✂Prolog✂
ZANE
Przekroczyłem próg sypialni i od razu runąłem na łóżko, wykończe się kiedyś w tej restauracji. Nim zdążyłem znowu otworzyć oczy zabrał mnie sen. Jeśli można to tak nazwać u androidów.
✂✂✂
Czułem, jak ktoś przeczesuje lekko moje włosy i szepcze do ucha. Było to tak przyjemne, że nie chciałem otwierać oczu, ale musiałem. Spojrzałem z lekkim uśmiechem na jedynego androida dzięki, któremu jeszcze nie dałem się złapać.
— znaleźli nas — w jej głosie dałem radę usłyszeć rezygnację, jak i strach.
To już po raz trzeci w tym miesiącu. Westchnąłem i usiadłem przecierając twarz rękami. Sam powoli tracę nadzieję, że uda nam się normalnie żyć, jak ludzie, a nie stworzenia, których boi się każdy człowiek, bo nikt nas nie kontroluje.
— wzięłaś potrzebne rzeczy? — zapytałem wstając.
— tak...
Ten jeden wadliwy android człowieka, a płacimy za to wiszący warknąłem cicho pod nosem, ale to usłyszała. Wstała z łóżka i pokręciła delikatnie głową zrezygnowana.
— Zane — podeszła i przytuliła mnie — nawet my popełniamy błędy, nie ma istot nie popełniających ich.
Uśmiechnąłem się i spojrzałem na palec, który owijałem jej srebne włosy, już nie pamiętam kiedy po raz ostatni widziałem tą prawdziwą P.I.X.A.L.
— pora już iść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro