Rozdział 3: Dezinformacja
Dziewczyna ziewnęła zmęczona, zasłaniając dłonią usta. Przyjrzałem się tej, bądź co bądź, nie znanej mi osobie.
Można powiedzieć, że była ładna. Nie piękna, nie urodziwa - po prostu ładna. Niska, szczupła, o dziecięcej twarzy.
Właściwie, ciekawe ile ma lat. Zapytałem się jej, na co odparła zimnym i obojętnym tonem:
- Ta informacja nie jest ci potrzebna. - brzmiała jak robot, bezosobowo. Najwyraźniej poczuła się dotknięta.
- Ej, nie obrażaj się! Chcę wiedzieć, czy jesteś pełnoletnia. Jeśli nie, to powinnaś raczej przebywać w swoim domu, niż należącym do jakiegoś obcego faceta.
Moją wypowiedź skwitowała cichym prychnięciem i z powrotem usiadła na dywanie, zanurzając blade palce między frędzelki.
- To raczej ja powinienem się obrażać. Wparowałaś do mojego mieszkania bez pozwolenia. W każdej chwili mogę cię stąd wyrzucić, dobrze o tym wiesz. - mój głos nabrał groźnego tonu.
Czarnowłosa westchnęła głośno i powoli podniosła się z włochatej materii. Podążyła do kuchni, a ja za nią, niespokojnie patrząc na jej krzątaninę. Doskonale znała rozkład rzeczy w szafkach, tak więc znalezienie składników do kanapek nie zabrało jej za dużo czasu. Odstawiwszy smarowanie do lodówki usiadła na blacie, podjadając przekąskę.
To było chamskie. Mój dom, moje szafki, mój chleb, a ona nawet nie zapytała, czy nie miałbym ochoty na kanapkę!
Spiorunowałem ją wzrokiem. Dziewczyna dokończyła jedzenie, oblizała palce i spytała niewinnie:
- Jakiś problem?
Warknąłem i zabrałem za przygotowanie posiłku dla siebie, "niechcący" zrzucając ją z blatu. Wylądowała na podłodze, zderzając się czołem z kafelkami. Zaśmiałem się wrednie, na co ona podniosła się z podłoża, otrzepała spodnie i bezceremonialnie kopnęła mnie w dupę.
Zakrzyknąłem zaskoczony i odwróciłem się przodem w jej stronę. Nieznajoma uśmiechnęła się złośliwie, ukradła mi skończoną kanapkę i zwiała do salonu.
Westchnąłem z poirytowania i zabrałem się za ponowną produkcję pożywienia.
Gdy wróciłem do salonu ujrzałem dość niecodzienny widok.
Dziewczyna spała. Zapytacie: "Co w tym dziwnego?". No cóż, pierwszy raz widziałem człowieka, który drzemał mając nogi i część tułowia na łóżku, a głowę opierając o podłogę.
Odstawiłem talerz z moją kolacją i podszedłem do śpiącej. Uniosłem ją na ręce i położyłem normalnie na łóżku. Przykryłem ją kocem.
Swoją drogą, nawet słodko wyglądała śpiąc. Troszkę za bardzo dziecinnie, ale uroczo.
Usiadłek w fotelu i zajadałem się kanapkami, oglądając powtórkę jakiejś komedii. I wtedy właśnie dopadła mnie refleksja.
Wpuściłem do domu zupełnie obcą mi osobę i pozwoliłem jej zostać. Kuźwa, ja nawet nie wiem, jak ona ma na imię!
Spojrzałem na śpiącą. Spytam ją, gdy się obudzi.
~~~~~~~~~~
O matko, rzygam tęczą. Jakie to jest przesłodzone! ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro