Rozdział.31.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Eee...nic t-takiego to tylko...tylko z-zwierze.- plątałam się we własnych słowach. Nigdy nie umiałam dobrze kłamać zawsze byłam w tym kiepska.

- Alex pytam po raz ostatni dlaczego wczoraj ucieka...- przerwał mu płacz dziecka. Dziękowałam w duchu za taki obrót sytuacji. Podeszłam szybko do kołyski i wyciągnęłam płaczącego Nathan.

- Ciii...nie płacz jestem przy tobie.- szeptałam czule do synka

- Nie skończyłem rozmawiać.- warknął Aron

- Trudno nasz syn jest ważniejszy.- Aron tylko westchnął i podszedł do mnie obejmując mnie od tyłu

- Kocham was.- mruknął- Nie wiem co bym zrobił jakbym was stracił.

- Kochanie nie stracisz.- odwróciłam się do niego i musnęłam jego wargi swoimi- Zawsze będziemy z tobą

- Kocham cię Alex. Nad życie.

- Ja ciebie też.

Tę noc spędziliśmy w łóżku we trójkę.

***************************

Obudziły mnie śmiechy. Otworzyłam leniwie oczy i zobaczyłam najbardziej urzekający widok na świecie. Aron pochylający się nad Nathanem robiący głupie miny. Są tacy słodcy. Wstałam ostrożnie z łóżka. Niestety Aron dzięki swojej wilczej naturze ma perfekcyjny słuch, więc kiedy tylko moje stopy spotkały się z ziemią głowa Arona patrzyła już na mnie.

- Cześć skarbie.- wymruczał

- Hej.- podeszłam do nich i wzięłam Nathana na ręce

- Co ty robisz?- spytał zdezorientowany

- Zabieram ci dziecko.- śmieje się z niego

- Właśnie widzę, pytanie tylko dlaczego?

- Ponieważ jest głodne i trzeba je nakarmić

Śmiałam się z zachowania Arona dobre 15 minut. Było naprawdę wspaniale. Pierwszy raz odkąd tu jestem mam wrażenie, że jesteśmy prawdziwą rodziną. W tak miłej atmosferze spędziliśmy cały dzień.

***************************

Dzisiaj wielki dzień. Przejdę przemianę. Aron jest wyraźnie zdenerwowany. Przygotowania idą pełną parą. Chociaż tak szczerze to nie wiem po co takie zamieszanie. Przecież stanę tylko w świetle księżyca, Aron mnie ugryzie i po sprawie. To jest proste, prawda.

- Aron uspokój się.- ogarniałam tego faceta już kolejny raz

- Jak mam być spokojny.- krzyknął a ja cofnęłam się o krok w tył- Przepraszam.- złapał za moją dłoni- Po protu strasznie się denerwuje. Myśl o tym, że będziesz tak cierpieć...

- Hej.- złapałam jego twarz w dłonie- Nic mi nie będzie. Przejdę przemianę i wszystko będzie dobrze. Tak jak było wcześniej.- uśmiechnął się delikatnie- No może poza tym, że będę zmieniać się w psa.

- Ja nie jestem psem.

- Masz racje czasami mruczysz jak kot.

- Pożałujesz tego.

- Najpierw musisz mnie złapać.- krzyknęłam i rzuciłam się do ucieczki

********************************

         *Aron*

Strasznie się denerwuję. Podchodzę właśnie do Alex.

- Gotowa?

- T-tak.- jej głos się łamał. Bała się, czułem to.

- Spokojnie dasz radę.- powiedziałem po czym zatopiłem w jej ramieniu kły.

Kiedy się od niej oderwałem słyszałam charakterystyczny dźwięk łamanych kość. Alex zaczęła krzyczeć i zwijać się z bólu. Moje serce na ten widok łamało się na drobne kawałeczki. Świadomość, że moja mate cierpi dobijała mnie. W pewnej chwili zdarzyło się coś co nie powinno mieć miejsca. Alex otworzyła oczy. Ale jej oczy nie były koloru niebieskiego tylko świeciły złotem, woku niej wytworzyła się strużka światła, po chwili ciało Alex upadło z łoskotem na ziemi. Podbiegłem do jej nieprzytomnego ciała.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro