Rozdział.5.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


*Aron*

Stoję i patrze na mój skarb. Jak to możliwe, że ją tak skrzywdziłem swoją przeznaczoną? Alex wpadła w śpiączkę, ponieważ jej organizm chroni ją przed moim ugryzieniem. Będzie w tej śpiączce do czasu aż przestanie z tym walczyć. Lekarz również uprzedził, że może odzyskiwać przytomność na chwilę, a potem znów ją tracić. Tak bardzo się o nią martwię jest taka krucha i malutka. Muszę ją chronić. Ale jak? Skoro nie potrafię jej uchronić przed samym sobą.

~ Przytul ją chce poczuć jej ciepło- skomlał mój wilk.

Podszedłem do łóżka wślizgnąłem się pod kołdrę i przytuliłem się do mojego szczęścia.

~ O jak mi dobrze- zaczął mruczeć mój wilk.

~ Tak mnie też jest dobrze. To jest właśnie nasze miejsce.

Z tymi słowami zasnąłem.

Następne dni mijały tak samo.

Wstawałem.

Pracowałem.

Czuwałem przy Alex.

Szedłem spać.

6 dnia coś było nie tak obudziłem się bo miałem wrażenie jakbym leżał obok grzejnika. Otworzyłem oczy aby zobaczyć przez co jest mi tak gorąco. Spojrzałem na Alex, która była powodem mojej pobudki jej ciałem targały konwulsje, była strasznie rozpalona a na czole widniały krople potu. Zerwałem się z łóżka. Wezwałem w myślach naszego lekarza. Po chwili wszedł do pokoju.

- Alfo

- Twoja Luna- pokazałem skinieniem głowy- Zajmij się nią. Coś jest nie tak.

- Dobrze Alfo.

Lekarz chodził z jednego miejsca na drugie. Dotykał jej ciała, a mnie kurwica brała. Ale musiałem się uspokoić to dla jej dobra.

- Alfo- z zamyślenia wyrwał mnie głos lekarza- Luna zaczyna się budzić, ale nie wiem dlaczego tak drastycznie zareagowała na ugryzienie. Na szczęście temperatura już zaczyna spadać. Myślę, że za chwile powinna się wybudzać.

- Dziękuję. Możesz odejść.

Lekarz skiną głową i odszedł. Usiadłem koło Alex, bo tak zaczęła się kręcić na łóżku. W pewnej chwili otworzyła oczy. A ja znów mogłem patrzeć w jej piękne niebieskie oczy.

*Alex*

Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam twarz Arona. Jego cudowne zielone oczy, ten piękny uśmiech, który mogłabym oglądać do końca życia. I nagle wspomnienia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą.

Ucieczka.

Aron.

Ugryzienie.

Moje błagania i krzyki by przestał.

Ciemność.

Zaczęłam się cofać, nie chciałam być blisko Arona.

- Księżniczko?- odezwał się czule i zaczął do mnie się zbliżać.

- Nie zbliżaj się- zaczęłam szlochać.

- Co się dzieję?

- Ugryzłeś mnie- ciągle płakałam, a ból ramienia wcale nie pomagał w uspokojeniu się- Dlaczego to zrobiłeś?

- Przepraszam... ja nie chciałem.

- Nie chciałeś ale to zrobiłeś- zeszłam szybko z łóżka. Ale to nie był dobry pomysł ból stał się nie do zniesienia. Upadłam na kolana i zaniosłam się płaczem. Poczułam ramiona, które uniosły mnie do góry. Wiedziałam, że to on ale nie miałam siły się wyrywać.

- Kochanie pozwól sobie pomóc- wyszeptał w moje włosy, trzymając mnie na kolanach.

- To tak strasznie boli- wyszeptałam, mocząc jego koszulkę łzami.

- Kochanie odchyl głowę- spojrzałam na niego spanikowana. A jeśli znowu mnie ugryzie.- Obiecuję, że nie będzie bolało- odparł.

Delikatnie odchylam głowę na bok. Aron zbliża się do mojego ugryzienia i zaczyna je całować, zasysać i lizać. Po pewnym czasie znikł ból i została czysta przyjemność. Na koniec złożył pocałunek i się odsunął.

- Teraz lepiej?- spytał z troską.

- T-tak- wyjąkałam.

- Błagam cię Alex nie bój się mnie. Obiecuję, że już nigdy nie stanie ci się przy mnie krzywda. Obiecuję tylko proszę zaufaj mi. Błagam cię- spojrzałam w jego oczy i dostrzegłam łzy. Może on naprawdę żałuję

- Dobrze, zaufam ci, a przynajmniej się postaram.- powiedziałam i pogładziłam jego policzek pod palcami czułam jego kilkudniowy zarost.

- Dziękuję kochanie- pocałował mnie w czoło- Czy chciałabyś się umyć?- zapytał.

- Tak ale sama- zaznaczyłam od razu.

- Na pewno dasz sobie rade?- spytał zmartwiony.

- Tak

- No dobrze, wiesz gdzie są drzwi.- westchnął z rezygnacją.

Wstałam z jego kolan, poczułam okropny ból ale zignorowałam go. Nie jestem inwalidką dam sobie rade. Weszłam do łazienki zdjęłam ubrania i weszłam do kabiny prysznicowej. Kiedy się już umyłam i wytarłam zawinęłam wokoło ciała ręcznik i z wielkim trudem wyszłam z prysznica. Nie spodziewałam się, że to będzie tak boleć. Złapałam się za ranę, upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Boże jak to boli. Płakałam coraz bardziej bo ból wzrastał z sekundy na sekundę. Do łazienki nagle wpadł Aron. Kiedy mnie zobaczył szybko podbiegł do mnie. Zabrał moją rękę z rany i powtórzył wcześniejsze działanie na moim ugryzieniu. Byłam tak zmęczona, że po prostu wtuliłam się w niego i zasnęłam.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro