Rozdział.32.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Siedziałem jak na szpilkach na fotelu obok naszego łóżka, na którym leżała nieprzytomna Alex. Doktor badał ją już od dłuższego czasu.

- Co z nią?- spytałem lekarza nie wytrzymując

- Nic poważnego  Alfo.- odpowiedział

- To s-skąd to o-omdlenie i te światło i...- plątałem się we własnych słowach

- Alfo, przypomnij sobie kim jest Luna.- westchnął- Jest samicą Alfa, a co za tym idzie jest silniejsza od innych wilczyc. Podczas przemiany obudziły się w niej moce ale jej ciało było jeszcze osłabione i to spowodowało omdlenie. Teraz jest w porządku. Musi odpocząć i nabrać sił.

- Rozumiem.

- Alfo.

- Tak?

- Wszyscy już wiedzą, że nasza Luna to wilczyca Alfa. Nawet sparowane Alfy chcą ją teraz zdobyć ją.

- Nie pozwolę na to.- warknąłem oburzony- wezwij w tej chwili Jamesa do mojego gabinetu. JUŻ!!!- lekarz szybko wyszedł z pokoju

Nie będzie litość jeżeli ktoś spróbuję dotknąć moją księżniczkę przypłaci to życiem. ONA JEST MOJA!!!

- Skarbie niedługo wrócę.- pocałowałem ją w czoło i wyszedłem

Nathan jest teraz z Charlotte. Moja siostra sprawdza się jako niańka. Kiedy wszedłem do gabinetu James już na mnie czekał.

- Aron.- on był jednym z niewielu osób, które miały prawo mówić do mnie po imieniu

- Alex ma być bezpieczna. Macie zapewnić jej i Nathanowi ochronę 24 godziny na dobę. Nie obchodzi mnie jak. Ona ma być bezpieczna. Rozumiemy się?

- Tak jest.- James ukłonił się i wyszedł.

Poszedłem sportem do sypialni Alex już nie spała. Stała nad kołyskę Nathana.

- Gdzie jest Nathan?- spytała łamiącym się głosem- Dlaczego mi go zabrałeś?-podszedłem szybko do łóżka i wziąłem ją na kolana na początku wyrywała się ale po chwili uległa i przytulała się do mojego torsu.

- Skarbie.- szepnąłem czule w jej włosy- Nathan jest z Charlotte.

- Dlaczego?

- Chciała dać nam trochę swobody. Od urodzenia Nathana minęły 2 tygodnie a my nie mieliśmy chwili dla siebie.

Powiedziawszy to złączyłem nasze usta potrzebowałem jej teraz zaraz i wiem, że ona potrzebowała mnie. Alex jęknęła kiedy ścisnąłem ją za pośladek. Nie mieliśmy czasu na powolne rozbieranie się. Potrzebowaliśmy siebie już w tej chwili. Rozerwałem ubranie Alex razem z jej bielizną a ona moje.

- Chyba podoba mi się ta siła.- szepnęła mi do ucha przygryzając jego płatek.

Ustawiłem się przed jej wejściem. Kiedy delikatnie się w nią zanurzyłem z moich ust wyleciał jęk ulgi. Potrzebowałem tego. Potrzebowałem się zatopić w miękkim ciele mojego maleństwa. Zacząłem się poruszać, a Alex wypychał rytmicznie biodra do góry na spotkanie z moimi.

- A-aron...- wyjęczała kiedy wziąłem w usta jej lewy sutek.

- Właśnie tak skarbie oddaj się temu.

Po następnych kilku ruchach oboje doznaliśmy spełnienia. Tego właśnie było nam potrzeba. Potrzebowaliśmy wzajemnej bliskość.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro