Rozdział XLI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Sławek podszedł do hotelowej szafy. Otworzył ją i zaczął szukać swoich starych ubrań. Kiedy wrócił z pralni Mirajane powiesiła je w jej wnętrzu. Po chwili wyciągnął swój ulubiony czarny płaszcz z kapturem. Miał po bokach czerwone paski przypominające płomienie, co sprawiało, że zabójca wyglądał w nich trochę oldskulowo, ale nie przejmował się tym. Dla niego liczył się głównie komfort. Następnie zdjął z wieszaka również czarna koszulkę. Jego wzrok powędrował wyżej. Przez chwilę szukał czegoś w stercie ubrań na półce. W końcu znalazł swoje czarne bojówki.
    Blondyn szybko założył wyjęte z szafy ciuchy. Ruszył w kierunku wyjścia. Spojrzał przelotnie w wiszące na ścianie lustro. Uznał że wygląda całkiem nieźle, ale musi zakupić coś bardziej mrocznego. W końcu jest zabójcą! I to nie byle jakim. Od samego początku gry utrzymuje się w topowej dziesiątce najlepszych graczy. No... właściwie to od dwóch tygodni, bo wcześniej nie było żadnej top dziesiątki.
    Tuż przed drzwiami się zatrzymał. Chwycił za klamkę, ale jej nie nacisnął. Wiedział, że za nimi znajdują się Kevin i Mirajane. Po tym co wydarzyło się poprzedniego dnia nie mógł spojrzeć im w oczy. Nie przez poczucie winy, bardziej zażenowanie.
    Wziął głęboki wdech. Otworzył drzwi i wszedł do salonu. Dwójka jego towarzyszy siedziała w ciszy na kanapie. Dziewczyna zajęta czytaniem gazety, a mag rozwiązywał krzyżówkę. Sławek nie chciał nawet wiedzieć, skąd on ją wytrzasnął.
    - Ktoś chętny na skopanie tyłka pewnemu Rosjaninowi? - zapytał zabójca, siląc się na wesoły ton.
    - Ja! - zgłosił się grubasek.
    Mirajane podniosła lewą rękę, nie odrywając wzroku od gazety.
    - Piszą tam coś ciekawego? - zainteresował się Sławek.
    - Podniesiono nagrodę za LaRose - oznajmiła. - Teraz za jej głowę dają czterysta tysięcy złotych monet.
    Sławek pokiwał głowa z sztucznym uznaniem.
    - Okay, tylko pierwsze powiedz mi, kto to do cholery jest ta LaRose?
- Zabójczyni, która uczestniczyła w pokonaniu pierwszego bossa. Obecnie zajmuje jedenaste miejsce w rankingu najlepszych graczy - wyjaśniła. - W dodatku obecnie jest najbardziej poszukiwaną kryminalistką w grze. Nie zgadniesz kto jest trzecim z najdroższych.
    Zabójca poczuł napływ dumy.
    - Ja?
    - Nie - odpowiedziała szybko dziewczyna. - Nasz nowy znajomy.
    - Mr X? - domyślił się Sławek.
    - Ten typ co omal was cię nie zabił? - dopytał Kevin.
    Mirajane potwierdziła ruchem głowy.
    - Ty jesteś szósty - dodała.
    Blondyn zaklął siarczyście. Nie dość że spadł w rankingu najsilniejszych graczy, to jeszcze jakaś baba pomogła zabić bossa i od razu wskoczyła na pierwsze miejsce, jako najgroźniejszy przestępca. A on ostatnimi czasy nie odniósł żadnego większego sukcesu. Ostatnio pisali o nim w gazecie tydzień temu, i to tylko wymieniając ranking graczy.
    - Ale to nie koniec ciekawych informacji - kontynuowała. - Do listy najgroźniejszych przestępców zakwalifikował się niejaki "Hunter". Najemnik za którego głowę dają sto pięćdziesiąt tysięcy złotych monet.
    Sławek uniósł jedną brew.
    - I co z tego?
    - To, że to ten sam najemnik, który brał udział w pokonaniu bossa i... - urwała. - Najlepiej podsumował to ostatni akapit tego artykułu. - Rzuciła Sławkowi gazetę.
    Zabójca chwycił ją i zaczął przewracać strony, aż w końcu znalazł wspomniany przez Mirajane artykuł. Przeczytał pośpiesznie ostatni akapit. Dowiedział się z niego, że już czterech z sześciu pogromców pierwszego bossa zeszło na złą drogę.
    - Jak czterech? - zapytał z niedowierzaniem Sławek.
    - Następna strona - podpowiedziała Mirajane.
    Zabójca szybko przerzucił kartkę. Pierwszym co rzuciło mu się w oczy, był artykuł o nazwie "Pogromcy bossa - bohaterzy, czy kryminaliści?". Poniżej zamieszczono cztery zdjęcia z pomniejszonymi listami gończymi. Na pierwszym liście widniała podobizna LaRose. Sławek uważnie się jej przyjrzał, starając się zapamiętać twarz rudowłosej. Po chwili przeniósł wzrok na podobiznę blondyna z łukiem w ręce. Pod zdjęciem widniała jego ksywka - "Leo", oraz nagroda za jego głowę, wynosząca sto tysięcy złotych monet. Na następnym liście widniała podobizna Huntera, o którym mówiła mu Mirajane. Najemnik miał jasnorude, wręcz płomienne włosy, które sterczały mu w nieładzie na wszystkie strony. W rekach trzymał dwa noże, nie za duże, więc pewnie służyły do rzucania. Ostatnie zdjęcie należało do niejakiego "Ridera". Uchwycony na nim mężczyzna miał brązowe, poczochrane włosy i strasznie bladą twarz. Jego jasna cera w połączeniu z czarnymi, lekko podkrążonymi oczami sprawiała wrażenie jakby nie spał od kilku dni. Nagroda za jego głowę nie była zbyt imponująca, zaledwie trzydzieści tysięcy złotych monet. Mizernie, jak na jednego ze słynnych pogromców bossa.
    Sławek głośno westchnął. Nagle złożył gazetę i rzucił ją do Mirajajne. Dziewczyna ledwo ją złapała.
    - Już skończyłeś? - zdziwiła się.
    - Nie lubię czytać - oznajmił zabójca.
    - Dalej piszą, że z tej szóstki, tylko znany łowca nagród i jakaś Black Opal jeszcze nie przeszli na ciemną stronę mocy - streściła mu Mirajane.
    - Dlaczego ciemną? - Sławek zmienił temat. - Określanie dobra kolorem białym, a zła czarnym, jest ciut rasistowskie.
    - Odrobinkę - przyznała.
    - Tak samo jak to, że czarny kot przynosi pecha - zauważył Kevin.
    Sławek machnął ręką.
    - Ruszajmy wreszcie.
    - Dobry pomysł - mruknęła Mirajane.

Kilka minut później:

    Sławek i dwójka jego towarzyszy biegli krętymi uliczkami miasta. Mimo, że zabójca mógł zostawić ich obu z tyłu, musiał zrównać tempo z Mirajane, gdyż tylko ona znała miejsce ich celu.
    - Cze... czekaj... cie... - wysapał Kevin. Mag ziemi był ledwo żywy. Z jego posturą, taki bieg był nieco męczący. Po sekundzie całkiem opadł z sił. Oparł się o ścianę najbliższego budynku, ciężko dysząc.
    - Tak w ogóle, dlaczego bierzemy ze sobą tego spaślaka? - zapytał zirytowany zabójca.
    - Ponieważ jest silny - odpowiedziała Mirajane. - Poza tym, chcesz szturmować kwaterę główną tego całego Ivankowa w pojedynkę?
Sławek wskazał ręką na siebie i wystawił wskazujący palec. Następnie spojrzał na swoją towarzyszkę, jednocześnie wystawiając drugi palec.
    - Z moich obliczeń wynika, że jest nas dwóch - oznajmił. - Czyli nie w pojedynkę.
    - Nawet jeśli połączymy siły z Kevinem mamy małą szansę na wygraną - stwierdziła rudowłosa. - Najlepiej byłyby, gdybyśmy zawarli sojusz z tym całym X-em, czy jak mu tam było.
    - Mr X - podpowiedział zabójca.
    - Nie ważne. - Mirajane machnęła lekceważąco ręką. - Chodzi o to... Zaraz czy to nie... - Wskazała palcem na drugi koniec alejki.
    Sławek spojrzał w tamtym kierunku. Parę metrów od nich dostrzegł mężczyznę w długim, białym płaszczu.
    - O wilku mowa - mruknął pod nosem. Nadarzyła się idealna okazja by wyrównać rachunki, a przy okazji pozbyć się konkurencji. - Zaczekaj tu! - rzucił do swojej towarzyszki i ruszył biegiem w kierunku zabójcy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro