epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mori...
Taka niewinna.
Taka delikatna.
Nie uchwytna jak jej piastunka.
Lucille...
Kobieta, niczym demon, zawsze ma małe druczki i haczyki.
Ale jednak jest z nami.
Pilnuje tylko tego na czym mi zależy bardzo mocno.
Trzyma z dala od krwi, morderstw i chorych zmysłów.
Kuje to dziecię niczym swoje ostrza.
Nie bez powodu jest nazywana Lucille the Momdagger.
Nie jest ona normalna... Ale najmniej zepsuta ze wszystkich stworzeń. Łącznie z samym Bogiem.
To jest ta jedyna kłódka, zabezpieczająca świat zewnętrzny od tego naszego... Tego w środku lasu z chorobami psychicznymi, proxy, nerwicami, zboczeńcami, mordercami i mną.
A jej najdroższa córeczka Mori jest połową klucza do niej samej.
Ja mam tą drugą połowę.
Tim...
Mój jeden z lepszych proxy.
Jest zależny od mojej woli ale na tyle silny, że nie mogę go wykorzystać.
Utrapienie.
Każdy to utrapienie.
Ale jakie niekiedy przydatne...

Prawda dzieci?





***

I tym miłym akcentem kończymy to...
To coś. Kiedyś może zostanie poprawione. Kiedyś...
Kiedyś to nawet ja umrę.  Ale o tym gdzie indziej szukajcie.

Chciałam podziękować osobą, które to czytały, komentowały i gwiazdkowały. To było miłe i motywujące.

To tyle.

Jeszcze raz dziękuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro