Rozdział.2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wbiegając do domu nawet nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam.

- Rose co się dzieje?- spojrzałam w górę to był tato

- Nic.- chcę go szybko zbyć i zamknąć się w pokoju.

- Jak to nic. Ty płaczesz.- dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że po moich policzkach płyną łzy. Wytarłam je szybko

- Nic mi nie jest.

- Rose.- powiedział stanowczo ojciec

- Daj mi spokój. Nic mi nie jest.- wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. I rzuciłam się na łóżko. To mężczyzna miał taki dziwny zapach. Ja znam ten zapach. Znam jego właściciela. To nie może się znów dziać.

- Rose otwórz drzwi.- za powłoką drzwi słyszę głos matki

- Zostaw mnie. Chcę zostać sama.

- Rose proszę...

- Rose jeżeli nie otworzysz tych pieprzonych drzwi to je wyważę!- wypowiedzi matki przerwał krzyk ojca- liczę do 3.

- To licz.

- 3...2...1... radzę ci się odsunąć od drzwi.- drzwi wyleciały z zawiasów i wylądowały przy oknie.- Mówiłem żebyś otworzyła.- czarne oczy ojca skanowały cały pokój

- Czy wy chociaż raz w życiu możecie dać mi święty spokój.

- Rose nie pozwalaj sobie.- ojciec jest na skraju wytrzymałość

- Dlaczego? Muszę uciekać z domu aby mieć chwilę samotność.- nie mogę trzymać uczuć w środku, po prostu nie mogę- Mam was dosyć! zaczęłam krzyczeć i rzucać wszystkim co miałam pod ręką. Nagle poczułam silne ramiona, które zaciskają się woku mnie nie pozwalając na żaden ruch. To tato. Zawsze tak robił kiedy miałam napady złość.

- Spokojnie skarbie oddychaj. Liczymy razem dobrze.- pokiwałam głową

- 1...2...3...4...5...6...7...8...9...10.- liczyliśmy razem osuwając się na podłogę

- Rose popatrz na mnie.- powiedział łagodnie- Mnie możesz powiedzieć wszystko, ja ciebie nie oceniam. A jeżeli widzę, że moja mała księżniczka cierpi to muszę wiedzieć dlaczego.

- T-tato to z-znowu się d-dzieje.- płakałam. On mi zawsze pomagał

- Co się dzieje?

- On wrócił z-znowu.- nie mogłam się opanować

- Sen?

- Tym razem ja go widziałam. Tato on był w lesie.

- Kochanie może ci się przewidziało.

- Nie ja go widziałam, jak byłam na drzewie. Był wściekły i chyba czegoś szukał.


***************************

Hejo!

Kolejny rozdział!

Co sądzicie o rozdziale?

Pozdrawiam Daga <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro