04: Miłosne perypetie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

four days until christmas

Hitomi już od dziecka kochała romantyczne powieści. W każdej napotkanej historii widziała miłosne wątki. Wszystko było dla niej usłane czerwonymi i różowymi serduszkami, wśród których byli zakochani ludzie. Dziewczyna mogła godzinami przypatrywać się zakochanym w sobie ludziom. Gdy obejrzała jeden z filmów Disneya pod tytułem Zakochany kundel, uznała, że miłość jest czymś pięknym i niezaprzeczalnym. Jej dziecięcy umysł uformował ideę, która mówiła, że każdego musi spotkać to piękne uczucie, bez którego społeczeństwo nie potrafi żyć.

Młodszy brat czarnowłosej, Shinji, uważał to za coś bardzo dziwnego. Nie potrafił zrozumieć swojej starszej siostry. Momentami wstydził się tego, że jego siostra aż tak jest zapatrzona w idealną miłość, która przecież istniała tylko w filmach i niektórych książkach. Zdarzały się chwile, gdy siwooki pragnął powiedzieć jej prosto w twarz, że takiego czegoś nie ma w realnym życiu, jednak z biegiem czasu darował sobie. Tłumaczył sobie, że nadejdzie taki czas, kiedy jego siostra zrozumie i przestanie tak ślepo patrzeć w zidealizowaną miłość disneyowską.

Ten czas przyszedł szybciej, niż ktokolwiek mógł sobie pomyśleć. Jej zdanie zmieniło się diametralnie, gdy w wieku jedenastu lat niewyobrażalnie się nudziła podczas letniej przerwy od nauki. Miała ochotę przeczytać kolejną romantyczną historię, jednak wszystkie książki jakie były w jej pokoju na białych półkach, został przeczytane minimum dwa razy. W jej głowie pojawił się plan, by pójść do pokoju jej matki i wziąć stamtąd jedną z powieści, która znajduje się w jej niemałej kolekcji.

Jak pomyślała, tak zrobiła.

Niezauważalnie przełknęła do beżowego pokoju i chwyciła pierwszą lepszą powieść. Książką tą okazał się dramat Williama Shakespeare'a, który nosił nazwę Romeo i Julia. Pomimo tego, że dziewczynka nie wiele rozumiała stamtąd, ponieważ występowało tam wiele archaizmów, w zaparte dalej czytała. Kiedy po kilku dniach z czystym sumieniem mogła powiedzieć, że przeczytała lekturę, jej światopogląd uległ niewiarygodnej zmianie.

Nie widziała już miłości w pięknych, jasnych i kolorowych barwach. Ten rażący szczęściem oraz zbyt ogromnym romantyzmem obraz przyćmiły czarne oraz siwe plamy. Wtedy Hitomi zrozumiała, że na miłość nie składa się tylko szczęście, prezenty i wielkie uśmiechy, pocałunki oraz tkwienie w ramionach ukochanego, a też smutek, poświęcenie i przeszkody, które stawia przed nami nasz los.

Shinji jako pierwszy zobaczył zmianę w jej nastawieniu do świata. Mimo iż cały czas była tą uroczą, czarnowłosą dziewczyną z sąsiedztwa, dziesięciolatek wiedział, że jego siostra nigdy już nie zobaczy miłość w tych samych kolorach co kiedyś. Jego zdanie jeszcze bardziej się potwierdziło, gdy zobaczył pod jej różową poduszką w księżniczki Romeo i Julię

Życie toczyło się dalej, a jej podejście nie zmieniało się z biegiem lat. Dopiero, gdy zaczęła swój pierwszy rok w liceum coś po raz kolejny się w niej zmieniło. Podczas pierwszych dni w Aobie Johsai poznała wielu ludzi, którzy uważali ją za niezwykle miłą i uroczą osobę, lecz pragnęli od niej czegoś mniej słodkiego. Przez to ona zaczęła zatracać się w przekonaniu, że powinna się całkowicie.

Jednak pewnego zimowego dnia, po przerwie świątecznej, gdy klasa pierwsza skończyła lekcje, [Imię] wylała na nią tak zwany kubeł zimnej wody na dziedzińcu szkolnym. Uświadomiła ją, że ludzie, wśród których się otacza, są zwykłymi hienami. Dobitnie wytłumaczyła jej, że nie powinna się zmieniać, a zostać taka jaka jest naprawdę. Hitomi wtedy zrozumiała, że to tylko młoda [Nazwisko] zasługuje na miano jej najlepszej przyjaciółki. 

Pomimo tego wtedy nie wiedziała, że [Imię] kieruje coś innego, niż nawiązanie z nią bliższej relacji.

[Kolor]oka nienawidziła, gdy ludzie chowali się za maskami. Uważała, że trzeba być sobą i znaleźć kogoś, kto zaakceptuje nas w pełni. Dlatego nie akceptowała ona w pełni Oikawy, który jak na złość dostał się do tego samego liceum co ona wraz ze swoim przyjacielem, Iwaizumim, który już przy pierwszym spotkaniu namotał w głowie młodej Watari.

Gdy przyjaźń [Imię] i Hitomi kwitła, a obie dziewczyny zaczynały ufać sobie bezgranicznie, na ich drodze pojawiła się dwójka młodych siatkarzy. Pierwszy raz spotkali się w dość nieprzyjemnej atmosferze. Wtedy czarnowłosa podczas jednej z przerwy przez przypadek wpadła na Hajime, który stał z Tooru oparty o parapet, przed salą jego klasy. [Nazwisko] jak najprędzej podbiegła do przyjaciółki, pytając się czy wszystko w porządku. Oczywiście, Iwaizumi także lekko przejął się dziewczyną, dzięki czemu kolejny raz zapunktował u [kolor]włosej nastolatki. 

W każdym razie, kiedy [Imię] zobaczyła za plecami pierwszoklasisty Oikawę, atmosfera między nimi zgęstniała. Hitomi miała wrażenie, że powietrze można było ciąć wszelakimi nożami i nożyczkami. Z resztą Iwaizumi tą samą myśl miał w swojej głowie. W wzroku [kolor]okiej widoczna była złość pomieszana z nitką żalu, lecz w oczach brązowookiego dało się wyczytać tylko obojętność, której towarzyszyła iskra smutku i niezrozumienia.

Z biegiem czasu [Imię] opowiedziała jej o relacji z rozgrywającym Seijoh. Była ona nieźle pokręcona, jednak rozpaliła w dziewczynie dawną miłość do romantyzmu. Wtedy nałożyło się na siebie ogrom wydarzeń oraz emocji, podczas których Iwaizumi Hajime związał się z Watari Hitomi, a [Nazwisko] [Imię] starała się odsunąć od Oikawy Tooru paradoksalnie zbliżając się do niego coraz bliżej.

- Dlaczego wczoraj nie odpisałaś na żadną z moich wiadomości? - spytała czarnowłosa, przypominając sobie o sytuacji z wczorajszego wieczora. Siedziała ona na parapecie, a jej nogi unosiły się kilka centymetrów nad ziemią, dzięki czemu mogła swobodnie nimi machać. [Nazwisko] spojrzała na nią niepewnie, gryząc solonego paluszka. - Martwiłam się. - odparła z zapachną buzią. [Imię] zaśmiała się cicho, patrząc na przyjaciółkę.

- Przepraszam. - powiedziała ze skruchą, spuszczając głowę w dół. Jej wzrok padł na czarne buty szkolne. - Przez ten cały czas nie zwracałam uwagi na telefon, a po tym moje myśli były zupełnie gdzie indziej. -  w tym momencie bardzo żałowała, że spięła swoje włosy, ponieważ nie mogły one przysłonić jej wypieków na twarzy. Hitomi zmarszczyła brwi, cały czas gryząc paluszki, które zakupiła [kolor]włosa przed jedną z lekcji w szkolnym sklepiku.

- A w jakim miejscu były twoje myśli? - zadała pytanie, patrząc w stronę sali, w której była klasa 3-6 i do której chodził sam Oikawa Tooru. [Imię] zaczęła skubać rąbek spódnicy w kartę, która była dopełnieniem mundurka szkolnego, nie zauważając chytrego uśmiechu na twarzy jej towarzyszki. - A może, wokół kogo twoje myśli krążyły? - po raz kolejny zapytała, specjalnie podkreślając słowo kogo. - No już gadaj! - ponagliła ją, klaszcząc dłońmi i uśmiechając się szeroko. - Gdzie i co robiłaś z Oikawą? - [kolor]oka szybko podniosła wzrok na Hitomi, która uśmiechała się jak mysz do sera.

Skąd ona wiedziała, że to z Oikawą spedziła ten czas?

- Skąd pewność, że chodzi o Tooru?! - palnęła poddenerwowana, patrząc na poszerzający się uśmiech Watari, który nie świadczył o niczym dobrym. Wiedział nawet to sam Hajime oraz Shinji.

- Już nawet po imieniu do niego mówisz? - zauważyła, bardziej oznajmiając niż pytając, poprawiając się na swoim tymczasowym miejscu. Policzki [Nazwisko] z każdą chwilą stawały się coraz bardziej czerwone, co niezwykle satysfakcjonowało dziewczynę, albowiem to często [Imię] wprowadzała brązowooką w taki stan. W końcu i ona mogła coś takiego zrobić. - Nie masz czasem gorączki, [Imię]-chan? Jesteś cała czerwona. - nastolatka zgrabnie zeskoczyła z parapetu, po czym położyła swoją bladą dłoń na czole [kolor]włosej. Tak szybko strzepnęła dłoń przyjaciółki, prychając pod nosem.

- Czuję się wyśmienicie. - warknęła, spod przymrużonych powiek. 

- To bardzo dobrze, bo właśnie Oikawa zmierza w naszą stronę. - rzuciła, machając lekceważąco dłonią. Dziewczyna szybko odwróciła się w kierunku skazanym przez jej przyjaciółkę, lecz nigdzie nie zauważyła burzy brązowych włosów. Wkurzona z powrotem odwróciła się do Hitomi, która wybuchła gromkim śmiechem. - Przepraszam, ale dzięki temu wiem, że naprawdę coś się wydarzyło i jest coś na rzeczy. - skwitowała, doprowadzając się do porządku. - Opowiadaj! W końcu to ja wysłucham twoich miłosnych perypetii, a nie ty moich.

- To nie są miłosne perypetie. - westchnęła zrezygnowana, gdy licealista zarzuciła swoją rękę na jej ramiona.

- No to opowiadaj. - zaświergotała, puszczając uwagę [Nazwisko] mimo uszu. - Chcę wiedzieć co gra w twojej głowie i sercu, gdy w pobliżu jest chodzący cud świata, czyli Oikawa Tooru.

- Nie przesadzasz?

- Oczywiście, że nie! - prychnęła, wypinając klatkę piersiową do przodu. - Oikawa jest przystojny i nie zaprzeczysz! - zaznaczyła, pokazując na nią palcem wskazującym.

- Nawet nie zamierzałam. - szepnęła, siadając na parapet. Czarnowłosa oparła się o niego bokiem, dość blisko trzecioklasistki, by nikt przypadkiem nie usłyszał ich rozmowy. 

W Aobie Johsai po kątach czaiło się wiele plotkar, a jeszcze więcej fanek kapitana drużyny, które nawet zabiłyby dla swojego idola.

- W sumie nic wielkiego się nie stało. - zaczęła zrezygnowana. - Miałam zanieść do trenera papiery, ale zamiast niego zastałam Oikawę. Pogadaliśmy chwilę, ja poszłam odnieść z powrotem dokumenty do pokoju nauczycielskiego, po czym wróciłam z nim do domu. Tyle. Nic nadzwyczajnego. - wyjaśniła już dużo spokojniej. 

- Ty nazywasz to nic nadzwyczajnego? - patrzyła na swoją przyjaciółkę niedowierzając. - Byłaś z nim sam na sam w sali. Co się wtedy stało? Gadaliście. O czym? Wróciłaś z nim do domu? Czekał na ciebie? Odprowadził cię? O czym wtedy gadaliście? I czy w ogóle gadaliście?- taranowała ją pytaniami Hitomi. Nie mogła uwierzyć, że [Nazwisko] może być aż tak głupia, jeśli chodzi o jakiekolwiek sprawy sercowe.

- Rozmawialiśmy tylko o siatkówce. Tak, czekał na mnie i tak, odprowadził mnie. A dlaczego mielibyśmy nie rozmawiać? - odpowiadała na pytania, czując się coraz pewniej. - Jednak ja nadal nic w tym nie widzę. - czarnowłosa przekręciła teatralnie oczami.

- Jesteś naprawdę niemożliwa. - rzuciła, przyglądając się siedzącej nastolatce. - Między wam jest coś. I nawet nie próbuj zaprzeczać. Coś was do siebie ciągnie, widać to na pierwszy rzut oka. Jak się na was patrzy, to aż uśmiech sam wkracza na twarz. Psujecie do siebie. Tworzylibyście naprawdę piękną i zgraną parę. - wyjaśniła, cały czas patrząc na [kolor]włosą, która nie wiedziała co ma powiedzieć. 

Miała ogromny natłok myśli w głowie, jednak każda myśl w jakiś sposób dotyczyła kapitana drużyny siatkarskiej. Fakt, jej relacja z Oikawą poprawiła się i to bardzo. Ponadto lubiła przebywać w jego towarzystwie. Zawsze potrafił ją rozśmieszyć, ale także onieśmielić, jak większość osobników płci pięknej. Jako jedna z niewielu wiedziała o nim więcej, niż powinna.

Jednak czy to coś znaczy?

- Przecież ja nawet go nie kocham... - skwitowała cicho, wpatrując się w zimowy krajobraz za oknem. Śnieg nieprzerwanie padał, jeszcze bardziej malując obraz zewnętrzny na biało. Wokół szkoły było pełno zasp oraz bałwanów, zrobionych przez mieszkające niedaleko dzieciaki.

- Jesteś tego pewna? - spytała poważnie. [Imię] westchnęła głośno, po czym położyła głowę na zimnej szybie, zostawiając za sobą huk, który sprawił, że Hitomi skrzywiła się lekko. - Wiem, że to może być dla ciebie dość ciężkie, jednak dlaczego masz coś skreślać nie będąc tego pewną? Zastanów się dobrze nad tym co do niego czujesz. A napewno dażysz go jakimś głębszym uczuciem. - [Nazwisko] nic się nie odezwała, analizując słowa powiedziane przez jej przyjaciółkę. W tym czasie brązowooka kątem oka spojrzała w głąb jasnego korytarza Aoby Johsai. Zwęziła delikatnie oczy, by upewnić się, że widzi osobę, którą chciała zobaczyć od pewnego czasu. Na jej ustach pojawił się słodki uśmiech, gdy upewniła się, że w jej stronę zmierza Iwaizumi. Trzecioklasistka pisnęła cicho pod nosem, aby następnie ruszyć dość żwawym krokiem w stronę swojego chłopaka. Minutę później nastolatka była już w ramionach asa Seijoh. 

[Imię] nawet nie zarejestrowała, kiedy jej przyjaciółka odeszła od niej. Nieobecnym wzrokiem popatrzała się w miejsce, w którym przed chwilą jeszcze widziała Watari. Wypuściła ze świstem powietrze, robiąc z ust mały dziubek. Przetarła prawą dłonią twarz, by odgonić w końcu od swojego umysłu Tooru. Nastolatka bez zawahania zeskoczyła z parapetu, po czym jak baletnica odwróciła się w prawą stronę. Jednak nie była dana jej długa podróż, ponieważ niedługo potem wpadła w czyjąś klatkę piersiową, okrytą niebieską koszulą.

- Przepraszam... - mruknęła słabym głosem, nawet nie podnosząc głowy do góry.

- Ależ nic się nie stało, [Imię]-chan. - powiedział łagodnym głosem. Głowa [Nazwisko] jak strzała poleciała do góry, dzięki czemu jej oczy spotkały brązowe tęczówki. Chłopak miał na sobie mundurek szkolny, jednak czerwony krawat miał delikatnie poluzowany, co było do niego niepodobne, jednak dodawało mu uroku oraz czegoś w rodzaju seksapilu. Jego włosy były jeszcze bardziej roztrzepane, niż na co dzień, lecz według [Imię] powinien układać tak włosy. O ile w ogóle je dzisiaj czesał. - Coś się stało? - zapytał z nutką troski w głosie. Dziewczyna zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc pytania.

- Dlaczego miałoby coś się stać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Nastolatkowie cały czas stali blisko siebie, przez co [Imię] mogłaby przysiądz, że czuje ciepło od ciała Oikawy.

- Po prostu... nie zrozum mnie źle, ale dziwnie wyglądasz... Na pewno wszystko w porządku?

Teraz jest wszystko w jak najlepszym porządku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro