8
Macie i się cieszcie. Kilka rozdziałów pod rząd.
Siedziałam na drzewie w parku. Powoli zaczyna topnieć śnieg. Wiosna idzie. Wieczory są co raz cieplejsze, pogodne. Parę osób zawsze wychodzi nacieszyć się samotnością i pomyśleć.
Idealna okazja. Ja też sobie odpocząć i pomyślę...
... Jak potorturuje swoją nową ofiarę.
Kiedy wychodziłam z domu księżyc był jeszcze nisko ale świecił naprawdę jasno. ~ Dzisiaj pełnia, idealna do czyszczenia ludzkiej krwi. ~ Mam całą noc na polowanie.
Siedziałam na drzewie oparta konar w poczekaniu na samotną dusze. Niedaleko stały ławki, postawione wzdłuż alejki oświetlone pojedynczymi latarniami.
Miałam nadzieję, że nie będzie dziwnej sytuacji jak ostatnio w tym samym miejscu...
Zamiast usłyszeć oddechu mojej kolejnej ofiary, usłyszałam szloch, rozgrywający gardło młodej dziewczyny. ~ Kurwa no nie, no poprostu kurwa no nie! ~ Czy naprawdę nie mogę mieć chwili spokoju?...
Nie mogłam opanować potrzeby podejścia do dziewczyny i opanowania jej płaczu.
Usiadła na ławce stojącej nieopodal mnie i dalej szlochała.
Podeszłam do niej, przysiadłam się i objęłam ją ramieniem.
- Co się stało?
-Nikt mnie nie akceptuje. Jestem wykorzystywana i zmuszana do kurwienia... - Wychlipiała gorzko. -... Nie mam odwagi się podnieść, uciec, bronić się. Chcę tylko mojej śmierci, a potem się odrodzić w innym wcieleniu i nie cierpieć.
- Mogę spełnić twoją chęć. Niestety ty nie wiesz jakie to wyzwanie. Masz jeszcze tyle życia przed sobą.
- Jak chcesz mi niby pomóc?
- Mam propozycję. Na razie będziesz żyć. Ja zabije tych co Cię zniszczyli. Potem ty powiesz jak Ci się żyje i się wyprowadzisz i zapomnisz o tym co się stanie.
- Jest haczyk?
- Nie możesz się okaleczać i musisz jeszcze dziś zabrać z tamtąd swoje rzeczy i o 3 wyjść. Nie wracaj tam.
Wstałam i odeszłam w ciemność. Muszę znaleźć pewną osobę, która mi pomoże...
¥¥¥
Sorki, że taki krótki ale to połowa takiego większego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro