16.To światło wskazuje mi cel!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

14 Lutego 2022

Impreza trwała w najlepsze. Sączył powoli sok z wódką, obserwując Fireball, który z durnym wyszczerzem musiał odwalić dziwny taniec połamaniec. Nawet najgłupsze gry w doborowym towarzystwie były świetną zabawą. Najbardziej ubóstwiali grę w butelkę lub pytanie, czy wyzwanie i „jeszcze nigdy w życiu" , a właśnie w to drugie obecnie grali. Lynax, która wymusiła zadanie na swoim chłopaku, śmiała się najgłośniej. Zaraz jednak szybko wypiła swoją kolejkę i z uśmiechem czekała na kolejną osobę z grupy, która zacznie.


- Okej, too... - Malin siedzący obok niej wygiął się do tyłu z namysłem i zaraz wyprostował. - Lynax! Pytanie, czy Wyzwanie?


- Pewnie, że wyzwanie. - Prychnęła.


- Okej, okej! - Chłopak zatarł ręce, po czym odchrząknął. - Masz powitać Oikawę z wypiętymi cyckami i dekoltem tak, żeby zaczął się jąkać i dasz mi znać czy był tobą zainteresowany.


Lynax ryknęła równo śmiechem, niemal wywalając się do tyłu, ale tylko szybki refleks MayDay uchronił ja przed spotkanie z podłogą. Kiedy tylko się uspokoiła, odetchnęła głęboko, pomachała rękoma przed oczami, żeby się tylko nie rozmazać i spojrzała rozbawiona na czerwonowłosego.


- Chcesz, żebym poderwała twojego kochasia?


- Jeszcze nie mojego, ale to kwestia czasu. - Uśmiechnął się szeroko, pokazując ząbki. - Dziś go spróbuje wybadać czy jest chętny, czy nie jest chętny. Ja tam jestem! - Uniósł ręce przed siebie.


- Ty po prostu lubisz ładnych chłopców, Malin! - Fireball zaśmiał się chamsko. - Podetknąć ci takiego Kaszla i byś się spuścił!


- Nie, nie, co to, to nie! - Pokręcił głową. - Hetero to ja na odległość wyczuje, ale Tōru od początku zalatywał mi Biseksualistą, więc wiesz... Kto nie próbuje, ten nie dostaje~!


- Wydaje mi się, że to nie tak szło... - Itsunika ściągnęła z namysłem brwi, sięgając po swój sok pomarańczowy z wódką. - Ale życzę ci powodzenia. Tōru zdaje się ciekawą osobą.


- On sam nie wie, czego chce czasami. - Mayumi westchnęła ciężko.


Ich wymianę zdań przerwał dzwonek do drzwi. Lynax wstała na równe nogi, pociągnęła lekko górę spodnie i obciągnęła bluzkę w dół, żeby uwydatnić biust i trochę zwichrowała włosy dla objętości. Malin pokazał jej kciuki w górę, więc szybko skocznym krokiem ruszyła do frontowych drzwi. Reszta ukradkiem wychyliła się, niemal na siebie wpadając, żeby usłyszeć jak najwięcej. Po kilku sekundach usłyszeli mrukliwy, sugestywny głos Lynax.


- A ty do kogo Kociaku?


- Eee, Mayumi mnie zaprosiła... - To na pewno był skrępowany głos Oikawy.


Malin pierwszy ryknął śmiechem, a reszta po chwili zawtórowała. Shōyō parsknął krótko, chcąc to ukryć za szklanką soku z wódką. Reakcja Oikawy naprawdę była z leksza komiczna. Nawet wiecznie zazdrosny o Lynax, Fireball, niemal płakał ze śmiechu. Zaczęli się wymieniać krótkimi wstawkami, że Lynax odbije Malin'owi chłopaka i tak dalej.


- Idę ratować mojego przyszłego niedoszłego! - Malin wstał na równe nogi i ruszył szybko w stronę wejścia. - Tōru, mój kochany, już biegnę~!


Reszta zawtórowała mu głośniejszym śmiechem. Wyminął Lynax, która z lekki uśmiechem, puściła do niego oczko, co oznaczało zielone światło. Oikawa właśnie zdejmował buty, przepraszając cicho za najście. Natychmiast dopadł do chłopaka i chwycił ramieniem za kark, po czym zniżył w pas. Napotkał zaskoczone brązowe oczy szatyna. Patrzyli na siebie dłuższą chwilę. Malin wyraźnie zadowolony z siebie, a Tōru zaskoczony i niepewny sytuacji, w jakiej się znalazł.


- Malin, udusisz go. - W progu zjawiła się Itsunika, która niemal natychmiast zlustrowała ostrożnie Oikawę. - Tōru, prawda? - Skinął niepewnie głową, gdy chłopak go puścił. - Shō mówił trochę o tobie. Itsunika, ale możesz mówić mi Itsu. Chodź.


Chwyciła go za rękę swoją drobną dłonią i poprowadziła w głąb domu. Jej drobna, smukła dłoń niemal zatapiała się w zgrabnej dużej ręce Oikawy, który obserwował ją zaciekawiony i wyraźnie rozmyślający nad czymś. Nie zauważył nawet, że Malin za jego plecami pokazywał do reszty i gestykulował wyraźnie podniecony przybyciem szatyna, gdy zaszli do salonu. Oikawa przysiadł niepewnie obok Fireball'a i wyjaśnił, że właśnie byli w środku zabawy w „Tabu". Wyjaśnili mu zasady, a do ręki wcisnęli kieliszek, który został napełniony. Widać było jak na dłoni, że nie przepadał za wódką, ale nie pisnął słowa skargi. Reszta wymieniła ukradkowe spojrzenia i zaczęli grę. Była już szósta kolejka, gdy przyszedł i butelka wódki została zamieniona na czerwone wino. Tōru był wyraźnie wstawiony, podobnie do reszty, ale widać alkohol podziałał na rozluźnienie go i wpasowanie w towarzystwo.


- Jeszcze nigdy nie całowałam się z dziewczyną! - Lynax zakrzyknęła.


Prawie wszyscy łyknęli po kieliszku, nawet Mayumi, co zaskoczyło wyraźnie Oikawę, ale bardziej zastanawiająco patrzył w stronę Malin'a, który nie ruszył z miejsca. Patrzyli na siebie dłuższą chwilę, a na policzki Tōru wdarł się nieznaczny rumieniec, po czym szybko chwycił za kieliszek i spojrzał na Mayumi. Atsuri zaś z głupim uśmiechem zerknął na Mayumi, która pokazała dyskretnie ok z palców.


- Ooo, winko się skończyło. - Zielonowłosa spojrzała z wyrzutem na ciemną butelkę, uśmiechnęła się przebiegle i zaraz postawiła na środku. - Skoro mamy butelkę, to co wy na to, żeby zagrać w kolejną grę?


- Dla mnie bomba! - Fireball zakrzyknął, zacierając ręce.


- Może być. - Shōyō wzruszył ramionami.


- Dajesz, dajesz! - Malin poprawił się na swoim siedzisku, szczerząc jak głupi. - Chcę zobaczyć czyjeś buzi-buzi~!


Reszta parsknęła śmiechem na te słowa. Mayumi pociągnęła z gwintu dużego łyka wina, podczas gdy Lynax radośnie zakręciła butelką i zaczęła swoje zadanie:


- Nasza Królowa Lodu aka May aka Dzisiejsza Mistrzyni Bycia Zdołowaną ma pocałować osobę, którą wskaże butelka.


Sato prawie opluła Hinatę, widząc, że ową osobą jest Oikawa. Rudzielec spojrzał na nią z niewyraźną miną. Jeszcze rano zdzieliła mu za propozycję pocałunku, a teraz przez Lynax miała to zrobić. Ich niedoczekanie.


- Nienawidzę was. - Burknęła i krokiem godnym elegancji pijanej kobiety, skierowała się do kuchni. - Konfiskuje... - Po drodze zabrała butelkę wina, którą pił Oikawa.


- Ej, to mój alkohol! - Oburzył się, wstając za przyjaciółką.


Między resztą toczyła się zawzięta dyskusja, co mogło spowodować takie zachowanie Mayumi. Żadne z nich nie chciało poruszać tego tematu, nim ona sama nie zdecyduje się o tym mówić. To była ich odgórna zasada. Nigdy na nikogo nie naciskają, chyba że sam tam zdecyduje i tyle. Hinata widział, że Malin dłuższą chwilę milczał, marszcząc z konsternacją czoło, więc zwrócił na siebie spojrzenie Itsuniki. Pokazał na czerwonowłosego i kiwnął głową w stronę kuchni. Skinęła krótko, rozumiejąc idealnie, co rudzielec chciał jej przekazać. Dźgnęła Malin'a w żebra palcem, a kiedy na nią spojrzał, wskazała na drzwi od kuchni, na co uśmiechnął się przygłupio.


- Dobra, ja pójdę! - Wstał niemal natychmiast i otrzepał tyłek z niewidzialnego kurzu. - W końcu mój przyszły niedoszły chłopak też tam polazł i trzeba uratować jego cnotę przed Królową Elsą, bo jedynym, który może mu ją zabrać, jestem le je*~!


Odprowadzony parsknięciami i chichotami, wszedł do kuchni. Shōyō wiedział doskonale, że to nie będzie prosta i zwykła, frywolna rozmowa, a ściany są niestety cieniusieńkie w kuchni, więc podszedł do wieży i puścił jakąś pierwszą lepszą piosenkę. Pogłośnił odpowiednio, żeby mogli rozmawiać, ale jednocześnie nikt z nich nie podsłuchał rozmowy trójcy w kuchni.



„Słyszałam już dość i dosyć mam trosk, nie cofnę się, dobrze to wiem, a w sercu mam coś. Nie dumę, nie złość, to światło wskazuje mi cel!"  **



- To światło wskazuje mi cel! - Zaśpiewali wszyscy chórem i zaraz ryknęli śmiechem.


- Aaaa, uwielbiam nową generację poniaczy!! - Lynax z piskiem wyskoczyła w górę i niemal zaraz straciła pion i wpadła na swojego chłopaka z parsknięciem. - Wybacz, zbyt dużo ekscytacji, hahaha!


- Spoko, ale przyznaję ci rację. - Fireball otulił ręce wokół talii dziewczyny. - Netflix tym razem nie dał dupy i zrobił porządną serię z kucami.


- Nie wiem jak wy, ale obejrzałabym znowu poniacze!


- Ty byś tylko to ostatnio oglądała. - Shōyō wywrócił oczami i uchylił się z lekkim uśmiechem przed kopniakiem od dziewczyny. - Zaprzecz, śmiało.


- Phi, palant. - Uniosła niby z urazą głowę.


Reszta parsknęła cicho. Nie minęło długo, a drzwi do kuchni zostały uchylone i zobaczyli Mayumi.


- Narka~! - Machnęła lekcewarząco ręką za siebie i podeszła do kanapy, gdzie klapnęła wyraźnie zmęczona. - Zanim zapytacie, tak, porzuciłam go na pastwę palanta z Shiratorizawy. - Oparła się ciężko i zasłoniła ramieniem oczy. - Niech pocierpi sobie, że go porzuciłam, mam to gdzieś.


Zaśmiali się na jej zrezygnowanie z bycia swatką. Lynax natychmiast, gdy tylko muzyka ucichła zaczęła szperać w telefonie za kolejną piosenką, nucąc pod nosem poprzednią. Z dzikim zachwytem, wyrwała się swojemu chłopakowi i puściła kolejną piosenkę.



„A hurricane of jacarandas, strangling figs (big), hanging vines (this is fine)! Palma de cera fills the air as I climb and I push through! What else can I do?"  ***



Lynax porwała rozbawioną Itsunikę do tańczenia i odgrywania scenki z filmu. Obie na zmianę śpiewały, nie przejmując się, jak komicznie wyglądają. Nie minęło długo, a Mayumi i Fireball dołączyli jako dodatkowy chórek. Hinata obserwował przyjaciół dłuższą chwilę w milczeniu, ale zaraz spojrzał na zamknięte drzwi kuchni. Ściągnął brwi i ruszył tam, mamrocząc cicho, że idzie po jeszcze soku. Wszedł idealnie do pomieszczenia w momencie, gdy Malin właściwie dobierał się dość poważnie do Oikawy i co ciekawiej, jemu to wcale nie przeszkadzało. Alkohol musiał oczywiście zniszczyć wszystkie mury, którymi szatyn próbował się odgrodzić od chłopaka. Shōyō westchnął cicho, sięgnął po ścierkę z bladu i podszedł do dwójki chłopaków. Oikawa czerwony niczym dojrzała piwonia, patrzył z widocznym zażenowaniem i niepewnością na wpatrzonego w niego jak w obrazek czerwonowłosego. Malin zerknął na swoją rękę, widać nie przemyślał tego, co zrobili. Nie, żeby to był jakoś pierwszy raz, gdy ktoś z ekipy odwalał coś podobnego, ale cóż poradzić. Hinata postanowił zwrócić na siebie uwagę. Wytknął ścierkę do chłopaków ze znużonym wyrazem twarzy.


- Proszę, ścierka.


Malin podniósł zaskoczony głowę i znów spojrzał na podaną szmatkę, którą po chwili wziął i wytarł rękę. Rudzielec bez skrępowania, którego mógł mu w tej chwili Oikawa pozazdrościć, podszedł do lodówki i wyjął sok pomarańczowy. Nie obchodziło go, co mają dalej robić, ale widac było, że młodszy nie chciał widowni.


- Możesz skorzystać z mojego łóżka, ale posprzątajcie po sobie. - Hinata mruknął, sięgając po szklankę z kredensu. - Ja prześpię się na kanapie w salonie albo na podłodze u Mayumi.


- Jasna sprawa, dzięki stary! - Malin uśmiechnął się, pokazując ząbki.


Hinata widział kątem oka jak Oikawa szybko naciągnął ponownie spodnie, całkowicie oszołomiony, gdy Malin pociągnął go za sobą w stronę wyjścia. Pokręcił głową z lekkim uśmiechem. Chociaż oni mogli być razem szczęśliwi. Spojrzał na swoje odbicie w szklance soku i uśmiech niemal od razu zniknął. Wciąż miał wątpliwości czy dołączenie do drużyny siatkarskiej było najlepszym pomysłem, ale właściwie nie było już odwrotu, gdy dopiero zaczął, prawda?


- Czas pokaże...


Chwycił za butelkę soku pomarańczowego i ruszył do drzwi, gdzie przyjaciele znaleźli kolejną piosenkę z bajki do powycia w pseudo karaoke. Ten dzień był naprawdę szalony i dziwny.




*Je (Czyt. ży) - fr. Ja

**My Little Pony: New Generation - Gonna Be My Day

***Encanto - What Else Can I Do?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro