^37^Łyżwy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Pov. Midoryia(jeszcze...)

Od samego rana kacchan zachowuje się dziwnie... Cały czas za mną biega pytając czego potrzebuje, czy się położę spać Albo całuję i przytula mnie na okrągło i nie chce puścić nawet do toalety. Czyżby jego dni alfy dawały się we znaki? A może za bardzo spodobała się mu łatka tatusia? Jedno z tych na pewno.

- Izu chcesz gdzieś dziś wyjść? - spytał odklejając się od mojej szyi.

- Hmm, no w sumie bym gdzieś wysze-

- To świetnie! Więc pójdziemy na łyżwy - przerwał mi uśmiechając się szeroko

- Em kacchan ale ja nie umiem jeździć - zaśmiałem się z jego entuzjazmu. Aż tak bardzo lubi te łyżwy?

- To się nauczysz - wzruszył ramionami

- Ja nie wiem czy nauka jazdy na łyżwach jest odpowiednia w tej chwili - położyłem dłonie na mój brzuch. Zaraz potem poczułem o wiele większe od moich ręce które położone zostały mi na dłonie.

- Spokojnie, będę cię chronił. Nawet włos z głowy czy innej części ciała ci nie spadnie - zaśmiałem się wraz z blondynem. Odstawiłem pusty kubek w którym było przed chwilą kakao i wstałem co zaskutkowało zirytowanym jękiem blondyna

- Kacchan potem się poprzytulamy. Kiedy chcesz iść na te łyżwy? - spytałem odkładając koc którym byłem przykryty na miejsce obok blondyna na kanapie

- Nie wiem może tak o 17 - wzruszył ramionami wstając i zabierając kubki, jeden swój z niedopitą kawą i jeden mój, do zmywarki. Podszedł do mnie całując w usta co oddałem niemalże odrazu. Przez ciąże potrzebuje bardziej niż zwykle dotyku alfy, czuję się wtedy bezpieczniej. On też chyba bardzo lubi mój dotyk, ale co się dziwić przecież zaraz powinien mieć dni alfy a to normalne.

- Kacchan upieczemy razem ciasto? - zapytałem odklejając się od niego

- Oczywiście że tak - uśmiechnął się całując mnie w nos.

Kocham piec ciasta czy inne wypieki. Pierniki czy makowce na święta to moja specjalność! Zawsze z mamą znajdywaliśmy nowe przepisy i sprawdziliśmy który jest najlepszy. A właśnie, muszę przestawić mamie Kacchana. Ale to może kiedy indziej, dawno ze sobą nie rozmawialiśmy... Można powiedzieć że kontakt nam się urwał. Ona się wyprowadziła do swojego nowo poznanego chłopaka i zostawiła mnie jako 18 letnią omege. Na początku byłem na nią zły, ale z czasem zaakceptowałem to że ona też potrzebuje miłości w życiu.

Podczas pieczenia ciasta śmiałyśmy się, wygłupialiśmy przez co trochę mąki zamiast w misce wylądowało na podłodze. Śpiewaliśmy różne piosenki, w skrócie bawiliśmy się fantastycznie. Raz Kacchan podniósł mnie i zaczął wirować w kółko a ja starałem się nie rozlać mleka które akurat trzymałem. Robiliśmy zwykłe ciasto czekoladowe, ale bawiliśmy się przy tym świetnie. Czułem się jak nastolatek a nie jak przyszła matka, o kacchanie mogę powiedzieć to samo.

- Mmm dobłe - powiedział alfa z wypchanymi policzkami ciasta. Zaśmiałem się cicho biorąc gryza placka. Potwierdziłem słowa blondyna, naprawdę był bardzo dobły.

- Oh już tak późno? - Zapytałem retorycznie patrząc na zegar w salonie który pokazywał 16:15. Aż tak długo zajęło mam pieczenie ciasta? Czy to po prostu nasze wygłupy przedłużyły czas tej czynności.

- Może już zaczniemy się zbierać? - spytał biorąc brudne talerze. To chyba ja powiniem to robić jako przyszła mama! Eh.. Ale jak chce, to niech robi. Lepiej dla mnie.

- Okej - odpowiedziałem krótko wstając od stołu i kierując się do naszej sypialni. Tak zamieszkaliśmy razem, nie chce już wracać do tego widoku i chce zacząc od nowa. I widzę, że katsuki też próbuje.

Dzisiaj nie sypie śnieg, to o tyle dobrze. Nie to że nie lubię zimy ale zdecydowanie powinna ona pozostać na górzastych terenach niż w miastach... Wszędzie jest lód i boję się że zaraz się wywalę! Dobrze że na tym lodowisku będzie kacchan.

Wyjąłem jakieś czarne dżinsowe spodnie i brązową bluzę. Kiedy się już ubrałem obucilem się i-

- JAHAHA KACCHAN! - podskoczyłem krzycząc kiedy zobaczyłem blond włosego w drzwiach opierającego się o framuge drzwi.

- No hejka - zaśmiał się z mojej reakcji.

- Przestraszyłeś mnie... - westchnąłem opanowując swoje nerwy. Podszedłem do niego i wtuliłem się.

- Sorki. Jak jesteś gotowy to idź ubierz się ciepło a ja się przebiorę i zaraz do ciebie przyjdę - powiedział całując mnie w czubek głowy. Pokiwałem głową i powędrowałem do korytarza zostawiając blondyna samego w sypialni.

Pov. Katsuki

Kiedy ızuku wyszedł zacząłem przebierać się w jakieś ciepłe ubrania. Kiedy byłem już ubrany obejrzałem się za siebie dla pewności że nikogo nie ma i wyjąłem z szafki obok łóżka małe pudełeczko które mam nadzieję będzie przełomem tej nocy. Schowałem go głęboko do kieszeni spodni i wyszedłem z pomieszczenia. Wszedłem do koratarza zastając tam Izu ubranego w ciepłą kurtkę, szalik i czapkę. No i oczywiście buty.

- Gotowy? - spytałem zakładając buty. Ten kiwnął energicznie głową podając mi kurtkę na co podziękowałem. Założyłem ją szybko wraz z czapką i otworzyłem drzwi Izu

- Dziękuje - powiedział całując mnie w policzek. Wyszliśmy z mieszkania i zamykając je ruszyliśmy do auta.

- Pojedziemy potem na gorącą czekoladę? - zapytał omega z nadzieją w głosie

- Pójdziemy. - uśmiechnąłem się delikatnie. Pójdziemy..

______________________________________

- Wa Kacchan trzymaj mnie! - wrzasnął Izuku gdy weszliśmy na lód

- Trzymam trzymam! - zaśmiałem się patrząc jak omega próbuje złapać równowagę. Kiedy udało mu się to zacząłem powoli jechać do tyłu trzymając co cały czas za dłonie.

- Kacchan ja się boję! - krzyknął zdesperowany omega

- Nie bój się, przecież masz mnie - przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem lekko. Zamknąłem na chwilę oczy rozkoszując się chwilą kiedy poczułem nie zbyt przyjemne feromony obcej alfy. Spojrzałem zły w bok i zobaczyłem brązowo włosego alfę. Rozpoznałem go, był to alfa ze stacji paliw(kto go pamięta xD?). Wytworzyłem swoje feromony a że są one śilniejsze alfa przestraszony uciekł na drugi koniec lodowiska.

- Wszystko okej - spytał niepewnie chłopak odklejając się ode mnie

- Tak oczywiście - pocałowałem go w policzek - pa tera.

Puściłem omege który złapał sie obręczy by nie starci równowagi. Ustawiłem się i zacząłem jechać szybko dokoła lodowiska wymijając innych ludzi. Sypnąłem Brunetowi lodem z hamowania w pysk i popędziłem dalej wracając do Izu. Chcialem się pochwalić... I pokazać tamtemu alfie kto jest najlepszy.

- Widzisz jakiego masz wspaniałego alfę? - spytałem dumnie wypinając klatkę piersiową

- No widzę widzę - zaśmiał sie uroczo. Uśmiechnąłem się delikatnie i stwierdziłem, że to odpowiedni czas...

Chwyciłem Izuku spowrotem za dłonie i pojechałem tyłem na sam środek lodowiska na którym o dziwo nikogo nie było. Puściłem zielonooskiego powoli by się nie przewrócił.

- patrz, stąd widać idealnie tą choinkę - odwróciłem go i wskazałem na ogromną piękną choinkę z dużymi czerwonymi bąbkami i ciepłymi lampkami.

- Jaka piękna... - szepnął zachwycony i ucieszony tym świątecznym widokiem.

Cofnąłem się trochę i spokojnie, choć zestresowany uklęknąłem na jedno kolanko wyjmując z kieszeni małe czerwone pudełeczko...

Pov. Izuku

Przyglądałem się ogromnej choince która była posypana śniegiem. Lubię święta, różne dekoracje. Zawsze ubieranie choinki jest ekscytujące, szczególnie dawanie gwiazdki na sam czubek...

- Izu odwróć się - usłyszałem głos mojego alfy więc tak jak poprosił tak też robiłem.

Zakryłem sobie usta dłonią, serce zaczęło bić mi cztery razy szybciej a w oczach pojawiły sie łzy.

- K-kacchan - wydukałem nie wiedząc co powiedzieć.

- Izuku, wiem że ostatnio nie było za dobrze ale... Chcę żebyś wiedział że kocham cię nad życie. Ciebie i szczeniaki. Stałeś się sensem mojego życia, czuję się jakbym przed twoim poznaniem go nie miał. Obkręciłeś moje życie o 180 stopni, mój charakter, moje uczucia. Nigdy nie sądziłem że znajdę się w takim miejscu... Ale teraz, cieszę się. Izuku Midoryia czy zostaniesz moim omegą? - skończył blondyn.

Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Tak? Nie? Może? Chyba? Po chwili zastanowienia rzuciłem się na blondyna który szybko mnie złapał. Połączyliśmy nasze usta w czułym pocałunku a dokoła nas usłyszeliśmy oklaski i wiwaty...

_____________________________________

Przytulałem się do ramienia blondyna oglądając palec który teraz był przy ozdobiony pierścionkiem. Wysłuchiwaliśmy się w cichą jazzową muzyczke i dźwięk naczyń z kuchni.

- Zdecydowałeś się jaką gorącą czekoladę bierzesz w końcu? - powiedział cicho blondyn nie chcąc psuć spokojnej i cichej atmosfery. Dobrze że w kawiarni nie było nikogo.

- Białą z piankami - oderwałem zwrok z dłoni na oczy blondyna. Ten chwilę patrzył w moje oczy ale przeniósł zwrok na moje usta. Przybliżyliśmy się do sobie i po chwili połączyliśmy usta w pocałunku .

Kocham mojego narzeczonego...

💗💗💗

Boże drogi nareszcie napisałam ten rozdział. MATKO jak mi to mozolnie szło

Spodobał się wam? Mi tam się nawet podoba

Pisze to w nocy i w sumie to nawet nie wiem co pisze więc może to okazać się mega gównem XD

Do zobaczenia słoneczka 🌞!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro