O fabule słów kilka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przejdźmy do fabuły.

1) Alicia Sierra i jej ograniczona rola
Sierra została jedynie wspomniana w dwudziestym pierwszym rozdziale TLT. Przez chwilę miałam w planach ją dodać jako kolejnego członka La Bandy (i małą Victorię też) - jednakże zrezygnowałam z tego. Uznałam, że wciskanie ich do fabuły byłoby strasznie na siłę. Do tego nie miałam pojęcia, jak rozwinąć wątek Sierry tak, aby wpasował się w to, że została nowym sojusznikiem Profesora. Dlatego miała raptem epizodyczne wystąpienie (po obejrzeniu LCDP5-B bardzo tego żałuję).

2) Rafael - to miał ten romans z Tatianą czy nie?
Odpowiedź brzmi - NIE! Gdyby tak było, nie zamieszkałby z ekipą w klasztorze. Powiedzmy, że w tym uniwersum Tatiana zdradziła Berlina z kimś innym.
Dołączenie Rafaela do grupy rok po napadzie na bank planowałam od września i premiery pierwszej połowy LCDP5 - druga połowa piątego sezonu nie zmieniła moich zamiarów.
[Oryginalnie planowałam nie dodawać do książki postaci debiutujących w LCDP5. Ale po obejrzeniu pierwszej połowy wspomnianego sezonu postać Rafaela spodobała mi się na tyle, że postanowiłam, aby pojawił się w książce. Nawet jeśli miałaby to być tylko wzmianka]

3) Ucieczka z banku - czemu bez "wybuchów"?
Zamiast pisać o pełnej akcji ucieczce z banku postanowiłam zrobić coś w stylu serialu "Lupin" - bohaterowie uciekają tuż pod nosem policji. Uznałam, że takie rozwiązanie bardziej będzie pasowało do klimatu książki.

4) Czemu z całej ekipy tylko Oslo zginął?
Śmierć Oslo posłużyła jako "przełącznik" w głowie Kopy. Kiedy Cruz mówi, że "nikt więcej nie zginie" niejako zapowiada przyszłe wydarzenia. Moskwa? Zamiast niego, oberwała Kopenhaga. Berlin? Nairobi i Kopenhaga go przekonały, aby uciekł wraz z nimi. Nairobi? Kopenhaga ją uratowała, zabijając Gandię.

Pora na wycięte wątki.

1) Pocałunek Denvera i Kopenhagi oraz rozwinięcie wątku kłótni Sztokholm i Denvera
Zanim wymyśliłam Salema i pozmieniałam koncepcję wydarzeń w banku z milion razy, planowałam zahaczyć o skłóconych Sztokholm i Denvera (plus zazdrość Denvera, jak zobaczył Sztokholm oraz Rio siedzących bez butów). Kopenhaga miała ten związek naprawić, ale przed tym...

Zauważyłam Denvera samotnie siedzącego w bibliotece. Dosiadłam się do niego i przyjrzałam się mu. Był przybity. Zagadnęłam go:
— Hej... co się stało?
— Rio i Mónica — odparł krótko.
— Hm? — zapytałam.
— Widziałem ich razem. Siedzieli na bosaka.
— Em... i co w związku z tym? — dopytałam niepewnie.
— Co w związku z tym? Myślę, że Mónica... Sztokholm... mnie...
— Zdradziła? — dokończyłam za niego.
Pokiwał twierdząco głową.
— Cóż... naprawdę mi przykro Dani... na pewno wszystko się ułoży — odpowiedziałam, a potem stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.
Denver... pocałował mnie. Nie wiedziałam co myśleć. Miał żonę, dziecko... a ja? Ja byłam szesnastoletnią gówniarą, która zdecydowała się brać udział w dwóch największych napadach w historii. Poza tym, zawsze byliśmy jak brat i siostra - nic więcej. Ale z drugiej strony... nie. "Ogarnij się, on jest jakieś dwadzieścia lat od ciebie starszy" skarciłam się w myślach. Jaki był ten pocałunek? Krótki i namiętny. Po chwili, Loczek odkleił się ode mnie. Siedzieliśmy kolejną chwilę w ciszy, dopóki jej nie przerwał mój przyjaciel:
— Przepraszam, wiem, że nie powinienem był tego robić.
— Nic się nie stało... — odpowiedziałam nieśmiało.
— Nie będę więcej tego robił.
— Dobra.
Potem znów siedzieliśmy w ciszy, póki jej nie przerwałam:
— Pierwszy — odparłam.
— Co? — spytał zdziwiony.
— Pierwszy raz się całowałam... cieszę się, że mój przyjaciel skradł mi buziaka — wytłumaczyłam.
Dani uśmiechnął się w odpowiedzi, po czym odpowiedział:
— Po napadzie... jeśli Mónica mnie zostawi... czy zamieszkasz ze mną? — spytał.
— Ojej... to... naprawdę trudna decyzja. Fajnie by było z tobą zamieszkać, ale... raczej zostanę z Profesorem i Raq- znaczy się Lizboną. Ale, jeśli faktycznie Mónica cię zostawi, porozmawiam z Profesorem.
— Obiecujesz? — dopytał.
— Obiecuję — odparłam.
Potem mocno mnie przytulił. "Oj Rio, Rio... gdyby nie twoja głupota, Denver nie byłby pokłócony z Mónicą. Obiecuję, że popamiętasz to, że przez ciebie jesteśmy teraz w tym cholernym banku" poprzysięgłam sobie w myślach. ~ fragment pochodzi z moich notatek

Prawda, że bezsens? Dobrze, że zrezygnowałam z tego... a skoro przy Rio jesteśmy...

2) Uduszona (prawie) przez Rio
Tuż przed zakończeniem napadu zamiast pogodzić się z Rio, Kopa miała jeszcze bardziej go skrytykować, mówiąc, ile rzeczy zniszczył (m.in. związek Sztokholm i Denvera, który się pogorszył przez napad). Rio miał nie wytrzymać ze złości i zacząć dusić Kopę. W przeciwieństwie do tego fragmentu (zdjęcie poniżej) sprzeczka z Cortésem miała się odbyć tego samego dnia co ucieczka. Później miała wbić reszta ekipy i uratować Cruz, podczas gdy Anibal zostałby związany.

Potem jednak zmieniłam to na pogodzenie się Kopy i Rio, a następnie wpasowałam w koncepcję ucieczki z banku z pomocą Delfina. Muszę przyznać, że cieszę się z tej zmiany.

3) Bank robi bum bum
Ekipa miała się zatrzymać na autostradzie, a podczas postoju Cruz miała zdetonować ładunki, które podłożyła w całym banku. Wszystko miało się tak "szczęśliwie zgrać w czasie", że wybuch byłby po wyjściu policji z budynku, przez co społeczeństwo obwiniałoby gliny.
Nie pytajcie co brałam przed tym jak to wymyśliłam.

4) Rosyjska groźba
Niedługo po postrzeleniu Nairobi przez policję, Kopenhaga miała wziąć telefon znaleziony w misiu i zadzwonić do Sierry.

Nacisnęłam guzik i zadzwoniłam do Sierry.
— Halo? — odpowiedział głos po drugiej stronie.
— Mówi Fonollosa. Miło mi rozmawiać z panią inspektor — przywitałam się.
— Och, witaj Cruzie.
"Cruzie? Pięknie się zaczyna..." pomyślałam.
— Dzwonię zostawić komunikat.
— Wal śmiało, mała.
— Если мы как-нибудь покинем банк, вы перестанете нас преследовать, или я сброшу бомбу на штаб разведки. Бум, бум и чао. Кстати, ты признаешься во всех своих аферах и мошенничествах. До свидания и хорошего дня (Jeśli jakimś sposobem opuścimy bank, przestaniecie nas ścigać, albo zrzucę na siedzibę wywiadu bombę. Bum, bum i ciao. Przy okazji, przyznacie się do wszystkich waszych przekrętów i oszustw. Żegnam i życzę miłego dnia) — powiedziałam po rosyjsku, po czym się rozłączyłam.
Narrator trzecioosobowy
Po tym, jak przetłumaczono komunikat od Kopenhagi, Alicia powiedziała:
— No cóż, jak widać jest taka sama jak ojciec. Kulturalna złodziejka. Takie połączenia są naprawdę niebezpieczne i niespodziewane — skomentowała Sierra. ~ fragment pochodzi z moich notatek

Czemu został wycięty? Pierwsze primo - zbyt dużo absurdów jak na jeden dialog, drugie primo - nie wiedziałam jak go wpasować do fabuły.

5) Kawa = Spalone gówno
Może nie jest to jakoś super istotne, ale miała się pojawić wspominka, w której Palermo i Salem dyskutują z Kopenhagą na temat kawy.

Siedziałam w kuchni w towarzystwie Palermo i Salema, zawzięcie z nimi dyskutując na temat kawy.
  — Jakim cudem nigdy nie piłaś kawy?! — zapytał Salem.
  — Młoda, ty życia w ogóle nie znasz, skoro kawy nie piłaś! — stwierdził Palermo.
  — Piłam! Raz! Jak miałam dziewięć, może osiem lat — odparłam.
  — I jak? — spytali jednocześnie.
  — Smakowała jak spalone gówno — odpowiedziałam.
Obu panów zamurowało. ~ nieukończony fragment pochodzi z moich notatek

Miałam zamiar jeszcze dopisać, jak Palermo i Salem przygotowują dla Kopy kawę. Po wypiciu jej, Cruz miała uznać, że "nienajgorszy ten napój".
Flashback miał się pojawić w momencie, w którym Salem mówi, że "chętnie napiłby się kawy", na co Kopenhaga przyznaje, że ona też chętnie by wypiła kubek owego napoju. Potem mieliby sobie przypomnieć o sytuacji z fragmentu powyżej.
Cały wątek został wycięty ze względu na najzwyklejsze w świecie zapomnienie o nim.

6) Nie jesteś moją matką
Początkowo planowałam, aby biologiczna matka Cruz (czyli Ana) pojawiła się w jednej ze scen w banku. Podczas warty Tokio, Kopenhagi i Berlina, kobieta miała rozpoznać Andrésa i poprosić o rozmowę z nim. Berlin wraz z Kopą zaciągnęliby Anę do łazienki, podczas gdy Tokio zostałaby na warcie (przy okazji podsłuchując rozmowę). Ana miała wyrazić swój żal z powodu porzucenia Cruz 16 lat temu i zapytać, czy dostanie od swojej córki drugą szansę. Kopenhaga miała odpowiedzieć, że "nie chce kobiety w swoim życiu i niech przestanie z siebie robić pośmiewisko". Ana próbowałaby jeszcze raz poprosić o drugą szansę, ale Cruz wymierzyłaby do niej z pistoletu i rozkazała wrócić do zakładników. Podczas kiedy kobieta krzyczałaby do Berlina, że "zrobił z ich córki potwora", Tokio weszłaby do łazienki i odprowadziłaby ją do holu. Po wszystkim, Kopenhaga miała powiedzieć coś takiego do Berlina, który nieco zmarkotniał:

  — Nie zrobiłeś ze mnie potwora — zwróciłam się do taty, chowając pistolet do kabury. — Sama się do tego przyczyniła, przez swoje decyzje. Bum, efekt motyla. Jeśli ma mieć do kogoś pretensje, to do siebie, nie do ciebie. Uważa, że popełniła błąd... ale tak naprawdę dała mi życie, o którym mogłabym sobie tylko pomarzyć. Niecodziennie widzi się dzieciaka napadającego na najważniejszy bank w Hiszpanii, co nie? Pomijając to, dzięki niej przynajmniej jestem wśród ludzi, którzy zawsze będą dla mnie rodziną, o której też mogłabym tylko pomarzyć. Ty i cała banda zawsze będziecie dla mnie najważniejsi. A ci co mnie porzucili? Niech idą do diabła.
Berlin bez słowa mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk. ~ fragment pochodzi z moich notatek

Choć wątek mógłby wprowadzić nieco więcej głębi do relacji Cruz i Andrésa, wycięłam go ze względu na... w sumie sama nie wiem czemu go wycięłam... mogłam go wrzucić do rozdziału, w którym Rio wrócił... ech...

I tym oto walącym się w czoło z własnej głupoty akcentem kończymy ten rozdział. Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało.
PS. Moja autokorekta to chyba tak naprawdę Berlin:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#kulisy