Christmas

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Felix z lekkim uśmiechem na ustach patrzył na swoich przyjaciół. Cała trójka siedziała na kanapie i co chwilę wybuchali śmiechem gdy któryś z nich zrobił coś zabawnego lub po prostu coś sobie zrobił. Nie obywało się oczywiście od wrednych przezwisek, które przyjaciele oczywiście nie brali na poważnie.

Mimo iż blondyn zawsze był duszą, teraz siedział cicho, jakby bał się odezwać. Nie, że rzeczywiście się bał swoich znajomych - prędzej zrobili by coś sobie niż jemu, nie licząc oczywiście żartobliwych popychanek czy lekkiego uderzenia. Jego strachem był nie kto inny niż Bang Chan. Może nie sam chłopak, a uczucie, które dażył młodszy do niego. Nie miał pojęcia jak mu to wyznać, a kiedy już wpadł na jakiś pomysł - jego umysł zaczął znów pisać czarne scenariusze, że Chan go odrzuci - czego się nawet spodziewał - lub powie, że nie chce go znać. Może i przesadzał, ale nie był pewien jak przyjmie to jego przyjaciel, sam zrozumiał to niedawno, a dalej to do niego niedocierało, nie co to Jisunga, jego najlepszego przyjaciela, który sam to przypuszczał.

-Ej, piegus - odezwał się Hyunjin zawieszając ramię na jego szyi. W odpowiedzi dostał tylko gniewne spojrzenie gdyż Felix nienawidził tego przezwiska.-Co ci jest? Gorączkę masz?- spytał przykładając dłoń do jego czoła chcąc zobaczyć czy rzeczywiście ma rację, przez co spotkał się prychnięciem spod malinowych ust młodszego.

-Nic mi nie jest, wielkoludzie - odparł, a Hwang przewrócił oczami słysząc jak nazwał go chłopak.

-Siedzisz cały czas cicho, coś się stało?- spytał zmartwiony Bang patrząc na chłopaka, ale ten z lekka zarumieniony, spuścił wzrok.

-Nic się nie stało, naprawdę - powiedział nieco ciszej.

-Mhm, a ja to pierdolona wróżka - prychnął Minho i podszedł do Lee podniosąc jego głowę.-Może ty zakochany jesteś?

-Co?!- pisnął najmłodszy czerwieniąc się jeszcze bardziej.

Bał się, że jego tajemnica wyjdzie na jaw. Nie był gotowy powiedzieć swojego największego sekretu nawet Hyunjinowi czy Minho - do których miał ogromne zaufanie - a już w szczególności w towarzystwie Chana. Wiedział o tym tylko Han i tak już miało pozostać, żeby nie psuć relacji między nimi.

-Ha!- klasnął w dłonie Minho widząc czerwone policzki chłopaka.-Wiedziałem! Gadaj kto to jest, szczylu!

-Nikt - odparł odwracając od niego zażenowany wzrok.

-No błagam, nam nie powiesz?- Hyunjin wzmocnił uścisk i przyciągnął go bliżej siebie.-Wreszcie się zakochałeś! Tylko ty z Chanem jesteście sami.

-Nie jestem zakochany - prychnął piegowaty starając się wyrwać z objęcia bruneta.

-Przecież wi-

-Dajcie spokój, jakby tak było, to by już dawno nam powiedział, nie?- odparł najstarszy, a widząc poczynania blondyna, zabrał ramię Hyunjina z karku Felixa i usiadł obok niego. Lee nie cieszył się jednak długo wolnością, ponieważ zaraz potem został przyciągnęty do uścisku Chana, a jego serce zabiło szybciej niż powinno, a policzki stały się jeszcze bardziej czerwone.

-Hyung?- odezwał się, ale zapomniał, że w towarzystwie jest najmłodszy i cała trójka na niego spojrzała. Parsknęli cicho śmiechem gdy zdali sobie z tego sprawę, a Felix utkwił swój wzrok na Hyunjinie.-Która godzina?

-Dwunasta - odparł patrząc na swój zegarek, a piegowaty uniósł brwi.

-Muszę już lecieć - powiedział, a Chan puścił go. Blondyn spojrzał na niego wstając.-Przyjdę potem, Channie.

-Spoko - odparł posyłając mu uśmiech, który został odwzajemniony.

Kiedy tylko wyszedł z domu, dwójka chłopaków spojrzała na Banga przeszywając go wzrokiem. Ten posłał im pytające spojrzenie nie mając zielonego pojęcia o co może chodzić chłopakom.

-Jesteś jego najlepszym przyjacielem, musisz to z niego wyciągnąć - zażądał Hyunjin.

-Jak nie chce powiedzieć to nie mogę - odparł odwracając od nich wzrok. Nikt nie wiedział, że odwzajemniał uczucia do Lee i nie chciał, by ktokolwiek się o tym dowiedział. Nawet sam Felix czy Hwang i Minho, którzy pomagali mu i wspierali we wszystkim.

-Cholera - mruknął cicho brunet patrząc w ekran swojego telefonu.

-Co jest, Hwang?- Chris spojrzał na przyjaciela, a ten westchnął głośno podnosząc swój wzrok od ekranu.

-Jeongin chce się ze mną spotkać - odparł nerwowo obracając telefon w swoich dłoniach.

-I? Pokłóciliście się?- doptywał się najstarszy, ale ten natychmiast pokręcił przecząco głową.

-Po prostu on kocha święta, a ja nie chcę o nich słyszeć w tym roku - przypomniał, a szarowłosy przewrócił zirytowany oczami.

-Daj spokój, zachowujesz się jak dziecko. Patrz na mnie, Chana czy Felixa i Jisunga, też nie obchodzimy świąt z ma- urwał przez kuksańca, którego dostał od blondyna, który posyłał mu karczące spojrzenie.

-Wiem, dzięki, że mi pomagasz, Lee - prychnął odpisując krótko do swojego chłopaka "zaraz będę" i schował smartfona do kieszeni.

-Nie ma za co, Hwang - odparł za co dostał po raz kolejny kuksańca od tej samej osoby.

-Zamknij się już, Minho - powiedział Bang zaraz potem przenosząc swój wzrok na Hyunjina kładąc dłoń na jego ramieniu w pocieszającym geście.-Nie słuchaj go, może powiedz Jeonginowi o co chodzi? Jestem pewien, że zrozumie.

-Nie, nie chcę pokazywać mu, że przez takie coś mogę sobie coś odpuścić - odparł wstając z kanapy tym samym sprawiając, że dłoń Chrisa opadła na kolano chłopaka.

-Hyunjin, to nie jest "takie coś", nie masz się czego wstydzić przecież - powiedział, ale ten nie posłuchał go.

-Napiszę jak coś - mruknął do nich i wyszedł z salonu. Ubrał swoje czarne trampki, które ani trochę nie pasowały do pogody panującej za oknem, oraz ciemną kurtkę. Wychodząc z domu nałożył sobie jeszcze jasny szalik i schował ręce do kieszeni kurtki próbując je tym samym ogrzać.

Chan westchnął i spojrzał na przyjaciela, który miał wbity w niego wzrok jakby chciał go w ten sposób przejrzeć. Wejść w głąb jego duszy i sprawdzić co siedzi w blondynie bez jego wiedzy.

-A tobie co?- spytał zdezorientowany. Czuł się jakby właśnie przeszywał go wzrokiem, co było niekomfortowe.

-Bang, mnie oszukać? Mnie?- wskazał na siebie przybliżając się do niego.-Wiem, że coś ukrywasz, nic przede mną się nie ukryje.

-A to, że masz nieświeży oddech też?- zapytał sarkastycznie przez co młodszy prychnął.

-Możliwe, ale teraz nie o tym - odparł, a Chan parsknął śmiechem.-Gadaj o co chodzi i nawet nie udawaj, że wszystko gra, że jest super i wydaje mi się. Coś jest nie tak i ja się w końcu tego dowiem, więc mów mi tu o co chodzi - zarządzał krzyżując ręce na piersi.

-Ale nic się nie stało - przekonywał go, a młodszy przybliżył się bardziej jakby chcąc tak go zeskanować.

-I tak się prędzej czy później dowiem, Bang - powiedział nie odsuwając się od chłopaka nawet na milimetr.

-Chyba się zakochałem - wypalił nagle nie mogąc już znieść tego jak uciążliwy jest Minho. Nie zrobił wiele - nawet prawie nic, ale sam fakt, że coś już podejrzewa było uciążliwe. Blondyn nie umiał długo trzymać czegoś w sekrecie przed przyjaciółmi - chyba, że były to tajemnice któregoś z nich, które zostały mu powierzone, a on za wszelką cenę miał je nikomu nie zdradzać.

-Boże, nareszcie!- chłopak wręcz rzucił się na szyję przyjaciela.-Masz natychmiast mi powiedzieć kto zasługuje na tytuł miłości Chrisa! I wiesz, że cię znam jak własną kieszeń, więc nawet nie próbuj mi się tu kłamać!- zarządził, a starszy westchnął.

-Nie wiem jak oraz kiedy, ale - urwał na chwilę jakby słowa nagle mu się urwały. Jakby imię jego najlepszego przyjaciela było nagle dla niego zakazane i nie mógł je za nic wymówić.

-Ale?- młodszy puścił go patrząc mu prosto w oczy chcąc znaleźć w tęczówkach odpowiedź.

-Felix - wyznał tak cicho, że gdyby szarowłosy nie siedział obok niego, pewnie by go nie usłyszał.

-Lix? Jezu, masz mi poderwać tego małego gnojka, bo jeśli będziecie razem, nie będziecie się już czuli jak piąte koło gdy spotykamy się wszyscy razem - rozkazał co chwilę stykając swój palec wskazujący z jego klatką.-Oraz widać, że coś jest pomiędzy wami, a ja nie odpuszczę i w końcu sam sprawię, że się ze sobą zejdziecie jeśli sam tego nie zrobisz - powiedział z pełną powagą, a Chan tylko przytaknął głową. Wiedział już, że jest po nim.

★★★

-Jeongin, przestań - westchnął Hyunjin patrząc na swojego chłopaka, który z czapką świętego Mikołaja na głowie, opowiadał mu właśnie o tym, jak to nie super są święta.

-Jak można nie kochać świątecznego klimatu, hyung?- zapytał zdziwiony Yang.-Po za tym, kiedyś też kochałeś święta!

-Po prostu zauważyłem, że to bez sensu i nie lubię tych całych świąt i tego jak ludziom odbija na ich punkcie - prychnął, a młodszy usiadł na kanapie obok niego.

-Ale święta to coś magicznego! Czas miłości, przyjaźni, dla rodziny, coś wspaniałego! Jeszcze ten miły klimat co aż ciepło się robi na sercu!- przekonywał go Jeongin z szerokim uśmiechem, ale Hwang nie dawał za wygraną.

-Jeongin, ty siebie słyszysz? Święta to jedne z najgorszych dni w roku, ludzie tylko udają, że są szczęśliwi i na siłę próbują tacy być. Wydają też niepotrzebnie kasę na prezenty i jedzenie, a potem nie mają hajsu na dalsze funkcjonowanie. A ten cały twój "klimat" jest jeszcze bardziej sztuczny niż ta cała życzliwość ludzi - odparł, a młodszy spuścił zawiedziony głowę.

-Ale to też czas kiedy ludzie sobie pomagają - przypomniał mu.

-A nie powinni przez cały rok? Słuchaj, Jeongin, doceniam twoje starania, ale to na nic, nie chcę po prostu słyszeć o tym, okay?- wstał z kanapy, a blondyn przytaknął.

-Dobrze, przepraszam - mruknął cicho wbijając wzrok w swoje palce.

-Nie wspominaj już po prostu o tym - odparł wychodząc z salonu. Jednak i tak w głowie młodszego pojawiały się nowe pomysły, by przekonać starszego do swojej racji.

★★★

-Pa, Jisungie!- powiedział blondyn przytulając się ostatni raz do bruneta.

-Lixie, przecież zobaczymy się znowu za kilka godzin - zaśmiał się, a ten tylko wzruszył ramionami.

-Trudno, kocham się przytulać - wyznał, co spotkało się z ponownym krótkim śmiechem starszego, o jeden dzień.

-Możesz się zawsze poprzytulać do Chana - chłopak poruszył zabawanie brwiami za co dostał kuksańca w ramię.-No co?

-Przestań - prychnął zarumieniony odsuwając się od niego.-Ale postaram się.

-No, i tak trzymaj - powiedział z uśmiechem i poczochrał blond włosy chłopaka dłonią.

Nagle drzwi się otworzyły, a stanął w nich nie kto inny niż Minho - który był umówiony już z Hanem. Felix nie chciał im przeszkadzać, więc rzucił tylko krótkim "cześć, widzimy się potem" i wyszedł. Lee zdjął swoje buty oraz kurtkę wraz z szalikiem i przywitał się z młodszym krótkim muśnięciem jego ust oraz słowami "hej, kochanie". Szczerze mówiąc to został by teraz w łóżku ze względu na złe samopoczucie, ale kto by wtedy urządził młodszemu jego najlepsze święta?

-A więc, co chciałeś porobić? Mówiłeś, że coś wymyśliłeś - przypomniał mu, a Minho uśmiechnął się lekko.

-Wiem, że zbytnio romantyczny to ja nie jestem, ale co powiesz na pierniki?- zaśmiał się i mógł przysiądz, że w oczach bruneta pojawiły się iskierki.

-O Boże, tak!- krzyknął podekscytowany i wziął szarowłosego za rękę ciągnąć go do kuchni.

Po pewnym czasie robili już ciasto na ciastka co chwilę podgłaśniając radio słysząc to inne utwory świątecznie. Nie obyło się również od zaśpiewania niektórych z nich kiwając się na boki. Raz nawet Lee wziął łyżkę udając, że to mikrofon i zaczął śpiewać "Last Christmas" lecące akurat w radiu. Obaj zaraz potem wybuchli śmiechem.

-Wiesz hyung, fajnie, że spadł śnieg, ale mało go trochę - westchnął brunet i spojrzał na odwróconego od niego wyższego chłopaka.

-Mhm, szkoda, że nie spadło więcej - odparł, a młodszy wziął paczkę mąki do ręki.

-Czyli chciałbyś, żeby było więcej śniegu?- dopytał się podchodząc do niego.

-Jasne, tak jak kiedyś - odpowiedział, a po chwili odwrócił się do młodszego chłopaka, gdy cała zawartość torebki wylądowała na nich.-Jisung!- krzyknął, ale młodszy tylko się roześmiał.

Minho w zamian rekompensaty, wziął drugą paczkę robiąc to samo Hanowi co przed chwilą chłopak jemu. Można rzecz, że właśnie tak rozpętała się ich wojna na mąkę co wywoływała śmiech u tej dwójki co chwilę. Nie zwracali nawet uwagi na to, że potem będą musieli spędzić wiele czasu na posprzątanie tego - teraz liczyło się tylko to, że się dobrze bawili. Chociaż Minho było ciężko ukrywać przed Jisungiem jak źle się czuje.

★★★

Chłopcy szli jak najbliżej siebie trzymając się za ręce. Ciepło z dłoni tego drugiego sprawiało, że oba serca chłopaków biły szybciej niż zazwyczaj, a na twarzy młodszego nawet pojawiły się małe rumieńce. Ich palce były splecione ze sobą, jakby nie chcieli się już nigdy puścić. Pozostać przy tym cieple niechcąc już czuć zimna na dłoni.

-Hyung, gdzie my tak w ogóle idziemy?- zapytał po pewnym czasie jeden z nich.

-To niespodzianka - odparł z lekkim uśmiechem.

-Wiesz jak kocham niespodzianki, ale już zaraz nie wytrzymam, no!- wydął dolną wargę jakby chcąc w ten sposób przekonać starszego, który tylko parsknął śmiechem.

-Skoro tak, to spójrz na prawo - odparł, a piegowaty zrobił to chwilę potem. Młodszy uśmiechnął się szeroko widząc miejsce do którego zmierzali.

Stara zjeżdżalnia, z której powoli opadała czerwona farba, dwie huśtawki obok siebie wyglądały tak staro, ale jednak tak zachęcająco. Jeszcze ta ledwo trzymająca się piaskownica, zielone drabinki i drewniane ławki pod jasnym płotem. Wszystkie napisy i rysunki pisakami były okryte białym puchem co sprawiało, że stary plac zabaw wyglądał jak namalowany.

-Boże, hyung - powiedział dalej się uśmiechając.-Minęło tyle czasu.

-Wiem, ale mam nadzieję, że dalej pamiętasz jak się tu poznaliśmy - odparł siadając na jednej z huśtawek. Felix usiadł na drugiej obok wciąż nie puszczając ręki Chana.

-Ja miałbym zapomnieć?- zaśmiał się.-Wywróciłeś się, a ja na dodatek rzuciłem w ciebie śnieżką.

-Szczerze mówiąc, to mogło zawsze być gorzej - parsknął śmiechem przypominając sobie wspomnianą sytuację z ich dzieciństwa gdy się poznali. Chwilę Felix puścił jego dłoń pozwalając, by poczuli na nich chłód.

-No nie wiem, hyung - prychnął śmiechem.-Ale teraz mów o czym chciałeś pogadać!

-Ah, tak - mruknął zmieszany spuszczając wzrok na śnieg pod ich butami.-Znamy się tyle lat, a nasza przyjaźń tylko coraz bardziej kiełkuje. Przeżyliśmy ze sobą tak wiele, wspierałeś mnie w trudnych momentach-

-Mówiąc szczerze to nie umiem pocieszać - odparł przerywając mu.

-Mi zawsze wystarczało, że mnie przytuliłeś lub po prostu byłeś - wyznał, a na twarzy piegowatego pojawił się lekki uśmiech.-Chcę żebyś wiedział, że jesteś dla mnie bardzo ważny, nawet najważniejszy - powiedział, a już po chwili poczuł na sobie obejmujące go ramiona.

-Boże, Channie, ty też jesteś dla mnie najważniejszy - powiedział cicho, a starszy przytulił go uśmiechając się lekko pod nosem.

Miał już coś powiedzieć, wyznać to co leży mu na sercu, ale wtedy Lee chciał przybliżyć się jeszcze bardziej do starszego, lecz poślizgnął się wywracając zaraz potem na ziemię. Starszy natychmiast wstał i kucnął przy nim pomagając mu się podnieść do pozycji siedzącej.

-Jezu, Lixie, wszystko w porządku?- spytał, a młodszy, pomimo bólu w kostce, pokiwał głową.

-Tak, tak, nie martw się - odparł i wstał z pomocą starszego, lecz kiedy stanął na prawą nogę, syknął cicho co nie uszło uwadze Bangowi.

-Boli cię, prawda?- spytał, a chłopak westchnął cicho i przytaknął lekko.-Aish, wracamy do domu - powiedział, ale ten pokręcił przecząco głową.

-Zaraz mi przejdzie - przekonywał go, ale chłopak był nieugięty.

-Chodź, Lixie - powiedział pochylając się lekko, by chłopak wszedł mu na plecy. Lee niechętnie to zrobił, lecz zaraz potem wtulił się w jego plecy. Bang złapał go pod kolanami idąc szybkim krokiem do domu starszego. Był zawiedziony, że nie udało mu się wyznać swoich uczuć, ale mimo wszystko, zdrowie młodszego liczyło się dla niego bardziej.

★★★

-Jeongin, dasz wreszcie spokój?- westchnął Hyunjin gdy zauważył ubraną małą choinkę w swoim salonie.

-Nie, masz wreszcie poczuć ten klimat świąt - zadecydował młodszy i podał mu talerz z wypiekami w kształcie gwiazdek i serduszek.-Piernika? Moja mama sama piekła - uśmiechnął się lekko.

Wtedy Hwang spuścił wzrok. Zabolało go to jedno zdanie wypowiedziane przez Yanga. ,,Moja mama sama piekła" dudniło mu po głowie sprawiając, że w jego oczach pojawiało się coraz więcej łez, które chciały wylecieć jak wodospad po policzkach, ale chłopak dzielnie je powstrzymywał niechcąc, by jego chłopak zauważył choć jedną z nich. Co oczywiście było niemożliwe przy Jeonginie.

-Hyung?- chłopak odłożył talerz i złapał starszego za oba ramiona.-Jeju, hyung, co się stało?- spytał gdy spojrzał mu w oczy.

-Nic, po prostu daj spokój z tymi świętami. Nie chcę ich obchodzić - mruknął cicho chcąc odejść, ale ręce młodszego mu to uniemożliwiły.

-Nie, tym razem nie uciekniesz i nie będziesz ukrywał przede mną swoich łez. Myślisz, że nie wiem, że często płaczesz kiedy myślisz, że śpię? I że przytulam cię wtedy przez sen? Proszę, hyung, powiedz mi, a może pomogę - powiedział pewnie, a Hwang wyplątał się z jego uścisku. Jednak nie wyszedł, jak przewidywał blondyn, tylko usiadł na kanapie, a wzrok wbił w swoje splecione ze sobą palce jakby tam były ukryte jego tajemnice, które właśnie miał mu wyznać, lecz nie chciał tego zrobić i więził je w ten sposób. Młodszy usiadł obok niego czekając na jakiekolwiek słowa od chłopaka.

-Wiesz, że moja mama wyjechała w tamtym roku w wigilię, prawda?- spytał po dłuższej chwili ciszy.

-Wiem - pokiwał głową.-To dlatego nie chcesz obchodzić świąt?

-Nie tylko - mruknął starając się powstrzymać łzy, które wciąż cisnęły mu się do oczu i które coraz trudniej było powstrzymać. Blondyn złapał chłopaka za rękę rozdzielając tym samym jego palce, a splatając je z tymi swoimi. I tak właśnie wszystkie tajemnice i łzy nie miały już żadnego oporu.-Pokłóciliśmy się przed jej wyjazdem, a niedawno miała wypadek i niewiadomo czy przeżyje, a ja nie mam z nią kontaktu, nawet jej nie przeprosiłem - wyznał trzęsącym się głosem.

-Jeju, hyung, przepraszam - powiedział młodszy zaraz potem go przytulając.-Nie wiedziałem.

-Po prostu nie chcę obchodzić świąt bez niej - powiedział cicho, a młodszy przytaknął głową.

-Rozumiem, hyung - odparł równie cicho co chłopak.

★★★

Minho kichnął po raz kolejny w rękaw swojej bluzy. Jisung westchnął cicho patrząc na swojego chłopaka. Wiedział, że jest chory i powinien odpocząć, ale za nic nie mógł wymyśleć w jaki sposób ma to zrobić. Lee był zbyt uparty, by przekonać go do położenia się w łóżku się w święta. Starszy za nic nie chciał tego zrobić, ponieważ chciał, by Han miał najlepsze święta jakie mógł dla niego urządzić, a gdyby posłuchał się młodszego - wcale by takie nie były.

-Hyung, zamierzasz ciągle udawać, że jest okay? Widzę przecież, że źle się czujesz, może wracajmy już?- spytał brunet, ale ten tylko pokręcił przecząco głową.

-Nic mi nie jest, przejdzie mi zaraz - zapewniał go.

-Mówisz tak od godziny, a jest coraz gorzej - westchnął, ale Lee posłał mu tylko lekki uśmiech.

-Nie martw się o mnie tylko lepiej powiedz mi na jaki film chcesz iść - odparł wskazując na kino przed nimi.

-Wolę, żebyś się wreszcie położył - mruknął cicho.

-Nie przesadzaj, czuję się świetnie - zapewnił choć wcale tak nie było.

Tak naprawdę to chciał to zrobić ze względu na złe samopoczucie, ale wciąż ta sama myśl nie pozwalała mu na to. ,,Jisung musi mieć wspaniałe święta". Co roku coś się zawsze psuło sprawiając tym samym, że Han nigdy nie miał nieszczęśliwego Bożego Narodzenia. Często stawało się to przez szarowłosego, który co roku niechcący mu je psuł. Jak na przykład upiekł ciasto z orzechami, na które młodszy był strasznie uczulony* i pojechał przez to do szpitala, czy jak potknął się o kabel ze światełek z choinki tym samym sprawiając, że ta spadła wprost na bruneta. Dlatego nie chciał, żeby przeziębienie zniszczyło mu znowu ten dzień.

Nagle brunet się zatrzymał, a starszy, który trzymał wciąż jego dłoń, razem z nim. Lee posłał mu pytające spojrzenie, ale ten je zignorował przytulając się do wyższego. Zdziwiony objął go uśmiechając się pod nosem. Uwielbiał kiedy młodszy się do niego przytulał. Czuł wtedy, że w jakiś sposób daje mu poczucie bezpieczeństwa, a on sam czuł ciepło na sercu.

-To naprawdę kochane, hyung, ale lepiej będzie jak wrócimy, zrobię ci herbatę i położysz się, okay?- zaproponował młodszy.

-No dobrze, ale jutro, dzisiaj są przecież święta i nie mogę ci ich znowu popsuć - odparł, a młodszy spojrzał na niego zdziwiony.

-Znowu popsuć?

-Co roku wszystko niszczę, ale teraz będzie inaczej, obiecuję ci to - powiedział z lekkim uśmiechem odsuwając się trochę od niego, by zaraz potem złapać go za rękę.

-Hyung, ale- zaczął, ale starszy mu przerwał.

-Chodź, bo się w końcu spóźnimy - powiedział, a brunet westchnął cicho idąc za nim.

★★★

-Hyung, przesadzasz - powiedział blondyn siedzący na kanapie otulony jasnym kocem oraz nogą na stoliku przed nim z jakąś mrożonką na niej.

-Wcale nie, mogłeś zrobić sobie coś poważnego - odparł siadając obok niego.

-Sam słyszałeś co powiedział lekarz, powinno zaraz przejść, a ty się zachowujesz jakbym chociaż złamał nogę - parsknął cicho śmiechem.

-To nie znaczy, że masz nie odpoczywać, młody - odparł, a młodszy prychnął.

-To leż tutaj ze mną w takim razie, stary - poprosił uśmiechając się wrednie.

-Ja stary?- prychnął.

-Skoro ja to ten młody to ty to ten stary - zaśmiał się.

-Jesteś pewien?- zapytał kładąc ręce na jego bokach, na co piegowaty się zarumienił.

-No jasne - odparł po chwili tego żałując kiedy chłopak zacz poruszać palcami tym samym go łaskocząc.

Młodszy próbował się jakoś wyrwać, ale starszy był za silny jak na chłopaka. Śmiał się wręcz na cały dom podkulając nogi i zaczynając się jakoś dziwnie wyginać przez to, by tylko wyrwać się i złapać oddech. Bang widząc jak czerwony jest blondyn i jak usilnie próbuje złapać choć najmniejszy wdech, zaprzestał swoich ruchów.

-Nadal jestem stary?- parsknął śmiechem starszy.

-Tak - powiedział po dłuższej chwili kiedy jego oddech się uformował, a twarz powoli przybierała swój naturalny kolor. Starszy prychnął, a Lee prychnął za to śmiechem.

-Nieważne - odparł siadając bliżej blondyna, nie wiedząc nawet, że serce chłopaka biło teraz dwa razy szybciej, biorąc pilota do ręki.-Oglądamy coś?

-Pewnie, hyung - odparł z uśmiechem, a Chris włączył telewizor.

Podczas oglądania, Chan przyciągnął do siebie Felixa, który bez sprzeciwów położył głowę na jego klatce przytulając się do niego. Wyższy objął go i przykrył szczelniej kocem drobne ciało chłopaka. Nie wiedział nawet kiedy jego ręką znalazła się na ramieniu chłopaka jeżdżąc po nim ostrożnie jakby bojąc się, że zaraz rozpadnie się pod jego dotykiem.

-Lix?- odezwał się po dłuższej chwili. Nie otrzymał żadnej odpowiedzi, lecz postanowił kontynuować.-Jest coś co ukrywam już od dawna, nawet przed tobą. To dziwne, bo jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, prawda? No właśnie, niestety - westchnął cicho.-Nie chcę być twoim najlepszym przyjacielem, wiesz? Wolę być kimś więcej, kocham cię, Lixie - wyznał, ale nie dostał żadnej odpowiedzi.-Felix?

Znowu cisza. Tylko równomierny oddech chłopaka. W tym momencie Chan załamał się samym sobą - Felix spał. Nic do niego dotarło, a wyznanie uczuć było nic nie warte iż Lee nie słyszał nic. Zupełnie żadnego słowa wypowiedzianego przez starszego.

★★★

-Hyunjin!- podekscytowany Yang wbiegł do sypialni gdzie siedział starszy chłopak.-Nie uwierzysz!

-Hm?- spojrzał na niego pytającym wzrokiem.

-Chodź!- zawołał i złapał starszego za rękę, by wstał z łóżka, co oczywiście zrobił.

-Ale gdzie?- zapytał gdy wychodzili z pokoju.-I o co ci chodzi?

-Niespodzianka!- wskazał na laptop.

-Co? No, mój laptop, dziękuję, Innie - mruknął i chciał odejść, ale Jeongin złapał go za ramię.

-Poczekaj chwilę - chłopak otworzył go, a Hyunjin stanął jak wryty.

-Mama?- mruknął prawie szeptem podchodząc bliżej chcąc zauważyć lepiej kobietę.

-Cześć, Hyunjin - odezwała się słabym głosem. Leżała na szpitalnym łóżku i widać było, że nie jest z nią najlepiej, ale radość przezwyciężyła to.

-Ale... Jak?- spojrzał na swojego chłopaka, a ten uśmiechnął się szeroko.

-Okazało się, że moja ciocia tam pracuje w szpitalu, zapytałem o panią Hwang i proszę, znały się!- powiedział, a po chwili poczuł ramiona Hwanga obejmujące go.

-Boże, Jeongin, kocham cię, jesteś najlepszy - mruknął z uśmiechem.

-Zostawię was samych, wyjasnicie sobie wszystko - odparł, a starszy pokiwał głową puszczając go.

Młodszy wyszedł z pokoju. Był szczęśliwy, że mógł sprawić, że taki był też jego chłopak. Że przestanie płakać w nocy i wszystko się może ułożyć.

Nie czekał długo, może z dwadzieścia minut? Okazało się, że nie mieli zbyt dobrego połączenia i nie mogli dłużej pogadać, ale brunet i tak był szczęśliwy. Od razu mocno przytulił blondyna i obkręcił się z nim wokół własnej osi.

-Dziękuję, Innie - powiedział prawie szeptem.

-Nie ma za co, hyung - odpowiedział blondyn. Zaraz potem starszy wyjął swój telefon z kieszeni słysząc powiadomienie.

-Jisung pisze, że wszyscy mamy do niego przyjść i pomóc mu w niespodziance - powiedział, a Yang zmarszczył brwi.

-Już się boję co on wymyślił - odparł cicho.

★★★

Chłopcy szli przez park trzymając się jak zwykle za ręce. Mówiąc szczerze, starszy ledwo trzymał się na nogach, ale za nic nie chciał się przekonać do pójścia do łóżka. Wolał się poświęcać dla swojego chłopaka niż, żeby ten był zawiedziony. Wyglądał okropnie, ale nie obchodziło go to dopóki Han był szczęśliwy. Za to młodszy już nawet nie próbował go przekonać, wiedział, że i tak to na nic.

-Hyung, musimy iść na chwilę do mnie - powiedział nagle brunet.

-Dlaczego?- zapytał i spojrzał na niego pociągając cicho nosem.

-Zapomniałem czegoś, no proszę, hyung - poprosił wręcz błagalnym tonem. Jakże Minho miał mu odmówić?

-No dobrze, chodź - odparł i ruszył z chłopakiem do jego domu.

Kiedy byli już na miejscu, młodszy kazał chłopakowi poczekać w jego pokoju, na co oczywiście Lee przystał. Usiadł na łóżku Hana i oparł się o ścianę za nim. Był już wykończony, chciał się tylko położyć i leżeć tak dopóki się nie poczuje choć trochę lepiej. Ale zostawić tak Jiusnga w święta? Już wolał czuć się tak nawet do końca życia niż, żeby chłopak znowu był smutny.

Szarowłosy zamknął oczy czując w jakimś małym stopniu ulgę. Nie nacieszył się jednak długo iż po chwili został pchnięty na łóżko, a zaraz potem był już przykryty kocem. Otworzył oczy, by spojrzeć na bruneta.

-O co chodzi?- zapytał, a Han położył się obok niego.

-Dziękuję za te święta, naprawdę, ale nie możesz się tak dla mnie zamęczać. Teraz masz leżeć, jasne?- powiedział poprawiając koc na chłopaku.

-Przepraszam - mruknął cicho patrząc w ciemne tęczówki chłopaka.

-Nie przepraszaj, po prostu idź już spać, hyung - poprosił, a Lee pokiwał głową zamykając oczy.

★★★

-Wy debile, oni mi dom spalą - westchnął Jisung, kiedy Hyunjin i Jeongin zapalali świeczki.

-Tak będzie bardziej romantycznie - odparł Hwang poprawiając lampki obok.-Zresztą, też mógłbyś pomóc, a nie robimy to za ciebie.


-Ciesz się, że mimo tego, że ja to wymyśliłem to powiem, że to od nas wszystkich - prychnął brunet.-Po za tym, nie mogę wam pomóc, bo się obudzi - odparł wskazując na Minho, który przytulał się przez sen do jego ramienia.


-Hyung, mógłbyś go już w sumie obudzić, i tak zaraz musimy stąd iść - powiedział Yang wstając z podłogi.


-Mhm - mruknął i szturchnął ramię szarowłosego. Ten tylko jeszcze bardziej wtulił policzek w jego rękaw.


-Wstawaj, Lee! Jisung kupił ci koty!- krzyknął nagle Hyunjin, a Lee podniósł się gwałtownie.


-Kiedy, jak, kto, co?- zapytał zaspany na co pozostała trójka się zaśmiała. Ten spojrzał na koc oraz poduszki na środku pokoju i przymrużył oczy zauważając świeczące się lampki oraz zapalone świeczki pośrodku.-Co ty się odpierdala? Hyunjin z Jeonginem randkę se tu robią?


-Chciałbym - Hwang przewrócił oczami.-Wstawaj, zaraz tu będą.


-Kto?- Minho spojrzał pytającym wzrokiem na swojego chłopaka.


-Nieważne, zaraz i tak zobaczysz - wzruszył ramionami i wstając łapiąc go za rękę. Najstarszy zrobił to samo wciąż patrząc w te same miejsce.


-Miało być romantycznie - odparł Jeongin.


-I jest w chuj - najstarszy wzruszył ramionami.-Ale czegoś mi tu brakuje.


-Chwila - Han wyjął z szafki ciastka.-Nie mam róż ani innych kwiatków to jebne to - odparł i zrobił dookoła poduszek serce.-No, jest dobrze.


-To ma być jakaś randka?- dopytywał się szarowłosy.


-Tak jakby - mruknął Jisung chowając ciastka do szafki.


-To chwila, mam pomysł - odparł i wyszedł z pokoju.


-Jak to im nie pomoże to ja już nie wiem - westchnął najniższy. W pokoju nastała cisza, którą przerwał Lee wchodząc do pokoju z miską z lodem kładąc ją obok świeczek.


-To musi wystarczyć - powiedział najstarszy kładąc do środka dwie czekotubki.


-Picolo bardziej by pasowało - stwierdził Hyunjin.


-To zapierdalaj po nie, Hwang, nie mamy niczego innego - jasnowłosy wstał.


-Dla nich będzie idealnie - powiedział Jisung z uśmiechem.


-Dla kogo co?- zapytał Chan wchodząc do pokoju z Felixem.-O co chodzi? Po co mieliśmy przyjść teraz skoro byliśmy umówieni dopiero za godzinę?


-Zobaczysz - Han uśmiechnął się szerzej i wciągnął obydwóch chłopaków do pokoju.


-Co tu się dzieje?- zapytał szeptem Felix do bruneta.


-Jeszcze mi za to podziękujesz, Lixie - Jisung wypchał z pokoju Hyunjina i Jeongina, a swojego chłopaka wziął za rękę samemu wychodząc z nim. Zamknął drzwi na klucz, a Lix zaczął walić w drzwi.


-Han Jisung! Otwieraj to!- krzyknął.


-Nie! Macie sobie to wreszcie powiedzieć, bo nie mogę już patrzeć jak oboje próbujecie zagadać!- odkrzyknął Jisung.


Felix spojrzał na swojego przyjaciela czując jak powoli jego policzki zaczynają się robić czerwone. Chris szybkim krokiem podszedł do swojego przyjaciela łapiąc go za ręce.


-H-hyung, to nie ta-


-Lixie, mam już tego dość. Nie obchodzi mnie już co powiesz, próbowałem ci to już powiedzieć od chyba roku, a kiedy w końcu mi się udało to ty spałeś - westchnął cicho, a blondyn spojrzał na niego pytającym wzrokiem.


-Brzmisz jakbyś miał do niego pretensje, że spał - prychnął za drzwiami Minho.


-Shut up, Lee - warknął Hwang siedząc obok niego. Mieli cicho podsłuchiwać tak, by o niczym nie wiedzieli, a wyszło jak zwykle.


-Przepraszam - mruknął cicho Felix spuszczając głowę. Nie zrobił nic, ale i tak czuł się w jakimś stopniu źle, że nic nie zauważył przez tyle czasu.


-Hey, Lixie - westchnął cicho Bang podnosząc podbródek chłopaka.-Nie masz za co przepraszać, po prostu - urwał na chwilę szukając w głowie jak najbardziej odpowiednich wyrazów czy zdań. Postanowił odrzucić wszystkie i powiedzieć tylko te dwa proste słowa.-Kocham cię.


Felix nie odpowiedział wpatrując się w oczy starszego chłopaka. Jego ręce wzmocniły uścisk na tych jego jakby tak właśnie miał mu przekazać, że czuje to samo. Ale tak naprawdę one tylko więziły wszystko w młodszym, a starszy wciąż czekał na odpowiedzieć.


-Wiem, że to dla ciebie dziwne, Lixie - zaczął Bang.-Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, a ja nagle mówię ci, że się w tobie zakochałem. Ale tak, kocham cię, i to już od dawna. Ten twój uśmiech, piegi, oczy, śmiech, to twoje poczucie humoru, wrażliwość, każdy milimetr ciebie tak bardzo kocham - wyznał, a w oczach piegowatego pojawiły się łzy. Wyplątał swoje dłonie z uścisku Chana i mocno wtulił się w chłopaka. Teraz wszystkie uczucia były już wolne, nie więził ich już strach, w tej chwili był wreszcie nieszczęśliwszym człowiekiem na świecie.


-J-ja ciebie też, Channie - powiedział cicho czując łzy na policzkach, a na twarzy wyższego pojawił się lekki uśmiech. Spojrzał na Lee i złapał jego policzki zaczynając kciukami wycierać jego łzy. Miał już coś powiedzieć, ale przerwał im głos szarowłosego zza drzwi.


-Jak chcecie się teraz całować to chodźcie! Jisung chętnie popatrzy!


-Zamknij się! To ich sprawa!- skarcił go jego chłopak.

Chan i Felix zaśmiali się cicho słysząc przyjaciół. Wciąż się przytulali i pewnie stali by tak w uścisku jeszcze przez jakiś czas, ale drzwi się otworzyły, a Jisung rzucił się na Felixa tym samym zabierając go Chrisowi.


-Dziękuję - mruknął cicho Lix do starszego, o jeden dzień.


★★★


Hyunjin siedział przy swoim chłopaku zamkniętego w jego uścisku. Uśmiech im nie schodził z twarzy, tak jak pozostałej czwórce.


-Dziękuję, Innie - podziękował po raz kolejny Hwang.


-Hyung, nie dziękuj już, to drobiazg - odparł wzruszając ramionami.


-Drobiazg? Pozwiliłeś mi pogadać z mamą, to najlepsza rzecz jaką ktokolwiek dla mnie zrobił - wyznał, a Yang wtulił się jeszcze bardziej w swojego chłopaka.


Na kanapie obok siedział Jisung, a obok leżał Minho mając głowę na nogach swojego chłopaka. Han co chwilę poprawiał mu koc lub podawał mu kubek z ciepłą herbatą chcąc jak najlepiej mu pomóc z walką z przeziębieniem.


-Przepraszam - powiedział nagle starszy.-Znowu wszystko zepsułem.


-Co?- chłopak spojrzał na niego zdezorientowany.-Hyung, ty nigdy nic nie psujesz. Fakt, może nigdy nie miałem jakoś najlepszych świąt, ale dla mnie były i tak super, bo spędzałeś je ze mną. A te w tym roku były najlepsze! Dziękuję, hyung - powiedział z uśmiechem.


Na fotelu niedaleko ich siedział Chris, a na jego kolanach, przodem do niego, Felix. Bang przytulał mocno drobne ciało młodszego jakby miał gdzieś zaraz iść i zostawić go. Jednak Lee nigdzie się nie wybierał i wtulał się w swojego chłopaka.


-Lixie?- odezwał się po dłuższej chwili.


-Hm?- chłopak podniósł głowę, by na niego spojrzeć, a starszy korzystając z okazji, musnął jego usta. Co oczywiście poskutkowało z rumieńcami młodszego.


-Wesołych świąt, kochanie.


★★★★★

ilość słów: 5222

*uznajmy, że tak

Wiem, że spóźnione i napisała bym: życzę wam wesołych świąt!

Ale teraz to już bardziej: życzę wam udanego nowego roku! XD

P.S okładkę zmienie kiedyś, ok

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro