatne, a wręcz królewskie rysy, zaczerpnięte zapewne z krwi Arpadów, lekko zadarty nos i szerokie usta, które po masażu stały się pełniejsze. 

Oceniając swe odbicie, zaaprobowała strój wybrany przez dwórki i usiadła na zydlu przy małym stoliczku. Dopiero wtedy poczuła, jak ciało jej słabnie. Próbując złożyć palce u dłoni w pięść, traciła czucie, a nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Wraz z zakończeniem przygotowań cała sytuacja stała się bardziej realna. Dopiero co brat jej, Bolesław, wrócił z Budy z dobrą nowiną, a już szykowała się na spotkanie z przyszłym mężem. Nie była to już daleka przyszłość ni ułuda. Pomachała ręką przed twarzą, czując, jak gorąc napływa jej do policzków.

— Bolko! — Wstała na widok wchodzącego brata. — To już? — spytała, rękę dokładając do serca. W jej oczach dało się dostrzec przerażenie. Toszecki książę zbliżył się i sadzając ją z powrotem na zydlu, kucnął przed nią, muskając ustami drżące dłonie.

— Już — potwierdził, na co głośno westchnęła, opierając się o drugą z dwórek, Antonię, która dobrze znając nawyki młodej pani, już na zaś przystanęła za jej plecami.

— Serce wali mi jak szalone, bracie — rzekła i spuszczając głowę, zaczęła bawić się nerwowo palcami.

— Wiem, ale pamiętaj, że to wielki zaszczyt. — Uśmiechnął się dumny z siebie, boć to on odpowiadał za pośredniczenie między ojcem, węgierskim władcą i Władysławem, księciem kujawskim. — Carobert osobiście przybył do Bytomia, aby cię poślubić. Zależy mu na tym mariażu równie mocno co nam i wujowi. Musisz być silna, wiesz przecie. — Chwycił jej podbródek i uniósł, patrząc wymownie w oczy.

— Wiem. — Skinęła kornie, dobrze znając swą wartość. Jej pochodzenie wielce potrzebne było Andegawenowi w umocnieniu swej pozycji na tronie po Arpadach, który w pełni jeszcze do niego nie należał. 

— Przypomnę ci raz jeszcze. — Nie puszczał jej, świdrując spojrzeniem, ażeby jego ostatnie słowa dobrze wryły jej się w pamięć. — Mieszko z Cieszyna zjednoczył się z czeskim królem, wydając za niego własną córkę. Marzy mu się polska korona, ale nie on ją dostanie! — warknął mimowolnie, czując gniew wobec cieszyńskiego księcia. — I my musimy mieć silnego sojusznika...

— I ja mam wam go dać — dokończyła melancholijnie, znając już niemal na pamięć ten wywód. Dobrze wiedziała, czego od niej wymagali i miała zamiar wesprzeć rodzinę najlepiej, jak tylko zdoła. Uśmiechnęła się z nadzieją, a podejrzewając, iż jest to bodaj ich ostatnia rozmowa przed rozłąką, odważyła się spytać. — Widziałeś go, Bolko, jaki jest?

— Dziewką nie jestem — rzekł z drwiną, gładząc jej dłoń. — Oceniać nie będę jego muskulatury, choć niechętnie przyznam, że jest niczego sobie...

— Toć już wiem — wtrąciła mu w słowo, porywczo zamachując ręką. — Przecie Ilonę z tobą posłałam do Budy, by spojrzała na niego niewieścim okiem. — Mrugnęła doń, odpływając myślami do rozmowy z dwórką. — Prawiła, że włosy jego czarne są jak nasze kruki. Lico ma gładkie i pociągłe. Oczy pełne żarliwości i pasji, a barwa ich sprawia, że serce poczyna łomotać w piersi takim pędem, aż tchu brakuje. Ach — krzyknęła, wstając. — Oby serce jego było tak piękne i czyste.

Bolesław przełknął niedostrzeżenie dla siostry, która zdawała się oddać zamyśleniu. Robiła to za każdym razem, gdy wspominała opis przyszłego męża. Od momentu przekroczenia wieku sprawnego obawiała się, iż poślubiony zostanie jej stary wdowiec lub szpetny mąż, podczas gdy los zesłał jej osiemnastoletniego młodzieńca o przystojnym obliczu i neapolitańskim temperamencie. 

Odwracając się do brata, wbiła w niego błękitne oczy, wyczekująco tupiąc nogą.

— Wzbudza respekt i podziw — wydusił z trudem, nie wiedząc, co jeszcze jej wyznać. 

Zdradzić miał, że młodociany król surowym się wydaje? Że wrogów wypatruje za każdym rogiem, dostrzega w jakiejkolwiek osobie, a mało tego i pod łożem? Że wzrok, który niby to ujmuje damy, podszyty jest podejrzliwością i chłodem? 

Nie. Patrząc w niewinne tęczówki swej umiłowanej siostry, nie chciał pozbawiać jej nadziei. Wierzył także, że niecodzienna uroda Marii, pozwoli jej uwieść przyszłego męża już w chwili, gdy jeno ich spojrzenia się spotkają.

— Siostrzyczko. — Pochwycił opiekuńczo gorące policzki. — Dobrze będzie ci u jego boku, wierzę w to. A jeśli wykażesz się cierpliwością i powijesz mu syna, niczego ci nie zabraknie. Teraz jednak nie myśl o tym zbytnio. — Uśmiechnął się dobrotliwie. — Wyobrażenie często mylne się okazuje. Nie chełp go za wcześnie, byś miło zaskoczyła się podczas spotkania.

Wyprostowała na to mocniej plecy, ugładzając materiał sukni zwinięty na udach. Biorąc głęboki wdech, przyjęła ramię Bolka, które wcześniej wysunął w jej stronę.

— A teraz przynieś nam chlubę, kochana siostro — rzekł, kierując się w stronę drzwi. — Czekają na ciebie w głównej sali.

Przemierzyli wspólnie dobrze znane im korytarze, na których wspólnie bawili się jako dzieci. Czwórka z ich rodzeństwa ostała się przy boku ojca. Najstarsi, Bolesław i Władysław, wyjechali do przydzielonych we władanie księstw, teraz zaś przyszedł czas i na nią, jedyną córkę Kazimierza bytomskiego.

Z każdym krokiem coraz dokuczliwiej znosiła strach. Blokował jej dopływ powietrza, a pierś miażdżył tak, jakoby kto jej pętle zaciskał albo przymały gorset na siłę zawiązywał. Ochotę miała wyrzucić z siebie wszystko, co przeszło jej przez gardło podczas prandium. Ciążyło jej na żołądku, ale gdy jeno o tym pomyślała, w błękitnych oczach odbiły się wrota oddzielające ją od tego, co nieuniknione.

Bolko ucałował na pożegnanie jej dłoń i dołączył do świty. Wiedziała, iż sama musi stawić czoła przeznaczeniu. Uniosła wysoko podbródek, dumnie, jak na księżniczkę przystało i wraz z zaanonsowaniem halabardzisty, przekroczyła pewnie próg sali. Uderzył w nią gorąc i zaduch. Pomieszczenie było przepełnione człekami, ale prędko odetchnęła, gdy dojrzała ojca, wyprężającego sylwetkę na podwyższeniu. Szła przed siebie, nie dostrzegając nikogo, kto mógłby przypominać Andegawena. Dopiero wychodząc z tłumu, zwietrzyła, iż po prawicy stoi delegacja, na którą nie odważyła się nawet spojrzeć.

Widząc atoli palący wzrok ojca, ścisnęła mocniej kłykcie i odwróciła się w stronę Węgrów. Naraz poczuła ukłucie i dziwne ciepło w sercu. Poczęło rozpływać się po całym ciele, sprawiając, iż dłonie jej zwilgotniały. Wśród mężczyzn o mocnych rysach, ciemnym zaroście i kręconych włosach, stał młodzieniec o wyjątkowej, wyróżniającej się na tle Madziarów urodzie. Patrzyła wprost na przystojne i pociągłe lico, o którym prawiła jej Ilona. 

Mięśnie jej znieruchomiały i nie zdołała wysilić się nawet na najmniejszy gest, gdy ruszył w jej stronę tak pewnie, jakby nie miał żadnych wątpliwości i zamiarował uwięzić ją w swych silnych ramionach. Wówczas, przystając przed nią na ledwie wyciągnięcie ręki, napotkała je. Błękitne spojrzenie, w którym poczęła tonąć. Nie wiedziała, czy podsuwa jej to wyobraźnia, ale widziała wyraźnie, jak i on nie może oderwać od niej wzroku. Nie było w nich chłodu ni krztyny podejrzliwości jeno rodzący się płomień.





Mam nadzieję, że podsyciłam Waszą ciekawość i będziecie z zapartym tchem wyczekiwać kolejnych rozdziałów.

Swoją drogą, czy i Wy macie swoje wyobrażenie tej pary? Jeśli tak, to z chęcią poczytam Wasze teorie, a za jakiś czas zobaczymy, czy któreś się sprawdzą 😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro