Rozdział.13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


            *Joey*

Musiałem zostawić moją kruszynkę samą bo zostało zorganizowane spotkanie przez mojego betę. Na spotkaniu dowiedziałem się gdzie dokładnie znajduje się David. Omówiliśmy plan działania. Zaatakujemy po pierwszej pełni. Kiedy wszystko było już ustalone ruszyłem do mojej księżniczki. Byłem na naszym piętrze kiedy usłyszałem krzyki mojej kruszynki. Szybko wbiegłem do naszej sypialni ale jej tam nie było. Kierunek łazienka. Kiedy tam wszedłem dosłownie zamarłem. Na ziemi leżała martwa sarna na lustrze był napis pisany krwią "Jeszcze z tobą nie skończyłem suko" kiedy przeniosłem wzrok na wannę. Dostrzegłem trzęsące się ciało dziewczyny.

             *Kate*

Ostatnie dni przespałam dosłownie. Wstawałam tylko wtedy kiedy Joey mnie budził abym wzięła lekki i coś zjadła. Po tygodniu czułam się o wiele lepiej. Leże teraz w łóżku sama bo Joey poszedł na jakieś spotkanie. Postanowiłam wziąć odprężającą kąpiel. Wstałam i skierowałam się do łazienki. Odkręciłam kran i zaczęłam szperać w szafce z zamiarem znalezienia soli do kąpieli. Znalazłam sól o zapachu wanilii. Mój ulubiony zapach. Wsypałam do wody i zakręciłam kran. Zdjęłam ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie. Weszłam delikatnie, przyzwyczajając ciało do gorącej wody. Leżałam tak rozmyślając aż zmorzył mnie sen. Kiedy się obudziłam woda była nadal ciepła ale dziwnie lepka. Przeniosłam wzrok na wodę i zaczęłam krzyczeć to nie woda to krew. Obok wanny była martwa sarna a na lustrze napis "Jeszcze z tobą nie skończyłem suko". Nie mogłam się ruszyć, moje ciało było jak sparaliżowane. Nagle do łazienki wpadł Joey.

- Kurwa co to jest?!- krzyknął kiedy jego wzrok padł na zwierzę- Kate!- kiedy mnie zobaczył całą roztrzęsioną podbiegł do mnie i wyciągnął mnie z wanny- Już spokojnie. Cichutko jestem przy tobie.

- Z-zabierz m-mnie s-stąd.- jąkałam się, łzy spływały mi grochem po policzku

- Już skarbie.- Joey owinął mnie ręcznikiem by po chwili wziąć na ręce

- Joey zmyj to ze mnie.- zaczęłam się denerwować

- Dobrze.- chciał zawrócić ale go powstrzymała krzycząc

- Nie! Nie chcę tam znów wchodzić.

Poszliśmy do łazienki obok. Wyskoczyłam z rąk Joey'a i wbiegłam do kabiny prysznicowej, zaczęłam szorować brutalnie ciało szorstką stroną gąbki. Muszę pozbyć się tej krwi. W pewnej chwili gąbka została mi wyrwana.

- Oddaj mi to.- warknęłam w jego stronę

- Robisz sobie krzywdę.- powiedział łagodnie i podszedł do mnie blisko

- Muszę to zmyć z siebie, szybko.- w tym momencie nie byłam sobą, strach wziął nade mną górę

- Ja to zrobię.- dopiero teraz zauważyłam, że jest on bez ubrań.

Joey delikatnie zmył ze mnie całą krew i przytulił do swojego torsu. Wtuliłam się w niego mocniej. Czułam się przy nim bezpiecznie. Moje serce mówiło mi abym mu się oddała całkowicie lecz rozum przypominał co się stało kiedy ostatni raz komuś zaufałam.

- Jak to się stało?- usłyszałam szept chłopaka

- Chciałam wziąć kąpiel ale była tak zmęczona, że usnęłam w wannie jak się obudziłam to to...- nie mogłam się wysłowić- Wszędzie była ta krew i to zwierze i napis na lustrze i...ja...nie...

- Cichutko jestem przy tobie i wszystko jest już w porządku.

Kiedy skończyliśmy się myć a ja byłam pewna, że nie ma na mnie już śladów tego biednego zwierzęcia poszliśmy do pokoju, który był obok gabinetu. Wybrałam go bo był najdalej położony od sypialni. Joey przeniósł mi swoją koszulkę i moje majtki a sam założył same bokserkach. Położyliśmy się do łóżka. Joey przycisnął mnie do swojego torsu.

- Śpij aniołku.- szepnął do mojego ucha

Leżałam tak i leżałam ale sen nie przychodził. Bałam się. Moje życie nigdy nie będzie bezpieczne i spokojne.

- Skarbie dlaczego nie śpisz?- spytał Joey po chwili

- Boję się.- wyszeptałam ledwo słyszalnie, jednak on jako wilkołak doskonale to usłyszał, jego mięśnie się napięły

- Czego się boisz?

- Oni wrócą Joey.- szepnęłam- Wrócą po mnie, nie mogę ciebie narażać. Ciebie i reszty stada.

- O czym ty mówisz?- spytał zdezorientowany

- Muszę odejść aby nikomu nie stała się krzywda przez mnie.

Joey warknął głośno i zawisł nade mną, patrząc głęboko w oczy.

- Nie waż się tak więcej mówić.- warknął- Jesteś moja i nie pozwolę ci odejść.  A oni zginął za to co ci zrobili.

Kończąc swoją wypowiedź zaatakowała moje usta w żarliwym pocałunku. Bez wahania oddałam pocałunek. To był mój pierwszy raz kiedy mnie ktoś pocałował do tej pory byłam tylko wykorzystywana, oni nigdy mnie nie całowali. Całowaliśmy się mocno i gwałtownie jednocześnie ocierając się o siebie. To było niesamowite te iskry skaczące pomiędzy nami. Joey oderwał się ode mnie kończąc nasz pocałunek.

- Moja, tylko moja.- szepnął w moje włosy

 Tak właśnie zasnęłam wtulona w ciepłe ciało mojego mate.


**********************

Hejo!

Rozdział ma 720 słowa. Wow. To pierwszy raz w tej książce kiedy wyszedł mi taki długi rozdział.

Pozdrawiam Daga <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro