*25*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wolny weekend. Wreszcie znalazłam czas na posprzątanie kuchni i słuchanie w tle muzyki, ale gdy włączyłam laptop, włączył się również Skype. Dostępna była moja mama, znajomi z pracy i Jensen. Przez chwilę trzymałam palce nad klawiaturą i zastanawiałam się co, lub czy w ogóle pisać. Nie chciałam być nahalna, ale zobaczyłam, że on napisał pierwszy.

[09:34]
Jensen: Co robisz?

[09:35]
Zoey: Miałam zamiar sprzątać.

[09:35]
Jensen: To nie przeszkadzam :c

[09:36]
Zoey: Ale wiesz, że możemy pogadać?

[09:36]
Jensen: Serio?

[09:36]
Zoey: Tak. Przestawie laptop do kuchni i możemy gadać.

Chwilę później.

- Halo, halo. Słyszysz mnie? - zaczęłam.

- Tak, ale nie widzę cię.

- Bo nie włączyłam kamerki.

- Ej, ja włączyłem a dopiero co się umyłem i naszykowałem kawę!

- Ale wyglądam jak siedem nieszczęść.

- Włącz.

- No dobrze.

Na ekranie wyświetlił się mój mały wizerunek. Byłam ubrana w zapietą czerwoną flanelową koszulę, której rękawy były zawinięte. Na głowie miałam zawiązaną chustkę i kok, a  spodnie czarne legginsy. Jensen był ubrany w szarą koszulkę, a włosy miał mokre po umyciu. Laptop miał postawiony na stole, więc nie widziałam jego całej postury.
Wideorozmowa zaczęła się tym, że Jensen również założył chustkę na włosy przez co się zaśmiałam.

- Dodaje ci uroku - powiedziałam szukając ścierki.

- Tak działają chustki.

- Ooo. Bo dostanę cukrzycy wszystkich typów naraz.

Po kilkunastu minutach ja zdążyłam wysprzątać część kuchni, a w między czasie podałam Jensenowi łatwy przepis na babeczki.

- Jeśli masz czekoladę, możesz ją dodać.

- Mam!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro