Rozdział.26.
*Joey*
- Co ona wam kurwa zrobiła?- warknąłem wkurwiony, krew mnie zalewa jak mam świadomość, że ktoś ją krzywdził.
- Miałam dwóch starszych braci. Kiedy każde z nas kończyło 5 lat zaczynaliśmy coś w rodzaju treningu.- zaczęła niepewnie- Nasz ojciec dał całkowite wychowanie dla naszej matki, ona twierdziła, że musi z nas zrobić dobrze wyszkolonych przywódców. Dzień zaczynał się od chłostania nas batami, potem hartowanie ciała, trening i na koniec znów chłosty. Było to straszne. Co noc każdy z nas bał się pójść spać. Baliśmy się co przyniesie jutro. Kiedy ojciec widział nasze siniaki i rany, ona twierdziła, że to jest nic i nie wie skąd to się wzięło. Moi bracia polegli na bitwie, więc całą swoją energię wykorzystywała na mnie. Aż pewnego dnia uciekłam z domu. Tułałam się bez celu aż trafiłam w ręce Davida.
Przytuliłem moje maleństwo jeszcze mocniej.
- Posłuchaj skarbie. Wszystko będzie dobrze.- szepnąłem jej czule do ucha- Ta kobieta więcej się do ciebie nie zbliży, a ty będziesz wspaniałą matką dla naszego maluszka.
- Boję się, że w jakiś sposób skrzywdzę tą małą istotkę.- Kate zaczęła głaskać delikatnie swój brzuch
- Będę cały czas przy tobie.- zapewniłem ją- Połknij to.- dałem jej do ręki tabletkę
- Co to jest?- spytała
- Dzięki temu zaśniesz i przestaniesz się stresować.- wytłumaczyłem
- Nie chcę iść spać.- zaprotestowała
- Zrób to dla tego maleństwa, za które jesteśmy odpowiedzialni.
Kate popatrzyła chwilę na tabletkę po czym grzecznie ją połknęła.
- Nie zostawiaj mnie. Nie poradzę sobie bez ciebie.- szepnęła cichutko
- Nie mam takiego zamiaru.
Po chwili Kate smacznie spała. Moje dwa maleństwa. Muszę teraz wzmocnić straż aby nic nie stało się moim dwom pociechom.
*************************
Obudziłem się kiedy nie mogłem wyczuć ciała mojej kruszynki. Kiedy usnąłem? Otworzyłem oczy. Nie ma jej w sypialni. Ruszyłem biegiem w stronę łazienki. Wszedłem do niej pewnym krokiem. Moja laleczka brała właśnie kąpiel. Podszedłem cicho i położyłem ręce na jej ramionach. Takiej reakcji się nie spodziewałem. Kate wystraszona podskoczyła i zanurzyła się w wodzie. Zaczęła brać gwałtowne chłosty powietrza. Wyciągnąłem ją szybko z wanny i zacząłem klepać po plecach. Kiedy przestała już kaszleć przytuliłem ją mocno do swojego ciała.
- Nigdy więcej tak nie rób.- szepnęła trzęsąc się
- Przepraszam promyczku.
Owinąłem jej ciało ręcznikiem. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem do sypialni.
- Poczekaj zaraz przyniosę ci ubranie.
Wbiegłem do garderoby i wybrałem jej strój do spania. Wróciłem z moją koszulką i jej majtkami.
-Proszę.- podałem jej odzież
Kate szybko się ubrała.
- Jak się czujesz?- spytałem siadając obok niej
- Trochę mi niedobrze.
- Odpoczywaj.
- Dość już odpoczęłam. Chcę iść na dwór.- zaczęła wstawać ale w porę ją powstrzymałem
- Ty chyba sobie żartujesz. Musisz teraz dużo odpoczywać.
- Joey...
- Nie, musisz odpoczywać dla dobra swojego i maluszka.
Kate się odwróciła i wyszła przez drzwi balkonowe. Wstałem i ruszyłem za nią natychmiast. Moja królewna stała tyłem do mnie. Opierała się o balustradę. Podszedłem do niej i złapałem ją w talii. Dopiero wtedy czułem, że jest ona bezpieczna. Staliśmy tak długo aż na dworze zrobiło się zimno, a ciało Kate pokryło się gęsią skórką. Wziąłem ją na ręce i skierowałem się do sypialni. Położyłem mój skarb na łóżku. Przyciągnąłem ciało Kate i wtuliłem się w jej piersi. Muszę przyznać, że to moja ulubiona pozycja.
- Kocham cię misiu.- szepnęła
- A ja ciebie kochanie.
Usnęliśmy wtuleń w siebie.
*David*
To jest ten moment. Dzisiaj zdobędę władzę absolutną.
- Atak!- krzyknąłem
Zmieniłem się w wilka i ruszyłem z resztą mojego stada na siedzibę mojego bratanka.
Nadchodź twój koniec Joey. Zginiesz tak jak twoi rodzice.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro