Rozdział XIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Gregory przedzierał się przez las, podążając tropem Heinza - przestępcy zwanego również "nieuchwytnym". Za jego głowę wyznaczony trzydzieści tysięcy złotych monet nagrody.
  Gregory podążał jego śladami już drugi tydzień. Uznał że to polowanie nie jest wartę tej nagrody. Schwytanie poprzednich, dużo droższych, zabójców zajmowało mu najwyżej tydzień, a teraz był skazany na tułanie się od miasta do miasta, tylko po to żeby dowiedzieć się że Heinz był tu godzinę wcześniej. Za każdym razem gdy wydawało się że już go ma, ten nagle jakoś zdołał mu się wymknąć. Miał tego serdecznie dość. Taki pościg to masa wyrzeczeń. Georg już nie pamiętał kiedy ostatnio spał w łóżku, teraz mógł sobie pozwalać najwyżej na krótkie, max dwugodzinne, drzemki, w dodatku na mokrej lub nie wygodnej ziemi.
  "Ciekawe czy da się wepchnąć łóżko do ekwipunku." - pomyślał Georg.
  - Muszę kiedyś spróbować - mruknął do siebie.
  Georg Robert to łowca nagród zanany pod pseudonimem "Shantaram". Ubrany był w klasyczne jeansy, czarny T-shirt, oraz czarno-białe, miękkie półbuty. Na jego czole widniała mała rana - pamiątka po sprzeczce z żołnierzami, z przed dwóch dni.
  Pogodził się po swojej lekko zarośniętej, ciemno-brazowej brodzie. Nie zamierzał jej zgolić, wręcz przeciwnie, polubił ją. Ponieważ dostał taką w pakiecie ze swoim avatarem, miał ją od początku gdy. Na szczęście program uniemożliwiał porost włosów, więc nie miał większego problemu z przycinaniem jej.
    Gregory dotknął ślad podeszwy buta, odbitego na wilgotnej glebie. Rozejrzał się dookoła. Heinz był już blisko, czuł to.

  - Jest - szepnął do siebie Gregory, obserwując Heinza pijącego wodę ze strumyka.
  Gregory kucał schowany za drzewem. Oparł się o pień, tyłem do poszukiwanego bandyty. Ostrożnie wyjął kuszę z ekwipunku. Najciszej jak tylko umiał załadował na nią bełt. Wcześniej jednak zamoczył jego grot w silnej dawce trucizny. Ten rodzaj toksycznej substancji nie zabija, zamiast tego wywołuje silny ból u ofiary.
  Gregory odwrócił się by wycelować w Heinza. Nagle zamarł.
  - Co do cholery...?! - mruknął do siebie
  Bandyta leżał bezwładnie na ziemi, a nad nim stała jakaś kobieta. Gregory nigdy wcześniej jej nie widział. Miała ma sobie czarne jeansy z dziurami na kolanach, oraz czarny crop-top. Na głowie nosiła wianek.
  Gregory wstał i ruszył w kierunku nieznajomej.
  - Zostaw go złodziejko! - krzyknął. - On jest mój!
  Dziewczyna odskoczyła przestraszona. Początkowo wzięła go za wspólnika Heinza. Była pewna że Heinz jest typem samotnika. Dopiero po chwili rozpoznała mężczyznę. Już kiedyś go widziała, choć on raczej nie zwrócił na nią większej uwagi. Tak jak ona był łowcą nagród.
  - To ścierwo należy do mnie - powtórzył Gregory.
  - Serio? - dziewczyna udała zdziwienie. - Raczej nie jest podpisany. - spojrzała ze wstrętem na brudne, zaniedbane ciało Heinza. - I chyba wolę tego nie sprawdzać.
  - Wśród łowców nagród jest taka niepisana zasada, która mówi że nie można kraść ofiar upatrzonych wcześniej przez innego łowce - poinformował ją Georg.
  - Serio? - zdziwiła się dziewczyna. - Dobra, następnym razem będę pamiętać.
  Georg otworzył usta, po czym zdał sobie sprawę że nie wie co powiedzieć, więc natychmiast je zamknął. Zrobił to tak szybko że omal nie ugryzł się w język.
  - No, skoro nie masz nic więcej do powiedzenia, to nasze drogi się rozchodzą. - Łowczyni puściła do Georga oczko. - Ciao!
  Dopiero po chwili oboje zorientowali się że Heinz gdzieś zniknął. Od razu przestali się kłócić.

  Kilka minut później:

  Heinz biegł co sił w nogach, przedzierając się przez las. Dalej pędząc przed siebie, zerknął przes ramkę, czy nikt go nie ściga. Ku własnej uldze stwierdził że nie. Nagle potknął się o coś i runął na ziemię.
  Tymczasem Georg ruszył w pościg za bandytą. Przypuszczał że to właśnie tędy uciekł. Jego instynkt go nie zawiódł. Heinz leżał w trzy metrowym dole, wykopanym przez jakiegoś kłusownika.
  Georg zastanawiał się kogo lub co chciał schwytać właściciel tego dołu.
  Shantaram już wcześniej widział ten dół. Pomyślał że na wszelki wypadek przywiąże do pobliskich drzew cienką, prawie nie widoczną linkę. To da mu pewność że ofiara nie zdąży chwycić się ścianki pułapki podczas upadku.
  - A jednak do czegoś się przydała - Gregory szarpnął palcem za linkę.
  - Wyciągnij mnie! - rozkazał Heinz.
    - Wedle rozkazu - Gregory uśmiechnął się szeroko. Podszedł do najbliższego drzewa i przywiązał do niego gruby sznur, który uprzednio wyjął z ekwipunku. Następnie drugi koniec liny wrzucił do dziury. Heinz bez wahania chwycił sznur i zaczął się po nim wspinać. Po kilku sekundach był już na górze. 
  Georg zamachnął się na niego pięścią żeby go ogłuszyć ciosem w stroń, ale Heinz się tego spodziewał. Błyskawicznie uniknął ciosu, następnie kopnął łowce nagród w twarz i rzucił się do ucieczki. Shantaram natomiast padł na ziemię. Oprzytomniał po kilku sekundach. Przyłożył dłoń do rozciętej wargi.
  - Kurwa - zaklął, gdy poczuł krew na czubkach palców. Wstał i ruszył w pościg.
 
  Heinz biegł najszybciej jak tylko mógł, ale tym razem czujnie wypatrywał czy na jego drodze nie ma żadnych pułapek.
  Nagle zza drzewa, tuż przed nim, wyłoniła się znajoma mu postać. Dziewczyna, która wcześniej go schwytała, wyjęła łuk z ekwipunku. Z niewiarygodną prędkością nałożyła strzałę na cienciwę. Heinz dorównując jej refleksem, padł na ziemię, jednocześnie unikając przy tym śmierci. Strzała świsnęła mu tuż nad głową, o mały włos nie zagłębiając się w jego czaszce. Mężczyzna wślizgiem pokonał dzielącą ich odległość, błyskawicznie podnosząc się na nogi. Caty nie zdążyła nawet wyjąć drugiej strzały. Jej prawa ręką spoczęła w kołczanie, gdy Heinz wyjął z ekwipunku miecz. Zamachnął się nim na dziewczynę. Pojedynek wydawał się być już rozstrzygnięty, gdy nagle zjawił się Georg. Z oszałamiającą prędkością wyjął zza pasa miecz. Skoczył między walczących i dosłownie w ostatniej chwyli zablokował miecz Heinza ostrzem własnego.
  Heinz stanął jak wryty. Nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Tymczasem wściekły Georg z całej siły grzmotnął go w twarz, rewanżując się za kopniaka, sprzed kilku minut.
  Bandyta padł na ziemię, pozbawiony kilku zębów. Zanim zdążył się ruszyć, Gregory uklękł tuż przed nim i zaczął go odkładać po twarzy. Kilka ciosów w szczękę skutecznie pozbawiło go przytomności.
  Caty spojrzała na zalanego krwią Heinza.
  - Nic mu nie będzie? - zatroszczyła się.
  Gregory wstał, otrzepując się.
  - A kogo to obchodzi?
  - Mnie - mruknęła Caty.
  - Nagroda wyznaczona jest za jego GŁOWĘ - przypomniał. - Zawsze mogę mu ją odciąć i dostarczyć Kapitanowi straży. Będzie lżej.
  - Jesteś okropny - stwierdziła Caty.
  Gregory uśmiechnął się pobłażliwie.
  - Wiem. - Wskazał na nieprzytomnego Heinza. - Co z nim robimy?
  - My? - zdziwiła się dziewczyna. - Przecież to ty go złapałeś.
  - Gdyby nie ty, nie dał bym rady go nawet dogonić  - oznajmił. - Dlatego będzie fair jak podzielimy się nagrodą.
  - Gdybyś mnie nie uratował nie miał byś się z kim dzielić - zauważyła Caty.
  Gregory wzruszył ramionami.
  - Ale jednak cie uratowałem.
  Caty rozłożyła ręce w geście kapitulacji.
  - Dobra, a teraz go zwiążmy i ruszamy dalej - polecił mężczyzna.

 
 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro