Rozdział.1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- O Boże nareszcie koniec na dzisiaj- powiedziałam z uśmiechem do mojej przyjaciółki Any. Obie pracowałyśmy w dużej firmie jako dziennikarki.

- Tak. Dzisiejszy dzień był naprawdę męczący.- stwierdziła z grymasem na ustach.- Może wpadniesz do mnie wieczorem?- spytała.

- Hmm...myślę, że tak. O której?

- Tak o 20 ci pasuje?

- Tak, powinnam się wyrobić

- To do wieczora.

- Pa

Zebrałam wszystkie rzeczy i spojrzałam na zegarek 14:15. Mam jeszcze czas na małe zakupy. Wyszłam przed wielki budynek i zderzyłam się z kimś, już miałam zliczyć bliskie spotkanie z chodnikiem ale czyjeś silne ramiona mnie przed tym uchroniły.

- Przepraszam nie zauważyłam Pana- powiedziałam szybko i spojrzałam na jego twarz. O Jezu jakie on ma piękne oczy. Piękne zielone oczy spostrzegłam na nich czerwone plamki, na co pomachałam głową. Przecież to jest niemożliwe. Prawda? Z zamyślenia wyrwał mnie cichy warkot, znów spojrzałam na niego i teraz jego oczy były całe czarne.  Nie powiem wystraszyłam się, zrobiłam krok w tył. I w tym samym momencie zostałam przyciągnięta do jego klatki piersiowej. Znów usłyszałam warczenie i słowa których w ogóle nie zrozumiałam:

- Moja- wyszeptał w moje włosy- Tylko moja, moja mała mate.- cały czas mnie przytulał jakby bał się, że zaraz zniknę.

- O czym ty mówisz? Puść mnie- zaczęłam się wyrywać, na co ona zawarczał.

- Nie próbuj się ode mnie odsunąć. Nigdy. Rozumiesz?- warknął zły.

- Bo co? Nie znam cię. A teraz puść mnie i zostaw w spokoju- krzyknęłam również zła.

- Nie podnoś na mnie głosu, nie lubię tego- ja chyba śnie. Gościu warczy na mnie, nie chce mnie puścić i pieprzy coś o tym, że jestem jego i ja mam na niego nie krzyczeć? On sobie chyba kpi.

W pewnym momencie na coś się zapatrzył, a ja wykorzystałam sytuacje i wyślizgnęłam się z jego uścisku. Szybko pobiegłam do samochodu otworzyłam go wsiadłam i odjechałam z piskiem opon. W lusterku widziałam jeszcze tego faceta, był wkurzony. Co ja gadam, on był porządnie wkurwiony. Przestałam się tym zamartwiać i skierowałam się do domu.

Przez to nagłe spotkanie przed firmą, zapomniałam pójść do sklepu zrobić zakupy, no nic zrobię je jutro. Poszłam do sypialni wzięłam ubrania i skierowałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic nałożyłam żel i wmasowałam go w ciało, później umyłam jeszcze włosy i wyszłam z kabiny. Owinęłam ciało dużym ręcznikiem a włosy mniejszym. Stanęłam przed lustrem i uważnie przyjrzałam się swojej osobie. Mam niebieskie oczy i ciemne blondy włosy opadające mi do połowy pleców nie jestem wysoka, mam tylko 165. Kiedy skończyłam swoje przyglądanie zabrałam się do roboty.

Wysuszyłam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Ubrałam moją koronkową bieliznę. Na nią nałożyłam czarne jeans i biały crop top. Gotowa wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegarek 19:30. O cholera muszę już wychodzić. Postanowiłam przejść się na piechotę. Po 20 minutach byłam już przed domem Any. Podeszłam na ganek i zapukałam dwa razy. Po chwili w drzwiach stanęła uśmiechnięta Ana.

- Wchodź- powiedziała śpiewająco i zrobiła mi miejsce.- Przygotowałam nam film- po jej uśmiech spodziewałam się tylko jednego.

- Underworld- powiedziałam ze śmiechem.

- Skąd wiedziałaś?- spytała zaszokowana.

- Zawsze jak przychodzę to oglądamy to samo- wybuchłam śmiechem Any razem ze mną.

- Dobra chodzi weźmiemy przekąski i zaczynamy- klasnęła w w dłonie i zniknęła w kuchni. Ruszyłam za nią ze śmiechem. Czasem zachowywała się jak 5-letnie dziecko. Ale kochałam to w niej.

- Alex, Alex- usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

- Szczerze to nie bardzo, zamyśliłam się- odparłam

- Spoko, ja tu nawijam, że mam kryzys w związku a ty masz mnie w dupie- powiedziała zła

- Przepraszam- mówię z miną szczeniaczka.

- Ok, chodzi idziemy oglądać.

Po 2 godzinach, które ciągnęły się niemiłosiernie film wreszcie się skończył. Nagle Any odwróciła się do mnie gwałtownie.

- Alex powiedz mi o co chodzi?- spytała delikatnie.

- A o co chodzi?

- Nie udawaj głupiej przez cały film siedziałaś cicho i ani razu nie jęczałaś, że ci się nudzi. Więc mów o co chodź?- ona miała racje ciągle myślałam o tamtym chłopaku przed firmą. Kiedy mnie dotknął o boże to było takie cudowne. ALEX STOP!!!- krzyknęła moja podświadomość. To obcy facet nie możesz się przy nim dobrze czuć. Zrezygnowana tylko odetchnęłam. 

- Miałam po prostu ciężki dzień- skłamałam, na szczęście uwierzyła.

- No dobra. Niech będzie, że ci wierze.

Resztę wieczoru spędziłyśmy na śmianiu się i rozmowach. Spojrzałam na zegarek dochodziła już pierwsza. Czas najwyższy wracać do domu.

- Ja chyba będę się zbierać.

- Jeżeli chcesz to możesz u mnie przenocować- zaproponowała

- Nie dziękuj, lepiej jak już wrócę do domu.- stwierdziłam z uśmiechem.

- Ok. To na razie.- pożegnałam się ze mną- Alex uważaj na siebie

- Dobrze.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro